"Kot Rabina" to w skali komiksu w Polsce pozycja wyjątkowa. W 2004 i 2006 roku pierwsze dwa tomy serii wydał krakowski Post, ale choć zapowiedział część kolejną, ta nigdy nie ukazała się drukiem. Po
latach do tematu wróciło Wydawnictwo Komiksowe i w krótkim okresie
wypuściło na rynek trzy wydania zbiorcze flagowej serii Joanna Sfara, każde z inną okładką. Na tym nie koniec. Warszawski edytor porządnie zadbał o promocję (samodzielne stoisko poświęcone serii na ubiegłorocznym Międzynarodowym Festiwalu Komiksu i Gier w Łodzi, puzzle tematyczne) i z rozpędu wydał najnowszą część przygód niesfornego kota, zatytułowaną "Nie będziesz miał bogów cudzych przede mną". Dla fanów Sfara to istny raj. A dla tych, którzy go nie znają - komunikat, aby zainteresowali się tematem.
- Czemu jesteś taki bezwzględny? – pyta rabin kota, który w religijnym dyskursie rozłożył właśnie na łopatki jego mistrza, znawcę Tory i kabalistę.
- Chcę tylko powiedzieć prawdę, żeby zobaczyć co z tego wyniknie – odpowiada sierściuch. Nie dość, że gada, to od razu językiem przepełnionym sceptycyzmem co do kwestii wiary, wyznawanej przez swojego pana, ale też wiary w sensie ogólnym. Rozmowy na temat świętych pism i praw, jakimi rządzi się judaizm podane są w sposób anegdotyczny, inteligentny i zabawny, a wnioski z nich płynące należą do tych niebanalnych.
Równie dużo miejsca co teologicznym dysputom, autor poświęca codziennym relacjom między mieszkańcami domu rabina. Bo mimo, że kot z werwą punktuje religijne absurdy, pozostaje również zwykłym dachowcem, któremu nieobce nocne eskapady, miauczenie do księżyca i pieszczoty ukochanej pani – córki rabina, Zlabii. Ta miłość niejednokrotnie zostaje wystawiona na próbę na przestrzeni tych niemal trzystu stron. Kot, uważający się za centrum wszechświata, musi stawić czoła nowościom w życiu dziewczyny, która najpierw wychodzi za mąż, następnie spodziewa się dziecka i nie poświęca już tak dużo czasu na drapanie kota pod brodą. Odtrącony przez ukochaną, wyrzucony poza nawias życia zwykłego dachowca, poświęca się rozmowom z rabinem. Uczy się, otwiera innym oczy, ale najczęściej celną ripostą wprowadza rozmówców w zakłopotanie. Ku uciesze czytelnika, który podczas lektury parsknie śmiechem nie raz.
We wstępie do piątego rozdziału zbiorczego wydania Sfar pisze: „Długo uważałem, że robienie albumu przeciw rasizmowi jest niepotrzebne. Wydawało mi się, że była to oczywistość, że nie ma co wyważać otwartych drzwi. Zdaje się, że czasy się zmieniają. Bez wątpienia wszystko zostało już powiedziane, ale ponieważ nikt nie słucha, trzeba zaczynać od nowa.” No i mówi od nowa, w charakterystyczny dla siebie sposób, czyli niebanalnie i unikając dosłowności.
Głównym wątkiem tego poświęconego rasizmowi albumu jest poszukiwanie Afrykańskiej Jerozolimy, w której Żydzi odnajdą spokój, a która to znajduje się w Etiopii. Ekipa poszukiwawcza jest oczywiście międzynarodowa i – poza rabinem i kotem rabina – uwzględnia szejka arabskiego, komunistę z Rosji i jego narzeczoną, która sprzedawana była już tyle razy, że sama nawet nie wie skąd pochodzi. Islam miesza się tu z katolicyzmem i judaizmem, fanatyzm religijny z racjonalnym podejściem do religii, rasizm z poszanowaniem każdego człowieka bez względu na kolor skóry.
Tak mądrych i świetnie opowiedzianych rozdziałów jest w "Kocie rabina" więcej. Ściśle mówiąc: jest ich pięć. Bo z tylu składa się album. W tomie pierwszym - "Bar Micwie" – Sfar wprowadza czytelnika w stan ekstatycznego zaskoczenia tym co widzi, w „Wygnaniu” ujmuje humorem i rysunkowym przedstawieniem uroków Paryża. W "Raju na ziemi" natomiast w przepiękny sposób afirmuje przyjaźń. Najnowszy album – szósty, zatytułowany „Nie będziesz miał bogów cudzych przede mną” to wszystkie wymienione powyżej ochy i achy w pigułce. Z tych fantastycznych albumów zadowoleni będą zarówno wielbiciele inteligentnych historii, opowiedzianych w niebanalny, zabawny sposób, jak i wszyscy kociarze i wszystkie kociary.
Ten komiks trzeba przeżyć samemu. Bo to - krótko mówiąc - arcydzieło.
- Czemu jesteś taki bezwzględny? – pyta rabin kota, który w religijnym dyskursie rozłożył właśnie na łopatki jego mistrza, znawcę Tory i kabalistę.
- Chcę tylko powiedzieć prawdę, żeby zobaczyć co z tego wyniknie – odpowiada sierściuch. Nie dość, że gada, to od razu językiem przepełnionym sceptycyzmem co do kwestii wiary, wyznawanej przez swojego pana, ale też wiary w sensie ogólnym. Rozmowy na temat świętych pism i praw, jakimi rządzi się judaizm podane są w sposób anegdotyczny, inteligentny i zabawny, a wnioski z nich płynące należą do tych niebanalnych.
Równie dużo miejsca co teologicznym dysputom, autor poświęca codziennym relacjom między mieszkańcami domu rabina. Bo mimo, że kot z werwą punktuje religijne absurdy, pozostaje również zwykłym dachowcem, któremu nieobce nocne eskapady, miauczenie do księżyca i pieszczoty ukochanej pani – córki rabina, Zlabii. Ta miłość niejednokrotnie zostaje wystawiona na próbę na przestrzeni tych niemal trzystu stron. Kot, uważający się za centrum wszechświata, musi stawić czoła nowościom w życiu dziewczyny, która najpierw wychodzi za mąż, następnie spodziewa się dziecka i nie poświęca już tak dużo czasu na drapanie kota pod brodą. Odtrącony przez ukochaną, wyrzucony poza nawias życia zwykłego dachowca, poświęca się rozmowom z rabinem. Uczy się, otwiera innym oczy, ale najczęściej celną ripostą wprowadza rozmówców w zakłopotanie. Ku uciesze czytelnika, który podczas lektury parsknie śmiechem nie raz.
We wstępie do piątego rozdziału zbiorczego wydania Sfar pisze: „Długo uważałem, że robienie albumu przeciw rasizmowi jest niepotrzebne. Wydawało mi się, że była to oczywistość, że nie ma co wyważać otwartych drzwi. Zdaje się, że czasy się zmieniają. Bez wątpienia wszystko zostało już powiedziane, ale ponieważ nikt nie słucha, trzeba zaczynać od nowa.” No i mówi od nowa, w charakterystyczny dla siebie sposób, czyli niebanalnie i unikając dosłowności.
Głównym wątkiem tego poświęconego rasizmowi albumu jest poszukiwanie Afrykańskiej Jerozolimy, w której Żydzi odnajdą spokój, a która to znajduje się w Etiopii. Ekipa poszukiwawcza jest oczywiście międzynarodowa i – poza rabinem i kotem rabina – uwzględnia szejka arabskiego, komunistę z Rosji i jego narzeczoną, która sprzedawana była już tyle razy, że sama nawet nie wie skąd pochodzi. Islam miesza się tu z katolicyzmem i judaizmem, fanatyzm religijny z racjonalnym podejściem do religii, rasizm z poszanowaniem każdego człowieka bez względu na kolor skóry.
Tak mądrych i świetnie opowiedzianych rozdziałów jest w "Kocie rabina" więcej. Ściśle mówiąc: jest ich pięć. Bo z tylu składa się album. W tomie pierwszym - "Bar Micwie" – Sfar wprowadza czytelnika w stan ekstatycznego zaskoczenia tym co widzi, w „Wygnaniu” ujmuje humorem i rysunkowym przedstawieniem uroków Paryża. W "Raju na ziemi" natomiast w przepiękny sposób afirmuje przyjaźń. Najnowszy album – szósty, zatytułowany „Nie będziesz miał bogów cudzych przede mną” to wszystkie wymienione powyżej ochy i achy w pigułce. Z tych fantastycznych albumów zadowoleni będą zarówno wielbiciele inteligentnych historii, opowiedzianych w niebanalny, zabawny sposób, jak i wszyscy kociarze i wszystkie kociary.
Ten komiks trzeba przeżyć samemu. Bo to - krótko mówiąc - arcydzieło.
"Kot rabina"/ "Kot rabina (6): Nie będziesz miał bogów cudzych przede mną". Autor:
Joann Sfar. Kolory: Brigitte Findakly. Tłumaczenie: Grzegorz
Przewłocki, Wojciech Birek. Wydawca: Wydawnictwo Komiksowe, Warszawa
2015.
Komiks można nabyć tutaj: Sklep. Gildia. pl
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz