Shade, the Changing Man to prawdziwa odyseja przez szaleństwo, zarówno Milligana, jak i pojawiających się na kartach serii postaci. Choć brytyjski scenarzysta radzi sobie doskonale z krótszymi opowieściami, The Changing Man udowadnia, że potrafi urzec czytelnika również czymś o wiele bardziej rozległym.
Shade to pokaz milliganowskich umiejętności na wielu polach, bo cała seria zmienia się znacznie na przestrzeni kolejnych epizodów. Ba, sam główny bohater nie jest przez cały czas taki sam – i nie mam tu na myśli tylko ewolucji jego charakteru.
Na przeczytanie całości przygód Shade’a trzeba poświęcić trochę więcej czasu niż na większość innych komiksów, jakie wyszły spod pióra Milligana, jednak z pewnością nie będzie to czas stracony. Wspominałem już o kwasowości Vertigo lat dziewięćdziesiątych ubiegłego stulecia i The Changing Man jest tego kolejnym przykładem, nieważne, czy w kadrach pojawia się American Scream, John F. Kennedy, mitologiczna Pandora czy sam diabeł. Dobrych pomysłów jak zwykle nie zabrakło, a 70 odcinków pozwoliło Milliganowi jeszcze bardziej niż zazwyczaj rozbudować niejednokrotnie skomplikowane relacje pomiędzy bohaterami komiksu. Niech za przykład trudnej znajomości posłuży fakt, że na początku komiksu przybywający z planety Meta Shade wiąże swój los z pewną kobietą, nie dość, że wbrew jej woli, to jeszcze przejmując (fakt, że niespecjalnie) kontrolę nad ciałem człowieka, który zamordował jej rodziców i ma zostać poddany karze śmierci.
A do tego wszystkiego Chris Bachalo.
Nie potrafię wyrazić, jak bardzo uwielbiam ten komiks...
Shade to pokaz milliganowskich umiejętności na wielu polach, bo cała seria zmienia się znacznie na przestrzeni kolejnych epizodów. Ba, sam główny bohater nie jest przez cały czas taki sam – i nie mam tu na myśli tylko ewolucji jego charakteru.
Na przeczytanie całości przygód Shade’a trzeba poświęcić trochę więcej czasu niż na większość innych komiksów, jakie wyszły spod pióra Milligana, jednak z pewnością nie będzie to czas stracony. Wspominałem już o kwasowości Vertigo lat dziewięćdziesiątych ubiegłego stulecia i The Changing Man jest tego kolejnym przykładem, nieważne, czy w kadrach pojawia się American Scream, John F. Kennedy, mitologiczna Pandora czy sam diabeł. Dobrych pomysłów jak zwykle nie zabrakło, a 70 odcinków pozwoliło Milliganowi jeszcze bardziej niż zazwyczaj rozbudować niejednokrotnie skomplikowane relacje pomiędzy bohaterami komiksu. Niech za przykład trudnej znajomości posłuży fakt, że na początku komiksu przybywający z planety Meta Shade wiąże swój los z pewną kobietą, nie dość, że wbrew jej woli, to jeszcze przejmując (fakt, że niespecjalnie) kontrolę nad ciałem człowieka, który zamordował jej rodziców i ma zostać poddany karze śmierci.
A do tego wszystkiego Chris Bachalo.
Nie potrafię wyrazić, jak bardzo uwielbiam ten komiks...
(Michał Misztal)
"Shade, the Changing Man" #1-70. Scenariusz: Peter Milligan. Rysunki: świetni rysownicy. Wydawca: DC Vertigo
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz