Magazyn komiksowy (1998-2018). Kontakt: ziniolzine@gmail.com

poniedziałek, 27 czerwca 2011

Kibicujemy (171)

Autor: Maciej Pałka Drogi pamiętniku:
Środa, 17 czerwca 2000

Zabrał mnie na swój ogródek i usiedliśmy naprzeciwko siebie. Kazał mi się rozluźnić, co nie było łatwe. Jego głos brzmiał jakby zamierzał zrobić ze mną coś złego.
- Czego się boisz?- spytał.
- Sam nie wiem- odpowiedziałem.
- Zamknij oczy i pomyśl o czymś miłym.- Posłuchałem i zrobiłem tak jak chciał.- Teraz postaraj się wyczyścić swój umysł nawet od tych miłych myśli.
- Ale przed chwilą kazałeś mi…
- Rozluźniłeś się?- zapytał z podwyższonym głosem.
- No tak…
- To zamknij jadaczkę i swe piękne ślepia. Rób co mówię, bo inaczej nic nie wyjdzie.- Znowu posłuchałem się jak wytresowany piesek.- Dobrze, dobrze. Teraz zasiej w głowie te myśli o których mi mówiłeś przed chwilą w kuchni.- Minęło kilka chwil nim znów coś powiedział.- Daj się im trochę rozwinąć, pozwól im na to, ale ograniczaj się tylko do nich. Co teraz myślisz?
- Myślę, że nie chce teraz zakończyć swojej podróży, chciałbym by trwała wiecznie, by starczyło mi czasu, ale to niemożliwe- odpowiedziałem z żalem w głosie. Naprawdę się w to wczułem.
- Czemu?
- Bo życie jest za krótkie.
Nagle poczułem jak Jaba podaje mi coś gorącego, odruchowo otworzyłem oczy. To była jego fajka.
- Teraz się porządnie zaciągnij.
- Ale ja nie palę.
- To nie jest tytoń, no już.
Nawet nie dał mi szansy się pokłócić, wepchnął mi ją w moje łapy. Była bardzo gorąca, o mało co ją nie upuściłem. Spojrzałem na mieszankę jaką palił, ale nie wyglądała na nic znajomego.
- Lao, no już – ponaglał. – Nim twą głowę zajmą jakieś głupoty.
Miał rację. O mało co nie zacząłem myśleć o totalnie innych sprawach. Sięgnąłem po jego zapalniczkę i wziąłem macha aż do pięt. Momentalnie zakręciło mi się w głowię, ale w gorszym stanie było moje gardło. Myślałem, że wykaszlę płuca, a Jaba się tylko śmiał i powtarzał bym wziął jeszcze raz. Tak też zrobiłem. Za drugim razem już mnie tak nie drapało, ale z moją głową zaczęły dziać się dziwne rzeczy. Czułem się jakbym nie miał kości czaszki! Jakby mój mózg mógł wyfrunąć w przestworza, to było niesamowite uczucie. Głos Jaby stał się cichszy, a za razem bardziej wyraźny. Pamiętam jak mówił bym skupił się na myślach. Najlepsze w tym było, że nie musiałem! One same siedziały mi w głowie, a ja mogłem jednocześnie patrzeć na gwiazdy na niebie, słuchać Jaby i cykady czy jeszcze radia, które to zostawiłem włączone. Wszystko było takie łatwe, a zarazem takie nie realne! Jakbym śnił, ale był przytomny. Zamknąłem oczy i pozwoliłem by dym ogarnął moje ciało. Nagle poczułem się jak nastolatek, albo raczej znów nim byłem. Siedziałem w domku mojej byłej dziewczyny, zrobiła wtedy przyjęcie dla znajomych, to były czasy.
- Oh l’amour- zacząłem śpiewać.- Broke my heart, now I’ll make it for you.
Teraz pamiętam, leciała wtedy ta piosenka, a ja pierwszy raz się upiłem, tak bardzo. Ale jak mogłem pamiętać tekst tej piosenki, przecież nawet jej nie lubiłem! Zupełnie o tym zapomniałem, ile jest jeszcze takich wspomnień których nie pamiętam? Otworzyłem oczy i uświadomiłem sobie, że wciąż leżę na trawię, a w radiu leci właśnie ta piosenka.
- Jeszcze weź- powiedział spokojnie Jaba. Chyba też był już nieźle zrobiony.
Podał mi fajkę i znów zrobiło mi się miękko pod nogami, a moje myśli stały się jeszcze bardziej jasne.
- Jaba- zacząłem- chyba coś odkryłem.
Ciąg dalszy nastąpi...
Autorem grafiki tytułowej akcji społecznej "Kibicujemy komiksiarzom" jest Wojciech Stefaniec.

sobota, 25 czerwca 2011

Incubatorium Rustecki (20)

Autor: Marcin Rustecki
Incubatorium Rustecki wita przybyłych! Co tydzień o tej samej porze i w tym samym miejscu będziecie świadkami efektów pracy Marcina Rusteckiego, rzeźbiącego co mu do łba przyjdzie. Będzie satyra, będą stripy, będzie space-opera o niemotach space-explorerach... WSZYSTKO będzie! A dzisiaj... specjalny odcinek okolicznościowy:

piątek, 24 czerwca 2011

"Trzy palce" - Koslowski

Autor: Dominik Szcześniak
"Trzy palce" to komiksowy mockumentary, fikcyjny dokument opowiadający o kulisach sławy Animków w Hollywood. Rich Koslowski wziął pod lupę rynek filmów animowanych i ostrzem satyry zaatakował najbardziej popularne postaci tej branży. Szczurek Ricky, Prosiak Portki czy też Desmond Walters opowiadają na kartach komiksu o początkach popularności gatunku, tajemniczym rytuale, który wstrząsnął ich światem oraz mrocznych aspektach życia gwiazd. Opowiadają przez 134 plansze, a ich wywody przerywane są starymi fotografiami i rysem historycznym tamtych czasów. Czy zatem "Trzy palce" to jedynie połączenie gadających głów z archiwalnymi zdjęciami? 
Odpowiem od razu: tak. I dodam: głowy gadają w sposób interesujący, a fotki nadają ciekawy background historyczny, lecz całość pozostawia niedosyt. 
Z dobrodziejstw niesionych przez mockumentary wycisnął Koslowski co tylko mógł. Szaleństwa kompozycyjnego i zabawy w plany tutaj nie znajdziecie. Komiks podporządkowany jest surowej regule rozgrywania danej scenki w jednym ujęciu. Jedyne co się zmienia, to grymas twarzy bohaterów oraz czcionka w dymkach, spersonalizowana dla każdego z nich. Z tak niewielkim polem manewru Koslowski poradził sobie kopiując gdzieniegdzie kadry bądź nawet całe plansze i wymieniając jedynie teksty, co zapewne przyspieszyło proces powstawania albumu. Kadry - zwłaszcza te z bohaterami kreskówek - są wyśmienite, a sam zabieg ich powtarzalności jednych zapewne znuży, ale innym pozwoli docenić żelazną konsekwencję rysownika. 
Scenariuszowo sprawa jest równie prosta, co ten szereg obrazków z jednej taśmy produkcyjnej: wywiady przeplecione zostały materiałami, które w momencie rozpoczęcia lektury przywodzą na myśl spikera kroniki filmowej, komunikującego charakterystycznym głosem "In the early twenties...". Koslowski kreśli losy zafascynowanego możliwościami kina Desmonda Waltersa (wzorowanego na znanym twórcy filmów animowanych), który po pijaku trafia do Animkowa, wyizolowanej części miasta, zamieszkanej przez animkową biedotę. Wraz ze spotkanym tam szczurem (Szczurkiem Rickey, wzorowanym na pewnej znanej z kreskówek postaci) tworzy następnie duet, który podbija Hollywood. Ich sukces prowokuje inne Animki do spróbowania sił w aktorstwie. Jednak - mimo wielu autentycznych talentów - publiczność kocha tylko Ricky'ego. Pojawiają się plotki o pewnym tajemniczym rytuale, związanym z tytułowymi trzema palcami... 
I właściwie w momencie, gdy szczegóły owego rytuału poznajemy, czar komiksu pryska. Sceny zatopione w tajemnicy, szarpane wypowiedzi niektórych animków, stanowisko szefów wytwórni, cedzone przez zęby bądź wypowiadane w sposób zbyt stanowczy, by nie mijał się z prawdą - wszystko to, jak w rasowym dokumencie, jak w dziennikarstwie śledczym, dozuje napięcie i prowokuje do zerknięcia na kolejną stronę. Gdy tajemnica przestaje być tajemnicą, pozostaje już tylko owa fikcyjna historia, która musi zostać dociągnięta do końca w formie fotograficznych kadrów ubabranych blokami tekstu.
Komiks "Trzy palce" broni się jako eksperyment. Sam fakt rzucenia się Koslowskiego na temat komiksowego dokumentu uważam za bardzo owocny, zarówno w pozytywne jak i negatywne wnioski. Ten album można by spokojnie obejrzeć w telewizji - widz oglądałby go z wypiekami na twarzy, ale po jakimś czasie o nim zapomniał. Plus publikacji komiksowej jest taki, że nawet jeśli nie wrócilibyśmy do jej ponownej lektury, to na pewno - przez wzgląd na świetne rysunki i garść odwołań do świata filmu animowanego - komiks sobie pooglądamy nie raz.
"Trzy palce". Autor: Rich Koslowski. Tłumaczenie: Bartosz Sztybor. Wydawca: timof i cisi wspólnicy 2011

Kibicujemy (170)

Autor: Dominik Szcześniak Nick Abadzis znany jest w Polsce z "Łajki" oraz wielu krótkich komiksów opublikowanych na łamach papierowej wersji "Ziniola". Obecnie, po przeprowadzce z Wysp do Nowego Jorku, poza aktualnie tworzonymi komiksami, znalazł czas na to, by powrócić do pewnej starej historii... oddaję mu (na chwilę) głos:
Albo pod koniec obecnego, albo na początku następnego roku, Blank Slate wyda kompletną edycję "Hugo Tate'a". Na komiks złoży się 196 plansz wypełnionych czarno-białymi ilustracjami oraz wprowadzenie napisane przez Gartha Ennisa. Obecnie jesteśmy na finiszu prac nad książką. 

Krótką relację w wykonaniu Nicka warto uzupełnić kilkoma istotnymi informacjami: zebrana z kart magazynu "Deadline" historia zostanie wzbogacona nigdy do tej pory niepublikowanym materiałem, a wstępną wersję okładki możecie zobaczyć tutaj. Projektowi rzecz jasna kibicujemy!

Ciąg dalszy nastąpi...
Autorem grafiki tytułowej akcji społecznej "Kibicujemy komiksiarzom" jest Wojciech Stefaniec.

czwartek, 23 czerwca 2011

"Pluto" 001 - Urasawa, Tezuka

Autor: Dominik Szcześniak
Ale świetny komiks! Naoki Urasawa i Takashi Nagasaki zrobili remake epizodu "Największy robot na ziemi" pochodzącego ze sztandarowego dzieła Osamu Tezuki, zatytułowanego "Atom Żelaznoręki". "Był Leonardem da Vincim, Goethem i Dostojewskim świata komiksu" - taką opinię o Tezuce znajdziemy na tylnej okładce publikacji. Nie ma w niej przesady. Komiks jest efektem prac genialnego umysłu.
Idąc popkulturowym tropem można by napisać, że w "Pluto" "Blade Runner" spotyka "Milczenie owiec" i "Watchmen", że cyberpunk dzieli się miejscem z kryminałem i trzymającym w napięciu thrillerem. I że da Vinciemu, Goethemu i Dostojewskiemu towarzyszą współcześni, najbardziej inteligentni specjaliści od kina akcji i sensacji. "Pluto", łącząc w sobie tych kilka pokrewnych gatunków, formuje się w jeden świetny komiks. Ale zanim o komiksie, kilka słów na temat jego interesującej genezy.
Jak możemy dowiedzieć się z posłowia, Osamu Tezuka tworzył "Atoma" w latach pięćdziesiątych XX wieku. Czas wtedy upływał ludziom na snuciu niesamowitych teorii na temat tego, co przyniesie im wiek XXI. Podbicie kosmosu, wszędobylskie roboty, jedzenie w pigule - patrząc dzisiaj na te wyobrażenia można z politowaniem kręcić głową, parsknąć śmiechem lub westchnąć z politowaniem. Tezuka - o czym za chwilę - stworzył obraz bardzo spójny i sugestywny, a co interesujące, za datę narodzin swojego tytułowego bohatera obrał rok 2003. I równo pięćdziesiąt lat po tym, jak wpadł na ten pomysł, panowie Urasawa i Nagasaki, chcąc uczcić okrągłą rocznicę, powołali Atoma do życia na nowo, skupiając się jednak na postaciach drugoplanowych. Wspaniały hołd złożony mistrzowi dodatkowo podrasowali więc znakomitą historią w tle. 

Świat w "Pluto" to koegzystencja ludzi i robotów. Granica pomiędzy żywym człowiekiem a maszyną ulega zatarciu, wszyscy prowadzą normalne życie. Sielankę tę niszczy wiadomość o śmierci Mont Blanca - robota-przewodnika górskiego. Okazuje się, że to dopiero początek - niemal równolegle ktoś zabija lidera Ruchu na Rzecz Praw Robotów, aż wreszcie w stan zagrożenia zostaje postawione życie najsilniejszych robotów świata. Sprawę bada Gesicht z Europolu i to on jest głównym bohaterem opowieści. Z jego dochodzenia, odwiedzania przeróżnych miejsc, sklejamy całą opowieść. Tom pierwszy to tak naprawdę do niej wstęp - każdy rozdział dotyczy innego robota (jeden z nich - bardzo słusznie - dostaje aż trzy), opowiadając przy okazji jego historię. Większość z nich przedstawiona jest jako mechanizmy służalcze wobec człowieka, obwarowane zresztą przykazaniem, którego złamać nie mogą: nie zabijaj ludzi.

"Pluto 001" to znakomite zawiązanie akcji: dające wystarczającą ilość informacji, by wczuć się w klimat historii, a jednocześnie na tyle tajemnicze, by zaciekawić do jej dalszego śledzenia. Autorzy fantastycznie rozłożyli środek ciężkości - szybkie akcje rozładowywane są przez momenty nacechowane emocjonalnie, a cliffhangery skomponowane są po mistrzowsku. Ilość scen, jakie zostają w głowie po lekturze albumu jest imponująca. Ot, choćby rozmowa Gesichta z wdową po robocie - funkcjonariuszu policji, wizyta głównego bohatera u robota Brau 1589 w Obozie Rehabilitacji Sztucznych Inteligencji (przywodząca na myśl wizytę agentki Starling u Hannibala Lectera) czy wreszcie autonomiczny, choć jak się okazuje, związany również z trzonem historii, wątek robota North nr 2. W tle przygrywa bardzo istotny motyw - relacji pomiędzy ludźmi i robotami. Czy roboty potrafią śnić o muzyce? Warto sprawdzić.

Kompletnie zaskoczył mnie sposób rysowania w "Pluto". Zamiast mniej lub bardziej charakterystycznej dla mangi kreski, mniej lub bardziej dużych oczu i mniej lub bardziej rzucającej się w oczy ekspresji, autor skupia się na bardziej amerykańskim czy tez europejskim stylu rysowania, z japońskich komiksów pozostawiając jedynie sposób kadrowania. Efekt jest imponujący - jakby Dave Gibbons spotkał Jiro Taniguchiego. Komiks narysowany jest z rozmachem - i to zarówno takim, który potrafi ukazać spektakularne pościgi, jak i tym, który przy użyciu kilku prostych środków wniknie w emocje bohaterów. Oklaski dla tych panów.

"Pluto" jest komiksem bardzo rozwojowym; takim, który właściwie w momencie swojego debiutu zdeklasował wszystkie inne ukazujące się u nas seriale. Zapomnijcie o "Żywych trupach", "Baśniach" i "Ikigami" - oto bez dwóch zdań najlepsza seria roku 2011. Komiks z cyklu "do koniecznego postawienia na półkę".
"Pluto 001". Autorzy: Naoki Urasawa i Osamu Tezuka. Współtwórca: Takeshi Nagasaki. Na podstawie "Astro Boy - Atom Żelaznoręki Największy robot na Ziemi". Tłumaczenie: Radosław Bolałek. Wydawca: Hanami 2011

Kibicujemy (169)

Autor: Maciej Pałka Kibicujcie komiksiarzom! Na łamach Ziniola gościmy po raz trzeci Arka Klimka. Rysownik komiksowego Wiedźmina tym razem zawitał do nas w związku z nadchodzącą już w przyszłą środę premierą drugiego zeszytu "Racji stanu". Oddaję mu głos:
Witam, w ostatnim, przedpremierowym wpisie!

Po wielu ciężkich i mozolnych dniach, pełnych poprawek i posiedzeń do czwartej nad ranem, mam zaszczyt i poniekąd ogromną satysfakcję zakomunikować Wam, drodzy czytelnicy, że komiks „Wiedźmin – Racja stanu” został ukończony.

Wymagało to wiele wyrzeczeń i poświęceń (w trakcie rysowania straciłem na wadze i osiwiałem), ale u nas termin to rzecz święta, więc zapięliśmy wszystko w określonym czasie. Wielkie podziękowania należą się tutaj naszemu wydawcy Tomkowi Kołodziejczakowi i ekipie CD Projekt Red za to, że w nas uwierzyli i dali nam wolną rękę – ufając nam, że nic nie zepsujemy i damy radę przed premierą gry (pamiętać trzeba, że pierwsze strony powstały na 4 miesiące przed nią). Dziękujemy też naszym bliskim – za cierpliwość i wsparcie – oraz Wam, wspaniali czytelnicy, za kredyt zaufania.

Zapraszam wszystkich serdecznie na Bałtycki Festiwal Komiksu, gdzie już w najbliższą sobotę wraz z Łukaszem Pollerem będziemy opowiadać o trudach i przygodach związanych z tworzeniem naszego komiksu.
Będzie możliwość obejrzenia przedpremierowo slajdów z drugiej części, posłuchania jak komiks powstawał, oraz wysłuchania krótkich wykładów na temat zastosowania różnych technik przy jego tworzeniu. A w sobotę wieczorem zapraszamy na plażę, gdzie przy muzycznych tematach będzie można zobaczyć na wielkim telebimie efekty naszej pracy!
Premiera zaplanowana jest na 29 czerwca, i z datą tą wiąże się jeszcze jedne spotkanie, tym razem autorskie, ze mną i Michałem Gałkiem, w księgarni komiksowej „FANKOMIKS” w Krakowie na ul. Grodzkiej 2. Tu także będzie można posłuchać o bojach stoczonych z wiedźmińską materią, nabyć drugą część i dostać autografy.

A co dalej? No cóż... Są plany i planiki, są pomysły i chęci. Na dzień dzisiejszy mogę zdradzić, że słowiańskiej opowieści w końcu pozwolono wykiełkować, próbki malutkie do zobaczenia na moim blogu. Pomysł na tą opowieść urodził się w 1996 roku, kiedy jeszcze nie wiedziałem nic o tym jak rysować i jak opowiadać obrazem. Mam nadzieję, że czas, jaki minął procentował z pożytkiem dla tego projektu .

Jednak dzisiaj świętujemy rezurekcję naszego kochanego bohatera z dzieciństwa, oraz fakt zakończenia prac nad jego przygodami! Oby było ich jak najwięcej, czego Wam i sobie życzę.

Pozdrawiam
Ciąg dalszy nastąpi...
Autorem grafiki tytułowej akcji społecznej "Kibicujemy komiksiarzom" jest Wojciech Stefaniec.

środa, 22 czerwca 2011

Kibicujemy (168)

Autor: Dominik Szcześniak Powoli zbliżamy się do daty wydania komiksu "Ostatni wynalazek". Regularnie relacjonowaliśmy prace nad tym albumem, teraz przyszedł czas na szczegóły techniczne.

Komiks zostanie wydany na przełomie sierpnia/września przez Warszawską Firmę Wydawniczą. Spodziewajcie się 48 kolorowych stron (plus równie kolorowej dwustronnej okładki), pełnych młodzieżowych akcji. Scenariusz napisał Dominik Szcześniak, rysunki wykonał Rafał Trejnis. Cena - jeszcze nieznana. Poniżej - dla przypomnienia - okładka, której powinniście wypatrywać w księgarniach już w okolicach sierpnia/września.
Ciąg dalszy nastąpi...
Autorem grafiki tytułowej akcji społecznej "Kibicujemy komiksiarzom" jest Wojciech Stefaniec.

wtorek, 21 czerwca 2011

Asteriks - rozwiązanie konkursu

10 czerwca zakończył się konkurs, w którym do wygrania były cztery albumy z przygodami Asteriksa. Aby je zdobyć wystarczyło poprawnie odpowiedzieć na następujące pytanie: 
Ile albumów z serii o Asteriksie zostało opublikowanych, ile filmów animowanych na ich podstawie powstało, ile razy aktorzy odgrywali role bohaterów w filmach fabularnych i kiedy powstał ostatni z nich? 
Poprawna odpowiedź brzmi:
Opublikowano 34 komiksy (plus "Jak Obeliks wpadł do kociołka druida, kiedy był mały" i "W hołdzie Albertowi Uderzo: Asteriks i przyjaciele"), na podstawie których powstało 7 filmów animowanych (ósmy - "Dwanaście prac Asteriksa" nie był oparty na komiksie). Aktorzy w filmach fabularnych odgrywali role bohaterów trzykrotnie, ostatni raz w 2008 roku. 
Większość z Was poradziła sobie bezbłędnie z odpowiedzią; niektórym pomogła wskazówka o podchwytliwości pytania. Zwycięzcą konkursu zostaje: 
Anna Chwat
Gratulujemy! Nagrodę wyślemy pocztą.

poniedziałek, 20 czerwca 2011

Kibicujemy (167)

Autor: Dominik Szcześniak Kibicujcie komiksiarzom w każdy dzień tygodnia! Dzisiaj Kleszcz o kleszczu:

Jeżeli będziecie w Warszawie, Krakowie, Sopocie, Poznaniu, Gdańsku lub  Wrocławiu, możecie trafić na kolorowe tablice, na których występuje Szczeppan, a które to tablice będą w tych miastach zamontowane i których narysowania się dopuściłem. Więcej znajdziecie na www.klesz.cz lub tradycyjnie na moim podwórku.  Tymczasem na zachętę 2 tablice z 6. Pzdr T.
Ciąg dalszy nastąpi...
Autorem grafiki tytułowej akcji społecznej "Kibicujemy komiksiarzom" jest Wojciech Stefaniec.

sobota, 18 czerwca 2011

Incubatorium Rustecki (19)

Autor: Marcin Rustecki
Incubatorium Rustecki wita przybyłych! Co tydzień o tej samej porze i w tym samym miejscu będziecie świadkami efektów pracy Marcina Rusteckiego, rzeźbiącego co mu do łba przyjdzie. Będzie satyra, będą stripy, będzie space-opera o niemotach space-explorerach... WSZYSTKO będzie! A dzisiaj... Ostatnia kadabra Wiedźmina:

piątek, 17 czerwca 2011

Kibicujemy (166)

Autor: Dominik Szcześniak Kibicujcie komiksowi "Degrengoland" Odcinek pierwszy dobiegł końca. W chwili oddechu przed kolejnym, postanowiliśmy upublicznić go w formie zeszytowej. Komiks ma zwiększoną objętość, bo poza standardową zeszytówą, dołączyło do nas zacne grono twórców. Stworzyli alternatywne okładki, na które zdecydowanie warto popatrzeć.
Wszystkie znajdziecie w reklamówce, która zawisła wczoraj w kilku miejscach. A w lepszej jakości możecie je pobrać w zgrabnym zeszycie, w formacie pdf lub cbr, języku angielskim lub polskim ze strony "Degrengolandu". Dodatkowo: strony klubowe. Zatem, bez zbędnego gadania: sprawdźcie to! I podzielcie się wrażeniami.
Ciąg dalszy nastąpi...
Autorem grafiki tytułowej akcji społecznej "Kibicujemy komiksiarzom" jest Wojciech Stefaniec.
Autorem okładki Degrengolandu zaprezentowanej powyżej jest Daniel Grzeszkiewicz.

czwartek, 16 czerwca 2011

Już jutro

Wystawa plansz z "Pamiętam, jak..." Flixa i warsztaty translatorskie w Zielonej Górze

Autor: Marek Kraska
Piątego czerwca w Zielonej Górze miała miejsce bardzo niecodzienna inicjatywa poświęcona komiksowi. Dzięki pomysłowi Martina Fleschenberga - lektora języka niemieckiego na tamtejszym uniwersytecie, została otwarta wystawa plansz komiksu „Pamiętam, jak...” Flixa. Tego samego dnia odbyły się także komiksowe warsztaty translatorskie. Mieszkańcy Zielonej Góry mieli okazję przyjrzeć się z bliska wielkoformatowym wydrukom historii ilustrujących wspomnienia pokolenia niemieckich trzydziestolatków z okresu przed upadkiem muru berlińskiego. Natomiast studenci germanistyki wzięli udział w spotkaniu z tłumaczem komiksu Markiem Kraską, który opowiadał o swojej pracy nad przekładem. Całe wydarzenie miało być uświetnione spotkaniem z samym autorem, który niestety z powodu choroby nie przyjechał. Mimo to, w tą słoneczną niedzielę w Zielonej Górze miało miejsce coś, co pozwoliło tam zaistnieć komiksowi jako takiemu w ciekawy i dość nietypowy sposób.
Martin Fleschenber i Liliana Sadowska
Sam pomysł na zorganizowanie podobnej imprezy oraz jego inspiracje należałoby uznać za bardzo oryginalne. Martin Fleschenberg, rozpoczynając w zeszłym roku swoją pracę na Uniwersytecie Zielonogórskim, jako lektor języka oraz koordynator programu wymiany studentów DAAD, natknął się na ciekawą publikację. Na co dzień nie czytający komiksów Martin, pewnego razu kupił niemieckie wydanie „Pamiętam, jak...” i uznał, że będzie to doskonała pomoc dydaktyczna w trakcie prowadzenia zajęć. Niedługo potem nawiązał kontakt z autorem komiksu oraz jego polskim tłumaczem. Tak pokrótce przedstawia się historia imprezy, która stała się jednym z najlepiej reklamowanych wydarzeń tegorocznej edycji zielonogórskiego Festiwalu Nauki.
Wernisaż wystawy
Co prawda, to w przypadku tego typu inicjatyw, właśnie wizyta autora zawsze stanowi główną atrakcję. Nieobecność Flixa faktycznie pozostawiła duży niedosyt. Zabrakło możliwości zadania pytań o kontekst powstawania komiksu, rozwiązania kilku zagadek, czających się w kadrach poszczególnych historii oraz skonfrontowania wizji rysownika z rozwiązaniami zastosowanymi przez tłumacza. Niestety. Całe szczęście wystawa i warsztaty mogły odbyć się także bez obecności autora i były interesujące same w sobie.

Hol budynku Wojewódzkiej i Miejskiej Bibliotece Publicznej im. C. Norwida w Zielonej Górze okazał się doskonałą przestrzenią dla prezentacji "Pamiętam, jak...". W bardzo przestronnym wnętrzu zostały ustawione ramy z oryginalnymi wersjami historii komiksowych, umieszczonymi każda na jednej planszy. Pod spodem w gablotach znalazły się strony z polskiej wersji książki. W ten oto sposób, w dużym formacie historie nabrały nowego wyrazu, a zarazem został zachowany dwujęzyczny charakter wydarzenia. Umieszczenie wystawy w holu sprawiło także, że w dość pokaźnym budynku biblioteki po prostu nie da się jej przeoczyć. Zatem każdy z odwiedzających to miejsce jeszcze przez kilka najbliższych tygodni, choćby przelotnie rzuci okiem na rysunki Flixa.
Wystawa "Pamiętam, jak" Flixa
Na wernisażu były obecne przede wszystkim osoby, które szczególnie interesują się kontaktami polsko-niemieckimi, lecz niekoniecznie komiksami. Była to zatem doskonała okazja, by przybliżyć obrazkowe medium germanistom, ich studentom oraz grupie lokalnych działaczy społecznych. Przyjęcie publiczności było nad wyraz pozytywne i nikt nie dał się zwieść cartoonowej stylistyce rysunków Flixa, która mogłaby sugerować książeczkę z obrazkami dla dzieci. Historie z „Pamiętam, jak...”, czasem z pozoru błahe, czasem intymne, a jeszcze w innych przypadkach wręcz tragiczne zdały się w pełni przemówić do wyobraźni wszystkich zgromadzonych.

Choć, najprawdopodobniej poprzez słoneczną pogodę i porę (niedzielne popołudnie) na otwarciu tłumów nie było, to kilkunastu odwiedzających bardzo wnikliwie przyglądało się wystawie i z zaangażowaniem dyskutowało z obecnym tam tłumaczem oraz organizatorami tego wydarzenia.
Warsztaty
Jeszcze bardziej kameralnie, lecz nie mniej interesująco, wypadły warsztaty ze studentami. Grupa przyszłych germanistów spotkała się w Sali Ślubów (sic!) miejskiego ratusza, by wspólnie z autorem polskiego przekładu spróbować wspólnie przetłumaczyć kilka epizodów „Pamiętam, jak...”, które były opublikowane w drugim poszerzonym wydaniu niemieckim. Studenci mieli sami okazję sprawdzić swoich sił w zmaganiach z tropieniem kulturowych kontekstów, adaptowaniem niemieckiej mowy potocznej na polską oraz przede wszystkim ze specyfiką komiksowego medium. Dla wielu z nich było to pierwsze zetknięcie z obrazkową narracją, wymagającą niezwykłej lapidarności tekstu oraz dyscypliny w obrębie dymków, co stanowiło dal nich niewątpliwie dodatkową atrakcję.
Warsztaty
Podsumowując całość wydarzenia należy pogratulować pomysłu na taką komiksową promocję języka, a przede wszystkim uniwersytetu. Niezwykle ważne wydaje mi się, że organizatorzy pochodzili spoza grona fanów komiksu. Słowa uznania należą się Martinowi Felschenbergowi oraz pomagającej mu Lilianie Sadowskiej, którzy to odkrywając pewnego dnia komiksową historię sami dla siebie, byli w stanie się tym odkryciem podzielić z innymi i wykreować z tego ważne wydarzenie w ramach Festiwalu Nauki. Myślę, że takie właśnie oddolne inicjatywy, organizowane poza konwentami fanów i akcjami dużych instytucji wydających komiksy na zamówienie, mają wielki potencjał na poszerzenie grona odbiorców historii obrazkowych, jak i ich „nobilitację”.
Warsztaty
P.S. By się samemu przekonać, jak się prezentują plansze Flixa, w zielonogórskiej bibliotece imienia Norwida macie jeszcze czas do 2 lipca.

Kibicujemy (165)

Autor: Dominik Szcześniak Kibicujcie komiksiarzom! Produkuje się Morfium#3! Dismas i Mariusz Zawadzki nie próżnują i po rozprowadzeniu poprzedniego odcinka komiksu, w którym opublikowane zostały krótkie kawałki m.in. z "Ziniola" (ale w kolorze!), jadą dalej w temacie śląskiego porucznika MO. Sprawdźcie co dla Was mają w dzisiejszym odcinku kibicowskiej akcji społecznej:
Jeszcze nie wyschła farba na wydanym niedawno komiksie "Morfium 1/2", a już szykujemy powoli kolejną część serii do wydania. Nakład "Morfium 1/2", który miał swoją premierę na Komiksowej Warszawie już został rozdysponowany. Tymczasem w przygotowaniu "Morfium"#3, czyli kolejny fragment trzynastoczęściowej historii z ponurym porucznikiem Milicji Obywatelskiej w roli głównej. Akcja części trzeciej rozpoczyna się dokładnie w miejscu zakończenia #2 i fabularnie do niej nawiązuje, warto zatem zaopatrzyć się w poprzednie wydania komiksu. Komiks będzie miał premierę na MFK lub nieco wcześniej, wraz z "Drugą ligą 2". Dzisiaj zamiast smęcić, prezentujemy Wam materiał filmowy z prac nad przygotowaniem jednej ze stron. Życząc miłego oglądania, zachęcamy również do odwiedzania naszych blogów.


Making of Morfium: Powidok from Dismas on Vimeo.
  Ciąg dalszy nastąpi...
Autorem grafiki tytułowej akcji społecznej "Kibicujemy komiksiarzom" jest Wojciech Stefaniec.

poniedziałek, 13 czerwca 2011

Kibicujemy (164)

Autor: Dominik Szcześniak "Ziniol nr 51" to jednorazowe wydarzenie, ukazujące się już niebawem, bo za kilka godzin. Będzie można je dostać o godzinie 19.00 na placu Litewskim w Lublinie. Publikacja związana jest z przyjazdem do miasta ekspertów, oceniających kandydatów do ESK 2016. Warto pokibicować samej idei Lublina jako Europejskiej Stolicy Kultury, jak i nowemu, wolontarystycznie wydanemu numerowi magazynu.
"Plac Litewski od Baobabu w kierunku ul. 3 maja do ul. Krakowskie Przedmieście zostanie zajęty przez wielkie płótno z wyrysowanym konturem dłoni na którym lublinianie odcisną swoje dłonie na znak poparcia Lublina w staraniach o tytuł ESK w 2016. Wolną przestrzeń animuje każdy kto przybędzie i zechce się zaprezentować dowolnie na zasadzie pewnej spontaniczności. Wydarzenie poprowadzi Przemysław Buksiński" - tak głosi informacja oficjalna. Przemek Buksiński znany jest wszystkim, którzy byli obecni na pierwszej edycji lubelskiego TRACH!a jako charyzmatyczny prowadzący charytatywną aukcję rysunków komiksiarzy.

"Ziniol" wolną przestrzeń zanimuje za pomocą nowego numeru magazynu. Jest to numer zrobiony w formie gazety; minimalistyczny, bo 4-stronicowy, ale jak najbardziej należący do głównego continuum ziniolowego żywota. Zawarliśmy w nim kilka ciekawych tekstów dotyczących komiksu i Lublina, jak również lubelskich kadrów. Inspiracją była nam podobna edycja "Vormkfasy Classic" Mateusza Skutnika, wydana z okazji wspomnianego już TRACH!a. Gazetka będzie rozdawana dzisiaj od godziny 19.00. Jest bezpłatna. Zapraszamy wszystkich do przyjścia i zamanifestowania swojego poparcia dla Lublina w staraniach o ESK 2016.
Ciąg dalszy nastąpi...
Autorem grafiki tytułowej akcji społecznej "Kibicujemy komiksiarzom" jest Wojciech Stefaniec.

sobota, 11 czerwca 2011

Incubatorium Rustecki (18)

Autor: Marcin Rustecki
Incubatorium Rustecki wita przybyłych! Co tydzień o tej samej porze i w tym samym miejscu będziecie świadkami efektów pracy Marcina Rusteckiego, rzeźbiącego co mu do łba przyjdzie. Będzie satyra, będą stripy, będzie space-opera o niemotach space-explorerach... WSZYSTKO będzie! A dzisiaj... kontynuacja przygód Edwiny!

czwartek, 9 czerwca 2011

Kibicujemy (163)

Autor: Dominik Szcześniak
Pokibicujmy czemuś nowemu! "Twilight Lady" z rysunkami Przemysława R. Dedelisa, kolorami Seana Burresa to komiks zrealizowany do scenariusza Blake'a JK Chen'a. Póki co, funkcjonuje jako komiks internetowy, ale autorzy myślą również o wersji papierowej. O genezie powstania komiksu, jak również o tym, czy regularne ćwiczenie rysowania popłaca, opowiada Przemysław R. Dedelis:
O powstaniu komiksu
"Twilight Lady" to komiks z gatunku contemporary fantasy, czyli fantastyka osadzona we współczesnych czasach. Jako, że jestem wielkim fanem Buffy i ogółem tego gatunku, jest to chyba projekt, który sprawa mi największą przyjemność w tworzeniu.

Scenarzysta Blake JK Chen tworzył ten komiks od dłuższego czasu, zarówno fabularnie jak i wizualnie, jednak zamiast tradycyjnego rysunku był on robiony za pomocą grafiki 3D. W tym samym mniej więcej czasie ja byłem studentem filologii angielskiej I roku. Pod koniec roku akademickiego (to był chyba maj tamtego roku) zacząłem się poważnie interesować kwestią rysowania. Do tej pory było to jedynie hobby wypełniające wolny czas, gdyż tyle co się nasłuchałem od otoczenia, że nic nigdy nie będę z tego miał widocznie w tamtych czasach do mnie trafiało i nie myślałem o tym poważnie. Jednak w pewnym momencie moja pasja do rysowania osiągnęła taki poziom, że nie mogłem się pogodzić z myślą iż miałby to być dla mnie jedynie zapychacz wolnego czasu. Zacząłem więc robić mały research, rozmawiać z ludźmi na forach, czytać biografie rysowników, wywiady z nimi i to wszystko zaczęło mi się wydawać coraz bardziej realne. Za pomocą DeviantArta dostałem kilka zamówień na różnego rodzaju rysunki. Krótko po tym odkryłem stronę ComicArtComission gdzie umieściłem swoje portfolio i stąd zaczęło się robić konkretnie... 
 
Dostawałem coraz więcej zamówień (chociaż większość wtedy to były pojedyncze rysunki i plansze, ale do tego wtedy jeszcze kolorowałem więc podwyższało to kwotę jaką dostawałem). Przez całe zeszłe wakacje praktycznie rysowałem na zamówienie i ćwiczyłem rysowanie. Skończyło się to tak, że gdy zacząłem drugi rok studiów nie mogłem zwyczajnie tam wysiedzieć i po dwóch tygodniach wziąłem urlop dziekański aby kompletnie skupić się na rysowaniu. Obecnie mam zamiar kontynuować rysowanie a studia to raczej plan na odległą przyszłość. Mniej więcej do końca zeszłego roku robiłem podobne prace jak wspomniane wyżej. Wtedy też przygotowałem kilka plansz komiksowych które dodałem do swego portfolio i tak już na początku stycznia posypało się sporo ofert.
W tym samym czasie Blake postanowił zmienić trochę wygląd swojego komiksu i zatrudnić kogoś, kto będzie w stanie rysować go bardziej tradycyjnie, więc jak nietrudno się domyślić jedną z ofert dostałem od niego (inne projekty są na razie zbyt daleko od konkretów, ale gdy tylko coś się będzie działo to będę informował).  

O metodzie pracy

Przed narysowaniem każdej strony robię na małej kartce ogólny zarys, rozmieszczam postacie, kadry, decyduję nad ustawieniami "obiektywu". Do tego gdy na stronie pojawia się jakaś dynamiczna poza, zazwyczaj przećwiczę ją parę razy lub wypróbuję kilka wariantów. Następnie na standardowym brystolu 11"x17" rysuję pierwszy szkic. Następnie wycieram wszystko tak, aby linie były widoczne, po czym rysuję ponownie, tyle, że tym razem staram się aby linie były jak najbardziej pedantyczne. To umożliwia później kolorowanie strony bez konieczności użycia tuszu. Gdy strona jest ukończona to oczywiście skan, i mała obróbka aby dać liniom więcej czerni.  
Ciąg dalszy nastąpi...
Autorem grafiki tytułowej akcji społecznej "Kibicujemy komiksiarzom" jest Wojciech Stefaniec.