Do grona bogatych dzieciaków wyznających kult Ozyrysa, w dość nieodpowiednim momencie trafia beztroski damski utrzymanek. Podczas odpowiednio zaaranżowanego przez studentów rytuału, opartego na doświadczeniu śmierci, Vincent Me odrodzony w innym ciele trafia do starożytnego Egiptu. Flatliners łączą się z Faraonem na łamach siedmioodcinkowej miniserii Petera Milligana i Glyna Dillona.
Pierwszy zeszyt miniserii rozpoczyna się dość mylącym splashem - na pierwszy rzut oka mamy tu kosmos, statek kosmiczny i wypadające z niego... ubrania? W rzeczywistości jest to nietypowe ujęcie na ciuchy, wywalane przez kogoś z piętra wysokiego bloku. Nabrałem się. Pewnie tylko ja. Trwająca przez kilka plansz obyczajówka zamienia się wreszcie w lekki thriller (w momencie gdy główny bohater w towarzystwie grupki studentów na odludziu słyszy podejrzane "czy masz jakiś bliskich krewnych? kogoś, kto za tobą zatęskni?"), po czym przenosimy się do Egiptu ery faraonów i obserwujemy jak główny bohater zastanawia się skąd by tu zdobyć fajki i butelkę whisky.
Wstęp jest całkiem niezły, choć uświadomił mi, że kompletnie nie pamiętam tego komiksu, mimo że czytałem go, powiedzmy 13 lat temu. Czy zatem Egypt ma dobry początek i marną całą resztę czy po prostu to ja mam sklerozę? Odpowiedź na to pytanie postaram się zaserwować już niebawem.
(Dominik Szcześniak)
"Egypt" #1. Scenariusz: Peter Milligan. Rysunki: Glyn Dillon. Kolor: Tatjana Wood. Wydawca: DC Vertigo, sierpień 1995
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz