Magazyn komiksowy (1998-2018). Kontakt: ziniolzine@gmail.com

piątek, 17 września 2010

Kibicujemy (20)

Autor: Dominik Szcześniak Ósma wybiła! Jak w każdy roboczy dzień tygodnia, zapraszam do kibicowania komiksiarzom! Mobilizowania ich do pracy, wspierania w trudzie rysowania, wymyślania pomysłów, czy pisania scenariuszy! Badania wykazały, że najlepszy dzień mają ci, którzy zawsze z rańca kibicują komiksiarzom. Kibicuj i Ty!

Kibicowanie komiksowi "Wykolejeniec" Grzegorza Janusza i Bereniki Kołomyckiej zakończyło się happy endem tydzień temu - teraz czekamy na efekt finalny, czyli opublikowany album. Co do wspierania drugiej z Piątkowych Pań - Olgi Wróbel - w pracach nad "Silva Rerum", pragnę uspokoić wszystkich jej fanów. Dzisiaj Olga wzięła sobie L4/ urlop na żądanie (niepotrzebne skreślić), ale za tydzień powróci i opowie o tym, na co wszyscy czekają - o pisaniu scenariusza. Tymczasem, z racji absencji kobiet rysujących komiksy, o wypowiedź na temat "Laleczek" poprosiłem Bartosza Sztybora.
Jest taki komiks "Jedynak" Grzegorza Janusza i Krzysztofa Gawronkiewicza. Komiks, który ponoć powstał od tyłu - najpierw były rysunki, później tekst wpisany w dymki. Z "Laleczkami" jest inaczej, ale jednak podobnie. Bartosz musiał przearanżować pierwotną wersję scenariusza Macieja, wzbogaconą tekstami Irka Mazurka i Daniela Gizickiego. Trudno było? Przyjemnie? Dodam, że "Jedynak" to mój ulubiony komiks Janusza. Czy "Laleczki" będą moim ulubionym komiksem Sztybora? Oddaję mu głos:

Nie czytałem "Jedynaka" Janusza, ale samo doświadczenie dopisywania tekstów do rysunków znam i - kurczę, muszę przyznać - bardzo mile wspominam. Co do "Laleczek", to - jak sam to ująłeś - jest inaczej, ale jednak podobnie. Zresztą pozwolę sobie wyjaśnić, jak ten proces twórczy w rzeczywistości wyglądał, bo nie wszyscy chyba wiedzą (np. serwisy komiksowe trochę to przeinaczają). No więc tak, najpierw Maciej chciał, żebym dopisał jedną historię. Po prostu. Tak, by "Laleczki" były zbiorem czterech nowelek. Później jednak zmieniliśmy koncepcję i ustaliliśmy, że wezmę te dwa epizody, album i dopiszę coś, co połączy wszystko w jedną całość. Miałem też podrasować teksty w oryginałach, ale uznałem, że to byłoby trochę tak, jak poprawiać dialogi w filmach typu "Czerwony świt" czy "Robot Jox". Tak więc starocie zostawiłem w niezmienionej formie (choć później Maciej postanowił je lekko zmodyfikować).


Co do samej pracy, tego procesu twórczego, to najpierw byłem zachwycony pomysłem, pełen energii i od razu zacząłem łączyć klocki. I choć oryginał ma fajny "splatterowy" klimacik i niby powinienem pierdolnąć paru zombie, jakąś jatkę i olać logikę, to jednak wysoko postawiłem sobie poprzeczkę. Chciałem, żeby nowe "Laleczki" nie były pozlepiane jak potwór Frankensteina, a stanowiły logiczną i oddziałującą emocjonalnie na czytelnika całość. I tutaj zaczęły się problemy, bo za przysłowiowego chuja nie potrafiłem na początku tego wszystkiego połączyć. Bo choć album Macieja i jego nowelka z Mazurkiem były z tego samego świata, to epizod Gizickiego z tym samym światem nie miał tak naprawdę nic wspólnego. A na dodatek i ja zafiksowałem się na "Laleczkowym" albumie, bo to właśnie z tego - zresztą myślałem, że tak należy - postanowiłem uczynić punkt wyjścia. No i tak zamulałem, czytając w nieskończoność te komiksy, a do głowy nic nie chciało wpaść. W końcu jednak znalazłem sobie nowy punkt wyjścia (nie będę zdradzał), cała historia od razu pojawiła się w głowie, a ja napisałem całość w dwa dni. Później ją jeszcze doszlifowałem, ale sam szkielet wpadł mi do głowy w jednej chwili.


Tak więc na początku była to straszliwa męczarnia, ale gdy wpadł mi ten - dzięki! dzięki! dzięki! - pomysł, praca stała się czystą przyjemnością. Jarałem się jak dziecko, że nagle wszystko się łączy, ma sens i idzie w kierunku logicznego zakończenia. To tak naprawdę zupełnie nowa historia, w której stare "Laleczki" są po prostu elementem całości, a nie całością samą w sobie. Jednak mimo wszystko tytuł zobowiązuje, więc nie jest też tak, że tytułowe laleczki w tej nowej wersji tracą na istotności. Choć jest tu nowy bohater (tak naprawdę stary, ale nowy), to główne postaci z oryginału są czymś w rodzaju punktu dojścia. Natomiast finał z komiksu Macieja, to w tej wersji zwrot akcji i przyczynek do emocjonalnej przemiany nowego bohatera. I jak to wszystko się ułożyło, to naprawdę byłem mocno podekscytowany. Ale czy Ty będziesz i czy "Laleczki Deluxe" będą Twoim ulubionym komiksem Sztybora, to kompletnie nie wiem. Ale myślę, że na pewno powiesz: "Fajnie to wykombinował".

No to co? czekamy i zobaczymy jak to chłopaki wykombinowali, nie?


Ciąg dalszy nastąpi...


Autorem grafiki tytułowej akcji społecznej "Kibicujemy komiksiarzom" jest Wojciech Stefaniec.

Brak komentarzy: