Magazyn komiksowy (1998-2018). Kontakt: ziniolzine@gmail.com

czwartek, 7 stycznia 2010

Rok 2009: odsłona trzecia

Autor: Dominik Szcześniak

Rok temu, podsumowując okres od stycznia do grudnia 2008 byłem w o tyle komfortowej sytuacji, że mogłem posłużyć się kilkoma metaforami oraz - przez wzgląd na fakt debiutu magazynu na rynku - porównać go do kilku innych, mniej lub bardziej hucznych powrotów filmowo - muzycznych. Dzisiaj, gdybym chciał robić to samo, nie byłoby to w żadnym
wypadku korzystne dla "Ziniola". Dlaczego?

Ponieważ New Kids on the Block przestali dawać koncerty po reaktywacji...

Ponieważ The Smashing Pumpkins po wznowieniu działalności i wydaniu jednej płyty, zawiesili tę działalność ponownie, po czym znowu się reaktywowali, lecz już jedynie w osobie Billy'ego Corgana, który w dodatku radzi sobie bardzo słabo...

Ponieważ Guns'n'Roses sukcesu nie odnieśli, choć wciąż grają...


Jak więc widać, większość porównań, które wysnułem była lipna. Ogromna część powrotów nie potrafiła sprostać swojej legendzie i nie przetrwała. Na szczęście, poza powyższymi, pozwoliłem sobie na jeszcze jedną akcję porównawczą.


Mickey Rourke powrócił w glorii i chwale. Od końca 2008 poprzez pierwszy kwartał 2009 zbierał zasłużone laury za "Wrestlera" i zasłużoną sympatię za swoje wystąpienia, podczas których odbierał przyznawane mu w ilościach hurtowych nagrody. Po roli w filmie Aronofskiego pojawił się już jednak w kilku słabszych pozycjach ("The Informers"), a choć w niedalekiej przyszłości ponownie widać światełko ("St. Vincent"), to zanim do niego dotrze, będzie musiał przebrnąć przez raczej niewyszukane role ("Iron Man 2", "The Expendables"). Wiem, że przyrównywanie drogi rozwojowej "Ziniola" do kariery największego aktora światowego kina jest nawet nie lekkim nadużyciem, lecz niech mnie diabli, jeśli nie odnalazłbym w nich punktów wspólnych!

Parafrazując początek poprzedniego akapitu, mógłbym napisać, że "Ziniol" również powrócił i że przez pewien czas zbierał opinie od krytyków i czytelników, po czym słuch o nim nieco przycichł, a teraz - przygotowując się do większego wejścia - będzie musiał przebrnąć przez kilka problematycznych kwestii.
Ale to przyszłość. Teraz natomiast, porzucając porównawcze dywagacje, podsumuję przeszłe 365 dni.

W 2009 roku ukazały się 4 numery "Ziniola", obleczone w nową szatę graficzną, której autorem był Daniel Chmielewski. Na łamach magazynu, poza komiksami z Polski i zagranicy oraz wyczerpującymi artykułami na przeróżne tematy, udało nam się przemycić kilka gorących informacji na długo przed tym, nim zrobiły to serwisy internetowe. Wywołaliśmy Petera Milligana i sprokurowaliśmy jego przyjazd do Polski; pośrednio również przyczyniając się do wydania "Skina". Wreszcie: "Ziniola" wydawaliśmy regularnie. To trochę paranoja upatrywać pozytywów w tym, że rzetelnie wykonało się swoją robotę na czas, ale jak widać nie wszystkie magazyny w przeciągu ostatnich lat tejże sztuki dokonywały.


Rozwinął się blog "Ziniola". W minionym roku mieliśmy ok. 150 wejść w przeróżnej postaci: recenzji, ciekawostek, komiksów, notek informujących o magazynie. Tę tendencję chcemy podtrzymać, a nawet rozwinąć. Mam nadzieję, że komuś to, co tu piszemy (a przeważnie - ja piszę) się przydaje.


Rok 2009 to była kupa roboty w ziniolowej redakcji. Nieco stresu, dużo nerwów, odrobina partyzantki, ale też satysfakcja na koniec kwartału. Wielkie dzięki dla wszystkich, którzy podsyłali nam swoje komiksy i artykuły - zarówno dla tych, którzy robili to regularnie, jak i tych, którzy jednorazowym strzałem chcieli uzyskać wpis w CV. Dziękuję i zachęcam do dalszego współdziałania.

Brak komentarzy: