Autor: Dominik Szcześniak
Komiks biograficzny nie należy do najprostszych w realizacji. Robiąc taki komiks, należy na przykład oddać realia epoki, skomentować twórczość danego artysty, wypadałoby też ukazać go w interakcji z innymi twórcami, rozpracować najdrobniejszy szczegół, uniknąć stawiania bezrefleksyjnego pomnika itd, itp. A w tym wszystkim należy przede wszystkim pamiętać, że pracuje się na gruncie sztuki, której podstawą jest współdziałanie słowa z obrazem. Te wytyczne - zapewne jedne z wielu - przyszły mi do głowy po lekturze komiksu Kiki z Montparnasse'u. Dlaczego? Ponieważ wszystkie z nich zostały w nim zastosowane. W dodatku zastosowane w taki sposób, że powstała znakomita lektura, faktycznie stanowiąca jeden z najlepszych komiksów opartych na faktach. O ile nie najlepszy.
Alice Prin, w świadomości znawców tematu funkcjonująca jako Kiki, była muzą wielu żyjących w pierwszej połowie XX wieku artystów. Od nazwy paryskiej dzielnicy została nazwana Królową Montparnasse'u. Była modelką, aktorką, piosenkarką kabaretową. Zmarła w 1952 roku z powodu powikłań choroby alkoholowej. Była artystką, lubiła więc zabawić się jak artystka, w związku z czym jej życiu towarzyszył alkohol, narkotyki i słynni kochankowie, którzy sprawiali, że "jej cycki stawały się sztuką".
Nie znam innych prac Catel i Jose-Louisa Bocqueta, ale w tej jednej stworzyli zabójczy duet, który nie tyle świetnie konstruuje scenariusz i rozrysowuje poszczególne sceny, co po prostu opowiada komiksem. Rzucająca się w oczy lekkość w rysowaniu wzbogacona jest brakiem narracji i podporządkowaniem się trudnej sztuce dialogu. Zapomnijcie o długich wywodach narratora, o zajmujących pół strony datownikach z trudnymi terminami. Kiki z Montparnasse'u to komiks w najczystszej postaci. Niewątpliwie wybitny, ale też będący świadectwem świetnej zabawy rysowniczki i scenarzysty.
Z prostej dziewki ze wsi, poprzez pokazującą cycki za kilka franków ulicznicę, do obiektu westchnień i źródła natchnień Mędrzyckiego, Fujity, Kislinga i innych - droga modelki z Montparnasse'u na szczyt okraszona jest mnóstwem anegdot, dotyczących sztuki i ludzi, którzy ją tworzyli. Kiki, ładując się do pracowni i łóżek artystów i cały czas grając pierwsze skrzypce w komiksie, fantastycznie kreuje drugi plan. Skutkiem tego Czytelnik staje się świadkiem metod twórczych Soutine'a, doświadcza magii obiektywu Mana Raya czy też podsłuchuje rozmowy na temat stosunków do sztuki i miłości Pabla Picassa. Ten komiks to żywy obraz Paryża, pokazujący miasto od piekarni, poprzez knajpy i hotele, na słynnych galeriach kończąc. Zrobiony z pokorą i wirtuozerią, przejawiającą się chociażby w braku ferowania swoich tez dotyczących światka artystycznego. O dadaizmie wypowiada się Tzara, o fotografii nawija Ray, a jedyny komentarz, jakiego uświadczymy to ten autorstwa Kiki z Montparnasse'u. Autorzy komiksu po prostu udostępniają czytelnikowi te treści.
Alice Prin, w świadomości znawców tematu funkcjonująca jako Kiki, była muzą wielu żyjących w pierwszej połowie XX wieku artystów. Od nazwy paryskiej dzielnicy została nazwana Królową Montparnasse'u. Była modelką, aktorką, piosenkarką kabaretową. Zmarła w 1952 roku z powodu powikłań choroby alkoholowej. Była artystką, lubiła więc zabawić się jak artystka, w związku z czym jej życiu towarzyszył alkohol, narkotyki i słynni kochankowie, którzy sprawiali, że "jej cycki stawały się sztuką".
Nie znam innych prac Catel i Jose-Louisa Bocqueta, ale w tej jednej stworzyli zabójczy duet, który nie tyle świetnie konstruuje scenariusz i rozrysowuje poszczególne sceny, co po prostu opowiada komiksem. Rzucająca się w oczy lekkość w rysowaniu wzbogacona jest brakiem narracji i podporządkowaniem się trudnej sztuce dialogu. Zapomnijcie o długich wywodach narratora, o zajmujących pół strony datownikach z trudnymi terminami. Kiki z Montparnasse'u to komiks w najczystszej postaci. Niewątpliwie wybitny, ale też będący świadectwem świetnej zabawy rysowniczki i scenarzysty.
Z prostej dziewki ze wsi, poprzez pokazującą cycki za kilka franków ulicznicę, do obiektu westchnień i źródła natchnień Mędrzyckiego, Fujity, Kislinga i innych - droga modelki z Montparnasse'u na szczyt okraszona jest mnóstwem anegdot, dotyczących sztuki i ludzi, którzy ją tworzyli. Kiki, ładując się do pracowni i łóżek artystów i cały czas grając pierwsze skrzypce w komiksie, fantastycznie kreuje drugi plan. Skutkiem tego Czytelnik staje się świadkiem metod twórczych Soutine'a, doświadcza magii obiektywu Mana Raya czy też podsłuchuje rozmowy na temat stosunków do sztuki i miłości Pabla Picassa. Ten komiks to żywy obraz Paryża, pokazujący miasto od piekarni, poprzez knajpy i hotele, na słynnych galeriach kończąc. Zrobiony z pokorą i wirtuozerią, przejawiającą się chociażby w braku ferowania swoich tez dotyczących światka artystycznego. O dadaizmie wypowiada się Tzara, o fotografii nawija Ray, a jedyny komentarz, jakiego uświadczymy to ten autorstwa Kiki z Montparnasse'u. Autorzy komiksu po prostu udostępniają czytelnikowi te treści.
Wielka sztuka, wielcy artyści i wielka historia zasłużyły na odpowiednią oprawę w komiksie. I taką dostały. Ci, którzy spodziewali się oddania palety barw tamtych czasów, przybierania przez rysownika odpowiednich do malarza technik i utrzymania albumu w artystycznym melanżu na styku Picassa i Mędrzyckiego, zostają odesłani do albumów z malarstwem. Kiki jest komiksem narysowanym prostą, czarno białą kreską. W zupełności wystarczającą i będącą gwarantem równowagi formy i treści. Przez tę opowieść płynie się bez zgrzytów. Catel Muller, która w sposób lekki i przyjazny dla oka, a jednocześnie esencyjny dla treści, zastosowała język komiksu dołączyła do panteonu twórców, dla których Kiki była muzą.
Po pierwszej lekturze Kiki stwierdziłem, że kolejna nie jest konieczna, ponieważ to, co przeczytałem na długo zostało w głowie. Komiks jest jednak tak magnetyczny, że podchodząc do niego po raz kolejny, bawiłem się równie dobrze. Zachwyceni Kiki będą zarówno wielbiciele sztuki, jak i fani komiksu obyczajowego. A dla tych, dla których opowiadanie komiksem to za mało, na końcu albumu przygotowano chronologię wydarzeń przedstawionych w komiksie oraz notki biograficzne pojawiających się w nim twórców.
Od dawna w Polsce czynione są starania, aby komiks wyszedł do ludzi. Kiki z Montparnasse'u to póki co produkt, który - jako wspaniały komiks i świadectwo historyczne - w tym temacie powinien mieć największe powodzenie.
Po pierwszej lekturze Kiki stwierdziłem, że kolejna nie jest konieczna, ponieważ to, co przeczytałem na długo zostało w głowie. Komiks jest jednak tak magnetyczny, że podchodząc do niego po raz kolejny, bawiłem się równie dobrze. Zachwyceni Kiki będą zarówno wielbiciele sztuki, jak i fani komiksu obyczajowego. A dla tych, dla których opowiadanie komiksem to za mało, na końcu albumu przygotowano chronologię wydarzeń przedstawionych w komiksie oraz notki biograficzne pojawiających się w nim twórców.
Od dawna w Polsce czynione są starania, aby komiks wyszedł do ludzi. Kiki z Montparnasse'u to póki co produkt, który - jako wspaniały komiks i świadectwo historyczne - w tym temacie powinien mieć największe powodzenie.
Kiki z Montparnasse'u. Scenariusz: Jose-Louis Bocquet. Rysunki: Catel. Tłumaczenie: Katarzyna Koła. Wydawca: kultura gniewu 2012
Komiks można nabyć tutaj: Sklep.Gildia.pl
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz