Magazyn komiksowy (1998-2018). Kontakt: ziniolzine@gmail.com

środa, 2 marca 2016

Skalp - Aaron/ Guera

"Skalp" Jasona Aarona i Rajko Milosevica to jedna z najbardziej wyczekiwanych premier tego roku - głównie wśród fanów komiksów z oficyny Vertigo, a więc historii przeznaczonych dla dorosłego odbiorcy, wkręcających się w mózg i niepokojących. Na nasz rynek ten komiks wchodzi w momencie, gdy na zachodzie ukazała się już całość serii (60 zeszytów zebranych w 10 albumach). Pierwszy tom polskiej wersji językowej zbiera dwa zbiorcze wydania oryginału - "Indian Country" i "Hoka Hey". Doceniony przez zachodnią krytykę serial został uznany za jeden z najciekawszych współczesnych komiksów opublikowanych w ramach Vertigo.
Choć "Skalp" ma jednego bohatera aspirującego do bycia głównym, to cały komiks opowiada raczej o pewnej lokalnej społeczności. Podobnie jak serial "The Wire" opowiadał o Baltimore, a "Miasteczko Twin Peaks" o... Twin Peaks, tak "Skalp" daje czytelnikom wgląd w życie mieszkańców rezerwatu Prairie Rose. Ich ogólna sytuacja jest beznadziejna – nie ma pracy, kwitnie handel narkotykami, a średnia roczna sprzedaż puszek piwa to 4 miliony na 28 mieszkańców. W te nędzne pejzaże po 15 latach nieobecności powraca Dashiell Zły Koń – twardy, mocny w gębie i bezkompromisowy Indianin. Tym powrotem i ukrytymi w swojej szafie trupami wywołuje ciąg elektryzujących społeczność rezu (tak slangowo określany jest w komiksie rezerwat) wydarzeń - tych współczesnych, jak otwarcie kasyna przez lokalnego gangstera Lincolna Czerwonego Kruka, jak i zakorzenionych w latach siedemdziesiątych ubiegłego wieku i związanych z walką na rzecz praw Indian. Ten ostatni wątek został zresztą oparty na faktach - w 1975 roku Leonard Peltier, Indiański radykał, został aresztowany za morderstwo dwóch agentów FBI podczas strzelaniny w rezerwacie Pine Ridge. Wątek ten stanowi istotny punkt zaczepienia w komiksie.
"Skalp" to czarny kryminał. Brutalny komiks sensacyjny, w którym padają ostre słowa i dzieją się straszne rzeczy. Bardzo podobny do serialu "Banshee" – tam też do przytłoczonego beznadzieją i syfem miasta wkracza niekonwencjonalnie działający strażnik prawa z dość przypadkowego nadania. Idealne zawieszenia akcji, świetnie nakreślone postaci i elektryzujące relacje między nimi, jak również dość spora dawka seksu i przemocy dostają tu wsparcie w postaci sprawnych dialogów i znakomicie przygotowanego scenariusza.
Poza trzymającą w napięciu fabułą, "Skalp" może pochwalić się świetną realizacją. Pierwszym, co przykuwa  uwagę jest konstrukcja scenariusza. Większość odcinków oparta jest na retrospekcjach. W związku z tym zdarzenia z przeszłości zyskują swoją dramaturgię i nie są przedstawiane w nużących monologach bohaterów. Drugim ogromnym plusem "Skalpu" są rysunki autorstwa serbskiego twórcy Rajko Milosevica, działającego pod pseudonimem R.M. Guera. Jego dynamiczne, brudne obrazki przywodzą na myśl komiksy Vertigo z początkowego, najlepszego okresu tego wydawnictwa. I tak też wygląda cały "Skalp" – jakby był wydany na początku lat dziewięćdziesiątych, a jednocześnie wzbogacony współczesną dynamiką.

Do początków Vertigo w kontekście "Skalpu" odnosi się we wstępie Brian K. Vaughan, który dosadnie stwierdza, że "większość amerykańskich autorów jest do bani", ponieważ podwaliny pod sukces linii Vertigo położyli twórcy z Wysp Brytyjskich - Milligan, Morrison, Ennis i spółka. Wreszcie jakiś rodowity Amerykanin dorównał im poziomem. W sukurs poszli mu pozostali współpracownicy - Guera ze swoimi brudnymi rysunkami i duet Lee Loughridge/ Giulia Brusco z kolorami przypominającymi największe osiągnięcia uznanej kolorystki pierwszych komiksów Vertigo, Sherylin van Valkenburgh.   

"Skalp" to bardzo mocne wejście nowej serii na polski rynek. A ponoć ma być jeszcze lepiej. To produkt zdecydowanie wart polecenia.
"Skalp, tom pierwszy". Scenariusz: Jason Aaron. Rysunki: R. M. Guera. Kolory: Lee Loughridge, Giulia Brusco. Tłumaczenie: Krzysztof Uliszewski. Wydawca: Egmont Polska, Warszawa 2016.
Komiks można nabyć tutaj: Sklep wydawcy, Sklep. Gildia.pl

1 komentarz:

Michał Misztal pisze...

Oj, będzie jeszcze lepiej, uwierz.