Pets to nie jest komiks o sekretnym życiu zwierzaków domowych, choć ma coś wspólnego ze zwierzęcymi instynktami. To, co prezentuje nam autor, i to, jak to robi, najtrafniej oddaje kwestia „ran na ciele i duszy” głównego bohatera, zasugerowana w blurpie: to te rany mieszają Lucowi w głowie i determinują sposób, w jaki opowiedziano historię. Luc jest ofiarą eksperymentu, uciekinierem, zagubionym weteranem wojny, który szuka sobie miejsca w czarno-białej rzeczywistości, której absolutnie nie poznaje.
Martin Gimenez przedstawia nam wizję raczej bliskiej przyszłości (choć to nie typowa futurologia oparta na wnikliwej analizie naszej rzeczywistości, a raczej twórczy, buntowniczy komentarz), w której świat musi radzić sobie z kryzysem. Nie nastąpiła w nim apokalipsa, więc nie jest to klasyczne post-apo, ale zniszczona i przewartościowana rzeczywistość nakazuje zadać sobie szereg podobnych pytań, jakie nasuwają się po momencie przejścia - końca „czegoś” i początku „czegoś innego”. Najważniejsze brzmi „co dalej?” i to zarówno w wymiarze grupowym, jak i jednostkowym. Luc wie „jak” przeżyć, ale zdaje się nie wiedzieć „po co?”. Czy powrót do Marii, ukochanej, od której go porwano i poddano eksperymentom (prawdopodobnie genetycznym), jest możliwy? Czy spokojne życie na farmie nie przeminęło z wiatrem? Dezorientacja co do przeszłości i teraźniejszości spotęgowana zostaje zespołem stresu pourazowego, szokiem po tym, czego dopuszczał się jako żołnierz.
I to jest ta łatwiejsza część komiksu Gimeneza, bo rozgrywka o wielką stawkę zdaje toczyć się również w innym planie, a Luc być może został wytypowany na nowego Neo, który zmieni kod tego szczególnego „matriksa”, zbuntuje się i będzie przewodzić innym. Autor komiksu jednak prowadzi narrację w taki sposób, żeby utrzymywać czytelnika w niedoinformowaniu. Posługuje się przy tym zmianą podmiotów wypowiedzi oraz ekspresyjną kreską.
Jeśli macie ochotę na trochę filozofii reakcyjnej wobec problemu marginalizowania i wykorzystywania innych w „wielkiej grze”, sięgnijcie po Pets i wczytajcie się. A potem można żyć nadzieją, że autor ten świat rozbuduje. Jeśli nie, pozostaniemy z ciekawym pomysłem na historię, którą poskładano z epizodów, spięto klamrą narracyjną, ale nie odpowiedziano na pytanie „co dalej?”, co oczywiście nie dla wszystkich musi być wadą kolejnej latynoamerykańskiej propozycji Mandioki.
Martin Gimenez przedstawia nam wizję raczej bliskiej przyszłości (choć to nie typowa futurologia oparta na wnikliwej analizie naszej rzeczywistości, a raczej twórczy, buntowniczy komentarz), w której świat musi radzić sobie z kryzysem. Nie nastąpiła w nim apokalipsa, więc nie jest to klasyczne post-apo, ale zniszczona i przewartościowana rzeczywistość nakazuje zadać sobie szereg podobnych pytań, jakie nasuwają się po momencie przejścia - końca „czegoś” i początku „czegoś innego”. Najważniejsze brzmi „co dalej?” i to zarówno w wymiarze grupowym, jak i jednostkowym. Luc wie „jak” przeżyć, ale zdaje się nie wiedzieć „po co?”. Czy powrót do Marii, ukochanej, od której go porwano i poddano eksperymentom (prawdopodobnie genetycznym), jest możliwy? Czy spokojne życie na farmie nie przeminęło z wiatrem? Dezorientacja co do przeszłości i teraźniejszości spotęgowana zostaje zespołem stresu pourazowego, szokiem po tym, czego dopuszczał się jako żołnierz.
I to jest ta łatwiejsza część komiksu Gimeneza, bo rozgrywka o wielką stawkę zdaje toczyć się również w innym planie, a Luc być może został wytypowany na nowego Neo, który zmieni kod tego szczególnego „matriksa”, zbuntuje się i będzie przewodzić innym. Autor komiksu jednak prowadzi narrację w taki sposób, żeby utrzymywać czytelnika w niedoinformowaniu. Posługuje się przy tym zmianą podmiotów wypowiedzi oraz ekspresyjną kreską.
Jeśli macie ochotę na trochę filozofii reakcyjnej wobec problemu marginalizowania i wykorzystywania innych w „wielkiej grze”, sięgnijcie po Pets i wczytajcie się. A potem można żyć nadzieją, że autor ten świat rozbuduje. Jeśli nie, pozostaniemy z ciekawym pomysłem na historię, którą poskładano z epizodów, spięto klamrą narracyjną, ale nie odpowiedziano na pytanie „co dalej?”, co oczywiście nie dla wszystkich musi być wadą kolejnej latynoamerykańskiej propozycji Mandioki.
(Kuba Jankowski)
"Pets". Autor: Martin Gimenez. Tłumaczenie: Marek Cichy. Wydawca: Mandioca, 2018.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz