Magazyn komiksowy (1998-2018). Kontakt: ziniolzine@gmail.com

wtorek, 26 października 2010

Gniewne popołudnia (07):

Autor: Dominik Szcześniak 
W roku 2003, poza konsekwentnie realizowaną polityką wydawniczą, polegającą na promocji młodych i gniewnych, kultura gniewu mocno wzięła się za prezentację dokonań twórców znanych szerszemu gronu czytelników. Obok "Kica Przystojniaka" komiksu Radosława Kleczyńskiego i Sławomira Jezierskiego, który na początku lat 90. był samograjem, pojawiającym się we wszystkich magazynach i wszędzie zbierającym pozytywne recenzje, wydawnictwo zaprezentowało również zbiorcze przygody "Ratmana" Tomasza Niewiadomskiego, który święcił triumfy w "Nowej Fantastyce". Do składu dołączył Janek Koza, którego popularność miała dopiero eksplodować. Ale największą zasługą kultury gniewu A.D. 2003 była prezentacja zupełnie nowego komiksu Krzysztofa "Prosiaka" Owedyka. 
"Cierń w koronie" poprzedzony został zbiorczym wydaniem "Bajek urłałckich". Te dwa komiksy to pozycje diametralnie odległe od łatki, jaką Prosiakowi przypięto - anarchizującego buntownika, punkowca z krwi i kości. W "Objawieniach i omamach", pierwszym tomie nowej serii, Owedyk poleciał bardziej w rejony "Z Archiwum X" i "Kodu da Vinci" i zmiksował je z "Ghostbusters" i nutką polskiej obyczajowości. Od tematyki, w której brylował do tej pory nie uciekł za daleko - średniowieczne zakony, wiara i religia wciąż były jego konikiem, jednak to, co wyróżniało komiks to skrupulatna analiza tematu, nie ograniczona do punkowego najazdu na kler i katolcyzm. Drugi odcinek opowieści pojawił się na rynku w 2004 roku, po czym autor odszedł na komiksową emeryturę. Szkoda. Krótka forma, będąca zbitką z "KRONa", zamieszczona na łamach AQQ oraz wspomniana seria w fantastyczny sposób zaczynały kreślić nowy etap w twórczości Prosiaka. Pozostał niedosyt i świadomość, że autor zszedł przedwcześnie. Ze sceny. Z drugiej strony: zszedł przecież niepokonany, a na X-lecie działalności, kg wydała mu wspominkowy zbiór wszystkich "Prosiacków".
Kultura gniewu miała jednak w czym przebierać. Prac polskich twórców - i to prac, wymagających publikacji - wciąż było sporo. Wybory, jakich dokonało wydawnictwo w zdecydowanej większości były trafne. Najbardziej trafnym, ale i wzbudzających najwięcej kontrowersji był komiks bliski Jarkowi Składankowi ze względu na tematykę - "Achtung Zelig!".
"Nicht szisen!" albo Czy ktoś nas robi w konia?
W tak zatytułowanym tekście ("Nicht szisen!") na łamach kserowanych wydań "Ziniola" swoje wrażenia opisywał A. Letterman. Cytuję:  
"Achtung Zelig!" panów Gawronkiewicza y Rosenberga ma zdaje się 11 lat i dopiero niedawno został opublikowany. Jak przeczytałem w internecie, jest to komiks już kultowy i - w tym miejscu przyznam się do ignorancji - o którym nie słyszałem przed tegorocznym wydaniem. Strona graficzna komiksu mi się bardzo podoba. Full stop. rzecz dzieje się w czasie drugiej wojny, głównymi bohaterami są Żydzi - tytułowy Zelig i jego ojciec. Na swojej drodze spotykają karła Emila na usługach hitlerowskich Niemiec, byłego cyrkowca. Tyle jeśli chodzi o fabułę. Czytałem też, że akcja "wikła czytelnika w wyrafinowaną grę z autorami". Otwierałem nomen omen drzwi do pokoju podczas czytania i nie zauważyłem innych graczy (autorów). Tak serio (hehe), nie wciągałem się w tę grę w "cokolwiek", ukrytych sensów nie złapałem. Gdyby nie bronił się graficznie, "Achtung Zelig!" powędrowałby na półkę po 10 stronach. rzecz jest jak dekoracje w kiepskich horrorach - widać rusztowania za suspensem. Na siłę stara się coś tajemniczego odsłonić. Widać mechanizm się zaciął, albo mój klucz nie pasuje.
Kooperacja z Zin-Zin Press podzieliła czytelników, ale jednocześnie spotkała się z bardzo dobrym przyjęciem krytyki. Świadectwem popularności komiksu niech będzie wyprzedanie całego nakładu. Wielość interpretacji, symbolika i zagwozdki, przed jakimi stawali czytelnicy pojawiły się raz jeszcze przy okazji komiksu "Glinno" Jacka Frąsia, o którym już pisaliśmy.
W międzyczasie kultura gniewu przygarnęła Tadeusza Baranowskiego ("3 przygody Sherlocka Bombla") oraz Krzysztofa Ostrowskiego ("Plastelina 2"). A w 2005 roku, kiedy to do Jarosława Składanka dołączyli Szymon Holcman i Paweł Tarasiewicz, zaczęła się zupełnie nowa historia, w której gigantyczną rolę odegrały produkcje zagraniczne.
Ciąg dalszy nastąpi

Brak komentarzy: