"Tainted" to zbiór komiksów o skażonej, nieczystej miłości. Takiej, która nie ma szans na powodzenie albo która ma prawo istnieć tylko w bólach. W sześciu krótkich komiksowych formach autorzy przekonują czytelnika, że miłość to cierpienie, uczucie którego nie da się kontrolować; że miłość nie wybiera i że nie można jej kupić; jest toksyczna i wymaga poświęceń. Robią komiks o sprawach, które pewnie każdy z nas przeżył, przeżywa lub przeżyje. Na szczęście, Bartosz Sztybor i Piotr Nowacki tworzą ten komiks z odpowiedniej pozycji - zdystansowanej, doświadczonej. I z tej dojrzałej perspektywy dedykują komiks swoim własnym miłościom. Miłościom niczym nieskażonym.
Jak na łamach "Kibicujemy komiksiarzom" wspominał Piotr Nowacki, tytuł komiksu pierwotnie miał brzmieć "Tainted Love", lecz w związku ze zbieżnością z tytułem jednego z tomów serii "Hellblazer", zniknęło z niego słowo "Love" (tutaj zresztą autorzy nie odeszli zbyt daleko od vertigowskich nawiązań, bowiem "Tainted" to również komiks Jamiego Delano i Ala Davidsona, wydany w początkowej fazie rozwoju tego amerykańskiego wydawnictwa). Jak to się jednak mówi - niejednemu Wojtek na imię. W przypadku tego albumu tytuł idealnie odzwierciedla treść.
W zbiorku znalazły się opowieści już znane - czy to ze stronic "Jeju" czy "Ziniola". Ich zgromadzenie w jednym miejscu stało się okazją do podrasowania plansz i przerobienia z wersji czarno-białych na kolorowe. Zabieg ten okazał się być strzałem w dziesiątkę i motorem napędowym albumu. Sztab kolorystów spisał się znakomicie. "Smerfne" kolory Ewy Juszczuk, znakomita gra barwą Sebastiana Skrobola w nagradzanym i znanym kawałku "Szóstego dnia", fantastyczna inwencja Radosława Czyża oraz - w moim przekonaniu najlepsza - "brudna" kolorystyka Tomasza Pastuszki - nie dość, że w pełni profesjonalne, to w dodatku wspaniale uzupełniające rysunek Piotra Nowackiego.
Jaszczu ewoluował w sposób naprawdę zadziwiający. W ciągu kilku lat z obszaru, zajmowanego przez nieśmiałych chłopców, stawiających rozedrgane kreski w produkcjach pokroju kiepskiej "Mutującej teczki" wskoczył na tereny zamieszkiwane przez rysowników, od których młodsi koledzy powinni uczyć się wszelkich aspektów komiksowej roboty. Nowacki swój cartoonowy styl pieścił do granic perfekcji w dotychczasowych produkcjach. I choć jeszcze nie wypieścił do końca, to widać, że żelazna konsekwencja i ćwiczenie podobnych rozwiązań technicznych sprawdziły się u niego na tyle, że na łamach "Tainted" mógł sobie poszaleć. Efektem tego szaleństwa stała się ostatnia z zamieszczonych w zbiorze historii, która w odróżnieniu od pozostałych została stworzona specjalnie na potrzeby publikacji. Nie jest to jednak typowa zapchajdziura, lecz wręcz przeciwnie: komiks o największej sile wyrazu - przez wzgląd na świetną "zabawę formą" i zawarty w nim pewien chwyt formalny.
Temu chwytowi towarzyszą równie fantastyczne i świeże motywy, znajdujące się w innych komiksach, które - mimo iż większość historyjek nie jest jakoś specjalnie odkrywcza - sprawiają, że do każdej z nich warto wrócić i spojrzeć w nią głębiej. Zwłaszcza, że jest to komiks niemy, wymagający od czytelnika najwięcej uwagi.
Mroja Press kontynuuje przygodę z polskim komiksem. "Tainted", podobnie do "Rewolucji", nie jest utworem przeznaczonym jedynie na rynek polski - ich niema uniwersalność śmiało może podbijać świat. Wydawca, mimo zmiany drukarni, zadbał o taką samą szatę graficzną - jest więc i twarda oprawa i gruba kreda i ten sam format, co w przypadku komiksu Skutnika. To są parametry "mistrzowskie". I akurat w tym wydaniu Sztybor i Nowacki jak najbardziej na nie zasłużyli.
"Tainted". Scenariusz: Bartosz Sztybor. Rysunek: Piotr Nowacki. Kolor: Ewa Juszczuk, Sebastian Skrobol, Tomasz Pastuszka, Radosław Czyż. Okładka: Piotr Nowacki i Tomasz Zych. Wydawca: Mroja Press 2010
Czytaj również:
Uma Thurman i Kurt Russell w filmowej adaptacji "Tainted"
Piotr Nowacki o komiksie niemym
"Tainted" - geneza tytułu
Wywiad z Bartoszem Sztyborem
Wywiad z Piotrem Nowackim
3 komentarze:
Lubię to.
Zakup "Tainted" mam już od dawna w planach na festiwal. Ja akurat z tych szortów trafiłem tylko na "Szósty dzień", więc dla mnie to będzie głównie premierowy materiał. A z tego co czytam o "Tainted" i na ile znam możliwości Bartka i Piotra, to raczej się nie zawiodę :)
Mam nadzieję, że premiera przed MFK, bo to album roku jak nic!
Prześlij komentarz