Wieki średnie to temat równie wdzięczny do rozpracowania na łamach komiksu, co zdradliwy. Bo przecież można było osadzić w tym średniowieczu tłukących się bez sensu rycerzy, uwikłanych w teorię spiskową angażującą moce piekielne bądź święte przedmioty, przeżywających miłosne ekscesy i uchodzących cudem z najgorszych opresji. Tyle, że Hermann rozpoczął publikację "Wież Bois-Maury" w latach 80., kiedy to aż tak wydumane i dalekie od rzeczywistości fabuły nie zajmowały mistrzów europejskiego komiksu oraz kiedy rysunek bardzo często stawiał na precyzję i wnikliwą szczegółowość, a kolory nie wiedziały co to komputer.
"Heloiza de Montgri", druga odsłona słynnej sagi belgijskiego artysty, ponownie ukazuje surowość epoki, a od swojej poprzedniczki - "Babette" odróżnia się mroczniejszą kolorystyką oraz - zdawkowym, ale jednak - ładunkiem humoru i erotyki. Hermann ponownie przewodnikiem po kartach swojego komiksu czyni Aymara de Bois-Maury - błędnego rycerza, za cel stawiającego sobie odzyskanie zamku, "którego wieże są najpiękniejsze i najwyższe w całym chrześcijańskim świecie".
Tym razem Aymar trafia w sam środek konfliktu pomiędzy tajemniczą wędrowniczką a pasterzem przemierzającym ziemie w masce z rogami kozła górskiego. Sprawy z ich przeszłości Hermann splata z teraźniejszością, uprawdopodabniając fabułę do tego stopnia, że nawet przypadkowe spotkania po latach nie sprawiają wrażenia naciąganych. Na pierwszy plan wybija się w "Heloizie de Montgri" motyw zemsty, w tle mamy natomiast walkę o utrzymanie zamku, próbę przetrwania grupki wieśniaków w lesie oraz przewijający się przez cały album wątek starca i jego starań o utrzymanie przy życiu pewnej kury. Zabawne momenty związane z tym ostatnim wątkiem Hermann wprowadził zapewne po to, by rozładować sceny o charakterze znacznie poważniejszym.
Zgniłe barwy, plansze przesiąknięte mrokiem bądź czerwonym światłem bijącym od ogniska, mocna czarna kreska dominująca w scenach nocnych - to wszystko nie dość, że buduje nastrój komiksu, to jeszcze ukazuje wachlarz umiejętności rysownika, widocznych szczególnie w szeregu niemych kadrów bądź plansz, obecnych w wielu miejscach tomu. Hermann rysuje klasycznie, utrzymując się na tym samym poziomie precyzyjności, co Grzegorz Rosiński w najlepszych tomach "Thorgala". Nie znajdziecie tu wybuchowych grafik, które przegląda się szybko i wściekle. To małe dzieła, do wpatrywania się, podziwiania i analizowania.
"Heloiza de Montgri" trzyma bardzo wysoki poziom serii, choć jest zupełnie innym komiksem, niż "Babette". Dzieje się tak za sprawą metody przyjętej przez autora, według której główny bohater, pojawiający się znikąd rycerz z wiernym giermkiem zapewnia Hermannowi szkielet historii, a spotykani przez niego ludzie nadają jej sens. To sprawia, że ten komiks żyje, zaskakuje i zachwyca.
Jeśli ktoś poszukuje comiesięcznego, gwarantowanego zachwytu (i lubi klimaty opisane powyżej) - "Wieże Bois-Maury" to seria dla niego.
"Wieże Bois-Maury: Heloiza de Montgri". Autor: Hermann. Tłumaczenie: Grzegorz Przewłocki. Konsultacja: Wojciech Birek i Jakub Syty. Wydawca: Wydawnictwo Komiksowe, Warszawa 2013
Komiks można kupić tutaj: Sklep. Gildia.pl, Incal, Elemental
Inne recenzje serii: