Magazyn komiksowy (1998-2018). Kontakt: ziniolzine@gmail.com
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Vertigo. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Vertigo. Pokaż wszystkie posty

poniedziałek, 1 października 2018

Human Target#15 - Milligan/ Chiang

Mistrz kamuflażu, człowiek o wielu osobowościach, ludzki kameleon. Christopher Chance w swoim kolejnym zadaniu na łamach historii The Second Coming wodzony jest na pokuszenie. Wnikając w struktury sekty religijnej i wcielając się w jej guru - młodego hochsztaplera, zaczyna uzależniać się zarówno od bezkrytycznej uległości swoich nowych poddanych, jak i... czynienia cudów. 
Milligan skupia się na zatracaniu własnej tożsamości oraz na wielu odcieniach "prawdy", podbarwiając te zagadnienia zawsze interesującym posmakiem fanatyzmu. Dynamicznie rysowana przez Cliffa Chianga i umiejscowiona gdzieś na amerykańskim zadupiu opowieść eksploruje często wykorzystywane przez brytyjskiego scenarzystę tematy w sposób inny, niż w jego dotychczasowych pracach. Nie ma tu fanatycznej groteski rodem z The Minx czy szalonej ekspresji z Enigmy. Jest za to spokojna opowieść o udawanym mesjaszu, gangsterach i życiu w przebraniu. 
Jest też piękna okładka Johna Watkissa.
Human Target to seria z gatunku sensacyjno-przygodowych, zrealizowana w niebanalny sposób i dostarczająca interesujących wrażeń. To jedna z lżejszych (co wcale nie znaczy, że złych - wręcz przeciwnie) fabuł Milligana oraz idealny materiał dla polskich wydawców, którzy działają w segmencie tego rodzaju opowieści. 
Polski wydawco, może byś to wydał?
"Human Target" #15. Scenariusz: Peter Milligan. Rysunki: Cliff Chiang. Kolor: Lee Loughridge. Wydawca: DC Vertigo, grudzień 2004

niedziela, 30 września 2018

Nevada #1 - Gerber/ Winslade

Dawno temu Steve Gerber, twórca postaci Kaczora Howarda, w jednym z numerów swojej flagowej serii zamieścił krótką formę tekstową zatytułowaną Obligatory Fight Scene, na łamach której przedstawił walkę tancerki rewiowej z Vegas i strusia z zabójczym, abażurowym kloszem od lampy(!?). Następnie kilka razy do roku dostawał od fanów prośby, by wskrzesić tych ekscentrycznych bohaterów i zrobić z nimi coś większego. Puszczał te prośby mimo uszu, aż wreszcie któregoś dnia o to samo poprosił go Neil Gaiman. W dodatku publicznie.
No i proszę, w swoim debiutanckim utworze dla Vertigo postanowił wrócić do tematu. Jest tancerka rewiowa. Jest struś. Nie ma abażura, ale jest coś jeszcze bardziej dziwnego i morderczego.
I czyta się to nieźle. Nie wiadomo jeszcze o co chodzi, ale płynie się przez historię opisaną w Nevadzie bardzo elegancko. Mamy tu trupa na dzień dobry, dochodzenie, skrywającego się w mroku stalkera, seksowną tancerkę, no i strusia, prawdopodobnie w życiowej roli. Nie przeszkadzają pstrokate kolory i niespecjalnie urzekająca kreska Winslade'a. Dobre czytadło!
"Nevada" #1. Scenariusz: Steve Gerber. Rysunki Phil Winslade. Kolor: Nathan Eyring. Wydawca: DC Vertigo, maj 1998

sobota, 29 września 2018

The Trenchcoat Brigade #3 - Ney Rieber/Ridgway

Wątek ukraiński z poprzedniego numeru zwiastował dobro, a zakończenie dawało nadzieję na całkiem fajną vertigowską historię z przymrużeniem oka. Niestety, już początek trzeciego zeszytu mówi "do widzenia" fajnym, lekkim rozwiązaniom i funduje czytelnikom błahą opowieść o smutnych X-Menach w prochowcach, którzy stękają nad swoimi metafizycznymi problemami spoza granic naszego świata zamiast napić się wódki z Piotrem Konstantinem i zobaczyć co się stanie.
Świetna w tym zeszycie jest jedynie reklama komiksu Batman: Nosferatu z rysunkami Teda McKeevera. Nawet Glenn Fabry narysował swoją okładkę w taki sposób, jakby miał już dość tej bajeczki. The Trenchcoat Brigade #3 to przedostatni odcinek miniserii. Tak kiepski i zachowawczy, że nie mam ochoty sięgać po finał. Nie polecam. Śmiertelna dawka bzdurnej kosmologii.
"The Trenchcoat Brigade" #3. Scenariusz: John Ney Rieber. Rysunki: John Ridgway. Kolor: Alex Sinclair. Wydawca: DC Vertigo, maj 1999

piątek, 28 września 2018

Shadows Fall #1 - Ney Rieber/ Van Fleet

Zdjęciowe, ale momentami zgrabnie zakomponowane na planszy rysunki, jednolita, mroczna kolorystyka, nieco grafomańskich tekstów i kilka zgrabnych dialogów - Shadows Fall aż do przesady "siedzi" we wczesnej, kwasowo-tajemniczo-metafizycznej otoczce Vertigo. 
Siedemnaście lat temu Warren Gale dokonał wyboru, który kosztował go duszę. Od tej pory jego życie stało się wygodne, przewidywalne i bezpieczne. Tymczasem jego dusza wiele osób doprowadziła do samobójstwa. Na przykład bohaterkę tego odcinka, królową bezdomnych, chorą na schizofrenię kobietę imieniem Renee.
Mrok i Światłość. Szarpane narracje. Patos. Poszukiwanie sensu życia. Twarze ze zdjęć. Kontekst. Metafora. Przegadanie. Grafomania. 
Tylko tylna i wewnętrzna strona tylnej okładki zawierają reklamy. W samym komiksie nie ma ich wcale. Po raz pierwszy nie jestem pewien czy to dobrze.
"Shadows Fall" #1. Scenariusz; John Ney Rieber. Rysunki: John Van Fleet. Wydawca: DC Vertigo, listopad 1994

czwartek, 27 września 2018

Operation: Bollock #1 - Ennis/ Ezquerra

Jest wrzesień 1944 roku. Trwa wojna. Drużyna Kapitana Darcy'ego staje przed nie lada zadaniem: bo oto powróciło lewe jądro fuhrera. Jądro, którego nigdy nie miał, a które teraz naładowane jest okultystycznymi mocami i zagraża całemu światu.
"High adventure meets low comedy" - takim sloganem Vertigo reklamuje tę trzyczęściową miniserię. 
Jestem tak bardzo na nie, że nie mam pojęcia jak o tym szerzej napisać.
Nie. Po prostu nie. 
Tego nie ma.
(tytuł kolejnego odcinka to Raiders of the Lost Ball - proszę sprawdzać na własną odpowiedzialność)
"Adventures in the Rifle Brigade" #1. Scenariusz: Garth Ennis. Rysunki: Carlos Ezquerra. Kolor: Kevin Somers. Wydawca: DC Vertigo, październik 2001

środa, 26 września 2018

Shade, the Changing Man #70 - Milligan/ Case

Shade, the Changing Man to prawdziwa odyseja przez szaleństwo, zarówno Milligana, jak i pojawiających się na kartach serii postaci. Choć brytyjski scenarzysta radzi sobie doskonale z krótszymi opowieściami, The Changing Man udowadnia, że potrafi urzec czytelnika również czymś o wiele bardziej rozległym.

Shade to pokaz milliganowskich umiejętności na wielu polach, bo cała seria zmienia się znacznie na przestrzeni kolejnych epizodów. Ba, sam główny bohater nie jest przez cały czas taki sam – i nie mam tu na myśli tylko ewolucji jego charakteru.

Na przeczytanie całości przygód Shade’a trzeba poświęcić trochę więcej czasu niż na większość innych komiksów, jakie wyszły spod pióra Milligana, jednak z pewnością nie będzie to czas stracony. Wspominałem już o kwasowości Vertigo lat dziewięćdziesiątych ubiegłego stulecia i The Changing Man jest tego kolejnym przykładem, nieważne, czy w kadrach pojawia się American Scream, John F. Kennedy, mitologiczna Pandora czy sam diabeł. Dobrych pomysłów jak zwykle nie zabrakło, a 70 odcinków pozwoliło Milliganowi jeszcze bardziej niż zazwyczaj rozbudować niejednokrotnie skomplikowane relacje pomiędzy bohaterami komiksu. Niech za przykład trudnej znajomości posłuży fakt, że na początku komiksu przybywający z planety Meta Shade wiąże swój los z pewną kobietą, nie dość, że wbrew jej woli, to jeszcze przejmując (fakt, że niespecjalnie) kontrolę nad ciałem człowieka, który zamordował jej rodziców i ma zostać poddany karze śmierci.

A do tego wszystkiego Chris Bachalo.

Nie potrafię wyrazić, jak bardzo uwielbiam ten komiks...
(Michał Misztal)
"Shade, the Changing Man" #1-70. Scenariusz: Peter Milligan. Rysunki: świetni rysownicy. Wydawca: DC Vertigo

wtorek, 25 września 2018

The Trenchcoat Brigade #2 - Ney Rieber/ Ridgway

Nie byłem zbyt życzliwy dla pierwszego numeru The Trenchcoat Brigade. Okładka drugiego, na której Piotr Konstantin (tak, jeden z tych) znów tuli się do flaszki wódki nie zapowiadała szału, ale muszę przyznać, że jest lepiej. Czyta się dobrze. Zawieszenie akcji jest odpowiednie. A z prochowców wciąż się żartuje. Może nie najlepiej, ale jednak żartuje. Żarty są bardzo spoko w sytuacji, kiedy mamy do czynienia z tak dużą dawką patosu i pompy.
Największą siłą tego zeszytu jest opowieść rozgrywająca się dawno temu na Ukrainie i wykorzystująca twist czasowy pojawiający się chociażby we Władcy gór z kochanej i szanowanej serii pod tytułem Thorgal. Gdyby cały odcinek był utrzymany w tym klimacie, byłoby fantastycznie. Niestety, są jeszcze wykwintni magowie, posługujący się skomplikowanymi równoważnikami zdań i próbujący wydostać się z intelektualnego limbo. Motyw magii w komiksach Vertigo jeszcze nigdy nie był tak denny.
Największa siła tego komiksu jest jego słabością. Phantom Stranger, Doctor Occult, Mister E i John Constantine zebrani w drużynę nie mają nic do powiedzenia, są bezsensownie udręczeni i żenująco mroczni. Z kolei opowieść uzupełniająca może dawać satysfakcję. 
Brygada gości w prochowcach to tacy vertigowscy X-Meni. Nie jestem na tak, ale z chorej ciekawości czytam dalej.
"The Trenchcoat Brigade" #2. Scenariusz: John Ney Rieber. Rysunki: John Ridgway. Kolor: Alex Sinclair. Wydawca: DC Vertigo, kwiecień 1999

poniedziałek, 24 września 2018

The Minx #1 - Milligan/ Phillips

Peter Milligan potrafi zmieścić sporo treści na stosunkowo niewielkiej liczbie stron - świetnie pokazuje to The Minx, mieszcząc w samym pierwszym zeszycie tyle komiksowego „mięsa”, że udałoby się nim obdzielić kilka podobnych miniserii. Poza tym komiks ten doskonale oddaje główną cechę komiksów Vertigo z lat dziewięćdziesiątych, a mianowicie kwasowość. Kwasowość wyjątkową, której nie da się pomylić z czymkolwiek innym.

Co znajdziemy w The Minx? Tajemniczego, przerażającego potwora nazywającego siebie Sexdeath… albo mesjaszem. Annę, która właśnie ma przeżyć swój pierwszy raz z mężczyzną, z którym jest w związku, tyle że Anna bardzo boi się seksu. Małpę. Małpę, która została kiedyś wysłana w kosmos, a teraz powraca i wygląda na to, że ma do przekazania ważne rzeczy, zaś adresatem jej wiadomości ma być cała ludzkość. Śmierć babci Anny. Matkę Anny, która nagle stwierdza, że ojcem jej córki jest tak naprawdę ktoś, kogo Anna w ogóle nie zna. Szczyptę polityki. Oraz oczywiście tytułową Minx, która mieszka… mieszka… wspominałem już o tożsamości?

A to dopiero pierwszy zeszyt.

The Minx to cudowna, chora miniseria. Wspaniały komiks. Świetnie skonstruowana, zilustrowana przez Seana Phillipsa historia. Fakt, że momentami może trochę niedorzeczna… nieważne. Kwasowość. Mięso. Niepokojąca treść. Rewelacja.
(Michał Misztal) 
"The Minx" #1. Scenariusz: Peter Milligan. Rysunki: Sean Phillips. Kolor: Kevin Somers. Wydawca: DC Vertigo, październik 1998

niedziela, 23 września 2018

The Fountain - Aronofsky/ Williams

Który filmowiec nie pisał jeszcze komiksów? Ręka do góry, coś się dla Was znajdzie! Darren Aronofsky?! Serio? No dobra, dawaj, co tam masz, chłopie.

Ten komiks mógł był nie powstać, gdyby Hollywood nie skasował Aronofsky’emu pracy nad The Fountain. Skasował, więc Darren podobno powiedział „I knew it was a hard film to make and I said at least if Hollywood fucks me over, I'll make a comic book out of it”. No wydymali go, więc zrobił z Kentem Williamsem malowaną wersję filmu w postaci komiksu. A my czytamy. A potem Darren podobno i tak film, ze zmienionym scenarem zrobił.

No więc jest ten koleś, i ten koleś (pozornie?) przez czas podróżuje, szuka ukochanej. I najpierw z Majami ma do czynienia. Potem jest w kosmosie, a potem w czymś na kształt naszych czasów. I około połowy komiksu wątki zaczynają się kleić. Jest też książka, którą umierająca na nowotwór żona głównego bohatera napisała i nie dokończyła. Bohater czyta, a hiszpański rycerz szuka drzewa wiecznego życia. Po drodze będzie jeszcze kilka wątków i trochę majaczenia.

Wydaje mi się, że romans kina i komiksu, reżyserów filmowych z rysownikami komiksowymi, historii kinowych adaptowanych na komiksowe i vice versa, jest jednak na minus dla komiksu. Albo film jest spłaszczoną wersją komiksu (jak bardzo trzeba się starać, żeby V jak Vendetta, czy Strażnicy stali się celuloidową [tudzież cyfrową chyba nawet bardziej] kupą?), albo komiks kulawą komercyjną adaptacją filmu pod tym samym tytułem. Nie wiem, nie znam na tę zagadkę odpowiedzi, Sfinks mnie może poszastać. Odpowiedzi nie udzieli też lektura komiksu The Fountain. Już dawno nie robi na nie wrażenia komiks malowany, bo w komiksach dużo bardziej cenię storytelling, niż wyabstrahowaną z sekwencyjnego opowiadania samą grafikę. Ten komiks mógł był nie powstać…
(Kuba Jankowski)
"The Fountain". Scenariusz: Darren Aronofsky. Rysunki: Kent Williams. Wydawca: DC Vertigo, styczeń 2006

sobota, 22 września 2018

Egypt #6 - Milligan/ Corona

Pamiętam, że po przeczytaniu całości kilka lat temu byłem zachwycony – nie dlatego, że zachwycałem się wszystkim, co napisał Milligan, ale Egypt naprawdę przypadł mi wtedy do gustu. Jak zwykle mamy tu kwestię tożsamości, tego, kim naprawdę jesteśmy, poszukiwania siebie, a wszystko to w otoczeniu typowego Egiptu, który okazuje się wcale nie być dokładnie takim krajem, o jakim uczono nas na lekcjach historii. Do tego Vincent Me, główny bohater, którego dość trudno polubić, ale któremu jednocześnie chce się kibicować, bo wielu otaczających go Egipcjan to ludzie jeszcze gorsi. Sporo nadprzyrodzonych zjawisk, świetnie zbudowana atmosfera w rodzaju „O-co-tu-właściwie-chodzi?!”, a pod koniec mocno zaskakujący zwrot akcji, na który naprawdę warto było czekać. I można wybaczyć tej miniserii takie rzeczy jak rysunki, które nie zestarzały się z godnością, bo jest tu naprawdę sporo dobra.

Co nie spodobało mi się przy drugim podejściu? Cóż, nie była to dla mnie historia z tych, przy której świetnie się bawiłem, chociaż od początku znałem odpowiedź na zadane przeze mnie w poprzednim akapicie pytanie. Nie: tutaj odpalenie tej bomby stanowiło punkt kulminacyjny Egyptu, wydarzenie, wokół którego kręciła się cała opowieść. Zdając sobie sprawę z tego, jak Vincent trafił do kraju piramid, nie bawiłem się już aż tak dobrze. Do tego pod koniec komiks trochę za bardzo hamuje, a sam finał pozbawiony jest mocnego uderzenia, jakiego można było spodziewać się po drodze do niego.

Tak czy inaczej, Egypt zdecydowanie warto znać. To z wielu powodów bardzo dobra i nietuzinkowa historia.
(Michał Misztal)
"Egypt" # 6. Scenariusz: Peter Milligan. Rysunki: Roberto Corona, Phil Gascoine. Wydawca: DC Vertigo, styczeń 1996

piątek, 21 września 2018

The Trenchcoat Brigade #1 - Ney Rieber/Ridgway

Dr Occult, Phantom Stranger, Mister E i John Constantine - ci goście naprawdę lubią prochowce. Żart Constantine'a z Ksiąg Magii, komiksu, w którym ekipa mistyków prowadziła Tima Huntera przez różne magiczne aspekty, został usankcjonowany i zyskał powagę poprzez miniserię z 1999 roku zatytułowaną The Trenchcoat Brigade. Ekipa gości w prochowcach wkroczyła do akcji, przyczyniając się, przynajmniej w pierwszym zeszycie, do stworzenia pięknej katastrofy.
Zanim drużyna się zjednoczy, dostaniemy odpowiednie wprowadzenie: oto jeden z brygady przejawia wyjątkową niestabilność i rozsiewa ekstremalny defetyzm strasząc współtowarzyszy katastroficznymi banialukami. Reszta się o niego martwi. Tymczasem materializuje się wróg: gadający do wódki, zielonooki Rosjanin, robiący burdę w pustej barówie przyszłości.
Nie. To nie to. Początek serii wygląda jak skok na kasę. Nie ma chemii między trzema nabzdyczonymi, owianymi tajemnicą postaciami, a cynicznym Anglikiem, w tym wydaniu sypiącym wyjątkowo czerstwymi tekstami.
Niepotrzebny, zbędny produkt z nijakim scenariuszem, przeciętnymi rysunkami i stylową okładką Glenna Fabry'ego.
"The Trenchcoat Brigade" #1. Scenariusz: John Ney Rieber. Rysunki: John Ridgway. Kolor: Alex Sinclair. Wydawca: DC Vertigo, marzec 1999

czwartek, 20 września 2018

The Extremist #4 - Milligan/ McKeever

Kolejna opowieść o tożsamości jest dość krótka (4 zeszyty), ale, jak przystało na Milligana, miejsca się tutaj nie marnuje. Tym razem głównym i zarazem tytułowym bohaterem komiksu jest The Extremist, postać nosząca charakterystyczny czarny strój i eliminująca ludzi niewygodnych dla pewnego tajnego stowarzyszenia. I nie chodzi tu o to, kto konkretnie kryje się pod maską, a raczej o rzeczy, które maska Extremisty robi z człowiekiem; jak się okazuje, każdą noszącą ją osobę zmienia w zupełnie inny sposób.

Coś tak prostego jak założenie skórzanego ubrania może zarówno więzić, jak i dawać wolność, choć jest to wolność, która może oznaczać odrzucenie wszelkich zasad moralnych. The Extremist ukazuje to w świetny sposób. Zachowania poszczególnych zabójców są tutaj bardzo dobrze umotywowane i mają sens. Wychodzi z tego komiks o poszukiwaniu swojego prawdziwego „ja”, o tym, jak niewiele może wiedzieć o sobie dwoje mieszkających razem ludzi oraz… jak niewiele człowiek może wiedzieć o sobie samym. W końcu: o tym, jak łatwo pozbyć się pewnych ograniczających (ale i chroniących przed zepsuciem) nas hamulców – tak naprawdę wystarczy odpowiedni pretekst.

Wszystko to zostało przedstawione za pomocą zaburzonej chronologii (jak choćby w Skreemerze), jak również cudownych, brzydkich, nieestetycznych, brudnych oraz idealnie dopasowanych do treści kadrów Teda McKeevera. Chyba każdy stary dziad, taki jak ja, poruszając temat tego rysownika musi wspomnieć, jak to McKeever został kiedyś zmieszany z błotem przez czytelników TM-Semic, którzy najwidoczniej nie byli przygotowani na coś tak odjechanego. Wciąż mamy go w Polsce bardzo niewiele (nie żeby Milligan miał o wiele lepiej), zupełnie zresztą niesłusznie.

The Extremist ma niesamowity scenariusz i wygląda tak, że całość nie wchodzi czytelnikowi do mózgu, ale brutalnie go rozdrapuje. To nie tylko jeden z najlepszych komiksów Milligana – dla mnie jeden z najlepszych w ogóle.
(Michał Misztal)
"The Extremist" #4. Scenariusz: Peter Milligan. Rysunki: Ted McKeever. Kolor: Tom McCraw. Wydawnictwo: DC Vertigo. Data wydania: grudzień 1993

środa, 19 września 2018

Shade, the Changing Man #51 - Milligan/ Phillips

24 lata później. W oddali słyszymy ostatnie dźwięki odjeżdżającej taksówki. I wtedy nadchodzą pierwsze maski. Usilnie starasz się znaleźć odpowiednią stronę, ale na żadnej nie ma odpowiedniego miejsca. Nerwowo wertujesz i trochę świrujesz. On czeka, trochę zniecierpliwiony. Znajdujesz w końcu. Była na samym początku. Przestrzenna. Bogata w biel. Redakcyjna. Zadowolony, podsuwasz mu egzemplarz, a on go bierze i otwiera. Ale nie podpisuje. Jest poniedziałek, 17 września 2018 roku.
Wpatruje się w w słowa na pierwszej stronie. Po kilku chwilach mówi:
- Ja to napisałem?
Śmieje się. Wszyscy się śmiejemy. Wpisuje autograf. 
Jego podpis zawsze wygląda inaczej. 
"Shade, the Changing Man" #51. Scenariusz: Peter Milligan. Rysunki: Sean Phillips. Kolor: Daniel Vozzo. Wydawca: DC Vertigo, wrzesień 1994

wtorek, 18 września 2018

Loveless #19 - Azzarello/ Dell'Edera

Wiele wody upłynęło w Blackwater. Wes był szeryfem, który na wszystko sobie pozwalał (to chyba najlepszy moment całej serii) i pod przykrywką prawa robił w Blackwater totalną rozpierduchę. Poczciwi mieszkańcy postanowili wynająć kogoś, by zrobił z tym porządek. Wes zarobił kulkę i znikł. Ruth jednak ledwo dychającego kochanka postanowiła odebrać od grabarza i postawić na nogi.

Już w #18 zdawało się, że Wes powstał, ale scena, kiedy Ruth powraca do jaskini, nie dała jasnej odpowiedzi. Jej kontynuacja w #19 również nie kończy się jakąś wyraźną konkluzją. Widmowy Wes zachodzi ją od tyłu i wygłasza przemowę. A prawdziwy Wes faktycznie jeszcze nie jest w pełni sił.

Czekałem i czekałem, aż Wes wyzdrowieje i zrobi jeszcze większą zadymę, niż robił po powrocie do Blackwater na początku serii. Czekałem na takie pierdolnięcie i pomyślałem, że to już, że to tutaj. I się zawiodłem. A najgorsze w tym wszystkim jest, że nie dowiem się, jak się to wszystko skończyło, bo serię mam do #20, a odcinków było dwadzieścia cztery… A jest ciekawie, bo Wes pewnie jednak coś wyjątkowego jeszcze zrobi; bo armia zaczyna wprowadzać w życie plan posprzątania miasteczka, który zakłada nocne rajdy w kapturach; bo w armię prowadzi kapitan Lord a pomaga mu pewien krewki Irlandas. To się nie skończy na negocjacjach przy stole, oj nie. Bo są jeszcze Ruth i Atticus, czarny łowca nagród, polujący na białasów.
(Kuba Jankowski)
"Loveless" #19. Scenariusz: Brian Azzarello. Rysunki: Werther Dell'Edera. Wydawca: DC Vertigo, październik 2007

poniedziałek, 17 września 2018

Loveless #7 - Azzarello/ Žeželj

Znów Žeželj z ołówkiem w łapie i znów historia dopowiadająca. Tym razem główną postacią jest Ruth, która „tu i teraz” poluje i samotnie przemierza lasy, a „tu i wtedy” ładuje się w handel bronią i zostaje oszukana, że Wes zginął w więzieniu.

Co innego jednak zwróciło moją uwagę. Chodzi o dialog Ruth i Helen o braciach Custerach. Leci to tak (zaczyna Helen):

- What do you miss about Wes?
- The most? His cock. I dream about it. After we’d make love, he’d rise for some tobacco or a splash of water, an’ it would be standin’ in front of him, standin’ an’ shinin’ so it seemed like he was followin’ it.
- Hmmfh. That makes him like every other man.
- No… ‘cause that cock always led him back ‘tween my legs.

Rozmowa jak odwrócone i ugładzone nieco gadki z męskiej szatni. W czasach Dzikiego Zachodu pojęcie „dama” zapewne funkcjonowało troszkę inaczej niż, dajmy na to, w Europie, prawda? Stąd też Ruth nie hamuje się w swojej wypowiedzi i wali prosto z mostu. Wiemy już, dlaczego Wes tak szaleńczo ją kocha. Któż by nie kochał, co nie?
(Kuba Jankowski)
"Loveless" #7. Scenariusz: Brian Azzarello. Rysunki: Danijel Žeželj. Wydawca: DC Vertigo, lipiec 2006

niedziela, 16 września 2018

Shade, the Changing Man #49 - Milligan/ Bachalo

Błędy zdarzają się każdemu. Nawet tym wielkim. Na stronach klubowych 49. zeszytu serii Shade, the Changing Man redaktor Shelly Bond zaprezentowała erratę do zeszytu 46, w którym jeden z komiksowych dymków był pozbawiony dialogu. Wierząc w geniusz scenarzysty, byłem przekonany że taki był jego zamysł. Niekoniecznie sensowny, ale jednak jego. A tu jednak nie. Kathy w rozmowie z Lenny rzeczywiście coś powiedziała, a nie odburknęła pustym bąblem! Tak czy siak, babole zdarzają się wszędzie. Przebijając się przez setki zeszytów widziałem różne cuda - niepokolorowane fragmenty kadru gdzieś na niewielkich fragmentach poza dymkiem, rozmyte liternictwo, źle ucięte strony. Także wiecie, błędy są powszechne. Zdarzają się każdemu.
Swoją drogą strony klubowe Shade'a to temat wcześniej przeze mnie nie poruszany. A przecież wiadomo, że z kontaktów z czytelnikami wychodzą najciekawsze rzeczy. W wydaniu stron klubowych (zatytułowanych This Ain't Kansas) z zeszytu numer 49. znaleźć można na przykład informację o tym, że miniserię Girl narysuje Glyn Dillon. Jak wiemy, tak się nie stało i ostatecznie rysownikiem został Duncan Fegredo. Dużo takich ploteczek i koncepcji przez te strony przemyka, przez co dziś są one znakomitym źródłem informacji. Ale do rzeczy...
Życie pełne jest pustych gestów - oto morał z tego niby spokojnego, a jednak naładowanego materiałami wybuchowymi odcinka. Pierwsza scena zeszytu #49 to ostatnia scena zeszytu #48 pokazana z innej perspektywy. A ostatnia scena zeszytu #49 to ta sama scena przepisana na nowo. A co dzieje się między nimi? No cóż, tego trzeba doświadczyć. 
Polski wydawco, wydaj ten komiks.
"Shade, the Changing Man" #49. Scenariusz: Peter Milligan. Rysunki: Chris Bachalo, Mark Buckingham, Rick Bryant. Wydawca: DC Vertigo, lipiec 1994

sobota, 15 września 2018

Loveless #6 - Azzarello/ Žeželj

Juuuhu! Znowu sami-wiecie-kto rysuje! Žeželj! Otwieram, widzę pierwszy kadr – nic takiego, chaszcze jakieś, ale wiem, że to on! Znowu on rozbija mi spójność serii, szkodnik jeden chorwacki!

A może nie szkodnik? Zastanówmy się, na spokojnie. Retrospekcje są w stylu duetu stwórczego Azzarello/Frusin, czyli raczej to scenarzysta je wymyślił, a nie połączone siły z Frusinem. Albo może Žeželjowi po prostu kazali tak samo robić. No nic, pod tym względem jest ok.

A może faktycznie nie szkodnik, bo skoro poznaję go po chaszczach, które tysiąc rysowników mógłby pewnie narysować tak samo, to musi być jego kreska cholernie charakterystyczna. Albo moje oko wyrobione. Albo podejrzewałem, że jak seria z Vertigo i kolejny western Azzarello, to na bank Žeželj się pojawi. No pojawił się.

A może jednak szkodnik? Tommi Musturi w niedawno wydanej Antologii umysłu pisał, żeby nie być więźniem stylu, a Žeželj jest więźniem swojej grubej krechy. Jest zachowawczy. Szkodnik? Nie szkodnik? Nie zważysz tego ani nie zmierzysz.

A, no! Zapomniałem napisać, o czym ten odcinek jest – to przerywnik w krucjacie Custera, bo głównym jego bohaterem jest Atticus, który w brutalny sposób rozwiewa wizję o wolności u młodego, czarnoskórego pozornie „wolnego człowieka”. Dobrze więc sprawdza się wprowadzenie do tej naprawdę ciekawej miniaturki, która mogłaby być zupełnie niezależnym od serii szorciakiem, innego, zupełnie innego stylu rysowania. I gdyby na tym się skończyło… No ale Žeželj nie miał dość i narysował więcej w tej serii (dużo więcej, a po drodze był jeszcze taki sobie wobec Frusina Werther Dell’Edera). Tak, tylko to raczej temat na opowieść przy ognisku innej, gwiezdnej nocy.
(Kuba Jankowski)
"Loveless" #6. Scenariusz: Brian Azzarello. Rysunki: Danijel Žeželj. Wydawca: DC Vertigo, maj 2006

piątek, 14 września 2018

Shade, the Changing Man #48 - Milligan/ Bond

Herbatka z diabłem? Tak, to tutaj. Na okładce Duncan Fegredo złapał szatana w takiej pozie, że ten wygląda jak zły Cooper z finału drugiego sezonu Twin Peaks. Coś jest na rzeczy. Bo Shade, Lenny i Lilith trafiają tu do swojej własnej Czarnej Chaty: na planetę Meta.
#48 to odcinek skonstruowany w taki sposób, że czytelnik może wietrzyć rychły finał serii. Wszystko zostało tu podporządkowane sentencji (nie padającej w zeszycie) "koniec się zbliża". Na ojczystej planecie Shade poznaje "prawdę", w piekielnym domku zawiera pakt z diabłem, a wróciwszy do rzeczywistości przeskakuje w czasie. Koniec odcinka. Akcja zawieszona. Czy wszystko się zgadza? Który mamy rok? No i "How's Annie"?
Ok, tak naprawdę wyolbrzymiam z tymi nawiązaniami do Twin Peaks. To po prostu kolejny Shade, choć niezwykły, bo zawierający dawkę naprawdę znaczących dla rozwoju serii zdarzeń, których kulminacja nastąpi za dwa numery, w jubileuszowym pięćdziesiątym wydaniu.
W #48 jest sporo gadania, jeden istotny powrót z przeszłości oraz przygotowywanie gruntu pod kolejną historię, która rzeczywiście będzie przybliżała serię do końca. Warto dodać, że autorem rysunków do tego odcinka jest Philip Bond, znany m.in. z serii The Invisibles czy też ze stworzonego wspólnie z Miliganem Londynu. Do rysowania zeszytu przystąpił z pełnym szacunkiem do pracy poprzedników (choć zdecydowanie bardziej do Dillona niż Bachalo), ale jednak bez pazura głównego rysownika serii. Bachalo powróci już w następnym numerze! Nie mogę się doczekać.
"Shade, the Changing Man" #48. Scenariusz: Peter Milligan.Rysunki: Philip Bond. Wydawca: DC Vertigo, czerwiec 1994

czwartek, 13 września 2018

Loveless #4 - Azzarello/ Frusin

Czwarty odcinek tej serii jest wyjątkowy z kilku względów, ale mnie najbardziej zaintrygowały paralelizmy narracyjne. Jest to środek narracyjny, po który duet twórców efektywnie sięga od samego początku i wykorzystuje go niezwykle efektownie.

Tym razem zaczyna się delikatnie i romantycznie, bo przy kominku z Ruth i Wesem. Kończące tę scenę zdanie „Put a log on the fire…” stanowi klamrę opowieści, która przewrotnie oraz zabawnie i okrutnie otwiera i zamyka ten odcinek pełen wprowadzonych do narracji na dwa sposoby retrospekcji.

Autorzy czasami nie oddzielają przeszłości i teraźniejszości grubym i wyraźnym międzykadrowym gutter. Czasami obok postaci „tu i teraz”, nagle, dokładnie w tym samym miejscu, pojawia się ona sama przed wieloma laty. Miejsce to samo, scenariusz sceny inny. Wspomnienie tak żywe, że osoba, której dotyczy, pojawia się w kadrze w dwóch różnych momentach obok siebie. Widzi i słyszy wyraźnie echa przeszłości. Taka jest scena w domu Wesa, kiedy widzi swoją rozmowę z Ruth, kiedy wyruszał na Wojnę Secesyjną. Innym razem kadry „tu i teraz” przeplatają się z kadrami „tu i wtedy”. Przejścia między kadrami zaprzeczają mccloudowskiemu formalizmowi – no bo nie jest to przejście czyste, a zmyślnie pomieszane (action-to-action + częściowe subject-to-subject?; częściowe, bo przenosimy się tylko w czasie, a nie z miejsca na miejsce; action-to-action-to-subject? :)). Tak jest w podwójnej czasowo scenie pościgu za Atticusem.

Oczywiście temu szaleństwu retrospekcyjno-sekwencyjnemu daleko do Quintanilhii w Wolframie (brazylijskiemu twórcy blisko jest już do stuprocentowego „rozkadrowania” w stylu groensteenowskiej idei the network), ale i tak mój reading experience czuje się miło połechtany. 
(Kuba Jankowski)
"Loveless" #4. Scenariusz: Brian Azzarello. Rysunki: Marcelo Frusin. Wydawca: DC Vertigo, marzec 2006

środa, 12 września 2018

Shade, the Chaging Man #47 - Milligan/ Bachalo/ Bryant

Starotestamentowe plagi, uciekające dzieła sztuki, naszpikowanie odniesieniami, uwolniona Pandora i unieruchomiona Anjelica Huston oraz gościnny rysownik (Glyn Dillon) - tak w skrócie wyglądał #46 zeszyt serii Shade, The Changing Man
A jak w skrócie wygląda #47?
*Shimmy ma rzadką przypadłość, zwaną "szczęką Don Juana", przejawiającą się poważnym odkształceniem szczęki, jeśli choć dwa razy dziennie nie zażyje przyjemności płynących z ostrego seksu. Shimmy jest żyjącym dziełem sztuki, który spierniczył z muzeum. Ściga go kurator wystawy oraz łowcy sztuki - Geofferey i Clive.
*Puszka Pandory - to tylko głupia historyjka stworzono po to, by faceci czuli się lepiej.
*Hotel się zazielenił i obrósł drzewami, ale nikt w nim nie wygląda na ogrodnika.
*Dzieci chcą zastrzelić rodziców, a rodzice są zmuszani do zabicia dzieci. Nad wszystkim czuwają aniołowie.
*Chris Bachalo i Rick Bryan - ciągła miłość. Duncan Fegredo - najlepsze okładki świata.
*Sytuacja się pogmatwała i skomplikowała. Shade postanawia wrócić na swoją metę o nazwie Meta.
*Pojawia się Lilith.
"Shade, the Changing Man" #47. Scenariusz: Peter Milligan. Rysunki: Chris Bachalo. Tusz: Rick Bryant. Kolor: Dan Vozzo. Wydawca: DC Vertigo, maj 1994