Magazyn komiksowy (1998-2018). Kontakt: ziniolzine@gmail.com

wtorek, 12 października 2010

Gniewne popołudnia (01): Dlaczego kultura? Jaki gniew?

Autor: Dominik Szcześniak
Dekada to kawał czasu. Na grząskim gruncie komiksowym jest to okres, w którym wydawnictwo może powstać, namieszać i przepaść z kretesem, ale również - dzięki przemyślanym działaniom i postawieniu na konkretny kierunek estetyczny - trwać i utrzymywać stale wysoki poziom. Ten drugi los spotkał oficynę kultura gniewu - wydawnictwo powstałe w październiku 2000 roku i dzielnie trzymające się po dziś dzień.
Wydrukowano na naturalnym papierze ekologicznym, bezdrzewnym, niepowlekanym, barwionym w masie
W 2000 roku internet nie był narzędziem promującym komiks w stopniu, w jakim robi to dzisiaj. Wszelkie przecieki na temat nowych publikacji rozchodziły się drogą pantoflową, poprzez ziny oraz listy. Jarosław Składanek, założyciel kultury gniewu i przez pierwsze cztery lata jej samodzielny przedstawiciel, zasłynął wówczas jako facet, który swoje komiksy przygotowuje do druku idealnie. Etykietka edytorskiego estety przylgnęła do niego po fenomenalnie stylizowanych na stare wydania klubowe zeszytach "I co dalej kapitanie" oraz "Wesoły finał", dopowiadających dzieje kapitana Żbika na emeryturze. Swoje historie przedstawiło w nich wielu twórców, co do których edytor miał nosa, ponieważ jeśli już wówczas nie byli znani, to wkrótce mieli się stać. Patrząc zresztą na skład tamtych antologii, widać próby połączenia autorów o ugruntowanej pozycji (Przemysław Truściński, Krzysztof Gawronkiewicz i Dennis Wojda, Tomasz Leśniak i Rafał Skarżycki) ze "straconym pokoleniem" (Cyryl Lechowicz, duet Zeke/Ozga, Piotr Kania), młodymi twórcami (Benedykt Szneider, Jakub Rebelka, Śledziu, Mateusz Skutnik) oraz z kanonem undergroundu (Pała, Prosiak, Ryszard Dąbrowski). Szansę zaistnienia otrzymali również: wydawca zina "Lekarstwo" Rafał Szłapa, Tomasz Mering, znany z publikacji w "Vormkfasie" i niemal cała ekipa "Produktu". Jarosław Składanek zebrał skład nie tyle mistrzowski, co kompletny i dający czytelnikowi rozeznanie w bieżącym stanie komiksu polskiego. I choć zeszyty te wydane zostały przez wydawnictwo "Kultura Wesołych Podskakiwaczy", śmiało można je wliczyć w poczet publikacji kultury gniewu. Zarówno jakość edytorska, jak i poziom komiksów wewnątrz zeszytów stały się znakiem firmowym oficyny. Podobnie zresztą jak papier, na jakim komiksy były drukowane. Właściwie pierwszy raz w dziejach komiksu polskiego, edytor informował na czym drukuje swoje materiały. Był to (i jest nadal) papier ekologiczny, bezdrzewny, niepowlekany, barwiony w masie. Podobną informację dopiero od niedawna umieszcza w swoich pozycjach Vertigo.
Gniew, bunt, kontrkultura, punk rock
Epilog do przygód kapitana Żbika stworzony przez komiksową młodzież nie był jednak pierworodnym dzieckiem kultury gniewu. Na początku był "Zakazany owoc" - antologia zbierająca punkowe ziny Dariusza "Pały" Palinowskiego. Fanziny, które ukazywały się jedynie w drugim obiegu i których jedyną przystanią były punkowe koncerty, zawierały w sobie treść brutalną i - jak każdy wytwór kontrkultury - zajmowały się kontestacją. Pała nie przebierał w środkach, w niewybredny sposób atakując kościół i normy społeczne. Jeśli kogokolwiek mielibyśmy nazwać spadkobiercą pokolenia amerykańskich undergroundowców nie mających żadnych świętości, to byłby to niewątpliwie Pała. Edycja zbiorcza jego komiksów, wydana pod szyldem kultury gniewu, była eleganckim podsumowaniem działalności lubelskiego twórcy dla kolekcjonerów, ale też krokiem nieco ryzykownym w katolickim kraju. Podobnym był drugi komiks spod skrzydeł wydawnictwa (z roku 2001) - również undergroundowy i również lubelski, ale nie zebrany dotychczas w jednym miejscu, a  pałętający się po przeróżnych zinach "Likwidator" Ryszarda Dąbrowskiego.
Tak, jak zeszyty ze Żbikiem wyznaczyły poziom edytorski i merytoryczny, tak antologia Pały  i zbiór przygód bojującego ekologa rzuciły nieco światła na rodowód wydawnictwa. Pytanie o to "dlaczego kultura gniewu"? oraz "dlaczego kultura i gniewu z małych liter" nie powinno zaprzątać głowy tym, którzy pamiętają undergroundowy charakter pierwszych publikacji Jarosława Składanka. W 30. numerze AQQ (artykuł "Dla zwierząt wszyscy ludzie to naziści") opisywał on swoje przekonania, za platformę wykorzystując komiks "Achtung Zelig!" (znajdujący się wówczas w zapowiedziach wydawniczych kg). "Dla mnie Zelig jest pomostem pomiędzy moimi zainteresowaniami związanymi z komiksem, będącym zarówno rozrywką, jak i też częścią sztuki (...) a wyzwoleniem zwierząt (rzeźnych, hodowanych dla skór, trzymanych w laboratoriach dla wiwisekcji, zabijanych dla "rozrywki", dla "sportu", tresowanych dla cyrkowych trików i wszystkich innych...), którego jestem zwolennikiem" - pisał wydawca, który zresztą wystąpił w komiksie "Feralne zadanie" Ryszarda Dąbrowskiego ze zbioru "I co dalej kapitanie" w koszulce "Be vegan or die". Tematyka komiksu undergroundowego - a w szczególności polskiego - była mu bliska na tyle, że choć antologia Pały miała być jego jedynym wybrykiem edytorskim, postanowił zająć się wydawaniem komiksów "na poważnie". Nabrawszy wprawy podczas przygotowania do druku komiksów Tm-Semic i Egmontu, mógł to robić tak, jak robi to do dzisiaj - perfekcyjnie.
Ciąg dalszy nastąpi...

2 komentarze:

Jarek Obważanek pisze...

1. „Ten drugi los spotkał oficynę kultura gniewu” – Nie widzę żadnego „losu” w 10-letniej działalności kg!

2. kg drukuje na różnych papierach, nie tylko niepowlekanych.

Dominik Szcześniak pisze...

Zawsze musisz coś dotrollować?

Ad.1: LOL
Ad.2: Wyboldowałem rodzaj papieru przez wzgląd na prekursorstwo kg w informowaniu na czym drukują. Nigdzie nie sugeruję, że drukują jedynie na niepowlekanych.