Łasuch to postapokaliptyczna opowieść Jeffa Lemire’a zrealizowana dla obchodzącej 25-lecie istnienia oficyny Vertigo. Postapokalipsa to temat dość często eksploatowany przez twórców komiksów, czasem nawet aż do znudzenia. Ale Łasucha można umiejscowić gdzieś na szczycie kupki wydanych ostatnio w Polsce komiksów z tego nurtu. Bo bardziej niż kreowaniem coraz bardziej wymyślnych wizji końca świata jakiego znamy, Lemire skupił się na dość intymnym dramacie i relacji pomiędzy dwójką bohaterów.
Nie jest to relacja specjalnie zniuansowana, tak samo jak nie jest to komiks robiony na siłę i nastawiony na efektowność. Swoje bogate doświadczenia z komiksu niezależnego Lemire elegancko wykorzystuje w historii z głównego nurtu. A jest to historia o efektach Przypadłości, która na całym świecie zabiła miliardy ludzi. Dzieci, które urodziły się po tejże Przypadłości, stały się zwierzęco-ludzkimi hybrydami, na które zaczęli polować łowcy nagród. Nie spalę zbytnio ogólnego konceptu komiksu mówiąc, że na łamach Łasucha taki właśnie łowca spotyka chłopca z porożem jelenia. No i zaczyna się przygoda, przez którą się płynie.
Lemire musi być geniuszem, bo do oficjalnego nurtu przemycił rysunki z wprost podziemnego zina. I to wydaje mi się w Łasuchu najcenniejsze. Brudne, szarpane, „brzydkie” rysunki, które jednak są idealne, bo autor potrafi je poprowadzić w sposób znakomicie pasujący do równie znakomicie opowiedzianej historii. Przez wzgląd na ten fakt uznaję Łasucha za komiks niemal rewolucyjny.
"Łasuch", tom 1. Autor: Jeff Lemire. Tłumaczenie: Paulina Braiter. Wydawca: Egmont Polska, 2018
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz