Magazyn komiksowy (1998-2018). Kontakt: ziniolzine@gmail.com

wtorek, 19 października 2010

Gniewne popołudnia (04): Tęskniłeś, a były obok!

Autor: Dominik Szcześniak
Kultura gniewu - wypieszczone edytorsko dziecko Jarosława Składanka - swoją konsekwentną promocją komiksu polskiego potrafiło zarazić innych edytorów. Jednoosobowa instytucja przez pewien czas robiła regularne skoki w bok, pukając do drzwi innych wydawców i na spółę publikując przeróżne komiksy. Efekty współpracy z Graficonem, Centrum Komiksu i Zin-Zin Press bywały różne, ale jedno jest pewne: nad wszystkimi wspólnymi publikacjami unosił się estetyczny duch wypracowanych przez kulturę gniewu patentów.
Marylin Manson w zeszytówce i manga
Antologia "Manga po polsku" została przygotowana pod dyktando oficyny Składanka - ściągnął doń niemal tę samą śmietankę artystyczną, co przy poprzednich tego typu publikacjach. Jacek Frąś, Dennis Wojda, Jakub Rebelka, Ryszard Dąbrowski, Janek Koza, Benedykt Szneider utrzymali poziom z antologii żbikowskich, jednak całościowo pomysł ukazania mangi po polsku okazał się chybiony. Lepiej poszło z zeszytówkami, które mimo niedawnych tęsknot za nimi, cały czas trzymały się dobrze, a wykonaniu duetu kg/ Zin-Zin Press nawet bardzo dobrze. W 2002 roku kooperacja ówczesnych "gigantów" (w zakresie zapału, ilości pomysłów i sposobów ich realizacji) zaowocowała wydrukowaniem małoformatowych "Doktora Bryana" i "Diefenbacha". Choć kooperacje konwentowe i publikacje chociażby w "AQQ" mogły wywołać u czytelników wrażenie rychłego nadejścia wspólnego albumu Benedykta Szneidera i Jakuba Rebelki, los sprawił, że zadebiutowali oddzielnie. Z dwóch zeszytówek zdecydowanie lepiej zaprezentował się "Doktor Bryan". Komiks ten czyta się w mgnieniu oka, a jego rozbuchaną formę niejeden twórca upchałby na 5 planszach i puścił do druku w xero-zinie. I chyba właśnie to rozbuchanie i oddanie się rytmowi narracji podkreślanej przez całostronicowe kadry wywiera w "Doktorze" największe wrażenie. Po latach historyjka ta wciąż prezentuje się wyśmienicie, a obserwowanie rozwoju Rebelki i tych jego pięknie brzydkich grafik jest najczystszą przyjemnością dla tych, którzy cenią sobie tzw. "komiks artystyczny". Podobny gatunkowo, mroczny "Diefenbach" z gościnnym występem Marylina Mansona na okładce, określony został przeze mnie w jednym ze starych numerów kserowanego "Ziniola" mianem falstartu albumowego, posiadającego potencjał, ale nie wykorzystujący go w 100 procentach. Jak próba prezentacji artystycznego podejścia do komiksu sprawdza się jednak całkiem nieźle.
Kolejną kooperacją z Zin-Zin Pressem był "Redaktor Szwędak czyli sztuka wywiadu" Ryszarda Dąbrowskiego, album zbierający perypetie tytułowego obleśnego dziennikarzyny Podobnie, jak wydane w 2003 roku "Niezwykłe przygody braci Kowalskich" był to ukłon w stronę komiksu anarchizującego i pro-ekologicznego. Bunt na łamach kultury trwał więc w najlepsze, a uzyskawszy wsparcie ze strony artystycznych komiksów, próbujących podejść do medium nie tylko za pomocą głupich żartów o pierdzeniu, czy prostackich rysunków, powodował, że produkcje oficyny były jednymi z najlepszych na rynku. A najlepsze miało dopiero nadejść. W bogatym, w pewnym stopniu już omówionym roku 2003 i latach następnych... 
Ciąg dalszy nastąpi...

3 komentarze:

Anonimowy pisze...

częste wpisy to mocne strony tego blogu. tak trzymać

Anonimowy pisze...

Ale trochę strach że niedługo Ziniol może zostać tylko blogiem.

Anonimowy pisze...

Difenbach był wpyte mimo że nie wytrzymuje tego porównanai do imienia rózy. ech, kiedys to były zeszytówki!