Magazyn komiksowy (1998-2018). Kontakt: ziniolzine@gmail.com

niedziela, 31 lipca 2011

"Amerykański wampir" - Snyder, Albuquerque, King

Autor: Dominik Szcześniak
"Amerykański wampir" jest produktem idealnym. Bo i ma wszystko, co potrzeba, by idealnym być. Ma zamieszczoną na okładce rekomendację gazety "Entertainment Weekly", głoszącą o świeżości i oryginalności komiksu. Ma wstęp, w którym jeden ze scenarzystów wygłasza pean pochwalny na część drugiego i ma posłowie, w którym ten drugi pierwszemu odwdzięcza się tym samym. Ma również cholernie dobry back-up w postaci nazwiska znanego pisarza - Stephena Kinga, dla którego "Amerykański wampir" jest pierwszą próbą zmierzenia się ze scenariuszem komiksowym. Do tego posiada efektowną szatę graficzną, bardzo popularną tematykę i wiele obietnic, jakie tak ładne opakowanie składa czytelnikowi.
Ale większość tych obietnic jest bez pokrycia.
Gdyby "Amerykańskiego wampira" oceniać mając na uwadze ów marketingowy szał, należałoby nie zostawiać na nim suchej nitki. W dodatku, autorów trzeba by było posądzić o megalomanię, a ludzi, którzy komiksowi przyznali szereg nagród - o niepoczytalność. Gdyby nawet jednak te piarowskie zabiegi (które jeszcze nie tak dawno temu takiemu wydawcy jak Vertigo zupełnie nie przystawały) odrzucić w kąt, otrzymalibyśmy niczym niewyróżniającą się z  tłumu taśmową produkcję współczesnego komiksu amerykańskiego.

1925 i 1880 - w tych latach rozgrywa się akcja komiksu. Autorom scenariusza przyświeca cel przedstawienia historii Ameryki na przykładzie zamieszkujących ją wampirów i te dwie daty to jedynie rozgrzewka przed eksplorowaniem kolejnych okresów z życia Stanów Zjednoczonych. Póki co, realia historyczne odstawili więc na bok (bo wiadomo: kolej, napady na pociągi, saloony i wszystkie te kowbojskie motywy - standard), a skupili się na prezentacji głównych bohaterów: jest więc nieco o wampirze imieniem Skinner Sweet oraz wampirzycy Pearl Jones, zarysowani zostają również ich wrogowie - również zresztą wampiryczni. Złymi są tu ci, którzy w wampirycznej Ameryce są grupą trzymającą władzę. Dobrymi - ci, którzy ewoluowali w krwiopijców nowej generacji - takiej, która światła się nie boi. Scenarzyści tak naprawdę zrobili wartościowanie moralne bohaterów w obrębie ich własnego świata. W ogólnym rozrachunku więc wszyscy są źli. Widzicie już jak to się ma do "opisania powstawania Ameryki"?

Autorzy nie robili zbędnych podchodów i nie wdając się w metaforyzowanie najzwyczajniej w świecie ludzi zastąpili wampirami, zamiast ciekawej obyczajówki dając czytelnikom ociekający krwią komiks akcji. Jeśli jest tu coś z horroru, to tylko z takiego najniższej klasy, wyzutego z tajemnicy i zaskoczenia. Zbliżenia na wampirze kły, rozszarpane gardła, blade lica i groteskowe pozy amerykańskich krwiopijców - hej, czy to aby na pewno nie parodia?

Stephen King kreśli losy Skinnera Sweeta pokazując, że tak jak pisarzem jest bardzo dobrym, tak do zostania wybijającym się z tłumu scenarzystą komiksowym droga w jego przypadku jest jeszcze długa i kręta. Scott Snyder - określany już mianem scenarzysty komiksowego - wypada niewiele lepiej. Rysownik, Rafael Albuquerque, choć stosuje świetny zabieg dostosowania kreski do okresu, o którym rysuje, również ponad przeciętność nie wyskakuje. Pod względem poziomu określenie "przeciętny do bólu" pasuje do "Amerykańskiego wampira" idealnie. To taki zlepek scen i kwestii, o których możemy powiedzieć, że gdzieś już je słyszeliśmy, ale tak naprawdę nie mają nawet odniesienia do filmu czy literatury, aż tak są ograne.

To jeszcze nie koniec złych wieści. Kwestia wielkiej pompy wokół tego komiksu, o której wspomniałem w pierwszym akapicie, to potwierdzenie tezy o ostatecznym krachu dobrej tradycji komiksów spod szyldu Vertigo. Wydawnictwo promujące rzeczy wartościowe, inne od głównonurtowych, zlało się obecnie swoją ofertą z całą resztą amerykańskiej komiksowej papki. Charakterystyczne logo nie będzie już synonimem ciekawych formalnie poszukiwań w komiksie z USA.

Jest w tym wszystkim jeszcze coś na pocieszenie: to dopiero początek historii o amerykańskim wampirze, a jak głosi pradawne przysłowie: żółtodziobowi drugą szansę dać należy. "Prawda jest taka, że dopiero się rozgrzewamy" - pisze w posłowiu Scott Snyder. Oby nie dostali zawału przy pierwszej pompce i oby ta obietnica znalazła jakieś pokrycie w wartości kolejnych tomów komiksu. 
"Amerykański wampir". Scenariusz: Scott Snyder i Stephen King. Rysunki Rafael  Albuquerque. Tłumaczenie: Paulina Braiter. Wydawca: Egmont 2011

sobota, 30 lipca 2011

Incubatorium Rustecki (24)

Autor: Marcin Rustecki
Incubatorium Rustecki wita przybyłych! Co tydzień o tej samej porze i w tym samym miejscu będziecie świadkami efektów pracy Marcina Rusteckiego, rzeźbiącego co mu do łba przyjdzie. Będzie satyra, będą stripy, będzie space-opera o niemotach space-explorerach... WSZYSTKO będzie! A dzisiaj... co odkrył profesor Amalgund Shtrumpf!?

czwartek, 28 lipca 2011

"La masakra" - Atlanta

Autor: Łukasz Kowalczuk
Premiera "La Masakry" miała miejsce na Bałtyckim Festiwalu Komiksu i przypominała atak biologiczny. Kiedy redaktorzy Bicepca/ATY rozdali na spotkaniu czarne koperty (ręczna robota, chociaż może w przypadku tego tytułu to mało fortunne określenie), nikt nie spodziewał się komiksowego wąglika. To bolało. Bo historyjki Maxa Atlanty są tak śmieszne, że aż bolą. Rysunki są tak brzydkie, że aż fajne. Ci, którzy mieli do czynienia z blogiem autora wiedzą o co chodzi.
Ja nie miałem wcześniej okazji trafić na internetową wersję i nie żałuję. Dzięki temu lektura była jeszcze większym przeżyciem. Nikt, komu pokazuję La Masakrę, nie spodziewa się tego, co nastąpi po odpieczętowaniu koperty. Jest pot i łzy, gdyby można było krwawić ze śmiechu to byłaby też posoka.
Oto opinia o "La Masakrze", którą znalazłem na facebooku wydawcy (pisownia oryginalna): „sempe spotyka raczkowskiego i idą do ojca rene po scenariusze(...)” 
Moim zdaniem to Sławomir Mrożek w swoim rysunkowym wydaniu opętany przez starożytnego demona świńskiego rechotu (tego od „hłe hłe” Gmocha i „czy można zgwałcić prostytutkę” Leppera).
Warto przeczytać obszerną rozmowę z Maxem Atlantą zamieszczoną na samym końcu komiksu (bardzo lubię tego typu bonusy). Wywiad rzuca nowe światło na dokonania artysty i może przekonać wielu czytelników do twórczości tego autora. 
Polecam i pluję sobie w brodę, że nie kupiłem kilku egzemplarzy więcej.
Fajnie byłoby rozdawać je dzieciom.
"La Masakra". Autor: Max Atlanta. Wydawca: ATY 2011
Autor recenzji jest autorem bloga Hatecore.pl

wtorek, 26 lipca 2011

Przygody Leszka (24): Łap za pupcie

Autorzy: Tomasz Kleszcz i Dominik Szcześniak
Leszek powraca. Na dobry początek - zakończenie (przynajmniej w świecie internetowym) wątku z poprzednich odcinków. A od przyszłego tygodnia - kilka ciekawostek.

poniedziałek, 25 lipca 2011

Kibicujemy (178)

Autor: Dominik Szcześniak Kibicujcie komiksiarzom! Kamień Przeznaczenia niebawem uderzy po raz drugi. Tomasz Kleszcz kontratakuje!

Akcja ze Szczeppanem dobiega końca, na biurko wrócił „Kamień Przeznaczenia”. Mam ambitny plan, aby ukończyć go do końca sierpnia. Czy się uda - zobaczymy. W pracy wesprze mnie Magda Saramak, którą znacie z kolorów na tylnej okładce z tomu pierwszego. Jeśli wszystko pójdzie zgodnie z planem w komiksie znajdą się trzy dwustronicowe plansze jej autorstwa, których osobiście nie mogę się doczekać. Jestem również  na etapie rozmów z innymi rysownikami, których chciałbym zaprosić do komiksowej galerii. Więcej informacji wkrótce. Zainteresowanych zapraszam na bloga, gdzie można zapoznać się z dwiema nowymi planszami w pełnym kolorze. Tymczasem dla czytelników Ziniola małe zestawienie porównawcze w formie obrazkowej:
Ciąg dalszy nastąpi...
Autorem grafiki tytułowej akcji społecznej "Kibicujemy komiksiarzom" jest Wojciech Stefaniec.

poniedziałek, 18 lipca 2011

Kibicujemy (177)

Autor: Dominik Szcześniak Kibicujcie pracom nad "Fotostory"! Formuła komiksu została już praktycznie dopięta, a w sklepie gildii zawisła informacja o premierze albumu. Czas na doprecyzowanie kilku informacji.
Fotostory: Zanim zaczniemy, rys. Rafał Trejnis
Po pierwsze: komiks będzie miał 124 strony, jego pełny tytuł brzmiał będzie "Fotostory: Zanim zaczniemy", a zawartość obejmie pierwszych sześć odcinków (do "Wszystkie figle w łóżku" z "Ziniola" nr 6). Dodatkowo będziecie mogli przeczytać nowy epizod o objętości 20 stron oraz epilog do pierwszego sezonu. 

Po drugie: idąc tropem zbiorczych wydań amerykańskich pozwoliliśmy sobie zaprosić znanych i lubianych do napisania wstępu i posłowia. Będzie więc co nieco słowa pisanego. Jeśli chodzi o dodatki, możecie spodziewać się również wglądu w proces tworzenia komiksu.

Po trzecie: ostatnie kibicowanie naszemu albumowi bardzo pomogło. Na tyle, że scenarzysta w tempie ekspresowym skończył pisać wszystkie scenariusze. Teraz tego samego pozytywnego kopniaka potrzebuje rysownik. Róbcie falę!
Ciąg dalszy nastąpi...
Autorem grafiki tytułowej akcji społecznej "Kibicujemy komiksiarzom" jest Wojciech Stefaniec.

sobota, 16 lipca 2011

"Uzumaki" - Ito

Autor: Dominik Szcześniak
Rasowych horrorów ci u nas niedostatek. Ważniejsze pozycje tego gatunku można policzyć na palcach jednej ręki. Z odsieczą nadeszła nowa publikacja JPF-u, posiadająca wszystko to, co rasowy horror mieć powinien. I pisząc "wszystko", mam na myśli naprawdę wszystko.
Rzecz jest diabelnie prosta: spokojne miasto Kurouzu pada ofiarą czegoś, o czym tylko niektórzy wiedzą, że jest "chorobą spirali". Mieszkańcy wariują na punkcie tego, co spiralne, dążą do "bycia spiralnymi"; przez spiralę popadają w obłęd. I choć te założenia fabularne brzmią absurdalnie, to ostateczny efekt, jaki osiąga Junji Ito jest powalający. Po przełknięciu kilku niedorzeczności na początku albumu, nie sposób uciec od jego osobliwego uroku. Nie sposób również nie dać uwieść się klimatowi grozy.
Opasły album podzielony został na rozdziały, w których afera spiralna zatacza coraz szersze kręgi. Każdy rozdział to inny przypadek: jest więc groza na oddziale szpitalnym, są efekty przeniesienia teorii spirali na ludzkie ciało, są ludzie transformujący się w ślimaki, jest też kilka motywów związanych z horrorami licealnymi, komiks grozy z ludzkim pajacykiem, czy wreszcie bardzo romantyczna, wręcz szekspirowska historia o zakochanych, których rodziny się nienawidzą. I kiedy już czytelnik wsiąknie w ten rytm i nie będzie spodziewał się więcej niż kolejnej krótkiej opowieści grozy, autor "Uzumaki" wyciąga swą największą broń: konsekwencję.
Bo każdy mini-horror show to cegiełka, która w połączeniu z innymi tworzy imponującą całość. Świetne historie o jednostkach, przeradzają się ostatecznie w opowieść o społeczności. Konsekwencją tych pierwszych prostych historyjek, są kolejne - mniej lub bardziej skomplikowane - grające na znanych z horrorów chwytach. Opowieść o grupce zagubionych zamienia się w postapokaliptyczną wizję, w której odnaleźć można elementy realizowane na początku książki. Kawałki epatujące przemocą i wszelkimi możliwymi okropieństwami, powodowanymi przez nieznane "coś", przeradzają się w traktat o tym, że to ludzie przesiąknięci są złem. Z urbanistycznej postapokalipsy przechodzimy do Holocaustu i trafiamy w nicość. Spirala. Wąż zjada własny ogon.
Komiks ma wiele dosadnych, obrzydliwych momentów (patrz: rozdział "Pępowina"), ale - traktując o nastolatkach - utrzymany jest również w takiej właśnie stylistyce. Dla bohaterów w pewnym momencie zupełnie normalnym staje się fakt, że kolega z ławki zamienia się w ślimaka, a szkolna piękność pożera znajdujących się w okolicy samców. Natomiast zaskoczeniem dla nich - jak również dla czytelnika - staje się to, co Junji Ito ma do zaoferowania w owych postapokaliptycznych, końcowych rozdziałach. Rozbiera człowieczeństwo na czynniki pierwsze, wyrażając to zarówno w drastycznym odejściu od początkowo łagodnego języka, jak również w działaniach, jakim kierują się jego doświadczeni bohaterowie.
"Uzumaki", gdybyśmy na komiks patrzyli jedynie pod kątem rysunków, to kawał profesjonalnej roboty. Szczegółowe, z rozmachem realizowane plansze obfitują w wiele miłych dla oka akcentów. Ito zbliża się do stylu realistycznego, pozostając jednocześnie w rejonie mangi. Potrafi efektownie przedstawić rozrywane ciała i przeróżne spiralne potwory, ale równie świetnie wychodzi mu chociażby rysowanie kobiet. Graficznie - pierwsza klasa.

"Uzumaki" to przemyślany, konsekwentny komiks, który jest przewidywalny wtedy, kiedy trzeba, ale również potrafi zaskoczyć czytelnika w odpowiednim momencie. "Uzumaki" wciąga. Imiona bohaterów komiksu pamiętasz na długo po jego lekturze, a nazwa miejscowości, w której rozgrywa się akcja nie chce wyjść z głowy. Można go przeczytać podczas jednego posiedzenia, a można dawkować sobie tę przyjemność według zasady "jeden rozdział = jeden dzień". Znakomity album. Kolejny, po "Pinokiu" komiks roku.
"Uzumaki: Spirala". Autor: Junji Ito. Tłumaczenie: Paweł "Rep" Dybała - Laboratorium językowe Kotoken. Wydawca: J.P.Fantastica 2011

Incubatorium Rustecki (23)

Autor: Marcin Rustecki
Incubatorium Rustecki wita przybyłych! Co tydzień o tej samej porze i w tym samym miejscu będziecie świadkami efektów pracy Marcina Rusteckiego, rzeźbiącego co mu do łba przyjdzie. Będzie satyra, będą stripy, będzie space-opera o niemotach space-explorerach... WSZYSTKO będzie! A dzisiaj... pozdrowienia z wakacji!

środa, 13 lipca 2011

"Wiedźmin: Racja stanu" - Gałek, Klimek, Poller

Autor: Dominik Szcześniak
Wiedźmin wiecznie żywy. Zakończenie książkowych historii z tym bohaterem zapoczątkowało proces odcinania kuponów od popularnego przedsięwzięcia. Był komiks, film, gra, było zapewne także wiele innych prób wywleczenia Geralta poza prozę Sapkowskiego. Niektóre z nich adaptowały książki, inne z kolei rozwijały wiedźmińskie uniwersum. Tak też jest z "Racją stanu" - zeszytowym komiksem, wydanym przez Egmont w dwóch odsłonach magazynu "Komiksowe hity".
Publikacja komiksu, jak również nazwiska jego autorów owiane były tajemnicą, którą staraliśmy się w miarę możliwości rozwiewać na łamach ziniolowego cyklu "Kibicujemy". Scenarzystą komiksu został Michał Gałek, znany z "Piekielnych wizji" czy historycznych "Epizodów z Auschwitz", a rysunkami zajęli się Arkadiusz Klimek i Łukasz Poller. W skrócie: Panowie z pART studio. Można było spodziewać się więc rzetelnego podejścia do tematu, precyzyjnej roboty rysowniczej i nawiązywania do tradycji komiksu frankofońskiego tak w formie, jak i treści.
Cóż, jeśli ktoś tego wszystkiego się spodziewał, to po publikacji wszystkich czterdziestu sześciu stron "Racji stanu" nie powinien czuć się zawiedziony. I prawdopodobnie powinien odczuwać pragnienie skonsumowania co najmniej czterokrotnie większej ilości plansz, koniecznie w elegancko wydanych albumach i bez - bardzo zbędnych w obu zeszytach - dodatków.
Fabuła jest prosta, tajemnica owiewająca historię -  odpowiednio skomplikowana, a bohaterów w niej bez liku. I można odnieść wrażenie, że Geralt nie jest tak naprawdę najważniejszym z nich. Po przybyciu do księstwa Melleore w celu zlikwidowania leszego, siejącego popłoch wśród miejscowej szlachty, odkrywa, że nic nie jest takie jak się wydaje i - stawiając się w roli detektywa - rozwikłuje zagadkę pewnej intrygi wśród miejscowej władzy. Jest tu i braterski konflikt, są knowania przepełnionego ambicją ojca, jest i kotołak i jego straszna ekipa.
Michał Gałek na łamach drugiego zeszytu słusznie zauważył, że "dialog to chyba najbardziej charakterystyczny element twórczości AS-a, więc komiksu o wiedźminie nie można sprowadzić do szeregu efektownych pojedynków Geralta z potworami". I dialogi w "Racji stanu" są jak najbardziej obecne - bo całą historię, wszystkie jej niuanse i związki między bohaterami poznajemy właśnie z rozmów, przeprowadzanych przeważnie przez Geralta z mieszkańcami Creigiau. Początkowo jest to nużące, a natłok informacji, jakie otrzymuje biedny czytelnik może przyprawić o zawrót głowy, jednak po przeczytaniu kilkunastu stron i wbiciu się w klimat historii, wszystko zaczyna trzymać się kupy. Wielka tu rola rysunków - Klimek, zamiast uprawiać pojedynki gadających głów, bawi się ujęciami i planami, ukazując architekturę miasteczka i jego mieszkańców. Bardzo eleganckie połączenie grafiki i tekstu czyli - mówiąc krótko - komiks. O to chodziło.
"Racja stanu" ma wszystko to, co powinien mieć rozrywkowy komiks - wartką akcję, przemyślaną fabułę i świetne rysunki pokolorowane w profesjonalny sposób. Do tego również bohatera, który jest znany i rozpoznawalny. Zespół Gałek/ Klimek/ Poller sprawdził się w tej produkcji. Jeśli kiedykolwiek ktokolwiek chciałby wydawać kolejne przygody wiedźmina, to chciałbym, by zostały one wyprodukowane właśnie przez nich.
Na pochwałę zasługuje również inicjatywa Egmontu. Mimo, iż wielu wolałoby album na półce, rozbicie historii na dwa zeszyty jest strzałem w dziesiątkę (podobnie zresztą, jak np. jego ewentualna publikacja w "Fantasty komiks"). Komiks tani, rozrywkowy, stanowiący podpórkę dla gry komputerowej o wiedźminie. Kupować obowiązkowo!
Komiksowe Hity nr 2/2011 i 3/2011. Racja stanu - nowa opowieść o wiedźminie. Scenariusz: Michał Gałek. Rysunek: Arkadiusz Klimek. Kolory: Łukasz Poller. Wydawca: Egmont Polska 2011

Kibicujemy (176)

Autor: Maciej Pałka Kibicujcie komiksiarzom! Zawsze i wszędzie! Bez końca!
Nie, no lubie. Nie powiem nie. Każden prawie lubi, ino nie każden umi sie przyznać. Ja jebie... A co to takiego, kurna... Po to w końcu wynaleźli telewizor. Po fajerancie otwieram se piwko, wyciągam giry, kłade na stole, odpalam szluga... I czuje sie gitesowo. Najlepiej jak dajom jakomś sensacje, żeby sie szczelali, trupy żeby były, coś sie wtedy dzieje, jakieś zaskoczenie żeby też było... Że na przykład myślisz, że zabił ten bandyta, co to dopiero go z pierdla puścili, a tu okazuje sie, że takiego wała – mordercom jest ten co to taki w porzondalu sie wydawał. Albo jak bitki som, jak sie piorom po mordach, taki Niko kiedyś był, albo Wandam. Taki jak przypierdzielił bandziorowi to od razu nos przefasonowany albo ronsia złamana. I jucha cieknie po ryju... Nieraz to mnie tak bierze, że zapominam o wszystkim i wydaje mi sie, jakbym tam był ja. Poważnie mówie. Jakbym był tym gliniarzem co szuka złych bandytów, kurna. To mi sie przypomina jak łebek byłem. Se myślałem wtedy jak tu zrobić, żeby tego ludka z telewizora wzionć i przestawić. Pomóc tym dobrym i zabić tych złych. Myślałem, że ino obudowe trza ściongnonć tam z tyłu, wsadzić łape, wziąść bandyte i zgnieść jak robala. I po sprawie, wszyscy uratowani. Albo mnie skręcało jak tu powiedzieć tej babeczce uważaj, gupia! Nie leź tam! Zabijom cie! No i co robisz, co robisz, co zrobiła, gupia baba, no! Też tak miałeś? No właśnie, kurna, no właśnie!

„BEZ KOŃCA”
Rysunki: Paweł Garwol
Fabuła: Roman Lipczyński

Ciąg dalszy nastąpi...
Autorem grafiki tytułowej akcji społecznej "Kibicujemy komiksiarzom" jest Wojciech Stefaniec.

wtorek, 12 lipca 2011

Kibicujemy (175)

Autor: Dominik Szcześniak Dzisiaj kibicowanie okazyjne - po miesiącach oczekiwania, wypłakiwania łez przez co niektórych bardziej hardkorowych fanów do empików trafiły dwa odcinki "Konstruktu". W związku z tym Jakub Kijuc podesłał alternatywne okładki i planszę z komiksów. Potraktujcie to jako promocję serii, ale również jako sygnał dla tych, którzy po zakończeniu cyklu odgrażali się, że go zrecenzują. W tym gronie jest również ekipa "Ziniola". Patrzcie:
 
Ciąg dalszy nastąpi...
Autorem grafiki tytułowej akcji społecznej "Kibicujemy komiksiarzom" jest Wojciech Stefaniec.

sobota, 9 lipca 2011

Butenko pinxit - wyniki konkursu

Na początek poprawne odpowiedzi na pytania konkursowe dotyczące wystawy "Butenko pinxit"... 
1. Podaj trzech autorów zdjęć do cyklu czarno-białych komiksów o Kwapiszonie.
Jerzy Troszczyński, Zbigniew Doliński, Jan Marian Czarnecki 
2. Kto użyczył głosu do animacji pt. "Gucio i Cezar"?
Mieczysław Czechowicz i Bronisław Pawlik 
3. Jakie miasta zwiedził Kwapiszon podczas swojej ucieczki na łamach komiksu. Wymień trzy.  
Warszawa, Gdańsk, Sopot, Toruń, Frombork, Kraków, Wieliczka, Poznań, Białystok, Biała Podlaska, Białobrzegi. 
A teraz zwycięzcy, którzy najszybciej podesłali swoje odpowiedzi:
1. Michał Śledziński
2. Piotr Nowacki
3. Olga Wróbel
Wszystkim, którzy wzięli udział w konkursie dziękujemy!

Incubatorium Rustecki (22)

Autor: Marcin Rustecki
Incubatorium Rustecki wita przybyłych! Co tydzień o tej samej porze i w tym samym miejscu będziecie świadkami efektów pracy Marcina Rusteckiego, rzeźbiącego co mu do łba przyjdzie. Będzie satyra, będą stripy, będzie space-opera o niemotach space-explorerach... WSZYSTKO będzie! A dzisiaj... kto zeżarł polski komiks?

czwartek, 7 lipca 2011

Butenko pinxit - relacja z wernisażu i KONKURS

 Joanna Mielech oraz Bohdan Butenko
Szóstego lipca w jeleniogórskiej Galerii BWA odbył się wernisaż wystawy „Butenko pinxit”. Podczas spotkania z artystą rozmawiano m.in. o specyfice pracy twórczej w czasach PRL'u (brak przyzwolenia dla słowa „komiks”, całkowita akceptacja przez cenzurę i wydawców „historyjek obrazkowych”), o łączeniu słowa z obrazem, o sensacji, jaką w późnych latach pięćdziesiątych wzbudzały pierwsze polskie animacje (wykonywane przy pomocy dwóch wyżymaczek i 150 szyb). Butenko podzielił się z przybyłymi doświadczeniami w pracy typograficznej, wprowadził w tajniki realizacji projektów graficznych, zarówno tych ambitnych artystycznie, jaki i komercyjnych. Zapytany o stan współczesnego projektowania graficznego artysta odmówił komentarza. Wystawa potrwa do 6 sierpnia.
Piotr Machłajewski i Joanna Mielech (kuratorka wystawy). Fot. Archiwum BWA
www.galeria-bwa.karkonosze.com
BWA jelenia Góra i Ziniol ogłaszają konkurs, w którym można wygrać trzy ekskluzywne katalogi (nakład zaledwie 300 sztuk, 120 stron, 24/22cm, kolor). Katalogi otrzyma trójka pierwszych czytelników z poprawnymi odpowiedziami na poniższe pytania:
1. Podaj trzech autorów zdjęć do cyklu czarno-białych komiksów o Kwapiszonie.
2. Kto użyczył głosu do animacji pt. "Gucio i Cezar".
3. Jakie miasta zwiedził Kwapiszon podczas swojej ucieczki na łamach komiksu? Wymień trzy.

Odpowiedzi wysyłajcie na adres ziniolzine@gmail.com.
Publiczność wernisażowa
Publiczność wernisażowa
Otwarcie wystawy. Butenko, Hobgarska, Mielech.
 Publiczność wernisażowa
 Butenko rozdaje autografy
Kwapiszon

środa, 6 lipca 2011

XXII Ogólnopolskie Spotkania Komiksowe w Rzeszowie

Autor: Dominik Szcześniak; fot. Wojciech Kulasa
Konkurs komiksowy
XXII Ogólnopolskie Spotkania Komiksowe w Rzeszowie zostały rozbite na 2 dni - pierwsze wejście miało miejsce w minioną sobotę, 2 lipca, kolejne zaplanowano 9 lipca. Rozbicie imprezy całkiem słuszne, bowiem każdy dzień to inna komiksowa dyscyplina. 2 lipca siłowali się komiksiarze i wielbiciele Star Wars, 9 lipca przyjdzie czas na mangowców.
Określana przez organizatorów mianem "najmniejszej imprezy komiksowej świata", nie zawiodła pokładanych w niej oczekiwań. Było bardzo kameralnie, przytulnie, sympatycznie i swojsko. Blok komiksowy zawarł w sobie dwa spotkania z twórcami (ze Sławomirem Zajączkowskim i Krzysztofem Wyrzykowskim oraz ze mną), jak również projekcje okołokomiksowych filmów czy czytanie komiksu na żywo - Wojciech Birek udzielał się jako lektor pierwszego tomu serii Long John Silver. Program zwieńczony został konkursem komiksowym i hucznym afterparty.
Jest sens - odpowiem na pytania o celowość organizacji tego typu mikro-konwentów. W odróżnieniu od wielkich festiwali, gdzie spotkać możesz wszystkich, a nie pogadać z nikim, imprezy w rodzaju tych rzeszowskich czy (zorganizowanych w maju) lubelskich pozwalają przyjrzeć się lokalnym działaniom twórców komiksu. Zostawiają po sobie również mnóstwo anegdotek i opowieści, do których dostęp mają jedynie wtajemniczeni.
Bazę - czyli Wojewódzki Dom Kultury - rzeszowianie mają znakomitą i myślę, że nie do końca wykorzystaną, na co na pewno wpływ ma owa "najmniejszość świata" konwentu. Mury Domu Kultury mogą pomieścić tłumy fanów (lub twórców - tych jest więcej) komiksu i stworzyć fajne warunki do przeprowadzenia ciekawych spotkań, prelekcji, sesji popularnonaukowych. Może kiedy zakończy się sezonowa moda na zagraniczne gwiazdy, do Rzeszowa napłyną rzesze komiksiarzy, gotowych na poznanie lokalnych, na pewno nie mniej ciekawych autorów. Na kolejnej edycji Ogólnopolskich Spotkań Komiksowych postaram się być. I zachęcam do tego wszystkich.
Sławomir Zajączkowski i Krzysztof Wyrzykowski
Wojciech Birek
Wojciech Birek i Dominik Szcześniak. Afterparty

wtorek, 5 lipca 2011

Kibicujemy (174)

Autor: Dominik Szcześniak Kibicujcie komiksiarzom! "Ostatni wynalazek" ukończony, ale duet twórców odpowiedzialny za ten komiks nie odpuszcza. Już niebawem drukiem pojawi się ich kolejny komiks - zbiorcze wydanie publikowanego w "Ziniolu" "Fotostory". Cieszycie się?
"Fotostory: Zanim zaczniemy" - rys. Rafał Trejnis
Zebrany w jeden tom cały pierwszy sezon opowieści. Ponad 100 stron. Twarda oprawa. Plus kilka dodatków dla fanów serii - w tym niemal 20-stronicowy specjalny epizod, zatytułowany "Zanim zaczniemy". Komiks planowo ukazać ma się we wrześniu, ale prace nad nim jeszcze trwają. Scenariusze dodatków są na ukończeniu. Rysunki do nich - powiedzmy, że na półmetku.

"Fotostory" to motor napędowy drukowanego "Ziniola"; serial, który - łącząc wątki obyczajowe z lekką nutką paranormal activity miał trwać albo tak długo, jak to tylko możliwe, albo przynajmniej do momentu zamknięcia "Ziniola". Jak widać, "Fotostory" przeżyło magazyn. Razem z Rafałem bardzo zżyliśmy się z postaciami, o których piszemy/rysujemy i stwierdziliśmy, że tak łatwo nie porzucimy tego tematu. Zamiast w odcinkach, chcielibyśmy wydawać komiks raz do roku w formie zbliżonej do tej, jaką zobaczycie już we wrześniu.

No i co tu więcej można napisać podczas pierwszego wejścia? Może tylko, z pewną taką nieśmiałością: kibicujcie!
Ciąg dalszy nastąpi...
Autorem grafiki tytułowej akcji społecznej "Kibicujemy komiksiarzom" jest Wojciech Stefaniec.

poniedziałek, 4 lipca 2011

Butenko pinxit w Jeleniej Górze

Butenko pinxit - wernisaż wystawy rysunków oraz ilustracji Bohdana Butenki odbędzie się w Galerii BWA w Jeleniej Górze 6 lipca o godz. 18.00 (po wernisażu - spotkanie z Bohdanem Butenką). Wystawa potrwa do 6 sierpnia 2011r., a jej kuratorką jest Joanna Mielech. Wydarzeniu towarzyszył będzie katalog, którego recenzję będziecie mogli przeczytać na www Ziniola. Już wkrótce na naszych łamach garść ciekawostek związanych z postacią Bohdana Butenki oraz konkurs, w którym wygrać będzie można wspomniane katalogi. Poniżej - informacja prasowa organizatora:
Bohdan Butenko jest twórcą odbieranym przede wszystkim przez pryzmat ilustracji dziecięcej. Najbardziej znane jego realizacje to cykl komiksów o Kwapiszonie, Gapiszonie, ilustracje wierszy dla najmłodszych Jana Brzechwy („Na straganie”, „Androny”), Juliana Tuwima („Okulary”), Wandy Chotomskiej oraz Janiny Porazińskiej, ilustracje do literatury młodzieżowej, m.in. „Niewiarygodne przygody Marka Piegusa”, „Sposób na Alcybiadesa” Edmunda Niziurskiego oraz „Cyryl, gdzie jesteś?”, „I ty zostaniesz Indianinem” Wiktora Woroszylskiego. Butenko jest również  autorem ilustracji do książek dla dorosłych, m.in. „Kultu ciała” Mieczysława Srokowskiego, „Vademecum dla tych, którzy pierwszy raz”Jerzego Wittlina czy „Postrzyżyn” Bogumila Hrabala.
Bohdan Butenko - fot. Tomasz Mielech
Artysta tworzył niezapomniane scenografie do Kabaretu Starszych Panów, projekty które doskonale wyrażały istotę tego kabaretu: opierały się na rzeczywistości, umiejscawiały przedstawiony świat w konkretnym miejscu ale przez swą prostotę tworzyły wizję niemal abstrakcyjną, w którym  uśmiechają się kwiaty, a najważniejsza jest Miłość.   
Gapiszon na starcie
Znaczenie Bohdana Butenki dla  sztuki współczesnej  nie jest do końca uświadomione. Butenko to artysta genialnego w swej syntezie rysunku, który w  lapidarny a przy tym wyrazisty sposób (z odcieniem karykatury), potrafi opisać świat, skupiając się  przede wszystkim na człowieku. Skróty myślowe  Butenki pozwalają przenosić się w czasie, fragmenty rysunków znajdują się w różnych miejscach książki, zadaniem czytelnika jest próba doścignięcia myśli twórcy i scalenie rozpierzchłych ilustracji w całość.
Do wielu ilustrowanych przez siebie wydawnictw autor dołączał rodzaj map topograficznych, które umieszczone na wyklejkach okładek, pozwalały odnaleźć się w przestrzeni książki. Mapy te stawały się z czasem punktem odniesienia dla pamięci, zapisem miejsc wyobrażonych,  których już dawno nie ma, ale do których w każdej chwili można powrócić.
Gucio i Cezar
Jest Butenko prekursorem nowoczesnego myślenia w grafice książkowej, nowatorskiego layoutu, kunsztu i dbałości o design  ilustrowanych wydawnictw. Zarówno w obszarze ilustracji, jak i nowatorskiego  opracowania tekstów od lat 50. XX wieku jest najlepszym designerem sztuki książki. Wydawnictwa, które projektował są prawdziwymi unikatami, spośród których wymienić wystarczy „Dong co ma świecący nos i inne wierszyki Pana Leara” (I wydanie – 1961, ostatnie w tej samej szacie graficznej – 1999). Z tych dokonań korzystają współcześnie uznani graficy i ilustratorzy książek. 
Wystawa w Jeleniej Górze będzie połączeniem dwóch rodzajów prezentacji. Pierwsza jest tradycyjna, złożona z wypożyczonych od artysty oryginałów ilustracji, takich jak „Gucio i Cezar”, „Gapiszon”, „Jak oswoić lwa”, „Na straganie”, ilustracji do „Misia”, „Świerszczyka” i „Płomyka”. Pokażemy również cykl rysunków dla dorosłych z serii: „Piłka nożna”, oraz cykl rysunków satyrycznych, które z kolei wypożyczone zostaną z Muzeum Karykatury w Warszawie. 
Kwapiszon
Wystawę uzupełnią  realizacje cyfrowe będące połączeniem różnych stylistyk artysty i powiększenia jego miniatur rysunkowych do rozmiarów monumentalnych. Wydruki cyfrowe wykonane zostały zgodnie z intencją autora, który otwarty na nowoczesne techniki i procesy druku cyfrowego, chętnie poddaje swoje prace eksperymentom z wykorzystaniem współczesnej techniki. Według artysty ożywia to jego ilustracje, jego twórczość wykonuje kolejny krok do przodu.
Projekt okładki
Wydruki cyfrowe wypożyczone zostaną z Muzeum Książki Dziecięcej w Warszawie. Na wystawie nie zabraknie oczywiście  starych wydań książek z ilustracjami Bohdana Butenki ze zbiorów prywatnych jeleniogórskich kolekcjonerów. Wystawa jest częścią projektu: „Ponad ilustracją. Bohdan Butenko, Daniel Mróz”. Dofinansowano ze środków Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego oraz Miasta Jelenia Góra.
Biuro Wystaw Artystycznych
ul. Długa 1
58-500 Jelenia Góra
075 / 752 6669
galeria-bwa@krakonosze.com