To coś dla tych, którzy lubią historię komiksu, którym przyjemność sprawia obserwowanie tego, w jaki sposób twórcy na przestrzeni lat podchodzili do możliwości i ograniczeń medium, a wreszcie tym, którzy potrafią przymknąć oko na pewne niedociągnięcia i docenić geniusz. Tym geniuszem jest Waldemar Andrzejewski, a komiksem - Wehikuł czasu i inne opowieści.
Andrzejewski to zmarły w 1993 roku znakomity polski twórca ilustracji do książek i plakatów oraz laureat wielu międzynarodowych konkursów. Swój epizod związany z komiksem zawdzięcza znajomości z Philippe Druilletem, którego wpływ widać zresztą w jego pracach. Album zbiera wszystkie znane komiksy autora. Są to: Wojna światów i Wehikuł czasu, pierwotnie opublikowane w magazynie Alfa, Tam gdzie słońce zachodzi seledynowo z Relaxu oraz – uwaga! – dwie historie, które nigdy dotąd nie zostały zaprezentowane czytelnikom, a które to zostały szczęśliwie odkryte w 2015 roku: Kapitan Nemo i Hasło: Słomot.
Scenariusze w tych komiksach są archaiczne i przegadane, ale plansze skomponowane są w sposób znakomity, a panowanie nad kreską w takim na przykład Kapitanie Nemo – mistrzowskie. Andrzejewski pięknie tworzy sobie przestrzeń do opowiadania obrazem, budując ją niestandardowymi kadrami. Album został wzbogacony szkicami, ilustracjami i projektami autora oraz tekstem, przybliżającym jego twórczość.
Publikacja została opracowana w sposób nawiązujący do ukazujących się od niedawna zbiorczych antologii komiksów z magazynu Relax. Przyznam, że nie wzgardziłbym kolejnymi tego rodzaju inicjatywami – na przykład zbiorczym wydaniem komiksów Jerzego Wróblewskiego. Ale cieszmy się z tego, co mamy. Wehikuł czasu i inne opowieści Waldemara Andrzejewskiego to zdecydowanie jedno z najważniejszych wydarzeń komiksowych tego roku.
Klasyka polskiego komiksu: "Wehikuł czasu i inne opowieści". Autor: Waldemar Andrzejewski. Wydawca: Egmont Polska, Warszawa 2018.
2 komentarze:
Pudełko i grafika? Tak do każdego egzemplarza, czy też to jakaś specjalna wersja? Jak ją zdobyć?
To egzemplarz promocyjny. Na tegorocznej Komiksowej Warszawie być może będzie kilka printów do wzięcia.
Prześlij komentarz