Magazyn komiksowy (1998-2018). Kontakt: ziniolzine@gmail.com

wtorek, 31 stycznia 2017

Najlepsze komiksy 2016 roku

Jakoś nam się udało, choć pisanie podsumowań komiksowych i wybieranie tylko dziesięciu najlepszych komiksów, które ukazały się w danym roku jest bardzo niewdzięcznym zadaniem. (Dominik Szcześniak)

Nie będę narzekał  na to, że niewdzięcznym zadaniem jest pisanie podsumowań komiksowych i wybieranie tylko dziesięciu najlepszych komiksów, które ukazały się w danym roku. Teoretycznie można nad taką listą usiąść na kilka sposobów. Rzetelnie przejrzeć sobie opublikowane w interesującym nas okresie komiksy i drogą eliminacji skompletować listę szczęśliwców. Można też wypisać sobie z główki. Można przy tym niektóre tytuły przeczytać ponownie. Albo po raz pierwszy. Lista i tak będzie niekompletna. I tak się komuś nie spodoba. I tak czegoś będzie brakować. Według mnie rok 2016 to przede wszystkim rok serii komiksowych, co ma swoje odbicie w poniższych wyborach, choć na listę i tak nie trafiły Saga, Locke&Key, Chew, Sunstone, Żywe Trupy, Ralph Azham czy Lazarus, a mój top wygrał... komiks polski. Nie seria. Czytajcie dalej, aby dowiedzieć się kto i dlaczego. (Kuba Jankowski)

10.
Dawni mistrzowie - Thomas Bernhard/ Nicolas Mahler
Mnogość spostrzeżeń, elegancki humor i znakomita wartość dodana w postaci rysunków Mahlera, niejednokrotnie znakomicie dopowiadających to, co ukryte w tekście to silne elementy tego komiksu. Dla miłośników sztuki, komiksu i humoru – rzecz niezbędna! CZYTAJ WIĘCEJ (dyszcz)  

9.
Arab przyszłości - Riad Sattouf
Sattouf absurdami obecnymi w „Arabie przyszłości” bawi i zaciekawia. Wstrząsa również, ale tylko momentami i w rozsądnych dawkach, na pierwszy plan wysuwając ekscentryczne i przepełnione czarnym humorem losy pewnej zwykłej niezwykłej rodziny... CZYTAJ WIĘCEJ (dyszcz) 

8.
Mooncop - Tom Gauld
W gruncie rzeczy komiks Gaulda o życiu na Księżycu pojawia się tutaj z podobnego powodu, co komiks Quintanilhii - bo jest długo o czymś prostym, o czym opowieść można by zamknąć w jednym zdaniu. Różnica jest jednak taka, że u Gaulda naprawdę nic się nie dzieje, a u Quintanilhii jest dynamika. Według mnie Gauld postanowił ironicznie wypowiedzieć się na temat marzeń człowieka o podboju kosmosu i nowych planet, co wcale nie musi się okazać takie pasjonujące. Ale komiks pasjonujący jest absolutnie (qba)

To nie jest komiks tak genialny, jak "Goliat", w którym wszystkie plansze zostały stworzone z pomysłem, a pewne atrybuty postaci stawały się również atrybutami danego rysunku. Nie ma w "Mooncopie" takiego efektu wow, co dla wielu może być dużym zawodem. Wciąż jednak jest to album, który precyzyjnie mówi to, co ma do powiedzenia... CZYTAJ WIĘCEJ (dyszcz)

7.
Wolfram - Marcello Quintanilha
Kiedyś broniłem się przed wrzucaniem do podsumowań komiksów, które sam tłumaczę, ale co tam. Przynajmniej nie jestem tak bezczelny, żeby umieszczać pierwszy komiks brazylijski w Polsce na pierwszym miejscu TOP 2016. Dlaczego Wolfram tutaj? Bo Quintanilha zabójczo skutecznie rozciąga prostą opowieść na ponad 180 stron i pokazuje przy tym wirtuozerię operowania słowem i rysunkiem. I panowania nad poszatkowaną i skaczącą w czasie i przestrzeni akcją. Prosta historia, świetnie opowiedziana, która opiera się na bardzo ludzkiej próbie zrozumienia pobudek, które kierują człowiekiem. (qba)
"Wolfram" to komiks, który na początku może wprowadzić w konsternację - autor bardzo dosłownie spija słowa z ust bohaterów, rwąc zdania w połowie, zaczynając je od ostatnich słów lub po prostu wyrywając z kontekstu. Z pozoru wygląda to na chaotyczną serię błędów tłumacza i korektora, w rzeczywistości jest zabiegiem znakomicie urealniającym wizję autora... (dyszcz)  CZYTAJ WIĘCEJ

6.
 
Patience - Daniel Clowes 
Daniel Clowes o zabawach z czasem. Wolałbym, żeby polska publiczność poznała Ice Haven, ale darowanemu Clowesowi nie patrzy się między kadry. Patience to obiekt westchnień Jacka, za którym Jack będzie podróżował w czasie (niektórzy schodzili do Piekła, ha!), aby rozwiązać pewną bolesną zagadkę. Może i motywy, z których Clowes buduje ten komiks, to klisze, ale jednak opowiada on w sposób absolutnie niepodrabialny i przez dysonans na poziomie zgrane motywy/storytelling tworzy swój niezwykły komiksowy język. Opowiada o namiętnościach naszego życia w sposób beznamiętny i statyczny. Trzeba się w to wczuć. (qba)
5.
Gotham Central - Greg Rucka, Ed Brubaker, Michael Lark
W okresie rozliczeniowym ukazały się dwa tomy serii, w której Gotham należy do gliniarzy i świrów, a nie do Batmana i świrów. Pomysł prosty. Ale musiał się udać, skoro siedli do niego Brubaker i Rucka. Okazuje się, że gothamska policja pełna jest charakternych gliniarzy. Gordon, Bullock i Montoya to była tylko przygrywka. W Gotham Central poznamy wielu innych - każdy ze swoimi problemami i poczuciem humoru. Gotham Finest uparcie sami postanowili sobie radzić z najgorszymi świrami, choć nie zawsze mogą obyć się bez Batmana. Dużo tu smaczków - np. niepokazanie jak Batman wyręcza gliniarzy w superbohaterskiej walce z Freezem (to już było, u Arcza w Planecie uciętych kończyn! Heh...) - ale konsekwentnie autorzy piszą o zwykłych ludziach i ich czasami niezwykłej pracy. Co tak wciąga w tym komiksie? Mrok? Pokazanie innej twarzy walki ze świrami w Gotham? Gotham Central ląduje na piątym miejscu, a pomyśleć, że gdybym zdecydował się kiedyś zbierać tę serię w oryginale, to pewnie całkiem pominąłbym ją w tym podsumowaniu...(qba) CZYTAJ RECENZJĘ
4.
Wyspa kobiet - Zanzim 
Na ogół mam problem z francuskim poczuciem humoru, ale ta uwaga dotyczy głównie idiotycznych, opartych na schematach „po łbie, na skórce od banana” serii komiksowych. Wyspa kobiet nie jest serią, ale współczesnym jednostrzałem, i szkoda, że główny bohater nie zostanie z nami dłużej. Zostać rozbitkiem na pięknej wyspie? Na której jak się okaże mieszkają same kobiety? Zanim zaczniecie się wyrywać z paluszkiem do góry, krzycząc przy tym „ja! ja!ˮ, przeczytajcie sobie ten komiks. Zanzim stworzył przewrotną przypowiastkę o niespełnionej miłości, w której nie brakuje humoru, erotyzmu i pomysłowości. Niby taki sobie lekki komiks, ale przecież nie w każdym trzeba wysadzać brytyjski parlament. Okazuje się, że uszczuplające się zasoby klasyków frankofońskich, którzy mogą zostać w Polsce opublikowane, można uzupełniać takimi wydawniczymi odkryciami (qba)

3.
Codzienna walka - Manu Larcenet

Kolejna zwykła opowieść, która wciąga dzięki uporowi i niezmienności głównego bohatera, który czasami dobrze się bawi z bratem, czasami ma napady lęku, a czasami pretensje do innych, choć w zasadzie może i nie powinien. Niewiele tu upiększeń, ale wyczuwam wiele szczerości i zauważam umiarkowaną dawkę głupiego humoru frankofońskiego. Bohater kupił mnie przede wszystkim niezłomnym stosunkiem do dzieci - nie chwali ich niepotrzebnie, tylko ostro ocenia i traktuje jak dorosłych. Codzienna walka to niebanalna opowieść o banalnym motywie poszukiwania na świecie swego miejsca. Żeby napełnić serce można przeczytać ten komiks albo iść się napić. 
2.

Skalp - Jason Aaron, R.M.Guéra 
W okresie rozliczeniowym ukazały się trzy zbiorcze woluminy tego komiksu, więc nie można się pomylić przy wyborze. Słabszym seriom komiksowym daje się na ogół i tak jeszcze jedną szansę, ale jeśli nie chwyci po drugim wydaniu zbiorczym, to nie ma co się w to dalej pchać (po cóż więc kupowałem do końca na przykład Lucyfera, nie jestem w stanie pojąć... Diabelskie sztuczki...). Skalp chwyta od pierwszych stron. Przygotujcie się na brutalny komiks, z którego brud wylewa się zewsząd, co znakomicie podkreśla rysunek (choć rysowników serii jest kilku, to najlepiej sprawdza się R.M. Guéra). Śledztwo, które prowadzi tajny agent FBI Dashiell Zły Koń ujawnia to, jak bardzo splątane są ze sobą ideologia, partykularne interesy, uczucia oraz przestępczość. Przypomina mi ta sytuacja tę, którą na czynniki pierwsze rozebrał Misha Glenny w reportażu Nemezis. O człowieku z faweli i bitwie o Rio. Tam chodziło o zaklęty krąg narkotykowej przemocy w brazylijskim społeczeństwie ogromnych nierówności społecznych. Tutaj chodzi o coś podobnego w kraju American Dream, w którym istnieją rezerwaty dla ludności. To piekło, które działa na zasadach określonych przez Jaxa w Sons of Anarchy - codziennie wstajesz i próbujesz naprawić rozwałkę z dnia poprzedniego, ale zamiast cokolwiek naprawić, tylko pogarszasz sprawę, brniesz w to dalej (wybaczcie niedokładny cytat, ale serial obejrzany już dawno temu). Mam jednak wrażenie, że świata w Skalpie być może nikt naprawić nie chce... (qba)

„Skalp” świetnie pokazuje samotność i wyobcowanie. W czasach, gdy większość zeszytów komiksowych kończy się szokującymi zawieszeniami akcji, Aaron i Guera stosują niepopularny zabieg wyciszenia końcówki komiksu. Grają emocjami, zdawkowym słowem lub wręcz milczeniem zilustrowanym przez wymowny kadr. 
Świat „Skalpu” to miejsce niezwykle brutalne, powodujące wibrowanie w żołądku, a jednocześnie tak sprawnie uchwycone przez autorów, że od lektury nie można się oderwać. Znakomita rzecz... (dyszcz) CZYTAJ WIĘCEJ
1.
Będziesz smażyć się w piekle - Krzysztof Owedyk 
Jestem fanem Prosiaka od kiedy przeczytałem pierwszy raz Ósmą czarę, bo Prosiak świetnie opowiada i czuje opowiadanie komiksem jak mało który polski autor (bez zbędnego efekciarstwa, bez nadmiernego teoretyzowania, etc.). Całe szczęście, że Krzysztof Owedyk nie zrezygnował z robienia komiksów, bo stworzył opowieść pięknie wyolbrzymiającą (?) patologie biznesu muzycznego (w sposób dużo bardziej udany niż we wściekłym musicalu Polskie gówno, choć tam przecież teoretycznie muzyka mogła uderzać w nas wprost, a w komiksie tylko pośrednio), która tak naprawdę może być o czymś innym niż o biznesie muzycznym. Jak mówi nam skrzydełko, Prosiak „chciałby znowu malować obrazy, ale twierdzi, że ma jeszcze kilka komiksów do narysowaniaˮ. Dla mnie to najlepsza recenzja tego, że czasami to komiks najlepiej służy wyrażeniu tego, co leży komuś na wątrobie. Koncept tego albumu (obracająca się płyta), humor (dlaczego komuś może się nie udać samobójstwo? Gabi i kot - razem i osobno), umiejętność pokazania w komiksie muzyki (a to zadanie niełatwe; nie udało się Mawilowi w Bendzie, nie udało Gipiemu w Sali prób), śląska gwara i świetnie napisane postaci składają się na opowieść o życiu, jakiej jeszcze nie czytaliście. (qba)
 
Tak wysmakowanego graficznie i mądrego treściowo komiksu nie było w Polsce od wielu lat. Absolutnie mistrzowski album. Obowiązkowa lektura dla koneserów polskiej sceny komiksowej. Zdecydowany komiks roku, a może i dekady... CZYTAJ WIĘCEJ (dyszcz)

poniedziałek, 30 stycznia 2017

Zapowiedzi 2017: "Barras" Emilio Utrery

Wydawnictwo Mandioca debiutuje! Pierwszym komiksem nowego edytora jest "Barras" Emilio Utrery. Inaugurujący zeszyt serialu o kibicach pojawi się w sprzedaży w lutym, a drugi w kwietniu. Ambitny plan zakłada opublikowanie wszystkich sześciu zeszytów serii do końca 2017 roku. - Razem z autorem przygotowujemy specjalne wydanie dla polskich czytelników i kibiców! - zapowiadają wydawcy.
Dlaczego akurat "Barras"? - Emilio ma fajną kreskę i przedstawia mało znany w Polsce światek na przecięciu ultrasów, mafii i buenoskich przedmieść - mówi Marek Cichy z wydawnictwa Mandioca. - Tytułowi Barras stanowią jedne z najsłynniejszych na świecie grup zorganizowanych kibiców, a to, co robią na trybunach i poza nimi doczekało się wielu analiz socjologicznych, reportaży, filmów i książek. Emilio jako pierwszy ujął ich w komiks. W jego opowieści można konno wjechać na stadion i nikogo to nie zdziwi. I bynajmniej nie jest to dalekie od realiów i możliwości ludzi z barras bravas. Widzieliśmy, że komiks jest popularny choćby w Rosji, gdzie na forach dla kibiców krążą jego pirackie skany i chałupnicze tłumaczenia. 

"Barras"nie będzie jednym komiksem w ofercie wydawcy. - Mamy już kilka pomysłów na serie z Argentyny, Brazylii i Urugwaju - futbolowe i nie tylko - dodaje Marek Cichy.
Opis wydawcy:
"Barras" Emilia Utrery wreszcie przybywają do Polski. Legendarni argentyńscy kibice siejący postrach w okolicach stadionów i na przedmieściach Buenos Aires nie będą się patyczkować w walce o wpływy. Pierwszy z sześciu zeszytów serii zaczyna się od wielkiej zadymy stadionowej, w której ginie kibic. Tak naprawdę wcale jednak nie o niego chodziło, ot, pechowiec, zbłądził w niewłaściwe miejsce o niewłaściwej porze...
Wartka akcja, brutalny język ulicy, świetne rysunki, których czarno-biała kreska pulsuje mocą i energią. Autor lubi bawić się konwencją i wbić muskuły superbohaterów w dresiki ultrasów, łatwość tworzenia karykaturalnych rysunków ma zadziwiającą - jak na grafficiarza i tatuażystę przystało.
"Barras" to coś więcej niż opowieść o ultrasach z Argentyny znanych z tego, że robią najlepszą oprawę na świecie, handlują narkotykami i bronią oraz tatuują sobie Malwiny (znane nam bliżej jako Falklandy) jako część państwa argentyńskiego. Utrera opowiada nam historię przestępczego światka jednego z najbardziej imponujących miast globu - Buenos Aires. A że w okolicznościach stadionów - to na polskim rynku nowość, która tylko działa na korzyść komiksu.
Scenariusz i rysunki: Emilio Utrera. Wydanie pierwsze. Data wydania: luty 2017 Data wydania oryginału: 2013. Tłumaczenie: Marek Cichy. Liternictwo: Robert Sienicki. Redaktor serii: Bartłomiej Rabij. Druk: czarno-biały. Oprawa: miękka. Format: 210x197 mm. Stron: 24. Cena: 15 zł. Wydawnictwo: Mandioca. ISBN: 978-83-947199-0-6

poniedziałek, 23 stycznia 2017

Będziesz smażyć się w piekle - Owedyk

Na ten komiks czekało wielu. I przez długie lata. Nowe dzieło Krzysztofa Owedyka - legendarnego twórcy komiksu podziemnego funkcjonującego pod pseudonimem Prosiak - zawitało na księgarskie półki. Dla pokolenia wychowanego w latach 80. i 90. Owedyk wliczał się do grona mistrzów komiksu. Jego "Ósmą czarę" spotkało wiele zasłużonych pochlebstw, ale tyle samo należało się "Ratboyowi", kolejnym numerom "Prosiacka", "Mikroobrazom", czy zbiorom rysunków satyrycznych. Prosiak w latach największej aktywności udzielał się wszędzie, zawsze i w ilościach hurtowych. I te ilości hurtowe nie powodowały spadku jakości. Miał branie wśród punk-rockowców, zwolenników walki o prawa zwierząt, antyfaszystów i pozytywnych wojowników. I teraz wraca, ten dinozaur, z nowym komiksem, na który wszyscy czekali tyle czasu. Czy "Będziesz smażyć się w piekle" wypaliło?
Tym razem Prosiak pisze i rysuje nie o punk-rocku, a o death metalu, pod którego płaszczykiem przemyca piękną, tragikomiczną opowieść o codziennym życiu zwykłych ludzi. Młody gitarzysta Tarantul dostaje angaż do swojego ukochanego zespołu Deathstar, którym przewodzi charyzmatyczny Lord Solo. Szybko okazuje się, że spełnienie marzeń nie ma zbyt wiele wspólnego z zapewnieniem godziwego bytu swojej rodzinie, a zamiast celebryckiego życia czeka go wegetacja gdzieś z boku sceny. 
Prosiak punktuje sodówkę gwiazdorów, uległość wielbicieli, samouwielbienie scenicznych bożków i cwaniactwo menadżerów. Wiwisekcję na rynku muzycznym robi w taki sposób, że nawet laicy w temacie nie tylko death, ale i jakiegokolwiek metalu nie będą odczuwali dyskomfortu podczas lektury. Bo ten komiks początkowo oferuje czytelnikowi mnóstwo śmiechu i ciekawych obserwacji tylko po to, by w pewnym momencie złapać za gardło i nie puścić już do ostatniej strony. Miłość, poświęcenie, przyjaźń versus brak szacunku, mania wielkości i najgorsze, bo bardzo ludzkie okrucieństwo. 
Choć historię zespołu, który zresztą ma swojego odpowiednika w rzeczywistości, poznajemy z perspektywy Tarantula, to równie istotna w snuciu opowieści, a głównie jej aspektów życiowych, jest żona głównego bohatera, czyli jedna z wielu bardzo sugestywnie i fantastycznie nakreślonych postaci. Każdy bohater ma tu swój charakter. A relacje między tymi bohaterami są pełnokrwiste.
Prosiak niezwykle świeżo opowiada o tym samym, co trzydzieści lat temu. W wyjątkowo mocny sposób kładzie nacisk na prawa zwierząt i szacunek do każdej żywej istoty, cudownie ukazuje muzykę na scenie, świetnie wnika w specyfikę subkultury. Żywiołowa, dynamiczna kreska jest u niego jeszcze lepsza niż kiedyś - swobodna, szczegółowa, dopracowana, a jednocześnie sprawiająca wrażenie, jakby te 300 stron autor narysował na zupełnym luzie. 
Tak wysmakowanego graficznie i mądrego treściowo komiksu nie było w Polsce od wielu lat. Absolutnie mistrzowski album. Obowiązkowa lektura dla koneserów polskiej sceny komiksowej. Zdecydowany komiks roku, a może i dekady. 
"Będziesz smażyć się w piekle". Autor: Krzysztof Owedyk. Wydawca: kultura gniewu, Warszawa 2016. Komiks można kupić tutaj: Sklep wydawcy, Sklep. Gildia.pl

sobota, 21 stycznia 2017

Kajko i Kokosz: Nowe przygody - Obłęd Hegemona

Choć od śmierci Janusza Christy minęło 8 lat, w ubiegłym roku na księgarskie półki trafił nowy komiks z serii „Kajko i Kokosz". Nie jest to jednak wyciągnięty z szuflady, nigdy niepublikowany komiks mistrza. Nowe przygody w całości zrealizowali młodzi, na szczęście nie butni, polscy twórcy
Gdy wyszła na jaw wieść o powstaniu tej publikacji i kiedy wypłynęły pierwsze plansze nowych wersji znanych od lat postaci, od razu pojawiły się kontrowersje. Z jednej strony barykady stanęli ci, dla których współczesne zamierzanie się na Kajka i Kokosza to kalanie świętości, z drugiej - ci, którzy przychylnie spojrzeli na starania młodych, którym przecież talentu odmówić nie można. A prawda, jak to często bywa, leży gdzieś pośrodku. 
Komiks ma swoje plusy i minusy. Największym objawieniem jest Maciej Kur – scenarzysta, który idealnie nawiązał do klimatu komiksów Christy. Widać, że jako jedyny z piszących ma obeznanie w komiksach mistrza. Jego opowieści o "Obłędzie Hegemona" i szkole zbójowania Łamignata to może nie majstersztyki, ale na pewno bardzo dobre, nasycone niewymuszonym humorem opowieści. Zupełnie odmienne wrażenie sprawia Krzysztof Janicz w mizernej historyjce o młodych Kajku i Kokoszu. Jak widać, nie wystarczy być autorem poczytnego bloga poświęconego twórczości Christy, żeby umieć napisać komiks osadzony w stworzonym przez niego uniwersum. Trzeci ze scenarzystów, a zarazem rysownik - Tomasz Samojlik - to autor, który święci zasłużone triumfy w swoich przyrodniczych, edukacyjnych komiksach dla dzieci. I coś z tych klimatów postarał się przemycić do historyjki o Milusiu. Niekoniecznie czuć tu ducha Christy. Czuć natomiast ducha Samojlika. To bardzo dobrze, ale czy na pewno o to chodziło? 
Z pozostałych rysowników najlepsze wrażenie robi bardzo dynamiczny Sławomir Kiełbus. Norbert Rybarczyk i Piotr Bednarczyk, mimo wielkiego szacunku dla ich pracy przy innych projektach, nie trafiają w klimat opowieści o wojach Mirmiła wcale. 
Nowe przygody Kajka i Kokosza to eksperyment udany w tym sensie, że dał nam Macieja Kura. Gdyby tak skojarzyć go z innym Maciejem – rysownikiem Mazurem, byłby duet marzeń. 
"Kajko i Kokosz: Nowe przygody". Scenariusz: Maciej Kur, Tomasz Samojlik, Krzysztof Janicz. Rysunki: Sławomir Kiełbus, Tomasz Samojlik, Norbert Rybarczyk, Piotr Bednarczyk. Wydawca: Egmont Polska, Warszawa 2016. Komiks można kupić tutaj: Sklep wydawcy, Sklep Gildia.pl

środa, 18 stycznia 2017

Elektra: Assasin - Miller/ Sienkiewicz

Uwadze koneserów nie może umknąć album autorstwa panów Franka Millera i Billa Sienkiewicza - „Elektra: Assasin”. Pierwszy z autorów znany jest chociażby z takich produkcji komiksowo-filmowych, jak „Sin City” czy „300”, a drugi to prawnuk naszego noblisty Henryka Sienkiewicza. Czyżby ten komiks został wydany w związku z obchodzonym jeszcze rokiem sienkiewiczowskim? Niekoniecznie. Choć Bill od polskich korzeni się nie odżegnuje, a wręcz jest z nich dumny, jego twórczość daleka jest od klimatów, poruszanych w utworach pradziadka. 
"Elektra: Assasin" to komiks artystyczny, zupełnie niekompatybilny z superbohaterskim nurtem komiksów amerykańskich. Miller i Sienkiewicz z tej tradycji wręcz zakpili, tworząc dzieło skomplikowane zarówno w warstwie scenariuszowej, jak i graficznej. Historia sprawia wrażenie chaotycznej, rozpisana jest na kilka głosów i rozlana na kilka płaszczyzn czasowych. Rysunek z kolei przeskakuje od zwykłej grafiki, poprzez malarstwo, aż po kolaż. Wizualna uczta i mocny scenariusz – ten komiks to kwintesencja poszukiwań artystycznych końcówki lat osiemdziesiątych ubiegłego wieku, których inspiracje sięgają europejskiego magazynu "Heavy Metal".  Zresztą – co jest kolejnym plusem tej publikacji – kontekst powstania komiksu w posłowiu skrupulatnie wyjaśnia komiksowy autorytet, profesor Jerzy Szyłak, zwracając uwagę na historyczne niuanse i techniczne smaczki. 
Psychologiczna opowieść o umyśle, ciele i duszy najniebezpieczniejszej kobiety świata – tak "Elektrę" zapowiada wydawca. Ten album od momentu swojego powstania uznawany był w Polsce za jeden z kanonicznych utworów sztuki komiksowej. Dotychczas mieliśmy możliwość podziwiania jedynie kadrów tej historii, publikowanych jako ilustracje do artykułów w polskich magazynach komiksowych. Dziś wreszcie możemy przeczytać go w całości i wyrobić własną opinię na jego temat. Moja jest następująca: "Elektra Assasin" to klasyk i komiks, który się nie zestarzał. Dla młodych czytelników, wychowanych na cartoonie może być kompletnie niezrozumiały, ale z drugiej strony może ich zainspirować do odkrywania czegoś innego, niż jednolitej papki, z jaką w światowym komiksie niejednokrotnie mamy do czynienia na co dzień. 
"Elektra: Assasin". Scenariusz: Frank Miller. Rysunki: Bill Sienkiewicz. Tłumaczenie: Jacek Drewnowski. Wydawca: Egmont Polska, Warszawa 2016. Komiks można kupić tutaj: Sklep wydawcy, Sklep Gildia.pl

wtorek, 17 stycznia 2017

Batman: Gotyk - Morrison/ Janson

Grant Morrison to jeden z najlepszych brytyjskich scenarzystów. Pisarz, filozof, surrealista, okultysta, wariat. Klaus Janson z kolei to człowiek, od dekad żyjący w cieniu głównie Franka Millera, ale też wielu innych rysowników, którym na ołówkowy szkic zwykł kłaść tusz. 
Janson znany jest z bycia tak zwanym inkerem. Lub tuszerem. Tuszystą. Tuszownikiem. W każdym razie - pomocnikiem rysownika, nadającym ostateczny kształt warstwie graficznej komiksu. Czasem rysownik tuszuje sam siebie, a czasem - przez wzgląd na dość napięty cykl wydawniczy - oddaje tę fuchę w dłonie równie sprawnego kolegi. W opowieści z Batmanem w roli głównej, zatytułowanej „Gotyk” Klaus Janson szkicuje i tuszuje. W całości bierze na siebie warstwę graficzną komiksu. I  pokazuje wielką klasę. Podobnie jak Morrison. Razem robią jeden z najlepszych komiksów z Batmanem w roli głównej. Bo - umówmy się - wszystkie najlepsze albumy z tą postacią już powstały, głównie w latach 80. i 90. Nie wszystkie jednak znane są w Polsce. 
"Gotyk" właśnie się u nas ukazał. I zdecydowanie wart jest uwagi. Bo nie dość, że jest efektem współpracy dwóch świetnych autorów, w bardzo pomysłowy sposób obchodzących się ze sztuką komiksu, to w dodatku był jednym z pierwszych komiksów opublikowanych na łamach serii „Legendy Mrocznego Rycerza”. Ta przeznaczona dla dojrzałego odbiorcy kolekcja zeszytów miała za zadanie ukazać odmienne spojrzenie na postać Batmana – dalekie od stereotypowego trykociarstwa i tworzone przez najbardziej uznanych, igrających z formą i treścią, twórców komiksu. Było to podejście na tyle oryginalne i odmienne, że wydany w Polsce w 1996 roku komiks „Machiny” Teda McKeevera, pochodzący właśnie z „Legend”  zyskał miano najgorzej sprzedającego się superbohaterskiego komiksu w Polsce. Bo nie było w nim czarno-białego podziału dobro – zło, sensacji, pojedynków i prostackich dialogów. Było za to coś więcej. 
„Gotyk”, choć tak wielkim artystycznym eksperymentem nie jest, cechuje się sporą oryginalnością na tle sztampowych historii z Gackiem. Morrison cytuje tu Szekspira, Orwella i Edgara Allana Poe. Nie oczytanie i erudycja są jednak jego największą siłą, lecz znajomość fachu. Podobnie w przypadku Jansona - o mocy jego rysunków świadczy nie efektowność, a idealne rozumienie komiksowych prawideł. 
„Gotyk” to esencja amerykańskiego komiksu lat 90., tworzonego przez ludzi, nie roboty. To świetnie skrojony komiks grozy, w którym zło nie rzuca cienia, a fabuła sięga trzech wieków wstecz, zahaczając o zarazę pogrążającą austriackie miasteczko, pakt z diabłem, dzieciństwo Batmana i gangsterski półświatek Gotham City. Dla fanów amerykańskiej klasyki - rzecz niezbędna!
"Batman: Gotyk". Scenariusz: Grant Morrison. Rysunki: Klaus Janson. Kolory: Steve Buccellato. Tłumaczenie: Tomasz Sidorkiewicz. Wydawca: Egmont Polska, Warszawa 2016. Komiks można kupić tutaj: Sklep wydawcy, Sklep Gildia.pl

poniedziałek, 16 stycznia 2017

Ralph Azham 9: Punkt zwrotny - Trondheim/ Findakly

Ralph Azham to seria, o której na Ziniolu piszemy dość często. Bo właściwie pojawienie się każdej kolejnej części tego komiksu warte jest odnotowania, wspomnienia i ogłoszenia wszem i wobec. W związku z tym, bez zbędnej nieśmiałości, przedstawiam Państwu świeży, pachnący jeszcze farbą drukarską dziewiąty tom serii, zatytułowany „Punkt zwrotny”. 
Ralph Azham to komiks ciągły, bez zaplanowanych przez autora dramatycznych puent pod koniec każdego albumu. Lewis Tondheim rysuje ciurkiem i w momencie dotarcia do planszy z odpowiednim numerem po prostu zamyka kolejny tom, zrzuca materiały do wydawcy i kontynuuje rysowanie w przerwanym miejscu. W związku z tym "Punkt zwrotny" to plansze od numeru 377 do 422. Uzbierało się opasłe tomiszcze. 
Do tej pory było wesoło, strasznie i dramatycznie, teraz przyszedł czas na wątpliwości. Trondheim poza standardową dawką akcji i nieco mniejszym niż zwykle ładunkiem humoru, wrzuca swojego bohatera w wir rozważań na temat tego, czy władza korumpuje i upadla nawet najbardziej szlachetne jednostki. Naniebieszczony wybraniec – czyli obdarowany niesamowitymi mocami zbawca prostego ludu – musi podjąć najważniejszą decyzję w swojej karierze: czy zostać i walczyć dalej, czy zwiać do małego białego domku gdzieś na wiejskim odludziu? W rozwikłaniu tego dylematu, jeszcze przez stroną 422 pomoże mu jednak zdarzenie w pewnej fortecy pełnej naniebieszczonych dzieciaków. 
Trondheim ponownie zestawia brutalną treść z uproszczoną i przyjemną kreską. Ponownie również drwi ze schematów obecnych w literaturze fantasy – szkoda tylko, że tym razem bez zabawnych powiedzonek. Miejscami francuski autor wykazuje się ogromną dbałością o szczegół – zwłaszcza w dużych kadrach, stanowiących swego rodzaju wprowadzenie do kolejnej sceny i charakteryzujących się wyrysowaną na nich z wysokim pietyzmem architekturą. 
Trondheim jest twórcą niezwykle płodnym. Francuski autor ma na koncie ponad sto komiksów, których był autorem lub współautorem. Wszystkie trzymają bardzo wysoki poziom. „Punkt zwrotny” – oczywiście - również.  Należy zatem pamiętać, że choć nigdy nic wam nie powie zakopany kamień i nie pochwycicie płynącej rzeki, tą – jedną z najlepszych na rynku – serią wciąż warto się interesować. 
"Ralph Azham, tom 9: Punkt zwrotny". Scenariusz i rysunki: Lewis Trondheim. Kolor: Brigitte Findakly. Tłumaczenie: Katarzyna Sajdakowska. Wydawca: timof i cisi wspólnicy, Warszawa 2016. Komiks można kupić tutaj: Sklep wydawcy, Sklep. Gildia.pl

środa, 11 stycznia 2017

Groza w hrabstwie Harrow, twarde życie w hrabstwie Craw

Chciałem zacząć od tego, że po lekturze tych dwóch albumów, dzięki profesjonalnej robocie autorów czytelnik z całą pewnością przeniesie się w świetnie odwzorowane regiony dwóch amerykańskich hrabstw. Prawda jednak jest taka, że nigdy ani w hrabstwie Harrow, ani w hrabstwie Craw w Alabamie nie byłem i nie wiem jak tam jest naprawdę. Co natomiast mogę napisać, to, że autorzy wytworzyli bardzo sugestywny i dający się odczuć podczas lektury klimat. 

Hrabstwo Harrow Cullena Bunna i Tylera Crooka, potrafiące zaniepokoić już samą okładką to może nie horror, ale na pewno trzymająca w napięciu folkowa opowieść z dreszczykiem. Z kolei drugi tom „Bękartów z południa” Jasona Aarona i Jasona Latoura to rasowy kryminał, z twardymi charakterami i szeregiem mocnych scen. W tym komiksie widać zresztą zręczną rękę Aarona, który w większość zaprezentowanych w Polsce scenariuszy zdaje się kroczyć tą samą ścieżką. Ścieżką twardych gości, dążących do celu za wszelką cenę i mimo regularnie zwalających im się pod nogi kłód. 

Wbrew oczekiwaniom, jakie pojawiły się po tomie pierwszym, Aaron zamiast kontynuować wydawałoby się główny wątek opowieści ucieka w dygresję, kreśląc historię Bossa - człowieka, którego nazwisko zobowiązuje. Wgłębiając się w zatęchły, przepełniony brudem smród hrabstwa Craw, opisuje jego drogę od zwykłego licealisty po bezwzględnego, trzęsącego miasteczkiem trenera. Aaron operuje kliszami, ale robi to w sposób niezwykle urokliwy. Sportowe relacje mistrz i uczeń, kolejne etapy w rozwoju kariery, czy wreszcie nieczyste zagrywki - zarówno na boisku, jak i poza nim. 

„Na boisku” to zresztą tytuł drugiego tomu „Bękartów z południa”. Wielbiciele futbolu amerykańskiego znajdą tu sporo dla siebie, choć zapewne więcej wyniosą fani elektryzujących historii. Aaron jak zwykle zadbał o tło. Jego bohaterowie nie istnieją w próżni, oderwani od otaczającej ich rzeczywistości. Po raz kolejny scenarzysta odniósł się również do związku ojca z synem. Ta tematyka pobrzmiewa w praktycznie każdym jego komiksie. I tylko nieznacznie zmieniane realia pozwalają stwierdzić, że autor nie pisze wciąż tego samego. 
Tak brutalnych realiów, jak w hrabstwie Craw nie ma w Harrow, mimo, że tematyka - już po zerknięciu na okładkę - wydaje się bardziej drastyczna. W polecajce tego komiksu Mike Mignola napisał, że „rzadko trafia na równie urocze, a jednocześnie niepokojące historie”. Przed lekturą chciałem zakrzyknąć: „być może za mało czytasz, Mike!”, ale po przewróceniu ostatniej kartki nie wypada nie zgodzić się ze słynnym twórcą Hellboya. 

Uroczy niepokój, jaki wytworzył duet Bunn/ Crook to skutek świetnej kreski, fantastycznych akwarelowych kolorów oraz skrupulatnie opanowanego warsztatowo scenariusza. W kameralnej historii o polowaniu na czarownice Bunn sprawdza się o wiele lepiej niż w napakowanym akcją i sensacją „Szóstym rewolwerze”, którym zadebiutował na polskim rynku. „Niezliczone duchy” inaugurujące serię „Hrabstwo Harrow” to osadzona w niewielkiej mieścinie historia o skrywanej przez lata tajemnicy i jej współczesnych konsekwencjach. Mroczny las i zamieszkujące go stworzenia to wdzięczny temat do głębszego rozpracowania. 

Baśniowy charakter tej historii znakomicie oddaje rysownik. Tylerowi Crookowi, który przez dwanaście lat tworzył projekty dla sportowych gier komputerowych, świetnie zrobiło przebranżowienie się. Kilka projektów głównych bohaterów wyszło mu bardzo dobrze, podobnie z pulsującymi żółcią i czerwienią duchami - kościotrupami. W komiksie pełno jest imponujących dwuplanszowych obrazków. Crook, jak widać w materiałach dodatkowych zamieszczonych w komiksie, świetnie sprawdza się w czerni i bieli, choć trzeba przyznać, że bez pięknych akwarelowych barw ten komiks sporo by stracił. 

Dwa hrabstwa przedstawione na kartach komiksów duetów Aaron/ Latour i Crook/Bunn to miejsca, do których warto wstąpić na dłuższą chwilę i sprawdzić co ciekawego nas tam czeka.
"Hrabstwo Harrow: Niezliczone duchy". Scenariusz: Cullen Bunn. Rysunki: Tyler Crook.
"Bękarty z południa: Na boisku". Scenariusz: Jason Aaron. Rysunki: Jason Latour. Wydawca: Mucha Comics, Warszawa 2016.

wtorek, 10 stycznia 2017

Thorgal: Szkarłatny ogień - Dorison/ Rosiński

Są tacy, którzy twierdzą, że Thorgal skończył się na "Strażniczce kluczy", "Wilczycy", bądź "Słonecznym mieczu".  A jednak - wbrew ich idealistycznemu podejściu - seria nadal trwa. Od wielu, wielu lat napędzana jest jednak nie poziomem artystycznym, a intencjami biznesowymi. Po odejściu wyraźnie zmęczonego i wyeksploatowanego współtwórcy serii Jeana van Hamme’a za pisanie scenariuszy wziął się Yves Sente. A gdy ten zaczął przesadzać, wrzucając młodocianych bohaterów serii w sesje RPG, spychając Thorgala na drugi plan i obdarowując wszystkich jak leci cechami charakteru dalekimi od pierwowzoru, kierownictwo produkcji na stanowisku scenarzysty zatrudniło Xaviera Dorisona. 
Jego celem było uratowanie cyklu, którego ostatnie odcinki przekraczały granicę dopuszczalnego bełkotu. I muszę przyznać, że Dorisonowi udało się tę serię wyciągnąć z samego dna grafomanii. Czy jednak podczas lektury "Szkarłatnego ognia" poczuć można emocje towarzyszące niepokojącemu "Alinoe", tajemniczej i okrutnej "Krainie Qa", przyprawiającej o gęsią skórkę "Wilczycy", czy zaplątanemu w czasie "Władcy Gór"? 
Nie. Nie można. Dominującym uczuciem podczas lektury „Szkarłatnego ognia” jest uczucie ulgi, że oto ktoś na naszych oczach bardzo ładnie sprząta! Bo Dorison rzeczywiście zgrabnie wyczyścił głupoty zainicjowane przez wcześniejszego scenarzystę. Sklecił tak wyrazistą intrygę, jaką tylko mógł, korzystając z klocków, które pozostawił jego poprzednik. A w usta bohaterów powkładał momentami naprawdę dobrze brzmiące dialogi. Czuć rękę fachowca, co jest słodką obietnicą na przyszłość. 
Na początku „Szkarłatnego ognia” Thorgal wciąż przebywa w Bag Dadzie, gdzie próbuje odzyskać swojego syna Aniela z rąk Czerwonych magów, przekonanych, że Aniel jest inkarnacją mistrza ich zakonu. Zaś pod koniec albumu dziecko gwiazd jest już w drodze do Northlandu, na ziemie wikingów, które widziały najbardziej zapadające w pamięć przygody tytułowego  bohatera. Czyszczenie zakończone wzorcowo i nowa karta otwarta dla scenarzysty. 
Jeśli zaś chodzi o rysunki - Grzegorz Rosiński ponownie rysuje i maluje inaczej. Na gęstych plamach farby niekiedy jedynie umownie zarysowuje piórkiem kształt budynków. W BagDadzkich klimatach wyraźnie nie czuje się zbyt dobrze. Dla Rosińskiego, który podczas prac nad albumem borykał się z problemami zdrowotnymi, powrót do Northlandu również - być może - będzie powrotem z dalekiej podróży. 
Sądzę, że po raz pierwszy od wielu lat warto czekać na kolejny album Thorgala. To będzie prawdziwy test dla Dorisona, który póki co zaplusował tym, że potrafi świetnie sprzątać. 
"Thorgal: Szkarłatny ogień". Scenariusz: Xavier Dorison. Rysunki: Grzegorz Rosiński. Tłumaczenie: Wojciech Birek. Wydawca: Egmont Polska, Warszawa 2016. Komiks można kupić tutaj: Sklep wydawcy, Sklep Gildia.pl

poniedziałek, 9 stycznia 2017

Zapowiedzi 2017: kultura gniewu (2)

W dzisiejszym odcinku corocznego cyklu z zapowiedziami komiksowych wydawców powraca Szymon Holcman z drugą częścią ekscytujących zapowiedzi kultury gniewu na 2017 rok.
Patrzę sobie na pierwszą część zapowiedzi, na to, co poniżej i tak sobie myślę, że spokojnie można wszystkie wymienione tytuły uznać za nasz przybliżony plan wydawniczy na najbliższy nie rok, ale półtora. Tyle tego jest :-) Proszę też nie zakładać, że to, co było w pierwszej części ukaże się wcześniej, bo to nic pewnego. To po prostu pula tytułów, którą w miarę swobodnie będziemy żonglować.

Oto czego jeszcze można się po kulturze gniewu spodziewać:

- "Bajka na końcu świata". To tytuł, którego chyba najbardziej nie mogę się doczekać. Marcin Podolec zrobił komiks dla... dzieci! I moim zdaniem zrobił swój najlepszy komiks. Tak, nie przesłyszeliście się. Pierwsza część opowieści o Wiktorii i jej suce Bajce podróżującej przez postapokaliptyczny świat jest już gotowa. Robi się druga, a sam autor nie wie ile jeszcze przygód spotka jego bohaterki.

rys. Marcin Podolec
- "Hotel Etrange". Kolejna seria dla dzieci w naszej linii krótkie gatki. Tym razem produkcji francuskiej.  We Francji ukazało się już 6 tomów tej opowieści o dziewczynce i tajemniczych stworach, z którymi się przyjaźni. Każdy album to zamknięta historia. Ciekawi jesteśmy, czy polskim czytelnikom spodoba się równie mocno, co francuskim?

- "This One Summer" Jillian i Mariko Tamaki. Czy wystarczy jeśli powiem, że to dla mnie jedna z najlepszych powieści graficznych ostatnich lat? Wciągająca, tajemnicza, nieoczywista opowieść inicjacyjna. I jak narysowana!

- "Jolies Tenebres", wydane po angielsku przez Drawn & Quaterly pod tytułem "Beautiful Darkness". Najbardziej niepokojący, mroczny komiks, jaki przeczytałem w ciągu dwóch ostatnich lat. Nie dajcie zwieść się rysunkom, które mogłyby sugerować pozycję dla dzieci! Nic bardziej mylnego!

- "Hasib" - najnowszy komiks Davida B. We Francji ukazał się w dwóch tomach, nasza edycja zbierze je w jeden. W tej opowieści, będącej wariacją na temat jednej z historii z "Tysiąca i jednej nocy", autor "Rycerzy świętego Wita" sięgnął po kolor i udowodnił, że posługuje się nim mistrzowsko!

- "Najlepsi wrogowie 3" - ostatni tom trylogii o relacjach Stanów Zjednoczonych z Bliskim Wschodem. David B. i Jean-Pierre Filiu doprowadzają rzecz do roku 2013.

- "S'enfuir", czyli najnowszy komiks Guya Delisle. Tym razem nie będzie to jego historia, ale jednego z Lekarzy Bez Granic, który został porwany przez uzbrojonych mężczyzn i przetrzymywany przez 3 miesiące, gdzieś w górach Kaukazu. Oprócz tego będą wznowienia wcześniejszych komiksów Delisle oraz jego "Vademecum złego ojca".

- "Miś Zbyś 4" - Nowacki, Jasiński i Rybarczyk pracują nad czwartą częścią przygód detektywów Misia Zbysia i Borsuka Mruka. Tym razem akcja działa się będzie wśród piratów i na tajemniczych wyspach!

Grafika promocyjna autorstwa Macieja Jasińskiego
- "Echo 2" - Tomek Samojlik zaczyna nowy cykl o zwierzętach! Na razie możemy powiedzieć tylko tyle, że jego bohaterem będzie nietoperz. Czy może raczej nietoperzyca.

rys. Tomasz Samojlik
- "Binio Bill 2" - przygotowujemy oczywiście drugi zremasterowany album z przygodami dzielnego szeryfa.
- "Fastnachspiel" i "Bellmer" - kultowy komiks Marka Turka w zbiorczym wydaniu, które zawierać będzie premierowy materiał! A oprócz tego biografia Hansa Bellmera, wyjątkowego niemieckiego artysty, w wyjątkowy sposób opowiedziana przez Turka.
Bellmer - rys. Marek Turek
Fastnachtspiel - rys. Marek Turek
- "Olympe de Gouges", kolejny po "Kiki" biograficzny komiks duetu Bocquet / Catel. Olbrzymia "cegła" o jednej z pierwszych feministek Europy.

- "Castle Waiting" - długo wyczekiwana polska wersja legendarnego komiksu Lindy Medley. Wariacja na temat słynnych baśni i podań w niezwykłej fabularnie i graficznie formie.

Wymienione wyżej tytuły to oczywiście nie wszystko. Nad nowymi komiksami pracują bowiem Jacek Świdziński, Karol Kalinowski, Michał Śledziński, Krzysztof Owedyk, Tomasz Grządziela, czy Igor Jarek i Judyta Sosna. Warto też podkreślić, że na tej liście nie ma na pewno kilku rzeczy, które też wydamy (przynajmniej 5 tytułów nie wymieniłem).

niedziela, 8 stycznia 2017

Skalp, tom 3 - Aaron/ Guera/ Furno/ Francavilla

Trzecie uderzenie jeszcze mocniejsze niż poprzednie? We wprowadzeniu do trzeciego tomu serii „Skalp” Jason Starr zauważa, że w historii amerykańskiej powieści kryminalnej trwa obecnie okres przejściowy, w którym to pęd za poszukiwaniem kolejnej „wielkiej książki”, pisanej prostym językiem i pozbawionej wyrazistego stylu, spycha na margines powieści mroczne, skomplikowane i tworzone z pomysłem. Dodaje, że zanim wydawcy książek na nowo odkryją mroczne, ryzykowne historie, czytelnicy powinni zainteresować się najlepszymi tworzonymi obecnie opowieściami kryminalnymi. A te, jak twierdzi, oferowane są współcześnie przez komiks. Ta teza nie jest tylko uprzejmością skierowaną w stronę medium przez autora, któremu w jego ramach również zdarzało się tworzyć. Lektura serii „Skalp” potwierdza jego słowa w całej rozciągłości. To chyba najbardziej konsekwentna, drapieżna, mroczna i ekscytująca fabuła, jaka przytrafiła się gatunkowi w ostatnich latach. 
Trzeci tom opowieści o mieszkańcach rezerwatu Prairie Rose nie tyle trzyma poziom poprzednich, co wrzuca historię w jeszcze bardziej podwyższające adrenalinę rejony. Jason Aaron, którego pisarstwo polski czytelnik miał okazję poznać już zarówno od lepszej, jak i gorszej strony, na świecie zasłynął właśnie „Skalpem”. I jest to jego najdojrzalsze jak dotąd dzieło. 
Fabuła nie ma charakteru liniowego. Mnóstwo tu retrospekcji, jeszcze więcej zabiegów polegających na pozornym odejściu od głównej linii fabularnej, czy też efektownych wprowadzeń na scenę wydarzeń nowych bohaterów. Jason Aaron zwykłą historyjkę o tajniaku wgryzającym się w struktury mafijne podlewa obyczajowym sosem i brutalną rzeczywistością. Igra z czytelnikiem, uświadamiając mu, że to właśnie on jest panem tej opowieści. Nie prosi o jego zaufanie, ale gdzieś między kadrami dobitnie daje do zrozumienia, że jeśli tym zaufaniem go obdarzymy, on odwdzięczy się w finale opowieści. 
Na finalną nagrodę od Jasona Aarona będziemy musieli poczekać - przed nami jeszcze dwa tomy tej historii. Ale już w trzeciej odsłonie indiańskiego kryminału autor oferuje tyle smakowitych kąsków, że absolutnie nie można poczuć się zawiedzionym. Jedynym zawodem jest tu rysownik - R.M.Guera, który rysuje tak fantastycznie, że bledną przy nim inni współtwórcy warstwy graficznej serialu. Jakkolwiek o Davide Furno i Francesco Francavilli bez kontekstu Guery można by powiedzieć, że są świetni w tym co robią, tak umiejscowienie ich prac obok grafik fenomenalnego Serba powoduje, że różnica poziomów widoczna jest gołym okiem. Na szczęście większość kartek trzeciego tomu serii zarysował mistrz. 
„Skalp” to idealny materiał na serial telewizyjny czy film kinowy, ale po co adaptować coś, co jest tak profesjonalnie przygotowane w konwencji komiksu, czyli najlepszego obecnie nośnika mrocznych kryminałów?
"Skalp, tom 3". Scenariusz: Jason Aaron. Rysunki: R.M. Guera, Davide Furno, Francesco Francavilla. Tłumaczenie: Krzysztof Uliszewski. Wydawca: Egmont Polska, Warszawa 2016. Komiks można kupić tutaj: Sklep wydawcy, Sklep Gildia.pl