Magazyn komiksowy (1998-2018). Kontakt: ziniolzine@gmail.com

wtorek, 5 listopada 2013

Egipskie księżniczki - Baranko

Igor Baranko zbadał już starożytną Grecję w "Pifitiadzie" oraz ziemie polskie i ukraińskie XVII wieku w "Maksymie Osie". Tym razem proponuje nam wycieczkę do Egiptu spisków, zdrad, przepowiedni i namiętności. I podobnie, jak w przypadku kryminalnego "Maksyma Osy", nie ma litości dla czytelnika: Otworzyłeś komiks? Przeczytałeś kilka stron? To nie ma przebacz. Choćby ci powieki opadały, musisz czytać dalej, takie to dobre.
"Egipskie księżniczki" nie powtarzają w toporny sposób czegoś, co znane jest z mitów czy historii, nie bawią się w prostackie bryki, a tworzą nową jakość. Jakość wspartą niebanalnym scenariuszem i rysunkami, pozwalającymi wysnuć tezę, iż Igor Baranko jest nieślubnym dzieckiem Richarda Corbena i Jeana Girauda. Mistrzowskie opanowanie detalu idzie ramię w ramię z precyzyjnie rysowanym drugim planem, dynamika scen akcji zapiera dech w piersiach, a ilość sztuczek, pozwalających artyście przyspieszyć proces rysowania jest zerowa.
Baranko nie byłby sobą, gdyby odpuścił intrygę i nie wrzucił do niej odpowiedniej ilości osobników. Rzecz tyczy się zamachu na życie faraona Ramzesa III i roli, jaką w tym wydarzeniu odegrają tytułowe księżniczki, jego córki - Kiki i Titi. Przepowiednia głosi, że Kiki ocali życie faraona, w związku z czym wraz ze swą siostrą stają się obiektem ataku zwolenników zamachu stanu, wedle reguły: zmienimy przyszłość, wyjdzie na nasze. Ale czy przypadkiem przepowiednia nie była lewa a przepowiadający ją nie jest hochsztaplerem?
Biegające po kartach księżniczki póki co wyróżniają się jedynie tym, że przez większość czasu ganiają rozebrane, a umysły mają zamglone hipnozą lub miłością. Na szczęście towarzyszą im postaci o gigantycznym potencjale - wśród nich na czoło wysuwa się Jahmozis, do którego żywota Baranko postanowił wlać maksymalną chyba ilość tragizmu. Jest też tajemniczy przystojny kapłan z rozoranym policzkiem, wysoko postawiony grubas o łapczywym spojrzeniu, mędrzec mędrców, wielki zbrodniarz i pewien charakterystyczny i postawny jegomość, który przewija się przez komiks wykonując swoje 12 prac. Nawiązań do mitologii i Biblii Baranko stosuje sporo, ani razu nie będąc nachalnym.
"Egipskie księżniczki" zgrabnie oddają egipską architekturę, co widać jak na dłoni choćby w rozdziale "Umarłe miasto" czy też w opowieściach mędrca i architekta Amenhotepa Hapu. Mimo wiernego odwzorowania strojów i zwyczajów epoki, główny nacisk Baranko położył na dramaturgię. Sceny z głównymi bohaterami intrygi przeplatają się ze sobą, prowadząc do spotkań w odpowiednich momentach. Fabuła upstrzona jest dygresjami, sięgającymi dawnych czasów i tłumaczącymi postępowania bohaterów. Misternie skonstruowana, mimo elementów mistycznych, trzyma się mocno świata rzeczywistego, przedstawiając postaci z krwi i kości i takie też dialogi między nimi.
Gdybym miał wskazać jedną rzecz, która w tej kompletnej opowieści nie gra, byłaby to okładka. Nieciekawa ilustracja, kolory i typografia nie zapowiadają uczty, jaka znajduje się wewnątrz. Ponad 120 stron czarno-białej biesiady to wystarczając rekompensata. "Egipskie księżniczki" to jeden z tych komiksów, na których ciąg dalszy chce się czekać. Drugi tom opowieści wydawca zaplanował na przyszłoroczną edycję Festiwalu Komiksowa Warszawa. Po lekturze części pierwszej, zaczniecie odliczać dni.
"Egipskie księżniczki". Scenariusz i rysunki: Igor Baranko. Tłumaczenie: Wojciech Birek. Wydawca: timof i cisi wspólnicy 2013, Warszawa 2013

Brak komentarzy: