Magazyn komiksowy (1998-2018). Kontakt: ziniolzine@gmail.com

piątek, 20 sierpnia 2010

"Żywe trupy 10" - Kirkman, Adlard

Autor: Dominik Szcześniak

Seriale przeż
ywają swój renesans. Po wywindowaniu poziomu przez "Twin Peaks" i "Przystanek Alaska" na początku lat 90-tych, potencjał drzemiący w tej formie nieco przygasł, by eksplodować już w XXI wieku produkcjami pokroju "Prison Break", które gwarantowały widzom konkretne emocje i odpowiednie zawieszenia akcji na koniec odcinka. Serialowe pokolenie "Dextera", "Californication", "Lie to me" czy "True Blood" ogląda hurtowo, często rezygnując ze snu. Kolejne zarywanie nocy zagwarantuje nam ekranizacja "Żywych trupów", zaplanowana na październik.

Komiks Kirkmana od samego początku swego istnienia był idealnym materiałem na tego typu zabieg. Tak, jak zazwyczaj komiksiarze nie są zadowoleni z efektów adaptacji, tak tutaj - przez wzgląd na czysto rozrywkowy charakter komiksu, nie podszyty żadnym artystowskim kultem - nie powinni być zawiedzeni, zwłaszcza, że trailer serialu zapowiada wierność oryginałowi. Frank Darabont zgromadził na planie same znane twarze - jest pani z "Prison Break", pan z "Nauczycieli", gość z "Jericho", jak również etatowy aktor Darabonta, który pojawił się w dwóch jego najsłynniejszych filmach, "Zielonej mili" i "Skazanych na Shawshank". Trailer dobitnie pokazuje, że będzie mnóstwo akcji, dużo zombiaków, fantastyczne zdjęcia i przekonujące scenografie. Czy znajdzie się miejsce na telenowelistyczne akcenty, które w komiksie tak często grały na emocjach czytelnika? Na pewno.

Zanim Rick, Carl i spółka staną się postaciami filmowymi, Taurus Media wypuścił na rynek dziesiąty tom ich komiksowej wersji. "Czym się staliśmy" - jak zresztą sam tytuł wskazuje - dogłębnie sięga w głowy bohaterów, którzy do tej pory głównie patrzyli na to co się dzieje, załamywali ręce, uciekali i szukali bezpiecznego schronienia, a teraz dorzucają do tego psychoanalizę swoich poczynań i oswajają się ze zmianami, jakie w nich zaszły. Bo w ich życiu nie ma już wesoło. I nie ma lekko. Każdy po kolei wyciąga z siebie zwierzaka; każdy dostaje również jedną lub więcej bardzo drastycznych scen, ukazujących postęp tego zezwierzęcenia. Kirkman podąża w stronę dehumanizacji głównych bohaterów opowieści, przy okazji pogrążając większość z nich w szaleństwie. Najciekawsze jest to, że robi to właściwie od samego początku opowieści. Cały czas pisze to samo, a jednak potrafi zaciekawić - głównie dialogami, wątkami pobocznymi, już nieco mniej tym tasiemcowym, emocjonalnym aspektem. "Czym się staliśmy" czyta się dobrze, a po przeczytaniu chce się więcej. O to przecież chodzi.


To, że "Żywe trupy" dobrym komiksem są, wielu już wie. Nadchodzący szybkimi krokami serial może tylko grono jego fanów powiększyć. Mam nadzieję, że nowego tomu doczekamy się jeszcze przed premierą filmowej wersji - przecież to najlepsza z możliwych promocji.

"Żywe trupy 10: Czym się staliśmy". Scenariusz: Robert Kirkman. Rysunek: Charlie Adlard. Współpraca graficzna: Cliff Rathburn. Okładka: Charlie Adlard i Cliff Rathburn. Tłumaczenie: Robert Lipski. Wydawca: Taurus Media 2010

Brak komentarzy: