Wygrzebałem ten komiks z jakiegoś limbo. Na grzbiecie widzę, że Vertigo, tylko jakoś dziwnie napisane, inaczej logo wygląda, oryginalnie, ale i tak myślę sobie, że się nada do cyklu. Format też oryginalny. Wygląda elegancko, ale nie pamiętam, o czym to było, a czytałem na pewno. Kartkuję, widzę, że gdzieniegdzie oryginalny layout na stronach (rysunki w środku, tekst na czarnym tle obok) i coś tam sobie przypominam. No to siadam i czytam od początku…
…a kiedy kończę, już wiem, dlaczego kompletnie tego komiksu nie pamiętałem: bo nic w nim nie ma oryginalnego. Opowieść o dwóch gangach hoverowych (że niby o motocyklowych, tylko oryginalniej), które się nienawidzą, ale dlaczego konkretnie, to nie wiemy. Handlują narkotykami, tańczą, podrywają laski i jeżdżą na zloty, gdzie ciśnienie rośnie na tyle, że muszą sobie sprzedać parę kuksańców. Albo kosę.
Pomysł ani trochę oryginalny i jeszcze mało interesująco zrealizowany. A tym tytułem… to Gibbons chyba sobie zdawał sprawę, że się wystawia, prawda? Trudno zrozumieć, po co niektóre opowieści powstają. Może chodziło o tę nazwę jednego z gangów, Originals, zestawioną z historią złożoną z klisz? Może z takiego napięcia miało powstać znaczenie? Eee tam, nawet mi się nie chce wymyślać, co to miało znaczyć. Lepiej sięgnąć po podobnie pomyślane, ale stworzone w dużo lepszym klimacie i ciekawiej opowiedziane historie z A Clockwork Orange (po polsku książka w dwóch wersjach! A Stiller miał i plan na trzecią; film Kubricka też mega), czy po przepiękny film West Side Story. Nie czytaliście? Nie widzieliście? To na weekend kupcie prosecco i zapuśćcie na romantyczny wieczór WSS.
A komiks wraca do limbo.
…a kiedy kończę, już wiem, dlaczego kompletnie tego komiksu nie pamiętałem: bo nic w nim nie ma oryginalnego. Opowieść o dwóch gangach hoverowych (że niby o motocyklowych, tylko oryginalniej), które się nienawidzą, ale dlaczego konkretnie, to nie wiemy. Handlują narkotykami, tańczą, podrywają laski i jeżdżą na zloty, gdzie ciśnienie rośnie na tyle, że muszą sobie sprzedać parę kuksańców. Albo kosę.
Pomysł ani trochę oryginalny i jeszcze mało interesująco zrealizowany. A tym tytułem… to Gibbons chyba sobie zdawał sprawę, że się wystawia, prawda? Trudno zrozumieć, po co niektóre opowieści powstają. Może chodziło o tę nazwę jednego z gangów, Originals, zestawioną z historią złożoną z klisz? Może z takiego napięcia miało powstać znaczenie? Eee tam, nawet mi się nie chce wymyślać, co to miało znaczyć. Lepiej sięgnąć po podobnie pomyślane, ale stworzone w dużo lepszym klimacie i ciekawiej opowiedziane historie z A Clockwork Orange (po polsku książka w dwóch wersjach! A Stiller miał i plan na trzecią; film Kubricka też mega), czy po przepiękny film West Side Story. Nie czytaliście? Nie widzieliście? To na weekend kupcie prosecco i zapuśćcie na romantyczny wieczór WSS.
A komiks wraca do limbo.
(Kuba Jankowski)
"The Originals". Autor: Dave Gibbons. Wydawca: DC Vertigo, listopad 2004
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz