Magazyn komiksowy (1998-2018). Kontakt: ziniolzine@gmail.com

niedziela, 29 sierpnia 2010

"Tajna Wojna" - Bendis, Dell'Otto

Autor: Dominik Szcześniak

Napakowan
y akcją, superbohaterami i superłotrami - w większości znanymi polskim czytelnikom - komiks przygotował duet Bendis/Dell'Otto. Już sama jego geneza jest interesująca - scenarzysta komiksu oparł bowiem jego fabułę o - jak twierdzi - autentyczne opowieści anonimowego urzędnika służb wywiadowczych Stanów Zjednoczonych. Urzędnik ten zresztą napisał również wprowadzenie do komiksu, w którym stwierdza, że wydarzenia zawarte w "Tajnej wojnie" to najczystsza prawda, a jej autentyczni bohaterowie zostali przez Bendisa wyposażeni w twarze superbohaterów. Mamy więc do czynienia z komiksem, w którym albo scenarzysta chce nas zrobić w konia, albo ktoś zrobił w konia scenarzystę dawno, dawno temu.

Nie zmienia to jednak faktu, że "Tajna wojna" jest również całkiem niezłą rozrywką, przyrządzoną według tysiąca klisz. Bendis historię urzędnika usłyszeć miał ponoć będąc brzdącem. I bardziej niż kronikarskie zapiski przedstawicieli tajnych służb, traktować należy ten komiks jako fikcję, przefiltrowaną przez umysł młodego człowieka. "Tajna wojna" jest komiksem dla dużych chłopców, którzy uwielbiają, gdy na kartach komiksu pojawia się niezliczona ilość bohaterów i łotrów. Tu jest ich mnóstwo - Spiderman, Wolverine, Captain America, Daredevil, Luke Cage i Czarna Wdowa - taki skład zebrał sobie Nick Fury do przeprowadzenia tajnej misji. Misji tak tajnej, że żaden z członków brygady jej nie zapamięta, ale za to będzie musiał stawić czoła jej reperkusjom.

Bendis rozpoczął ten album znakomicie - jest amerykański patos w odpowiednich momentach, są cliffhangery, których nie powstydziliby się najlepsi rzemieślnicy gatunku, są również fantastycznie pisane dialogi. Z celnym dystansem i nawiązaniem do archetypowych wizerunków bohaterów, których znamy z komiksów TM-Semic. I jakkolwiek powoływanie się na wydawnictwo, które od dawna nie publikuje już komiksów, często bywa nadużyciem, tak tutaj wydaje się bardzo celne: można bowiem odnieść wrażenie, że komiks ten napisany został specjalnie dla polskiego pokolenia, kupującego komiksy na początku lat dziewięćdziesiątych. Jest tu wszystko, co znamy z tamtych czasów: Spiderman, nawijający swoimi dowcipnymi gadkami, jego wrogowie, którzy apogeum swej świetności mieli właśnie wtedy - Scorpion, Tinkerer, Shocker, Hobgoblin. Podobny klimat i znane twarze. A nawet bardzo znane - jedną z bohaterek komiksu jest bowiem Angelina Jolie, która dla niepoznaki przybrała pseudonim Daisy Johnson.

W połowie komiks niestety nieco się sypie - Bendis nie wie kiedy przestać. Patos oraz chęć śmieszenia dialogami i wynajdywania w nich nawiązań z przeszłości stosuje bez umiaru, co może wywołać niestrawność. Ostatnie rozdziały komiksu to totalna nawalanka między łotrami a herosami - widocznie zamysłem autorów było przełożenie środka ciężkości na ekspresyjne, malownicze kadry Gabriela Dell'Otto. Osobiście nie do końca jestem przekonany do tego rodzaju grafik i sądzę, że lepiej zrobiłaby albumowi wersja rysunkowa. Chaos, choć malowniczy, pozostaje jednak chaosem. A malowanie na podstawie jednego zdjęcia Angeliny Jolie skutkuje niestety tym, że w momencie, gdy artysta ma ukazać postać z innego profilu, nie jest już ona tak rozpoznawalna, jak powinna.

"Tajna wojna", mimo kiepskiej drugiej połowy, jest jednak komiksem wartym przeczytania. To, co wyprawia Bendis na pierwszych stronach albumu jest bardzo smakowitym kąskiem dla starych wyjadaczy komiksów o superbohaterach. Nieważna nieco absurdalna fabuła. Nieważne, że ktoś kiedyś zrobił Briana Michaela Bendisa w konia. Ważne, że "tajna wojna" jest pulpą całkiem wysokiej próby.

"Secret War: Tajna wojna". Scenariusz: Brian Michael Ben
dis. Rysunek: Gabriele Dell'Otto. Tłumaczenie: Tomasz Sidorkiewicz. Wydawca: Mucha Comics 2010

Brak komentarzy: