Serial „Blueberry” zbliża się do końca. Najnowszy tom zbiorczy zawiera w sobie trzy albumy – „Ostatnią szansę”, „Koniec drogi” i „Arizona Love”. Co prawda przed nami jeszcze dwa opasłe odcinki przygód krewkiego porucznika, w których znajdzie się pięć ostatnich części serii, jednak dwa mocne akcenty kończące żywot komiksu znajdują się już w omawianym, szóstym tomie zbiorczym.
Pierwszym z nich jest rozwiązanie wszystkich głównych wątków, ciągnących się od początku serii, drugim – fakt, że „Arizona love” jest ostatnim epizodem ze scenariuszem Jeana-Michela Charliera. Późniejsze (od albumu nr 24 - "Mister Blueberry" po nr 28, zatytułowany "Dust") zostały napisane przez etatowego rysownika komiksu – Jeana Moebiusa Girauda.
Podczas lektury ostatnich podrygów uznanego scenarzysty, wielbiciele historii osadzonych w realiach Dzikiego Zachodu nie będą zawiedzeni. Charlier, łącząc ze sobą wszystkie elementy układanki, rozprawia się wreszcie z posądzeniem Blueberry’ego o kradzież złota konfederatów i próbę zamachu na prezydenta. I choć standardowych dla westernów chwytów tu nie brakuje, to na pierwszy plan wysuwa się wątek konspiracyjny i próby fałszowania rzeczywistości.
Charlier konsekwentnie prowadzi głównego bohatera, prezentując go jako szlachetnego człowieka honoru. Blueberry jest przy okazji bohaterem archetypowym. Przystojniak o twarzy młodego Jeana Paula Belmondo zawsze pierwszy dosięgnie kolta, nie odmówi mu żadna dama, a spisek i niecne zamiary wyczuje momentalnie. Tę jego boskość w bardzo fajny sposób Charlier demitologizuje w odcinku o wcale nie lekkim zabarwieniu miłosnym, zatytułowanym „Arizona love”. Poza wyczuwalnym dystansem scenarzysty, odcinek ten jest przestrzennym popisem rysownika. Dotychczas Charlier przysparzał zapewne Moebiusowi wielu kłopotów przy konstruowaniu plansz, ponieważ upychał na nich mnóstwo tekstu. W tym przypadku rysownik dostał do dyspozycji mniej zastawione kadrami strony, co pozwoliło mu w pełni pokazać swój kunszt.
W porównaniu do ciosanych grubą krechą pierwszych odcinków serii z 1965 roku, najnowsze odsłony „Blueberry’ego” niosą ze sobą kreskę pełną szczegółów, odwzorowującą Dziki Zachód idealnie. „Blueberry” to wciąż uczta dla oczu – w tej odsłonie przygód nieustraszonego, wyjętego spod prawa porucznika być może największa. Ten serial to klasyka europejskiego komiksu – pełen akcji, przygód, szalonych pościgów, potyczek w saloonach i nieszablonowych postaci.
Pierwszym z nich jest rozwiązanie wszystkich głównych wątków, ciągnących się od początku serii, drugim – fakt, że „Arizona love” jest ostatnim epizodem ze scenariuszem Jeana-Michela Charliera. Późniejsze (od albumu nr 24 - "Mister Blueberry" po nr 28, zatytułowany "Dust") zostały napisane przez etatowego rysownika komiksu – Jeana Moebiusa Girauda.
Podczas lektury ostatnich podrygów uznanego scenarzysty, wielbiciele historii osadzonych w realiach Dzikiego Zachodu nie będą zawiedzeni. Charlier, łącząc ze sobą wszystkie elementy układanki, rozprawia się wreszcie z posądzeniem Blueberry’ego o kradzież złota konfederatów i próbę zamachu na prezydenta. I choć standardowych dla westernów chwytów tu nie brakuje, to na pierwszy plan wysuwa się wątek konspiracyjny i próby fałszowania rzeczywistości.
Charlier konsekwentnie prowadzi głównego bohatera, prezentując go jako szlachetnego człowieka honoru. Blueberry jest przy okazji bohaterem archetypowym. Przystojniak o twarzy młodego Jeana Paula Belmondo zawsze pierwszy dosięgnie kolta, nie odmówi mu żadna dama, a spisek i niecne zamiary wyczuje momentalnie. Tę jego boskość w bardzo fajny sposób Charlier demitologizuje w odcinku o wcale nie lekkim zabarwieniu miłosnym, zatytułowanym „Arizona love”. Poza wyczuwalnym dystansem scenarzysty, odcinek ten jest przestrzennym popisem rysownika. Dotychczas Charlier przysparzał zapewne Moebiusowi wielu kłopotów przy konstruowaniu plansz, ponieważ upychał na nich mnóstwo tekstu. W tym przypadku rysownik dostał do dyspozycji mniej zastawione kadrami strony, co pozwoliło mu w pełni pokazać swój kunszt.
W porównaniu do ciosanych grubą krechą pierwszych odcinków serii z 1965 roku, najnowsze odsłony „Blueberry’ego” niosą ze sobą kreskę pełną szczegółów, odwzorowującą Dziki Zachód idealnie. „Blueberry” to wciąż uczta dla oczu – w tej odsłonie przygód nieustraszonego, wyjętego spod prawa porucznika być może największa. Ten serial to klasyka europejskiego komiksu – pełen akcji, przygód, szalonych pościgów, potyczek w saloonach i nieszablonowych postaci.
Jeśli ktoś miał okazję oglądać film na motywach tego komiksu, niech się nie zwiedzie pozorami – „Blueberry” z Vincentem Casselem w roli głównej był raczej psychodeliczną wariacją na temat, daleką od przygodowego zabarwienia komiksowego pierwowzoru. Tutaj przygoda ma się wciąż dobrze i nic jej nie przeszkadza.
"Blueberry (6): Ostatnia szansa, Koniec drogi, Arizona love". Scenariusz: Jean-Michel Charlier. Rysunki: Jean Giraud. Tłumaczenie: Wojciech Birek. Wydawca: Egmont Polska, Warszawa 2016.
Komiks można nabyć tutaj: Sklep wydawcy, Sklep. Gildia.pl
"Blueberry (6): Ostatnia szansa, Koniec drogi, Arizona love". Scenariusz: Jean-Michel Charlier. Rysunki: Jean Giraud. Tłumaczenie: Wojciech Birek. Wydawca: Egmont Polska, Warszawa 2016.
Komiks można nabyć tutaj: Sklep wydawcy, Sklep. Gildia.pl
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz