Magazyn komiksowy (1998-2018). Kontakt: ziniolzine@gmail.com

piątek, 15 czerwca 2018

Flinch #1 - Bruning/ Lee/ Jones/ Corben/ van Meter/ Quitely

W 1999 roku ta zapowiedź była naprawdę elektryzująca: nie dość, że Vertigo zaplanowało antologię komiksów grozy w wykonaniu największych twórców pracujących dla tej oficyny, to w dodatku na pierwszy ogień rzuciło debiutującego w linii komiksów dla dorosłych czytelników Jima Lee. Ostatecznie okazał się on być najsłabszym ogniwem pierwszego zeszytu serii Flinch. Nie dość, że jego kolorysta zawalił sprawę, to nie popisał się także autor scenariusza, który do antologii horroru przygotował kilkustronicowy żart. 
Rocket-Man Richarda Bruninga, Jima Lee i Tada Ehrlicha to fatalne otwarcie. Później na szczęście jest lepiej. Dobre wrażenie robi duet Jan van Meter/ Frank Quitely. Ich Nice neighborhood wpisuje się w konwencję serialu Black Mirror (choć sam pomysł na tego szorciaka przypomina jeden ze skeczy Monty Pythona). To nieosadzona w czasie wizja przedstawiająca Stany Zjednoczone opanowane przez gangi naspidowanych narkotykami dziadków. 80-latkowie z bajpasami stawiają piórka, wymyślają sobie idiotyczne nazwy i ruszają w miasto naładowani rigorą i sterydami. Gwałcą i zabijają, a nawoływania, by zachowywali się stosownie do wieku trafiają w próżnię. Ta krótka forma, składająca się właściwie z jednej scenki z raptem kilkoma retrospekcjami, jest... zbyt krótka. Zabrakło kilku stron, by komiks mógł powalczyć o miano najlepszego w zeszycie. Dlatego też tytuł ten trafia do ostatniej krótkiej formy.
Bruce Jones i Richard Corben w Wolf Girl Eats uderzają w religijne tony, zastanawiając się nad naturą Boga i jego relacją z owieczkami. Do zabitej dechami wioski dociera pewien duchowny wraz ze swoją świtą. Pragnie ewangelizować specjalizujących się w chowie wsobnym wieśniaków. Coś jednak wodzi go na pokuszenie, a sekrety miejscowego improwizowanego zoo znajdują ujście w spektakularnym finale. Ten kawał solidnego komiksu, z szalejącym Corbenem i zaskakującym w końcówce Jonesem, to pierwsze prawdziwe horror story numeru i serii.
Flinch miał bardzo trudny start. Znakomita okładka Phila Hale'a i krzyczące z niej slogany znajdują odzwierciedlenie dopiero w ostatniej zaprezentowanej historii. Kolejne zeszyty to zapowiedź uczty dla komiksiarza, ale pierwszy pokazuje, że nazwiska nie zawsze są gwarancją dobrze opowiedzianej historii.
(Dominik Szcześniak)
"Flinch" #1. Scenariusz: Richard Bruning, Jan van Meter, Bruce Jones. Rysunki: Jim Lee, Frank Quitely, Richard Corben. Kolor: Tad Ehrlich, Daniel Vozzo, Grant Goleash. Wydawca: DC Vertigo, czerwiec 1999.

Brak komentarzy: