Magazyn komiksowy (1998-2018). Kontakt: ziniolzine@gmail.com
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Skalp. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Skalp. Pokaż wszystkie posty

wtorek, 5 czerwca 2018

Scalped #35 - Aaron/ Zezejl

Kiedy czytam serie komiksowe (nie, nie chodzi mi o styl Batmana), na ogół w pewnym momencie zaczynam się obawiać tego samego, za każdym razem: że zmienią pierwszego rysownika, że scenarzysta wpadnie w powtarzalność, że akcja zwolni przez jakiś poboczny epizod, którym z jakiegoś powodu postanawia się wypchać kolejny zeszyt. Wcale nie jest mi łatwo machnąć ręką na coś, co zacznę czytać. Kibicuję twórcom i przeżywam, jak im się coś nie uda. Żywe trupy popełniły chyba wszystkie grzechy tasiemcowe, mój ulubiony Chew z jakiegoś powodu też miał niezrozumiały dla mnie skok w bok z crossoverem Chew/Revival (w wersji „omnivore”, którą zakupiłem do kolekcji, przeskoczyłem czytanie tego fragmentu…). W takich momentach ujawnia się wyższość zeszytówek nad trade'ami (czy też innymi deluksami, omnivorami i galery edyszynsami): zeszytówkę można „wyeliminować” bez konieczności wydzierania niepożądanych stron. Wiadomo przecież, że takie perełki jak 100 Bullets, czy Sandman zdarzają się rzadko. Scalped też sprawiał wrażenie, że do takiego panteonu należeć będzie w całej rozciągłości skalpu. A jednak.

Wszystko przez zeszyt #35 (
Listening to the Earth Turn - pierwsza historia w egmontowskim wydaniu zbiorczym, tom 4), w którym poznajemy opowieść o dwójce starych Indian, Mance'u i Hazel, którzy mieszkają daleko poza miastem i utrzymują się z własnego ogródka. Ona miała problemy z nerkami, on złamał kostkę przy naprawie dachu. Przez to nie mogli zająć się ogródkiem tak, jak od dziesięcioleci to robili. A to zawsze wystarczało im na przeżycie zimy. Mance zmuszony zostaje, aby pojechać po paczkę z żywnością do miasta. Kiedy wraca, znajduje Hazel w czasie kolejnego ataku bólu nerek. Zabiera ją do apteki. Wracają przez śnieg, psuje im się samochód. Kiedy bohatersko docierają do domu, spada na niego samolot wojskowy… Z odszkodowania jednak postanawiają odbudować dom dokładnie w tym samym miejscu.

Historia jest w sumie ładna, samodzielna. Dla każdego, kto nie czytał wcześniej nic ze Scalped, nie przekracza granicy nieznośnej ckliwości. Dobrze pokazuje, że w Rezie można żyć uczciwie i skromnie, że wiara w miłość i własne siły pozwala przetrwać. Krzepi, dodaje otuchy. Dobrze też punktuje wszystko to, co stawia Indian (czy inne mniejszości) w trudnej sytuacji. Może i bez wyjścia?

Problem w tym, że zupełnie nie sprawdza się jako część większej całości. Grzech pierwszy to toporny Zezelj - im dłużej obcuję z jego rysunkami, tym mniej je rozumiem. W Scalped odbiera on niestety klimat opowieści za każdym razem, kiedy przejmuje ołówek. Grzech drugi, to malowanie tła (życie w Rezie), które do niczego scenarzystom nie jest potrzebne. Każdy inny epizod Scalped jest  puzzlem z zestawu 1000 elementów. Ten jest błędem fabrycznym, 1001 częścią układanki, której niczego nie brakuje. A my na koniec, kiedy układanka się dopełnia, zostajemy z jednym elementem całości, który do niczego nie pasuje.
(Kuba Jankowski)
"Scalped" #35. Scenariusz: Jason Aaron. Rysunki: Danijel Zezejl. Kolor: Giulia Brusco. Wydawca: DC Vertigo, marzec 2010.

wtorek, 14 listopada 2017

Skalp (5) - Aaron/ Guera

Skalp się skończył. Dosłownie. Piąty tom osadzonej w indiańskim rezerwacie historii zamyka wszystkie wątki i daje czytelnikowi jasne i klarowne zakończenie. Przez pięć tomów mieliśmy tu do czynienia z jedną z najlepszych obecnie serii wydawanych na polskim rynku, jak również jedną z najciekawszych produkcji linii wydawniczej Vertigo, przeznaczonej dla dorosłego czytelnika. 
Znakomity jest już początek tego albumu, bardzo zresztą charakterystyczny dla scenarzysty cyklu, który lubi sobie czasem odskoczyć od głównej linii fabularnej i opowiedzieć historię niby poboczną, a jednak ściśle związaną z trzonem opowieści. W tym albumie ta krótka historia traktuje o tytułowym skalpie. Nie dość, że napisana jest tak, jak powinny być pisane krótkie formy, po profesorsku i z wyczuciem, to jeszcze jest wzbogacona o galerię rysunków znanych autorów, zgrabnie wkomponowaną w opowieść. Jak wyglądałby Czerwony Kruk rysowany przez Steve’a Dillona? Albo Carol w wykonaniu Jordi Berneta? Albo Catcher w wersji Brendana McCarthy’ego? Chwilowe pojawienie się nowych twórców jest bardzo nienachalne i nie wytrąca z rytmu głównego rysownika serii, który do końca radzi sobie znakomicie. 
Korci mnie, żeby zdradzić coś z zakończenia, z tego jak potoczyły się losy tych wszystkich tragicznych postaci i jakie zmiany zaszły w ich życiu przed ostatnią planszą piątego tomu, ale powstrzymam się. Bardzo polecam zapoznać się z całą serią - wciąga tak bardzo, że przez te pięć tomów można przemknąć niezwykle szybko. 
Warto wspomnieć, że wkrótce komiks ma zostać przeniesiony na małe ekrany. Czego można spodziewać się po serialu? Po pierwsze, na pewno tego, że będzie gorszy od pierwowzoru. Bo tak wybitną rzecz bardzo trudno przeskoczyć. Po drugie: że to nie będzie ładny serial pokroju Dr Quinn, a raczej jeszcze bardziej brutalna wersja Banshee, Deadwood i The Wire. W jego ścieżce dźwiękowej pewnie usłyszymy Bruce’a Springsteena i Johnny’ego Casha, a całość zrealizowana będzie w oparach spaghetti westernu. 
Zanim padną jakiekolwiek pierwsze klapsy na planie tego przedsięwzięcia, warto... tfu! TRZEBA zapoznać się z oryginałem. Znakomitym, wciągającym, dającym po głowie, brutalnym, intrygującym, jedynym w swoim rodzaju. Ziniol poleca.
"Skalp (5)". Scenariusz: Jason Aaron. Rysunki: R.M.Guera. Tłumaczenie: Krzysztof Uliszewski. Wydawca: Egmont Polska, Warszawa 2017.

niedziela, 8 stycznia 2017

Skalp, tom 3 - Aaron/ Guera/ Furno/ Francavilla

Trzecie uderzenie jeszcze mocniejsze niż poprzednie? We wprowadzeniu do trzeciego tomu serii „Skalp” Jason Starr zauważa, że w historii amerykańskiej powieści kryminalnej trwa obecnie okres przejściowy, w którym to pęd za poszukiwaniem kolejnej „wielkiej książki”, pisanej prostym językiem i pozbawionej wyrazistego stylu, spycha na margines powieści mroczne, skomplikowane i tworzone z pomysłem. Dodaje, że zanim wydawcy książek na nowo odkryją mroczne, ryzykowne historie, czytelnicy powinni zainteresować się najlepszymi tworzonymi obecnie opowieściami kryminalnymi. A te, jak twierdzi, oferowane są współcześnie przez komiks. Ta teza nie jest tylko uprzejmością skierowaną w stronę medium przez autora, któremu w jego ramach również zdarzało się tworzyć. Lektura serii „Skalp” potwierdza jego słowa w całej rozciągłości. To chyba najbardziej konsekwentna, drapieżna, mroczna i ekscytująca fabuła, jaka przytrafiła się gatunkowi w ostatnich latach. 
Trzeci tom opowieści o mieszkańcach rezerwatu Prairie Rose nie tyle trzyma poziom poprzednich, co wrzuca historię w jeszcze bardziej podwyższające adrenalinę rejony. Jason Aaron, którego pisarstwo polski czytelnik miał okazję poznać już zarówno od lepszej, jak i gorszej strony, na świecie zasłynął właśnie „Skalpem”. I jest to jego najdojrzalsze jak dotąd dzieło. 
Fabuła nie ma charakteru liniowego. Mnóstwo tu retrospekcji, jeszcze więcej zabiegów polegających na pozornym odejściu od głównej linii fabularnej, czy też efektownych wprowadzeń na scenę wydarzeń nowych bohaterów. Jason Aaron zwykłą historyjkę o tajniaku wgryzającym się w struktury mafijne podlewa obyczajowym sosem i brutalną rzeczywistością. Igra z czytelnikiem, uświadamiając mu, że to właśnie on jest panem tej opowieści. Nie prosi o jego zaufanie, ale gdzieś między kadrami dobitnie daje do zrozumienia, że jeśli tym zaufaniem go obdarzymy, on odwdzięczy się w finale opowieści. 
Na finalną nagrodę od Jasona Aarona będziemy musieli poczekać - przed nami jeszcze dwa tomy tej historii. Ale już w trzeciej odsłonie indiańskiego kryminału autor oferuje tyle smakowitych kąsków, że absolutnie nie można poczuć się zawiedzionym. Jedynym zawodem jest tu rysownik - R.M.Guera, który rysuje tak fantastycznie, że bledną przy nim inni współtwórcy warstwy graficznej serialu. Jakkolwiek o Davide Furno i Francesco Francavilli bez kontekstu Guery można by powiedzieć, że są świetni w tym co robią, tak umiejscowienie ich prac obok grafik fenomenalnego Serba powoduje, że różnica poziomów widoczna jest gołym okiem. Na szczęście większość kartek trzeciego tomu serii zarysował mistrz. 
„Skalp” to idealny materiał na serial telewizyjny czy film kinowy, ale po co adaptować coś, co jest tak profesjonalnie przygotowane w konwencji komiksu, czyli najlepszego obecnie nośnika mrocznych kryminałów?
"Skalp, tom 3". Scenariusz: Jason Aaron. Rysunki: R.M. Guera, Davide Furno, Francesco Francavilla. Tłumaczenie: Krzysztof Uliszewski. Wydawca: Egmont Polska, Warszawa 2016. Komiks można kupić tutaj: Sklep wydawcy, Sklep Gildia.pl

sobota, 11 czerwca 2016

Skalp, tom 2 - Aaron/ Guera/ Furno/ Leon

Bardzo często pierwszy tom serii uznajemy za świetny, ponieważ oddziałuje on na czytelnika na zasadzie zaskoczenia. Tom drugi, tego elementu pozbawiony, musi postarać się nieco bardziej, by utrzymać zainteresowanie odbiorcy. I to właśnie drugi tom jest prawdziwym testem dla twórców, którzy – aby nie przegrać po niezwykle udanym starcie – muszą zmienić nieco optykę, odejść od schematu i zaskoczyć ponownie, ale już w odmienny sposób. Piszę o tym, ponieważ do sprzedaży trafił właśnie drugi tom serii „Skalp”, której pierwszy odcinek bardzo chwaliłem. Drugi muszę pochwalić jeszcze bardziej. 
Jason Aaron, po mocnym wprowadzeniu do perypetii mieszkańców rezerwatu Prairie Rose, jeszcze bardziej pogłębia beznadzieję znaną z pierwszego tomu, wciąż pisząc językiem autentycznym i bezlitośnie wnikając w relacje między bohaterami. Rezerwat Prairie Rose to kraj Trzeciego Świata leżący w samym sercu Stanów Zjednoczonych. Ponad połowa mieszkańców żyje tu poniżej poziomu biedy. 80% jest bez pracy. Liczba samobójstw wśród dorosłych czterokrotnie przewyższa średnią krajową, alkoholizm dotyka 8 na 10 rodzin. W większości domów nie ma elektryczności, wody, ani telefonu. Gliniarzem na usługach lokalnego mafiozo jest tu Dash Zły Koń, który jednocześnie jest agentem FBI. 
Jason Aaron pisze tu jedną ze swoich najlepszych historii. Brudną, pogrążoną w mroku, indiańskich legendach, a jednocześnie bezlitośnie osadzoną w brutalnej rzeczywistości, w której trup ściele się gęsto, a bohaterowie to ludzkie wraki, posługujące się sloganami, w które dawno przestali wierzyć. 
Drugi tom „Skalpu” świetnie pokazuje samotność i wyobcowanie. Są tu genialnie nakreślone relacje synów z matkami, czy fenomenalnie uchwycona komunikacja niewerbalna między kochankami. W czasach, gdy większość zeszytów komiksowych kończy się szokującymi zawieszeniami akcji, Aaron i Guera stosują niepopularny zabieg wyciszenia końcówki komiksu. Grają emocjami, zdawkowym słowem lub wręcz milczeniem zilustrowanym przez wymowny kadr. 
Świat „Skalpu” to miejsce niezwykle brutalne, powodujące wibrowanie w żołądku, a jednocześnie tak sprawnie uchwycone przez autorów, że od lektury nie można się oderwać. Znakomita rzecz. 
"Skalp, tom 2". Scenariusz: Jason Aaron. Rysunki: R. M. Guera, Davide Furno, John Paul Leon. Kolory: Giulia Brusco. Tłumaczenie: Krzysztof Uliszewski. Wydawca: Egmont Polska, Warszawa 2016
Komiks można kupić tutaj: Sklep wydawcy, Sklep. Gildia.pl

środa, 2 marca 2016

Skalp - Aaron/ Guera

"Skalp" Jasona Aarona i Rajko Milosevica to jedna z najbardziej wyczekiwanych premier tego roku - głównie wśród fanów komiksów z oficyny Vertigo, a więc historii przeznaczonych dla dorosłego odbiorcy, wkręcających się w mózg i niepokojących. Na nasz rynek ten komiks wchodzi w momencie, gdy na zachodzie ukazała się już całość serii (60 zeszytów zebranych w 10 albumach). Pierwszy tom polskiej wersji językowej zbiera dwa zbiorcze wydania oryginału - "Indian Country" i "Hoka Hey". Doceniony przez zachodnią krytykę serial został uznany za jeden z najciekawszych współczesnych komiksów opublikowanych w ramach Vertigo.
Choć "Skalp" ma jednego bohatera aspirującego do bycia głównym, to cały komiks opowiada raczej o pewnej lokalnej społeczności. Podobnie jak serial "The Wire" opowiadał o Baltimore, a "Miasteczko Twin Peaks" o... Twin Peaks, tak "Skalp" daje czytelnikom wgląd w życie mieszkańców rezerwatu Prairie Rose. Ich ogólna sytuacja jest beznadziejna – nie ma pracy, kwitnie handel narkotykami, a średnia roczna sprzedaż puszek piwa to 4 miliony na 28 mieszkańców. W te nędzne pejzaże po 15 latach nieobecności powraca Dashiell Zły Koń – twardy, mocny w gębie i bezkompromisowy Indianin. Tym powrotem i ukrytymi w swojej szafie trupami wywołuje ciąg elektryzujących społeczność rezu (tak slangowo określany jest w komiksie rezerwat) wydarzeń - tych współczesnych, jak otwarcie kasyna przez lokalnego gangstera Lincolna Czerwonego Kruka, jak i zakorzenionych w latach siedemdziesiątych ubiegłego wieku i związanych z walką na rzecz praw Indian. Ten ostatni wątek został zresztą oparty na faktach - w 1975 roku Leonard Peltier, Indiański radykał, został aresztowany za morderstwo dwóch agentów FBI podczas strzelaniny w rezerwacie Pine Ridge. Wątek ten stanowi istotny punkt zaczepienia w komiksie.
"Skalp" to czarny kryminał. Brutalny komiks sensacyjny, w którym padają ostre słowa i dzieją się straszne rzeczy. Bardzo podobny do serialu "Banshee" – tam też do przytłoczonego beznadzieją i syfem miasta wkracza niekonwencjonalnie działający strażnik prawa z dość przypadkowego nadania. Idealne zawieszenia akcji, świetnie nakreślone postaci i elektryzujące relacje między nimi, jak również dość spora dawka seksu i przemocy dostają tu wsparcie w postaci sprawnych dialogów i znakomicie przygotowanego scenariusza.
Poza trzymającą w napięciu fabułą, "Skalp" może pochwalić się świetną realizacją. Pierwszym, co przykuwa  uwagę jest konstrukcja scenariusza. Większość odcinków oparta jest na retrospekcjach. W związku z tym zdarzenia z przeszłości zyskują swoją dramaturgię i nie są przedstawiane w nużących monologach bohaterów. Drugim ogromnym plusem "Skalpu" są rysunki autorstwa serbskiego twórcy Rajko Milosevica, działającego pod pseudonimem R.M. Guera. Jego dynamiczne, brudne obrazki przywodzą na myśl komiksy Vertigo z początkowego, najlepszego okresu tego wydawnictwa. I tak też wygląda cały "Skalp" – jakby był wydany na początku lat dziewięćdziesiątych, a jednocześnie wzbogacony współczesną dynamiką.

Do początków Vertigo w kontekście "Skalpu" odnosi się we wstępie Brian K. Vaughan, który dosadnie stwierdza, że "większość amerykańskich autorów jest do bani", ponieważ podwaliny pod sukces linii Vertigo położyli twórcy z Wysp Brytyjskich - Milligan, Morrison, Ennis i spółka. Wreszcie jakiś rodowity Amerykanin dorównał im poziomem. W sukurs poszli mu pozostali współpracownicy - Guera ze swoimi brudnymi rysunkami i duet Lee Loughridge/ Giulia Brusco z kolorami przypominającymi największe osiągnięcia uznanej kolorystki pierwszych komiksów Vertigo, Sherylin van Valkenburgh.   

"Skalp" to bardzo mocne wejście nowej serii na polski rynek. A ponoć ma być jeszcze lepiej. To produkt zdecydowanie wart polecenia.
"Skalp, tom pierwszy". Scenariusz: Jason Aaron. Rysunki: R. M. Guera. Kolory: Lee Loughridge, Giulia Brusco. Tłumaczenie: Krzysztof Uliszewski. Wydawca: Egmont Polska, Warszawa 2016.
Komiks można nabyć tutaj: Sklep wydawcy, Sklep. Gildia.pl