Kolejna opowieść o tożsamości jest dość krótka (4 zeszyty), ale, jak przystało na Milligana, miejsca się tutaj nie marnuje. Tym razem głównym i zarazem tytułowym bohaterem komiksu jest The Extremist, postać nosząca charakterystyczny czarny strój i eliminująca ludzi niewygodnych dla pewnego tajnego stowarzyszenia. I nie chodzi tu o to, kto konkretnie kryje się pod maską, a raczej o rzeczy, które maska Extremisty robi z człowiekiem; jak się okazuje, każdą noszącą ją osobę zmienia w zupełnie inny sposób.
Coś tak prostego jak założenie skórzanego ubrania może zarówno więzić, jak i dawać wolność, choć jest to wolność, która może oznaczać odrzucenie wszelkich zasad moralnych. The Extremist ukazuje to w świetny sposób. Zachowania poszczególnych zabójców są tutaj bardzo dobrze umotywowane i mają sens. Wychodzi z tego komiks o poszukiwaniu swojego prawdziwego „ja”, o tym, jak niewiele może wiedzieć o sobie dwoje mieszkających razem ludzi oraz… jak niewiele człowiek może wiedzieć o sobie samym. W końcu: o tym, jak łatwo pozbyć się pewnych ograniczających (ale i chroniących przed zepsuciem) nas hamulców – tak naprawdę wystarczy odpowiedni pretekst.
Wszystko to zostało przedstawione za pomocą zaburzonej chronologii (jak choćby w Skreemerze), jak również cudownych, brzydkich, nieestetycznych, brudnych oraz idealnie dopasowanych do treści kadrów Teda McKeevera. Chyba każdy stary dziad, taki jak ja, poruszając temat tego rysownika musi wspomnieć, jak to McKeever został kiedyś zmieszany z błotem przez czytelników TM-Semic, którzy najwidoczniej nie byli przygotowani na coś tak odjechanego. Wciąż mamy go w Polsce bardzo niewiele (nie żeby Milligan miał o wiele lepiej), zupełnie zresztą niesłusznie.
The Extremist ma niesamowity scenariusz i wygląda tak, że całość nie wchodzi czytelnikowi do mózgu, ale brutalnie go rozdrapuje. To nie tylko jeden z najlepszych komiksów Milligana – dla mnie jeden z najlepszych w ogóle.
Coś tak prostego jak założenie skórzanego ubrania może zarówno więzić, jak i dawać wolność, choć jest to wolność, która może oznaczać odrzucenie wszelkich zasad moralnych. The Extremist ukazuje to w świetny sposób. Zachowania poszczególnych zabójców są tutaj bardzo dobrze umotywowane i mają sens. Wychodzi z tego komiks o poszukiwaniu swojego prawdziwego „ja”, o tym, jak niewiele może wiedzieć o sobie dwoje mieszkających razem ludzi oraz… jak niewiele człowiek może wiedzieć o sobie samym. W końcu: o tym, jak łatwo pozbyć się pewnych ograniczających (ale i chroniących przed zepsuciem) nas hamulców – tak naprawdę wystarczy odpowiedni pretekst.
Wszystko to zostało przedstawione za pomocą zaburzonej chronologii (jak choćby w Skreemerze), jak również cudownych, brzydkich, nieestetycznych, brudnych oraz idealnie dopasowanych do treści kadrów Teda McKeevera. Chyba każdy stary dziad, taki jak ja, poruszając temat tego rysownika musi wspomnieć, jak to McKeever został kiedyś zmieszany z błotem przez czytelników TM-Semic, którzy najwidoczniej nie byli przygotowani na coś tak odjechanego. Wciąż mamy go w Polsce bardzo niewiele (nie żeby Milligan miał o wiele lepiej), zupełnie zresztą niesłusznie.
The Extremist ma niesamowity scenariusz i wygląda tak, że całość nie wchodzi czytelnikowi do mózgu, ale brutalnie go rozdrapuje. To nie tylko jeden z najlepszych komiksów Milligana – dla mnie jeden z najlepszych w ogóle.
(Michał Misztal)
"The Extremist" #4. Scenariusz: Peter Milligan. Rysunki: Ted McKeever. Kolor: Tom McCraw. Wydawnictwo: DC Vertigo. Data wydania: grudzień 1993
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz