Magazyn komiksowy (1998-2018). Kontakt: ziniolzine@gmail.com
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Alejandro Jodorowsky. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Alejandro Jodorowsky. Pokaż wszystkie posty

piątek, 17 marca 2017

Kasta Metabaronów - Jodorowsky/ Gimenez

Jeśli ktoś lata temu przegapił wydawaną w pojedynczych albumach „Kastę Metabaronów”, teraz może nadrobić zaległości kupując zbiorcze wydanie tej cudownie pokręconej space-opery Alejandro Jodorowskiego i Juana Gimeneza. W pierwszej odsłonie tej publikacji znalazło się miejsce dla czterech oryginalnych tomów opowieści, o której w skrócie można powiedzieć, że jest upstrzoną futurystycznym słowotwórstwem tragiczną operą mydlaną, w której prym wiedzie honor, brak kompromisów i zaczerpnięte od ludów afrykańskich rytuały inicjacyjne. 
Całość, postacią Metabarona, powiązana jest ściśle z flagowym komiksem Jodorowskiego – Incalem. Każdy album poświęcony jest konkretnej postaci z rodu Kastaków, począwszy od prapradziada Ottona, poprzez praprababkę Honoratę, pradziada Agnara, aż po współczesnego opowiadanej historii i znanego z Incala Metabarona. Ich burzliwe losy przedstawione są za pomocą niesamowicie malarskich obrazów argentyńskiego mistrza komiksu Juana Gimeneza, który w przestworzach kosmosu czuje się jak ryba w wodzie. Nie gorzej wychodzą mu sceny batalistyczne oraz tak niezbędne w przypadku ilustrowania tekstów Jodorowskiego ukazywanie emocji na twarzach bohaterów. 
Trzeba przyznać, że te emocje targają nimi od pierwszej do ostatniej planszy. Losy Kastaków to ciąg szybkich wyborów, gwałtownych miłości, skrajnych zachowań i niespodziewanych zwrotów akcji. Ideą Jodorowskiego było pokazanie gwiezdnych nadludzi, którzy nie bez poświęceń radzą sobie w każdej sytuacji. Ich celem nadrzędnym jest przedłużenie rodu i przestrzeganie niezwykle surowego kodeksu Kastaków. 
To futurystyczna baśń o rycerzach, tragedia antyczna, dramat przerysowany do granic możliwości i kipiący emocjami serial, który pochłania, sprawiając czytelnikowi niekiedy bardzo grzeszną przyjemność. 
Wszechobecny, choć nie pozbawiony dystansu, patos równoważony jest lekkim dowcipem serwowanym przez dwa leciwe roboty, będące z rodem Kastaków od lat. To właśnie z ich perspektywy opowiadane są te wszystkie historie - a właściwie z perspektywy starszego robota, który barwnie opisywanymi wydarzeniami co chwila powoduje u młodszego przepalenie diody i inne mechaniczne urazy. 
Fanom uniwersum Incala nie muszę polecać tego komiksu. Ci, którzy tego świata nie znają, mogą spokojnie zacząć lekturę od Kasty Metabaronów. Znajomość innych dzieł pobocznych, ani nawet głównego, nie jest tu wymagana. Wielbiciele Jodorowskiego będą usatysfakcjonowani, bo to jedno z najlepszych dzieł mistrza. „Kastą Metabaronów” przekonać się do talentu chilijskiego szamana mogą również jego przeciwnicy. Bo jest to komiks zdecydowanie bardziej przystępny niż najbardziej odjechane albumy Szalonego Jodo. 
"Kasta Metabaronów". Scenariusz: Alejandro Jodorowsky. Rysunki: Juan Gimenez. Tłumaczenie: Wydawca: Scream Comics, Łódź 2016. Komiks można kupić tutaj: Sklep. Gildia.pl 

piątek, 28 października 2016

Przed Incalem - Jodorowsky/ Janjetov

„Przed Incalem” to prequel sztandarowego dzieła chilijskiego scenarzysty Alejandro Jodorowskiego i francuskiego rysownika Jeana Moebiusa Girauda. Jednak w tym dziele, zamiast współautora oryginału odpowiedzialnego za warstwę graficzną, rysunkami zajął się namaszczony przez mistrza serbski artysta Zoran Janjetov. 
Sześcioalbumowa odyseja przez zdegenerowany świat jest znacznie bardziej brutalna i drastyczna od utrzymanego w stylistyce science-fiction "Incala". Jodorowsky kreuje galerię dziwacznych postaci, zapędza się w swoim słowotwórstwie, lecz przede wszystkim ostrzem krytyki traktuje stechnicyzowany, egoistyczny i gnijący świat. W tej wizji właściwie wszyscy zdegenerowani są do granic możliwości. Zapatrzeni w siebie nadludzie – arystoki urządzają sobie brutalne zabawy na ludzkich odpadach z niższych poziomów, przyjaźń to fikcja, obywatelami rządzą ogłupiające media, a nad wszystkim czuwają piewcy chorego kodeksu – robogliny, prez, technopapież i najwyższy rangą, boskoidalny twór. I gdzieś w tym wszystkim rodzi się miłość, która – jak to u Jodorowskiego – jest bezkompromisowa, pełna, wieczna i ponad podziałami klasowymi. 
Jodorowsky tworzył te przyszłościowe wizje w latach 1988-95 i w tym okresie zapewne mógł zostać uznany za radosnego fantastę. A jednak lektura "Przed Incalem" w 2016 roku pozwala stwierdzić, że w wielu fatalistycznych wizjach chilijski twórca był bliski prawdy. Kult jednostki, celebrytyzm, podporządkowanie się sentencji "brawo ja", powszechna głupota... teorie mistrza Jodo sprzed lat powoli zaczynają się sprawdzać.
Zoran Janjetov rysuje z pokorą. W jego kresce widać, że jest uważnym i oddanym uczniem Moebiusa. Z każdą zarysowaną planszą jego warsztat się polepsza – w ostatnim odcinku wchodzącym w skład albumu Janjetov najbardziej odchodzi od klasycznej kreski i puszcza wodze fantazji. W komiksie dużo jest gadania, ale też dużo równoważącej to gadanie drobiazgowości w rysunku. 
Tym albumem w piękny sposób zamyka się trylogia o przygodach Johna Difoola, jego ptaszyska Deepo oraz całej galerii postaci towarzyszących. Warto dodać, że polska edycja albumu posiada oryginalną, odnowioną cyfrowo wersję kolorystyczną. Dla fanów Jodorowskiego - rzecz niezbędna. 
"Przed Incalem". Scenariusz: Alejandro Jodorowsky. Rysunki: Zoran Janjetov. Tłumaczenie: Wojciech Birek. Wydawca: Scream Comics, 2016. Komiks można kupić tutaj: Sklep Gildia.pl

czwartek, 18 sierpnia 2016

Castaka - Jodorowsky/ Pastoras

Saga o Metabaronach to space-opera, która zdobyła fanów rozmachem, konwencją telenoweli, oryginalnym słowotwórstwem i dużą dawką przemocy. Wydany w ubiegłym roku album zatytułowany "Castaka" to prequel tej serii, opowiadający o pierwszym z kastaków – Dayalu i jego rodzinie – żonie i dwóch córkach. 

Na łamach tego albumu rodzi i kształtuje się specyficzny kodeks, według którego działają członkowie kosmicznego klanu. Kodeks bezkompromisowy, stawiający w centrum honor i bez litości obchodzący się nawet z najbliższymi osobami. Od zawsze w kontekście tej serii oczkiem w głowie Jodorowskiego były różnego rodzaju rytuały inicjacyjne, przejścia, czy też wierność bezwzględnym, okrutnym, lecz przy tym honorowym zasadom, przy których seppuku to pikuś. Nie brak ich w "Castace". I choć ich wymiar i wydźwięk bywa bulwersujący, to jednak zostaje sprytnie przemycony pod płaszczykiem telenoweli. Bo "Castaka" to przede wszystkim początek pewnej sagi – zdecydowanie lepszej i bardziej naładowanej emocjami, niż saga o ludziach lodu, saga rodu Carringtonów, rodziny Forresterów i klanu Lubiczów razem wziętych. 

Jodorowski, jak na mistrza przystało, w imponujący sposób na ponad 100 stronach ukazał wydarzenia okresu sprzed narodzin Dayala, aż po życie dorosłe jego córek i osiedlenie się Kastaków na tajemniczej planecie, bogatej w specyficzny surowiec – epifit. Ten prequel fanom serii wyjaśni kilka wątków, a tym, którzy nie mieli jeszcze przyjemności obcować z Metabaronami, zaserwuje gładkie i wciągające wejście w temat.

Jodorowski nie bierze jeńców – ten komiks momentami powoduje wytrzeszcz oczu i odruch wymiotny, ale też salwy śmiechu. Wywoływane zarówno przez komiczny drugi plan, jak i przez szybkie wprowadzanie w życie brutalnych zasad kodeksu. Mnóstwo tu ryzykownych pomysłów, zrealizowanych w karkołomny sposób. Wyśmienita lektura dla koneserów dzieł mistrza Jodorowskiego.
"Castaka". Scenariusz: Alexandro Jodorowsky. Rysunki: Das Pastoras. Tłumaczenie: Paweł Biskupski. Wydawca: Scream Comics, 2015.
Komiks można nabyć tutaj: Sklep. Gildia.pl

czwartek, 19 maja 2016

Królewska krew: Świętokradcze zaślubiny - Jodorowsky/ Liu

Mistrz Alejandro znowu to zrobił. Napisał komiks ociekający krwią i seksem, pełen dewiacji i szybkich,  napędzanych instynktem decyzji. Krótko mówiąc: zrobił to, co zwykle. I w ten sam sposób, co zwykle. Fani jego twórczości powinni być wniebowzięci, a przeciwnicy raczej nie dostaną argumentów do jej polubienia.
Znakiem rozpoznawczym chilijskiego scenarzysty i reżysera jest bezkompromisowość zarówno w pisaniu, jak i traktowaniu swoich bohaterów. Jodorowsky nie bierze jeńców i nie rozwleka fabuły. Dialogi są tu krótkie i cięte. Postaci bezbarwnych brak - wszyscy są charakterni i gotowi poświęcić życie w imię swoich ideałów. 
Tym razem Jodo eksploruje środowisko rycerskie. W bitewnym rozgardiaszu ranny zostaje waleczny król Alvar, przez co morale jego armii momentalnie zaczyna równać do zera. By je wzmocnić, Alvar postanawia oddać swoją szlachetną tożsamość wiernemu towarzyszowi broni - kuzynowi Alfredowi, który - traf chciał - jest do niego bliźniaczo podobny. Dość szybko ta decyzja okazuje się tragiczna w skutkach. Prowadzi do zdrady, zezwierzęcenia, kazirodztwa i szeregu brutalnych akcji.
Badania amerykańskich naukowców udowodniły, że wśród emocji dominujących podczas lektury komiksów napisanych przez Jodorowskiego przeważa niedowierzanie, wstyd, zażenowanie, obrzydzenie i śmiech. Nie inaczej jest w przypadku "Świętokradczych zaślubin", gdzie Jodo z upodobaniem te emocje rozsiewa. Nie ma tu na razie Jodo-wizjonera, Jodo-filozofa, Jodo-kontestatora. Jest za to Jodo, który postanowił przenieść Kastę Metabaronów z kosmosu na Ziemię, eliminując kodeks, a skupiając się jedynie na zwierzęcych instynktach. Co z tego wyniknie? Kolejny tom może zafundować czytelnikowi niezłą woltę. Póki co daje nam antypieśń o rycerzu, brutalnie rozprawiającą się z aspektem tytułowej królewskiej krwi.
Alexandro Jodorowsky miał szczęście do naprawdę wyśmienitych rysowników, wśród których warto wspomnieć chociażby o Moebiusie ("Incal", "Oczy kota"), Georgu Bessie ("Juan Solo") czy Juanie Gimenezie ("Kasta Metabaronów"). Dongzi Liu dołącza do tego zacnego grona, pokazując się z jak najlepszej strony. Jego dynamiczne rysunki sprawdzają się w licznych scenach walk.

Scream Comics mocno zainwestowało w Jodorowskiego - i dobrze! W najbliższym czasie czytelnicy mogą spodziewać się zbiorczych wydań "Technokapłanów" i "Kasty Metabaronów". W oczekiwaniu na te komiksy warto zainteresować się "Królewską krwią".
"Królewska krew (01): Świętokradcze zaślubiny". Scenariusz: Alejandro Jodorowsky. Rysunki i kolory: Dongzi Liu. Tłumaczenie: Wojciech Birek. Wydawca: Scream Comisc, Łódź 2016.
Komiks można kupić tutaj: Sklep. Gildia.pl

środa, 3 lutego 2016

Incal - Jodorowsky/ Moebius

Ten komiks to klasyka europejskiego science-fiction, a jego autorzy to jedni z najwybitniejszych reprezentantów gatunku. „Incal” autorstwa duetu Alejandro Jodorowski/ Moebius jest komiksem legendarnym, znanym, cenionym i inspirującym rzesze komiksowych artystów. Doczekał się kilku kontynuacji i serii skupiających się na pobocznych bohaterach, wśród których należy wymienić wydawane również w Polsce „Kastę Metabaronów”, „Megalex”, „Technokapłanów” czy „Castakę”. 
Osadzony w stechnicyzowanej przyszłości album opowiada o Johnie Difoolu, licencjonowanym detektywie klasy R – raczej nie najbystrzejszym przedstawicielu swojego zawodu, który staje się posiadaczem tajemniczego przedmiotu – Incala. Incal - jak się okazuje - jest poszukiwany przez absolutnie wszystkich – począwszy od kanałowych mutantów, poprzez imperium kosmitów, na jego najwyższej wężowatości prezydencie skończywszy. Wraz z Incalem bardzo gorącym towarem staje się ciamajdowaty detektyw, w ślad za którym rusza słynny zabijaka – Metabaron, a którego jedynym sprzymierzeńcem – przynajmniej na początku – jest gadający ptak Dippo. Poczciwy fajtłapa staje się wybrańcem. Temat znany od lat, ale przefiltrowany przez szaloną wrażliwość Jodorowskiego. Co prawda chilijski scenarzysta i reżyser nie epatuje tu jeszcze okropieństwami, nie wgłębia się przesadnie w drastyczne rytuały, słowotwórcze zapędy trzyma na wodzy, a sam komiks jest raczej archetypowym science-fiction, ale jednak jego dłoń jest wyczuwalna. Komiks posiada mnóstwo szalonych pomysłów, tendencję do telenowelizacji i charakterystyczne dla Jodorowskiego załatwianie skomplikowanych wątków jedną szybką akcją. Dzięki temu „Incal” jest nie tylko bogaty w sensację i przygodę, ale też sprawia słuszne wrażenie albumu przemyślanego i spójnego. 
Aby nie zdradzać zbyt wiele z fabuły, zaznaczę jedynie, że obok głównego wątku, który wrzuca w stan wojny przeróżne wszechświaty i swoim rozmachem jest bardziej epicki od jakiegokolwiek hollywodzkiego blockbustera, w Incalu jest miejsce również na emocje, chwile wyciszenia, szczyptę seksu i przemocy. Jest też mocna krytyka konsumpcjonizmu i społeczeństwa ogłupionego przez telewizję. Ale zasadniczo ponad fabułą – zabawną, straszną, czy emocjonującą – są w „Incalu” rysunki. 
Moebius przepięknie komponuje plansze i rysuje ziemskie i nieziemskie obiekty. To wyczucie kreski, subtelne cieniowanie i piękne kolory krzyczą w stronę czytelnika, że ma do czynienia z mistrzem. A warto wspomnieć, że w kwestii tych kolorów wcale tak kolorowo nie było. Incal w Polsce ukazał się już w 2006 roku w wersji z poprawionymi kolorami - takimi, które przemawiałyby do współczesnego odbiorcy i które oparte zostały o komputerowe zabiegi graficzne. Ręczna robota Moebiusa poszła w odstawkę i szczerze mówiąc o tej komputerowej wersji niewiele dobrego można było powiedzieć. Natomiast wersja, opublikowana pod koniec minionego roku przez wydawnictwo Scream Comics opiera się na oryginalnej pracy Moebiusa, wysmakowanej i eleganckiej. Ta publikacja pokazuje, że tego, co wybitne, poprawić się nie da. 

Na polskie zbiorcze wydanie składa się sześć oryginalnych albumów serii. Ponadto ukazała się w Polsce kontynuacja przygód Johna Difoola – komiks zatytułowany „Final Incal”, w skład którego wchodzi tytułowa seria, rysowana przez Ladronna oraz „Po Incalu”, w którym warstwą graficzną zajął się Moebius, ale za kolory odpowiadał inny artysta. W zapowiedziach wydawnictwa na najbliższy rok znalazł się ostatni, poza seriami pobocznymi, element incalowej układanki – komiks „Przed Incalem” z rysunkami Zorana Janjetova.
Europejski klasyk został wydany w odpowiednim standardzie – powiększony format, twarda oprawa i ponad 300 stron lektury. Dla fanów komiksu frankofońskiego może to być zakup niezbędny. Podobnie dla wielbicieli czilijskiego scenarzysty. Albo francuskiego rysownika. Bo to komiksowe science-fiction pełną gębą. Dobrze, że moc Incala została przebudzona!
"Incal". Scenariusz: Alexandro Jodorowsky. Rysunki: Moebius. Tłumaczenie: Wydawca: Scream Comics, Kraków 2015.
Komiks można nabyć tutaj: Sklep. Gildia.pl

sobota, 9 stycznia 2016

Oczy kota - Jodorowsky/ Moebius

„Musimy się uwolnić od tradycyjnej formy” – powiedział Alejandro Jodorowsky do Moebiusa. Tak bardzo się uwolnili, że pięcioplanszowy komiks rozrósł się im do pięćdziesięciostronicowego. Tak powstały „Oczy kota” – album ekscytujący i eksperymentujący, łączący dwa genialne umysły.

Jodorowsky – ekscentryczny reżyser i Moebius – jeden z najbardziej znanych europejskich twórców komiksu współpracę rozpoczęli na planie filmu „Diuna”. Nie tej Davida Lyncha, ale tej niespełnionej wersji, która mimo wielu wysiłków i kilku lat prac, ostatecznie nie doczekała się realizacji. „Oczy kota” to mały majstersztyk. Siłą tej prostej historii o niewidomym chłopcu jest właśnie jej forma. Komiks składa się z szeregu wielkoformatowych plansz zamykających się w jednym kadrze. Są one poukładane według specyficznej rytmiki. Z jednej strony czytelnik widzi niewzruszony obraz chłopca stojącego przy oknie, z drugiej zaś obserwuje polowanie orła. Losy tych postaci, jak również tytułowego kota, splatają się w spodziewanym, lecz i tak mocnym finale. Oczami kota autorzy pokazują ile siły drzemie w komiksie, w opowiadaniu obrazem. To komiks prosty, ale genialny.

W albumie znalazło się miejsce dla wspomnień Jodorowskiego, dotyczących początków współpracy z Moebiusem. To bardzo zgrabny tekst, naszpikowany ciekawostkami i anegdotami. Jedynym minusem „Oczu kota” może być format albumu. Jak głosi stare porzekadło, prace mistrza należy podziwiać w rozmiarze jak największym. A ten, który dostał polski czytelnik jest nieco mniejszy od największego. Nie wpływa to jednak w jakikolwiek sposób na odbiór historii, a dla tych, którzy w latach 90. polowali na pirackie przedruki prac Moebiusa, publikowane w znacznie mniejszym formacie, ten zapewne będzie wystarczająco duży, by docenić każdą kreskę. Polski edytor zrezygnował również z żółtego koloru, jaki obecny był w wersji oryginalnej, skutkiem czego dostajemy do rąk komiks, w którym dominuje biel, czerń i szarzyzna.

„Oczy kota” to komiks, który w swoich czasach był rewolucyjny. Dziś wciąż ma dużą siłę oddziaływania na czytelnika. Poza tym, jest to jeden z ciekawszych przykładów współpracy dwóch geniuszy komiksowych i duetu, który przyniósł nam „Incala”. Warto mieć na półce.

"Oczy kota". Scenariusz: Alejandro Jodorowsky. Rysunki: Moebius. Wydawca: Bum Projekt, Warszawa 2015.

Komiks można nabyć tutaj: Sklep. Gildia.pl