Ósma wybiła! Jak w każdy roboczy dzień tygodnia, zapraszam do kibicowania komiksiarzom! Mobilizowania ich do pracy, wspierania w trudzie rysowania, wymyślania pomysłów, czy pisania scenariuszy! Badania wykazały, że najlepszy dzień mają ci, którzy zawsze z rańca kibicują komiksiarzom. Kibicuj i Ty!
Dziś wtorek, a więc dzień, w którym o swoich komiksach opowiadają twórcy komiksów "Sprane dżinsy i sztama" oraz "Tainted". Paweł "Szaweł" Płóciennik, współautor tego pierwszego, znany jest z wszechstronności graficznej - a to uciekał w groteskę, a to w styl "angielski". A jak to jest ze "Sztamą"? Skąd w tym komiksie takie, a nie inne rysunki?
Kształt rysunków był w pewnym sensie zamierzony. Sporo inspiracji komiksem europejskim plus próba uchwycenia stylistyki komiksów PRL - trochę może inspiracji Papciem Chmielem, trochę własnych poszukiwań. Miał być old school, surowizna - graficznie i literkowo, lecz jednocześnie z zachowaniem wiarygodności miejsc, budynków. Szarości były wyborem oczywistym, próbą oddania czarno białych zdjęć. Zdjęć z tego okresu, których mam sporo w domu. Dokumentacja zresztą była bardzo istota w mojej pracy nad komiksem. Opierałem się na swoich zdjęciach, na zdjęciach taty z lat 80-tych, na albumach fotograficznych. Zresztą komiks zawiera bonus w postaci kolażu zdjęć. Chciałem pokazać konkretne miejsca w Warszawie. Miejsca, które tacie najlepiej kojarzą się z rokiem 1980. Ten rok 80 też jest dosyć umowny. Wspomnienia prawdopodobnie oscylują wokół lat 1978-86. Celowo często kadruję same postaci, bez tła - miałem jakąś taką wizję, by to wyglądało prosto, ale jednocześnie chciałem zrobić to inaczej niż "Gabriela Alfonsa" czy "Czaka". To miała być prostota na wyższym poziomie. Lubię poszukiwania w rysunku. Szybko nudzi mnie jakiś styl. Stąd przyznaje, miałem w połowie rysowania "Sztamy" kryzys. Zastanawiałem się, czy aby na pewno chcę by tak to wyglądało. Jednak na finiszu jestem zadowolony z efektu. Plan został osiągnięty. Starałem się jak najlepiej oddać rysunkiem rok 1980 i myślę, że mi się to udało. Tata nie miał bezpośredniego wpływu na "kreskę" - jednak często sugerował co jak ma wyglądać... szczególnie rzeczy charakterystyczne dla epoki.
Na koniec wyjaśniam tym, którzy martwią się o poziom komiksu, ponieważ prawdopodobnie źle odczytali jego tytuł: otóż, nie brzmi on "Sprane dżinsy i szrama" i nie jest kontynuacją potworka, o którym kiedyś pisaliśmy. Chodzi o "sztamę", nie "szramę". To nie jest cross-over! Będzie dobrze!
"Tainted" to drugi z komiksów, które już są gotowe i niebawem pojawią się w dystrybucji. W odróżnieniu od "Spranych dżinsów..." jest to komiks zupełnie niemy. Bez słów. Operujący jedynie obrazkami. A więc najtrudniejszy z możliwych. Czy właśnie nieme, czy może me woli rysować Piot Nowacki? Posłuchajcie:
Nigdy się nad tym nie zastanawiałem, ale chyba nawet wolę robić komiksy nieme, niż te z dialogami. Mam wrażenie, że ich rysowanie przychodzi mi jakoś łatwiej. O, choćby z takiego praktycznego powodu, że nie trzeba kombinować nad zagospodarowaniem przestrzeni w kadrze na dymki. A, że pracuję zwykle na formacie A4, to każdy centymetr kwadratowy kartki jest na wagę złota. Wiadomo, że w komiksie niemym trzeba być bardzo ostrożnym, bo każda źle postawiona kreska może zwieść czytelnika na manowce, i zamysł autora/ów pójdzie w tak zwane pizdu. Każda emocja, czynność wykonywana przez bohatera musi być czytelnie narysowana, bo nie ma tu miejsca na dopowiedzenie czegoś dialogiem czy didaskaliami.
Z drugiej strony, fajne w komiksie niemym jest to, że zostawia on (przynajmniej moim zdaniem) więcej pola do interpretacji czytelnikowi. Wiadomo, autor czy autorzy mają swój zamysł, ale nie oznacza to, że jest to jedyny słuszny kierunek. Jeśli czytelnik zobaczy w historii coś zupełnie innego, to nie można powiedzieć, że błędnie odczytał komiks, jest niekumaty czy coś w ten deseń. Przy komiksie niemym czytelnik bierze na swój sposób udział w kreacji historii, jest jego współautorem. Kiedy za komiks "Szóstego dnia" otrzymaliśmy w serwisie wyróżnienie tzw. Digart Dnia, byłem w szoku ile ludzie zobaczyli w nim różnych dziwnych rzeczy, które mi podczas rysowania, a Bartkowi podczas pisania nawet nie przyszły do głowy. Podobnie było po publikacji tej samej nowelki na Polterze.I to jest super.
Każda historyjka w "Tainted" jest właśnie tak skonstruowana, że zaprasza czytelników do zabawy w interpretowanie tych miłosnych, krótkich opowieści na swój sposób. Zachęcamy do tego, kiedy albumik ukaże się już na rynku.
Jako ekskluziwy prezentujemy wersję okładki zaprojektowaną przez Piotra, która nie znalazła uznania w oczach wydawcy i scenarzysty oraz pierwszy rysunek, jaki rysownik wykonał, kiedy otrzymał od Bartka Sztybora scenariusz historyjki "Szóstego dnia".
Ciąg dalszy nastąpi...
Autorem grafiki tytułowej akcji społecznej "Kibicujemy komiksiarzom" jest Wojciech Stefaniec.
Dziś wtorek, a więc dzień, w którym o swoich komiksach opowiadają twórcy komiksów "Sprane dżinsy i sztama" oraz "Tainted". Paweł "Szaweł" Płóciennik, współautor tego pierwszego, znany jest z wszechstronności graficznej - a to uciekał w groteskę, a to w styl "angielski". A jak to jest ze "Sztamą"? Skąd w tym komiksie takie, a nie inne rysunki?
Kształt rysunków był w pewnym sensie zamierzony. Sporo inspiracji komiksem europejskim plus próba uchwycenia stylistyki komiksów PRL - trochę może inspiracji Papciem Chmielem, trochę własnych poszukiwań. Miał być old school, surowizna - graficznie i literkowo, lecz jednocześnie z zachowaniem wiarygodności miejsc, budynków. Szarości były wyborem oczywistym, próbą oddania czarno białych zdjęć. Zdjęć z tego okresu, których mam sporo w domu. Dokumentacja zresztą była bardzo istota w mojej pracy nad komiksem. Opierałem się na swoich zdjęciach, na zdjęciach taty z lat 80-tych, na albumach fotograficznych. Zresztą komiks zawiera bonus w postaci kolażu zdjęć. Chciałem pokazać konkretne miejsca w Warszawie. Miejsca, które tacie najlepiej kojarzą się z rokiem 1980. Ten rok 80 też jest dosyć umowny. Wspomnienia prawdopodobnie oscylują wokół lat 1978-86. Celowo często kadruję same postaci, bez tła - miałem jakąś taką wizję, by to wyglądało prosto, ale jednocześnie chciałem zrobić to inaczej niż "Gabriela Alfonsa" czy "Czaka". To miała być prostota na wyższym poziomie. Lubię poszukiwania w rysunku. Szybko nudzi mnie jakiś styl. Stąd przyznaje, miałem w połowie rysowania "Sztamy" kryzys. Zastanawiałem się, czy aby na pewno chcę by tak to wyglądało. Jednak na finiszu jestem zadowolony z efektu. Plan został osiągnięty. Starałem się jak najlepiej oddać rysunkiem rok 1980 i myślę, że mi się to udało. Tata nie miał bezpośredniego wpływu na "kreskę" - jednak często sugerował co jak ma wyglądać... szczególnie rzeczy charakterystyczne dla epoki.
Na koniec wyjaśniam tym, którzy martwią się o poziom komiksu, ponieważ prawdopodobnie źle odczytali jego tytuł: otóż, nie brzmi on "Sprane dżinsy i szrama" i nie jest kontynuacją potworka, o którym kiedyś pisaliśmy. Chodzi o "sztamę", nie "szramę". To nie jest cross-over! Będzie dobrze!
"Tainted" to drugi z komiksów, które już są gotowe i niebawem pojawią się w dystrybucji. W odróżnieniu od "Spranych dżinsów..." jest to komiks zupełnie niemy. Bez słów. Operujący jedynie obrazkami. A więc najtrudniejszy z możliwych. Czy właśnie nieme, czy może me woli rysować Piot Nowacki? Posłuchajcie:
Nigdy się nad tym nie zastanawiałem, ale chyba nawet wolę robić komiksy nieme, niż te z dialogami. Mam wrażenie, że ich rysowanie przychodzi mi jakoś łatwiej. O, choćby z takiego praktycznego powodu, że nie trzeba kombinować nad zagospodarowaniem przestrzeni w kadrze na dymki. A, że pracuję zwykle na formacie A4, to każdy centymetr kwadratowy kartki jest na wagę złota. Wiadomo, że w komiksie niemym trzeba być bardzo ostrożnym, bo każda źle postawiona kreska może zwieść czytelnika na manowce, i zamysł autora/ów pójdzie w tak zwane pizdu. Każda emocja, czynność wykonywana przez bohatera musi być czytelnie narysowana, bo nie ma tu miejsca na dopowiedzenie czegoś dialogiem czy didaskaliami.
Z drugiej strony, fajne w komiksie niemym jest to, że zostawia on (przynajmniej moim zdaniem) więcej pola do interpretacji czytelnikowi. Wiadomo, autor czy autorzy mają swój zamysł, ale nie oznacza to, że jest to jedyny słuszny kierunek. Jeśli czytelnik zobaczy w historii coś zupełnie innego, to nie można powiedzieć, że błędnie odczytał komiks, jest niekumaty czy coś w ten deseń. Przy komiksie niemym czytelnik bierze na swój sposób udział w kreacji historii, jest jego współautorem. Kiedy za komiks "Szóstego dnia" otrzymaliśmy w serwisie wyróżnienie tzw. Digart Dnia, byłem w szoku ile ludzie zobaczyli w nim różnych dziwnych rzeczy, które mi podczas rysowania, a Bartkowi podczas pisania nawet nie przyszły do głowy. Podobnie było po publikacji tej samej nowelki na Polterze.I to jest super.
Każda historyjka w "Tainted" jest właśnie tak skonstruowana, że zaprasza czytelników do zabawy w interpretowanie tych miłosnych, krótkich opowieści na swój sposób. Zachęcamy do tego, kiedy albumik ukaże się już na rynku.
Jako ekskluziwy prezentujemy wersję okładki zaprojektowaną przez Piotra, która nie znalazła uznania w oczach wydawcy i scenarzysty oraz pierwszy rysunek, jaki rysownik wykonał, kiedy otrzymał od Bartka Sztybora scenariusz historyjki "Szóstego dnia".
Ciąg dalszy nastąpi...
Autorem grafiki tytułowej akcji społecznej "Kibicujemy komiksiarzom" jest Wojciech Stefaniec.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz