Magazyn komiksowy (1998-2018). Kontakt: ziniolzine@gmail.com
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Vincent i van Gogh. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Vincent i van Gogh. Pokaż wszystkie posty

czwartek, 7 listopada 2013

Vincent i Van Gogh - Smudja

Co za komiks! Gradimir Smudja przygotował album, będący wspaniałym hołdem dla Vincenta van Gogha, malarstwa, komiksu, kotów oraz  inteligencji czytelnika. "Vincenta i Van Gogha" nie sposób traktować inaczej, niż jako wielkie wydarzenie kulturalne. Jego mecenasami są Wojciech Birek, miłośnik, przyjaciel i tłumacz Smudji, który odkrył go dla polskiego rynku oraz Paweł Timofiejuk, który umożliwił mu papierowy debiut w naszym kraju.
Serbski twórca był gościem tegorocznego Międzynarodowego Festiwalu Komiksu i Gier w Łodzi. Każdemu zainteresowanemu - a było ich wielu - do albumu wrysowywał niesamowite kolorowe grafiki, przyciągając zarówno fanów komiksu, jak i przypadkowych przechodniów. Tematyka - ukazanie żywota jednego z najwybitniejszych malarzy świata - okazała się lepem na fanów van Gogha. Bo Smudja - który dla szwajcarskiej galerii malował kopie obrazów francuskich impresjonistów i postimpresjonistów, doprowadzając tę umiejętność do perfekcji - dla potrzeb "Vincenta i van Gogha" po prostu stał się tytułowym bohaterem.

Swój popis Smudja rozpoczął od pogrywania sobie z czytelnikiem i w tym pogrywaniu pozostał aż do końca pierwszej części komiksu. Zasugerował, że Vincent van Gogh jest nieudacznikiem, tworzącym obrazy skrajnie żenujące, a całą odpowiedzialność za jego sukcesy ponosi gadający kot-hulaka, którego Holender pewnego dnia ratuje z opresji. Dopiero w miarę rozwoju sytuacji, Smudja ujawnił swoją niebanalną koncepcję, łączącą ze sobą losy braci van Goghów i fikcyjnego piecucha, będącego w albumie uosobieniem talentu i wirtuozerii mistrza, jak również wytrychem do skonstruowania solidnej opowieści, dalekiej od nieciekawych, bo przyziemnych biografii oraz postacią, której fantastyczne przygody mogły rozgrywać się jedynie na płótnach największych malarzy.

Postrzeganie kota jako inspiracji twórczej i motoru napędowego działań artystów wszelkiej maści znane jest światu nie od dziś - współcześnie istnieje nawet przeświadczenie, że prawdziwy twórca komiksu powinien posiadać choć jednego miauczącego towarzysza. Świadom tego, Gradimir Smudja podrążył temat i okazało się, że i Rembrandt i Picasso i Delacroix i pewnie wielu innych również kota stawiało na piedestale. A sierściuchy odpłacały się im tworzeniem wspaniałych dzieł. Kocia część van Gogha to artysta, pełną garścią czerpiący z życia, ludzka - to siedzący przed sztalugą poszukiwacz sensu i mitycznego własnego stylu. 

Smudja opowiada obrazami Holendra. Jadąc pociągiem, Vincent za oknem ma żniwa w La Crau z Montmajour w tle, będąc w Arles śmiga drogą z cyprysem. Dosiada się do jedzących kartofle, płynie łóżkiem po gwiaździstej nocy... Każdy kadr prezentuje się imponująco, nawet te, które nie korzystają z malowideł mistrza. W obu znajdujących się w polskiej edycji częściach serii znaleźć można wiele smaczków i nawiązań - poza odniesieniami do Picassa, Moneta, Degasa czy Toulouse-Lautreca, są też inne: jest Marylin Monroe, Alfred Hitchcock, Robert Crumb, Tintin. Są również ludzie Ipo - rasa powstała w wyniku katastrofy nuklearnej w 2017 roku oraz ożywione posągi. Czemu nie? 

Nieprawdziwym byłoby twierdzenie, że cała siła "Vincenta i van Gogha" leży w przepięknych kadrach-obrazach. Pierwszorzędną robotę wykonał również Smudja-scenarzysta. Absurdalne pomysły sąsiadują w jego historii z szalonymi przygodami. Tak szalonego i pokręconego klimatu, jak w "Trzech księżycach" ciężko doszukać się gdziekolwiek indziej, a intrygujące wymiany zdań między kotem i człowiekiem dodają całości pikanterii. 

Komiks Gradimira Smudji nie ma słabych punktów. To majstersztyk, w pierwszorzędny sposób opowiadający historię życia holenderskiego artysty. Jest jak odnalezione po latach dzieło mistrza, komunikujące potomnym jedną, ale jakże ważną myśl: Van Gogh też rysował komiksy!
"Vincent i Van Gogh". Scenariusz i rysunki: Gradimir Smudja. Tłumaczenie: Wojciech Birek. Wydawca: timof i cisi wspólnicy, Warszawa 2013