Autor: Dominik Szcześniak Kibicujcie komiksiarzom! Powtarzam po raz pięćdziesiąty: kibicujcie każdego ranka o ósmej rano! Kibicowaliśmy wielu twórcom; wielu komiksiarzy odrzuciło naszą propozycję; wielu zgłosiło się z własnej woli. Wszyscy byli i są wciąż mile widziani. Czy jednak jest sens kibicowania? Z pięćdziesiątką na karku chyba warto zadać sobie to pytanie, nie?
Wszystko już mieliśmy w cyklu "Kibicujemy", ale tego nie mieliśmy. Wojciech Stefaniec produkuje "Szelki" do scenariusza Jerzego Szyłaka, timof zapowiada komiks na przyszłoroczny łódzki festiwal, a tymczasem prace nad albumem... no właśnie. Posłuchajcie. Posłuchajcie Dnia Stefana...
Wojciech Stefaniec: Jest siódma rano. Zaraz będzie dzwonił budzik w telefonie... Ania już dawno wyszła. Pada. Jest szaro i zimno. Polska. Jestem zmęczony po nocy, której nie pamiętam. Muszę coś zjeść. Idę do kuchni. Czajnik, woda, gaz, chleb, talerzyk, masło, nóż, lodówka, wędlina, ser, pomidor… Robię kanapki… Entropia. Co to słowa znaczyło? Przecież pamiętałem o nim… Kurwa! Znów nóż wypada mi z rąk. Siadam przed TV. Wiadomości. Polityka, tragedie, kpiny, MTVRock. Ósma rano. Nie chce mi się oglądać TV. Wracam do pokoju. Małą chwilkę dzwoni budzik w telefonie ustawiony na godzinę ósmą. Włączam komputer, modem, winamp. Wczorajsza muzyka. Najnowsza płyta Suuns - Zeroes. Ciekawe czy mają coś wspólnego z Clinic? Przeglądam, żeby coś innego włączyć. Coś czego nie znam jeszcze, a mam. Jeden folder, drugi, trzeci. To nie, to nie. Może to? Nie to później. Ok. Niech leci set Caribou – Tour.
Idę się myć. Potrzeby fizjologiczne, prysznic, bateria, zimna woda, ciepła woda. Mydło, gąbka, ręka, druga ręka, pasta, zęby, twarz, ręcznik. Wychodzę z łazienki. Kurwa… nie mam ochoty na Caribou. Zmieniam na The Warlocks… Nie. Za ciężko, za wcześnie. Zostaje przy Tee Pee records. Assemble Head In Sunburst Sound, utwór The Morning Maiden. Niech leci. Zaraz poszukam coś innego. Idę do kuchni. Odnoszę naczynia po śniadaniu. Nalewam herbatę. Wracam. Kurwa już mam herbatę z wczoraj. Ubieram się. Jest zimno. Szukam muzyki. Jest! Nowa płyta Swans. Przypomniał mi się teledysk The Beta band… Nie, niech leci Swans. Nie! Wounds. Trzeba się skupić. Uspokoić. Pada na zewnątrz. Ciekawe czy Ania zmokła. 8:30. Wounds jest świetne. Nakładam farby. Rozkładam szmaty. Woda do kubka, pędzle, deska. Do niej przyklejona taśmą kartka, na której zacząłem kadr dwa dni temu.
To już prawie cztery lata. Pada na zewnątrz. Dziewiąta. Budzik w telefonie. Nie chcę Wounds. Za wolno. Właśnie! Miałem przesłuchać Autolux. Kurwa nigdy nie skończę tego komiksu. Telefon? Jest 9:12. Kto to dzwoni. Nie. Nie… Z pracy. Musze dziś wcześniej przyjść, bo jest dużo roboty. Świetnie. Po prostu masakra. Dopiero początek dnia. Jeszcze nic nie zacząłem robić, a już mi przypominają, że mam iść do pracy. Idę do kuchni, żeby się uspokoić. Kubek, herbata. Wracam. Jeden kubek z wczoraj, jeden z dzisiejszego śniadania, trzeci w ręku. Kubek z wodą. Pędzelki, kartka. Siadam. Komiks…
Która godzina?! 13:30. Co! Kurwa! Na 14 do pracy. A obiad? Nie zdążę. Leci w winampie †‡†. Co to za nazwa w ogóle?. Zrzucę tylko na telefon muzykę. Posłucham w pracy… ale co? Soul Center, tam jest kozacki utwór Walk With Me. 14. Praca. 22 powrót. Ania. Sen. 6 rano. Ania się żegna. Siódma rano. Zaraz będzie dzwonił budzik w telefonie.
Czy trzeba coś dodawać?
Ciąg dalszy nie nastąpi...
Autorem grafiki tytułowej akcji społecznej "Kibicujemy komiksiarzom" jest Wojciech Stefaniec.
Wszystko już mieliśmy w cyklu "Kibicujemy", ale tego nie mieliśmy. Wojciech Stefaniec produkuje "Szelki" do scenariusza Jerzego Szyłaka, timof zapowiada komiks na przyszłoroczny łódzki festiwal, a tymczasem prace nad albumem... no właśnie. Posłuchajcie. Posłuchajcie Dnia Stefana...
Wojciech Stefaniec: Jest siódma rano. Zaraz będzie dzwonił budzik w telefonie... Ania już dawno wyszła. Pada. Jest szaro i zimno. Polska. Jestem zmęczony po nocy, której nie pamiętam. Muszę coś zjeść. Idę do kuchni. Czajnik, woda, gaz, chleb, talerzyk, masło, nóż, lodówka, wędlina, ser, pomidor… Robię kanapki… Entropia. Co to słowa znaczyło? Przecież pamiętałem o nim… Kurwa! Znów nóż wypada mi z rąk. Siadam przed TV. Wiadomości. Polityka, tragedie, kpiny, MTVRock. Ósma rano. Nie chce mi się oglądać TV. Wracam do pokoju. Małą chwilkę dzwoni budzik w telefonie ustawiony na godzinę ósmą. Włączam komputer, modem, winamp. Wczorajsza muzyka. Najnowsza płyta Suuns - Zeroes. Ciekawe czy mają coś wspólnego z Clinic? Przeglądam, żeby coś innego włączyć. Coś czego nie znam jeszcze, a mam. Jeden folder, drugi, trzeci. To nie, to nie. Może to? Nie to później. Ok. Niech leci set Caribou – Tour.
Idę się myć. Potrzeby fizjologiczne, prysznic, bateria, zimna woda, ciepła woda. Mydło, gąbka, ręka, druga ręka, pasta, zęby, twarz, ręcznik. Wychodzę z łazienki. Kurwa… nie mam ochoty na Caribou. Zmieniam na The Warlocks… Nie. Za ciężko, za wcześnie. Zostaje przy Tee Pee records. Assemble Head In Sunburst Sound, utwór The Morning Maiden. Niech leci. Zaraz poszukam coś innego. Idę do kuchni. Odnoszę naczynia po śniadaniu. Nalewam herbatę. Wracam. Kurwa już mam herbatę z wczoraj. Ubieram się. Jest zimno. Szukam muzyki. Jest! Nowa płyta Swans. Przypomniał mi się teledysk The Beta band… Nie, niech leci Swans. Nie! Wounds. Trzeba się skupić. Uspokoić. Pada na zewnątrz. Ciekawe czy Ania zmokła. 8:30. Wounds jest świetne. Nakładam farby. Rozkładam szmaty. Woda do kubka, pędzle, deska. Do niej przyklejona taśmą kartka, na której zacząłem kadr dwa dni temu.
To już prawie cztery lata. Pada na zewnątrz. Dziewiąta. Budzik w telefonie. Nie chcę Wounds. Za wolno. Właśnie! Miałem przesłuchać Autolux. Kurwa nigdy nie skończę tego komiksu. Telefon? Jest 9:12. Kto to dzwoni. Nie. Nie… Z pracy. Musze dziś wcześniej przyjść, bo jest dużo roboty. Świetnie. Po prostu masakra. Dopiero początek dnia. Jeszcze nic nie zacząłem robić, a już mi przypominają, że mam iść do pracy. Idę do kuchni, żeby się uspokoić. Kubek, herbata. Wracam. Jeden kubek z wczoraj, jeden z dzisiejszego śniadania, trzeci w ręku. Kubek z wodą. Pędzelki, kartka. Siadam. Komiks…
Która godzina?! 13:30. Co! Kurwa! Na 14 do pracy. A obiad? Nie zdążę. Leci w winampie †‡†. Co to za nazwa w ogóle?. Zrzucę tylko na telefon muzykę. Posłucham w pracy… ale co? Soul Center, tam jest kozacki utwór Walk With Me. 14. Praca. 22 powrót. Ania. Sen. 6 rano. Ania się żegna. Siódma rano. Zaraz będzie dzwonił budzik w telefonie.
Czy trzeba coś dodawać?
Ciąg dalszy nie nastąpi...
Autorem grafiki tytułowej akcji społecznej "Kibicujemy komiksiarzom" jest Wojciech Stefaniec.
5 komentarzy:
No to kibicuję.
Ładny tekst.
No to kibicuję.
Piękne obrazki.
cudo!
Świetnie wygląda.
Kibicuję:)
wszystko fajnie, ale skoro rysownik robi ten komiks już 4 lata, to z jakiego etapu tworzenia są te zaprezentowane kadry? Sprzed 4 lat? Z wczoraj?
Prześlij komentarz