Magazyn komiksowy (1998-2018). Kontakt: ziniolzine@gmail.com

środa, 29 grudnia 2010

"Thorgal: Bitwa o Asgard" - Rosiński/ Sente

Autor: Dominik Szcześniak
Nowe czasy niosą ze sobą nowe rozwiązania. Yves Sente, przejmując pałeczkę po Jeanie van Hamme, przerzucił Thorgala na drugi plan, przed szereg wysuwając postać jego syna, Jolana. Wielu starym, wiernym czytelnikom serii takie rozwiązanie zupełnie się nie spodobało, ale też prawdopodobnie wielu nowych, wiernych czytelników jej przysporzyło. Thorgal powoli dorównał do współczesnych trendów, a że dobrze się w nich czuje, pokazuje na przykładzie spin-offowej serii o Kriss de Valnor i innych podobnych projektów, widniejących w zapowiedziach na kolejne lata.
"Bitwa o Asgard" jest kolejną batalią Yvesa Sente ze spuścizną van Hamme'a. Finezja i fantazja Sente przegrywa w przedbiegach z tym, co van Hamme wyprawiał w czasach świetności serii, ale jednocześnie jest wystarczająco przekonująca, by zostawić daleko w tyle albumy, które pierwszy scenarzysta wytwarzał u schyłku swej pracy nad nią. Sente wyciągnął "Thorgala" z głębokiego dołka i tchnął w niego nowe, bardzo młodzieżowe życie. Próbując dostosować towar do młodego czytelnika, sukcesywnie tworzy wielkie uniwersum przy użyciu postaci, wykreowanych przez swego poprzednika. Na spin-offie dotyczącym Kriss de Valnor się nie skończy. Będzie więcej.

Najnowszy tom serii daje nam kontynuację wątku jolanowskiego, przeplataną z losami Thorgala. Lepiej wypadają te drugie, w których Sente składa hołd schematom scenariuszowym van Hamme'a, ale i pierwsze mają w sobie to coś. Trudno oprzeć się wrażeniu, że linia dzieląca obie fabuły, dzieli również odbiorców pod względem wieku - kawałki z Thorgalem będą hitem dla sentymentalnych trzydziestolatków, Jolan zyska poparcie młodszej widowni. Zmiksowane razem dla jednych będą świadectwem nijakości, a dla drugich zwiastunem nadchodzących zmian.

Problem z Thorgalem w Polsce polega na tym, że jest to bohater wręcz narodowy i jakiekolwiek próby modernizacji serialu mogą być dla ortodoksyjnych fanów zamachem na świętość. "Bitwa o Asgard" nie przeskoczy "Wilczycy", a "Ja, Jolan" nie zrówna się z "Alinoe". Podobnie i rysownik komiksu, Grzegorz Rosiński, jest postacią w Polsce uwielbianą i jego eksperymenty graficzne w najnowszych tomach niekoniecznie przypadną do gustu tym, którym podobała się precyzyjna, realistyczna kreska sprzed lat. Niemniej jednak, Rosiński eksperymentował zawsze, co kilka albumów zmieniając swoją technikę. Osobiście jestem w stanie zaakceptować ten pęd ku nowym rozwiązaniom - zarówno na polu rysunku, jak i rozszerzenia uniwersum thorgalowskiego.

Kilka albumów publikowanych po sobie składało się na cykle w świecie Thorgala - był wątek łączący dwa pierwsze tomy, był znakomity epizod z Krainą Qa, a obecnie mamy serię albumów powiązanych postacią Jolana. Ten cykl dobiega końca. Wkrótce główną rolę w komiksie odzyska Thorgal - miejmy więc nadzieję, że Sente opisując jego przygody sięgnie również po zamknięte, jednotomowe historie.  Patrząc na to, co się dzieje na kartach pierwszego tomu "Kriss de Valnor", całkiem możliwe, że scenarzysta dąży do ponownego połączenia się tych dwóch najciekawiej zarysowanych postaci. Nie mam nic przeciwko, by dał również pohasać Jolanowi, Aaricii czy Tjallowi - czy to w głównej, czy w odrębnych seriach. Nie mam, choć zaliczam się do grona trzydziestoletnich sentymentalistów. Na kolejne tomy będę czekał z niecierpliwością.
"Thorgal: Bitwa o Asgard". Scenariusz: Yves Sente. Rysunek: Grzegorz Rosiński. Tłumaczenie: Wojciech Birek. Wydawca: Egmont 2010

11 komentarzy:

Anonim pisze...

"Grzegorz Rosiński, jest postacią w Polsce uwielbianą i jego eksperymenty graficzne w najnowszych tomach niekoniecznie przypadną do gustu tym, którym podobała się precyzyjna, realistyczna kreska sprzed lat."

To nie żadne eksperymenty tylko zwykła kaszana. Tak wygląda schyłek rysownika - Ros nie jest ani pierwszy ani ostatni, któremu sie to przytrafiło. Taki sam spadek formy jak u Van Hamma - no chyba, że jego ostatnie scenariusze też uważasz za eksperymenty

"Niemniej jednak, Rosiński eksperymentował zawsze, co kilka albumów zmieniając swoją technikę"

Przez prawie czterdzieści lat Rośiński rysował tą samą techniką (czarnym tuszem na białym papierze)
Przez lata pracy jego kreska stawała się coraz bardziej delikatna i finezyjna (bo spontaniczna to była od początku)
I to jedyna różnica jaką widać porównując komiksy rysowane w Polsce (w tym pierwszy Thorgal) i te późniejsze zagraniczne. Ot, przez lata pracy dochodził do coraz większej wprawy i finezji, osiągnął szczyt swoich możliwości (w tym stylu) i teraz to już będzie tylko gorzej i żadne "eksperymenty" tego nie naprawią...

Anonim pisze...

I jakoś nie wierzę, żeby Jolan przyciągnął nowych (młodszych) czytelników. Raczej powoduje odpływ starszych (np. mnie)

Dominik Szcześniak pisze...

Nie uważam ostatnich scenariuszy van Hamme'a za eksperymenty, a za objaw znużenia serią. Dlatego sądzę, że oddanie sterów w ręce nowego scenarzysty jest ok. Nowy scenarzysta = nowy komiks. Jedni odejdą, inni przybiegną prosząc o jeszcze. Normalne.

Anonim pisze...

To dlaczego uważasz "malunki" Rosa za eksperymenty ? Dla mnie to też znużenie serią.

a może w ogóle rysowaniem...

ps. oddanie serii nowym autorom jest ok pod warunkiem, że będą robić to lepiej, a Sente nie jest lepszy od ostatnich Thorgali Van Hamma - i on też niedługo znudzi się serią...

Dominik Szcześniak pisze...

Jest to eksperyment w stosunku do tego, co robił wcześniej. Ty wplątałeś tu delikatność i finezję, ja pozwoliłem sobie eksperyment właśnie.

Sente się znudzi? Nie ma sprawy - niech zaprzęgną do pisania Alana Moore'a, albo nawet do mnie zakukają, to spróbuję.

Van Hamme odszedł. Jego albumy były lepsze. Teraz jest Sente i robi swój komiks. Tak to widzę. porównania do van Hamme'a schowałem do piwnicy, Sente ma u mnie czystą kartę, zwłaszcza, że do tej pory robił praktycznie tylko Jolana, a nie Thorgala.

ps. Nigdy nie wiesz, czy autorzy, którym oddaje się serię, zrobią to lepiej.

Anonim pisze...

Dla Ciebie to eksperyment a dla mnie to bazgroły gościa, któremu nie chce sie juz rysować, bo najlepsze lata ma juz za sobą.

Z tym Moorem to żart ? Bo Alan M. to raczej woli pisać swoje historyjki zamiast lombardowskiej komerchy - tu by mu raczej nie pozwolili rozwinąć skrzydeł :D

Jak oodajesz serię doświadczonemu autorowi to wiesz czego się możesz spodziewać (znając wczesniejsze dokonania)
Sente nie ma czystej karty - juz ja sobie "zabrudził" pierwszymi albumami Thorgala/Jolana, które napisał.
A porównania do van Hamma bedą zawsze bo to jego dzieło Sente kontynuuje.

Dominik Szcześniak pisze...

"Dla Ciebie to eksperyment a dla mnie to bazgroły gościa, któremu nie chce sie juz rysować, bo najlepsze lata ma juz za sobą."

No, wyobraź sobie, że zauważyłem już, że stoimy po przeciwnych stronach barykady. Absolutnie nie mam problemu z Twoim zdaniem. Nie mam nawet problemu z tym, że Ty najwyraźniej masz problem z moim:D

Tak, z Moorem to był żart. Ze mną również.

"Sente nie ma czystej karty - już ja sobie "zabrudził" pierwszymi albumami Thorgala/Jolana, które napisał."

Napisałem, że U MNIE ma czystą kartę. Tak sobie posprzątałem w komiksowym ogródku, że dałem mu ten przywilej.

Tak samo z porównaniami. Już nie porównuję, moje prawo. tak samo nie porównuję długich uszu Batmana w wykonaniu Bisleya do krótkich Boba Kane'a.

Anonim pisze...

W porządku,
ale przede wszystkim to nie powinieneś porównywać Thorgala do Batmana - to nie najlepsza analogia - Thorgal to jednak autorska seria od poczatku rysowana i piasna przez ten sam duet, więc każda zmiana jest boleśniejsza.
Ja nie mam problemu z Twoim zdaniem, tylko problem, że taka dobra (kiedyś) seria tak łatwo upadła i taki dobry (kiedyś)rysownik zszedł na psy (a niektórzy jeszcze bronią tych ostatnich wypocin).

ps. A Batmana też przestałem czytać, skończyłem na długich uszach Kelleya Jonesa.

Dominik Szcześniak pisze...

hm, ale nie wiadomo przecież co będzie z Thorgalem za 50 lat? Może komiksy z jego przygodami wciąż będą powstawać, a tworzyć je będzie n-ty zespół twórców. Kto wie? Może Thorgal zostanie Batmanem?

Anonim pisze...

To predzej Batman zostanie wikingiem (o ile już nie został).

Za piędziesiąt lat to będą wnuki Jolana - na szczęscie jak już tego nie dożyję :D
Wtedy to czytelnicy bedą narzekać jaki to crap piszą nowi autorzy i porównywać z "dobrymi czasami" pana Sente :D
normalnie arrrrrrmaggedon

Dominik Szcześniak pisze...

no i mamy consensus:D

"To predzej Batman zostanie wikingiem (o ile już nie został)."

celne!