Magazyn komiksowy (1998-2018). Kontakt: ziniolzine@gmail.com

poniedziałek, 13 września 2010

Na krawędzi (02): Mercy

Autor: Dominik Szcześniak

"Mercy" to pierwszy z mini-albumów zrealizowanych w linii wydawniczej Vertigo. Napisany przez J.M.DeMatteisa, którego polscy czytelnicy znają z "ambitniejszych" zeszytów "Spidermana", a namalowany przez Paula Johnsona jest raczej ilustrowanym opowiadaniem scenarzysty. DeMatteis znany jest ze swych upodobań do emo-narracji, dominującej w komiksie kosztem chociażby dialogów. W "Mercy" narracja nie miała nad czym dominować. Bo poza nią, nie ma nic.

DeMatteis spersonifikował miłosierdzie - postać o imieniu Mercy materializuje się na oczach będącego w śpiączce głównego bohatera i przeprowadza go przez różne formy swego działania w różnych miejscach na świecie. Bezsilny Joshua obserwuje więc losy pewnej rodziny w Londynie, mającego odbyć obrzęd inicjacyjny chłopca oraz samotnej kobiety z Brooklynu.
Obserwuje je stopniowo, krok po kroku, z odpowiednio serwowanym napięciem. A obserwując - komentuje, złorzeczy na Boga i poddaje w wątpliwość intencje Mercy.

DeMatteis stworzył bardzo osobisty traktat o życiu i roli, jaką pełni w nim miłosierdzie. Koncepcyjnie album zrealizowany jest wzorowo - narracja służy w nim do ukazania stopniowej przemiany głównego bohatera i upstrzona jest - jak już wspomniałem - dużą ilością przemyśleń i zgrabnie sformułowanych fraz. Scenarzysta jednak nie pyta i nie daje odpowiedzi, lecz po prostu mówi, co ma do powiedzenia. Aby jednak nie był to gołosłowny bełkot, personifikuje również złe demony i walkę miłosierdzia z nimi rozgrywa na płaszczyźnie metaforycznej. Owe "walki" są przy okazji najciekawszymi fragmentami graficznymi albumu, który w tamtych czasach, będąc komiksem w pełni malowanym, stanowił swoiste novum, przez co jak najbardziej mógł się podobać. Dzisiaj, mając w głowie bagaż doświadczeń komiksów malowanych z ostatnich dekad, obrazy Paula Johnsona nie robią już takiego wrażenia.

Nie jestem zwolennikiem komiksów, opartych jedynie na narracji. Jestem natomiast zwolennikiem historii, które coś sobą reprezentują lub chociażby napisane są ze świadomością możliwości języka. Taki jest właśnie album "Mercy". Potrafi wciągnąć tak samo, jak na przykład publikowane w Polsce "Ostatnie łowy Kravena", w których DeMatteis, choć również beztrosko oddawał się narracyjnemu szaleństwu, umiał jednak znaleźć złoty, wyważony środek i formalnie stworzył komiks znakomity.

"Mercy" nie zapisało się w świadomości odbiorców Vertigo - w czasie, gdy komiks został opublikowany, zaczęło pojawiać się wiele ciekawszych od niego pozycji. Prawdopodobnie padł również ofiarą syndromu nowego wydawnictwa i zaginął gdzieś pod stertą odświeżonych serii pokroju "Hellblazera" czy "Sandmana". Pozostał jedynie ciekawostką dla fanów DeMatteisa, który w swym dorobku ma bardzo dużo lepszych od "Mercy" pozycji.
"Mercy". Scenariusz: J.M.DeMatteis. Rysunek: Paul Johnson. Wydawca: DC Vertigo, styczeń 1993.

1 komentarz:

Michał Misztal pisze...

Kolejna rzecz z Vertigo, którą muszę kiedyś sprawdzić. Dzięki za recenzję.