Ktoś ma ochotę na komiksowy Grindhouse? Fruwające w przestworzach flaki, eksplodujące głowy, hektolitry krwi wydobywające się z przepołowionych tasakiem czaszek? Mark Millar to ma. Do diabła, ma nawet więcej. Towarzyszy mu John Romita Junior - tak, ten John Romita Junior. Ten, którego znamy z "X-Menów", czarno-białego "Punisher: War Zone", czy "Spidermana". Tutaj jednak nie jest grzecznym chłopcem. Weteran komiksowego rysunku pokazuje się z nieznanej dotąd strony, w związku z czym do arsenału, jaki gwarantuje Millar, można dorzucić kilka słów od niego: seks, cycki, bezsensowna przemoc. Widzicie to? To "Kick-Ass".
Historia zafascynowanego komiksami chłopca, który swoje hobby postanowił przenieść do świata realnego, przez co pakuje się w konkretne kłopoty to satyra na komiksowy superheroizm, na filmowe adaptacje trykotów i na częsty brak dystansu do fikcyjnych przecież postaci. Dave Lizewski staje się bohaterem z jednego tylko powodu: bo chce. Nie dlatego, że bandyci zabili mu rodzinę, radioaktywny pająk dziabnął go w dłoń, a promienie gamma wsiąkły w jego ciało. Robi to, bo ma na to ochotę, chce sprawdzić jak to jest i może sobie kupić fikuśny kombinezon płetwonurka na e-bayu. Jego wyobrażenie o życiu superherosa rozmija się z prawdą bardzo szybko. No bo weź tu przeskocz z jednego dachu na drugi. To nie taka prosta sprawa.
Dla Dave'a, niezależnie od tego ile razy dostanie wycisk, kombinezon jest narkotykiem i sposobem na oderwanie się od rzeczywistości. I choć sprostać mu może każdy frajer, w realu Dave urasta do rangi superherosa. Mając rajtuzy pod cywilnym ubraniem, zyskuje pewność siebie. Jego ekscentryczne hobby powoduje, że potrafi skupić się na jednej sprawie, na dążeniu do celu. No i wreszcie - hej - ta dziewczyna z ławki obok, śliczna Katie, w której podkochuje się od dawna, zwraca na niego uwagę. Piękne barwy życia codziennego muszą jednak zostać poddane próbie: na drodze Kick-Assa pojawiają się prawdziwi, a nie jacyś tam ściemnieni herosi: Big Daddy i Hit-Girl, na których uwagę zwraca posępny gangster. I zaczyna się awantura.
Millar mówi tak: dzieciństwo ma swoje problemy i należy spełniać marzenia, by od tych problemów się odciągnąć. Ale mówi też tak: trzeba mierzyć siły na zamiary i zdawać sobie sprawę z tego, że to, co jest na niby, powinno takim pozostać. I wreszcie mówi również: spełnię twój sen o załatwianiu bandziorów, ale zobacz ile krwi się poleje, młody człowieku.
Zachcianka nastolatka przeobraża się w grubą sprawę, przez co dzieje się wszystko, co opisałem w pierwszym akapicie niniejszego tekstu. Przemoc, obecna na kartach "Kick-Assa" jest jednocześnie realna (bo przecież nikt tu nie strzela promieniami z oczu i nie ma sił nadprzyrodzonych) i przerysowana. Traktować ją należy jako nieuchronną konsekwencję nieodpowiedzialnego zachowania.
Nie obyło się bez bardzo udanych komentarzy ze strony scenarzysty. A to wrzuca w usta bohaterów dyskusje na temat komiksów Marvela, przedstawiając przeróżne szalone koncepcje, a to świetnie podsumowuje uzależniającą rolę serwisów społecznościowych ("Dave Lizewski miał ośmiu przyjaciół na MySpace, a Kick-Ass całe tysiące"), czy też pokazuje model funkcjonowania tzw. "memów". Dużo dialogów czyta się z uśmiechem na twarzy. Wszystko napisane jest sprawnie, z jajem i polotem, a narysowane wyśmienicie. John Romita Jr. znajduje się w najwyższej formie.
"Kick-Ass" jest elementarzem komiksowego fanboya. To komiks osadzony głęboko w życiu fanów obrazkowych historii, a jednocześnie spełniający ich mokre sny o śmiganiu po dachach w pelerynie i obcisłych majtkach. Do tego jeszcze zabawny. I - oczywiście - przeznaczony tylko dla czytelników dorosłych.
"Kick-Ass". Scenariusz: Mark Millar. Rysunek: John Romita Jr. Tusz: Tom Palmer. Kolor: Dean White. Tłumaczenie: Robert Lipski. Wydawca: Mucha Comics, Warszawa 2013.
Komiks można nabyć tutaj: Sklep Gildia.pl, Incal, Elemental, BUM Projekt
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz