Po perypetiach, rozgrywających się na rozległych przestrzeniach oraz w ściśniętych miastach Stanów Zjednoczonych, kowboj Lincoln trafił do Meksyku. Dwa oryginalne tomy, zatytułowane "Z gołym tyłkiem na prerii" i "French Lover" skupiają się na dwóch kwestiach: meksykańskiej rewolucji i... miłości! "Lincoln? Miłość? Dajcie spokój!" - informuje wydawca na tylnej stronie okładki. A jednak. Uczucie to znane jest butnemu kowbojowi. Na szczęście okazuje je w charakterystyczny dla siebie sposób.
Tym razem intryga jest prosta: Lincoln, generalnie mający w dupie to z kim się prowadza, dla kogo pracuje i dokąd go to zaprowadzi, rekrutuje się do meksykańskiej armii, po czym trafia w ręce rewolucjonistów. I jakkolwiek idee jednych i drugich obchodzą go nie bardziej, niż zeszłoroczny śnieg, jego oko przykuwa Paloma - przywódczyni rewolucjonistów. Lincoln zupełnie nieświadomie (czyli w swoim zwyczaju) walnie przyczyna się do kilku sukcesów armii rewolucyjnej, po czym postanawia osiąść z wstrzemięźliwą ukochaną gdzieś z dala od wojennego zgiełku. Olivier Jouvray zadbał o sporą ilość zwrotów akcji (poziom komplikacji scenariusza jest - na szczęście - większy, niż w przypadku drugiego tomu serii), przypomniał sobie jak się tworzy dobre dialogi oraz - być może przede wszystkim - wykreował fantastyczny drugi plan. Wielkim plusem scenarzysty jest również stałość w budowaniu charakteru bohaterów. Lincoln, choć wyraźnie trafiony strzałą amora, pozostaje gburem i bucem, choć trzeba przyznać, że w swoich zachowaniach jest bardziej urokliwy, niż we wcześniejszych tomach.
Jouvray ukazuje rewolucję z obu stron barykady, a wydatną pomoc w tym zadaniu otrzymuje od tytułowego French Lovera, czyli francuskiego inteligenta, który przybywa do Meksyku, by przyłączyć się do rewolucjonistów, zaatakować ich metaforami wolności wiodącej lud na barykady i wejść w pola, do chłopów, do ludu, by zaserwować im farmazony o ich wpływie na los kraju. Ten wyrwany z kontekstu oszołom, oczytany w Marksie i poddany idei, staje się katalizatorem wypadków w komiksie i zwiastuje jego finał. Jest jednocześnie gwarantem absurdalnie śmiesznych momentów, jako, że poza rewolucyjnym podnieceniem, czuje też miętę do Palomy.
Humor wciąż wylewa się z kadrów "Lincolna". Poza wspomnianymi już dialogami, z którymi Olivier Jouvray nie ma najmniejszego problemu, a których polot sprawia, iż - podobnie jak w przypadku pierwszego tomu "Lincolna" - można je cytować po wielokroć, salwy śmiechu wywołać mogą i rysunki. Bardzo proste, a jednak tak dużo wyrażające. Jerome Jouvray już nie eksperymentuje jak w drugiej części poprzedniego tomu. Stawia na oszczędną, komunikatywną kreskę, wzbogaconą pięknymi kolorami Anne-Claire Jouvray. Rodzinna współpraca układa się znakomicie.
W "Lincolnie 3" znajdziecie świetną rozrywkę, wyraziste postaci, stare prawdy, mówiące, że każda rewolucja dobra jest tylko na początku drogi, kilka utopijnych postaw, rewolucję bezkrwawą oraz tę miłość, która przecież niby do Lincolna nie pasuje. A może jednak? Chociaż zaraz... "Lincoln? Miłość? Dajcie spokój!".
"Lincoln 3". Scenariusz:
Olivier Jouvray. Rysunek: Jerome Jouvray. Kolor: Anne-Claire Jouvray.
Tłumaczenie: Katarzyna Sajdakowskia. Wydawca: Mroja
Press 2013
Komiks można nabyć tutaj: sklep wydawcy, Sklep Gildia.pl, Incal, Elemental, BUM Projekt, Picture Book
Inne recenzje serii:
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz