Trzeba być upartym, żeby zabierać się za cykl o wampirach, skoro wampirów w zasadzie się nie lubi. Trzeba być niezorientowanym, żeby zaczynać czytać nie od początku, a od serii kontynuującej. Jestem uparty i bywam niezorientowany. Dlatego zacząłem od pięcioczęściowej Bite Club - Vampire Crime Unit, a nie chronologicznie pierwszej sześcioczęściowej Bite Club, i brnąłem do jej końca. Żeby potem przeczytać sobie początki, bo takie to dobre – ślurp!
Przyznaję bez bicia, że porażające są dla mnie okładki obu tych serii (dzięki wielkie, mr Frank Quitely!). Podobno ślinię się oglądając klipy The Creepshow (opinia ukochanej), zwłaszcza te z Sarah „Sin” i Hellcat, z Kendą już nie. Dobrze, że ukochana nie podpatrzyła jeszcze mojej ostatniej fascynacji – wokalistki The Interrupters… heh :) Ale, ale, że miało być o komiksach, to powiążę (prawie obowiązkową) dygresję muzyczną z komiksami właśnie: okładki Bite Club i Bite Club - Vampire Crime Unit wprawiają mnie w niezdrowe podniecenie. Chodzi chyba o wypadkową słodkiej, niegrzecznej dziewczynki z tatuażami i klimatu horrorowego, czyli o taki image, jak miały byłe wokalistki wspomnianej kanadyjskiej kapelki. Ta stylówa jest naprawdę bardzo niepokojąca i ekscytująca.
W związku z powyższym do vertigowego cyklu wpada zeszyt z ulubioną moją okładką vol. 2 Bite Clubu¸ który zdobi drugi zeszyt. Perwersja, tatuaże, zbrodnia, pozory. To cztery pierwsze słowa, które nasuwają mi się, kiedy patrzę na ten rysunek. Dobrze charakteryzują one i całą serię (zarówno vol. 1, jak i vol. 2). Ale poza okładką drugi zeszyt ma też dwa genialnie rozpisane dialogi, przez które bardzo wrył mi się w pamięć: w sklepie płytowym, kiedy Risa (miejscowy boss wampir) składa wizytę właścicielowi i na jego niegrzeczną propozycję „…so fuck your protection and suck my dick” najpierw odgryza mu palec, a potem dodaje „You just can’t depend on jism for a balanced diet” ; zabawne; i na posterunku, kiedy przesłuchiwany z płaczem opowiada o swojej zamordowanej ukochanej – „We had a bond, a love that was unbreakable-- / --even when she was sucking someone else’s cock, or taking heavy traffic up her ass, or pulling a train-- / we had our love to keep us together” – a nieczuły detektyw pyta „Is that beautiful, or what?”.
A tak poza tym to komiks jest o specjalnej jednostce policyjnej, która zajmuje się zbrodniami w wampirzym światku. Taki Gotham Central z krwiopijcami. Jeśli nie przepadacie za wampirami tak samo jak ja, to i tak spróbujcie przeczytać, bo ma to potencjał i może Was wziąć. Mnie wzięło.
Przyznaję bez bicia, że porażające są dla mnie okładki obu tych serii (dzięki wielkie, mr Frank Quitely!). Podobno ślinię się oglądając klipy The Creepshow (opinia ukochanej), zwłaszcza te z Sarah „Sin” i Hellcat, z Kendą już nie. Dobrze, że ukochana nie podpatrzyła jeszcze mojej ostatniej fascynacji – wokalistki The Interrupters… heh :) Ale, ale, że miało być o komiksach, to powiążę (prawie obowiązkową) dygresję muzyczną z komiksami właśnie: okładki Bite Club i Bite Club - Vampire Crime Unit wprawiają mnie w niezdrowe podniecenie. Chodzi chyba o wypadkową słodkiej, niegrzecznej dziewczynki z tatuażami i klimatu horrorowego, czyli o taki image, jak miały byłe wokalistki wspomnianej kanadyjskiej kapelki. Ta stylówa jest naprawdę bardzo niepokojąca i ekscytująca.
W związku z powyższym do vertigowego cyklu wpada zeszyt z ulubioną moją okładką vol. 2 Bite Clubu¸ który zdobi drugi zeszyt. Perwersja, tatuaże, zbrodnia, pozory. To cztery pierwsze słowa, które nasuwają mi się, kiedy patrzę na ten rysunek. Dobrze charakteryzują one i całą serię (zarówno vol. 1, jak i vol. 2). Ale poza okładką drugi zeszyt ma też dwa genialnie rozpisane dialogi, przez które bardzo wrył mi się w pamięć: w sklepie płytowym, kiedy Risa (miejscowy boss wampir) składa wizytę właścicielowi i na jego niegrzeczną propozycję „…so fuck your protection and suck my dick” najpierw odgryza mu palec, a potem dodaje „You just can’t depend on jism for a balanced diet” ; zabawne; i na posterunku, kiedy przesłuchiwany z płaczem opowiada o swojej zamordowanej ukochanej – „We had a bond, a love that was unbreakable-- / --even when she was sucking someone else’s cock, or taking heavy traffic up her ass, or pulling a train-- / we had our love to keep us together” – a nieczuły detektyw pyta „Is that beautiful, or what?”.
A tak poza tym to komiks jest o specjalnej jednostce policyjnej, która zajmuje się zbrodniami w wampirzym światku. Taki Gotham Central z krwiopijcami. Jeśli nie przepadacie za wampirami tak samo jak ja, to i tak spróbujcie przeczytać, bo ma to potencjał i może Was wziąć. Mnie wzięło.
"Bite Club – Vampire Crime Unit" #2. Scenariusz: Howard Chaykin, David Tischman. Rysunki: David Hahn. Wydawca: DC Vertigo, lipiec 2006
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz