Magazyn komiksowy (1998-2018). Kontakt: ziniolzine@gmail.com

wtorek, 17 lutego 2015

Patronujemy: Komiksofon 16


Projekt Komiksofon - element programu sztuk wizualnych Europejskiej Stolicy Kultury 2016. 6 marca 2015 w piątek o godzinie 19:00 odbędzie się spotkanie z Danielem Chmielewskim oraz Igorem Wolskim w Sanatorium Kultury (Przejście Garncarskie 2, 2 piętro, Wrocław).

GOŚCIE:

Daniel Chmielewski -  absolwent wydziału grafiki na Akademii Sztuk Pięknych w Warszawie. Autor albumów komiksowych "Zostawiając powidok wibrującej czerni", "Zapętlenie", Scenarzysta "Podglądu", narysowanego przez Marcina Podolca, który w ostatnim czasie został sprzedany francuskiemu wydawnictwu La Boîte Ă  Bulles. Krótkie formy, głównie eseistyczne i autobiograficzne, publikuje na blogu "Pub pod Picadorem". Obecnie rysuje komiks do scenariusza psychiatry Katarzyny Szaulińskiej, który ma zachęcać młodzież gimnazjalną z depresją do zgłoszenia się do poradni. Mieszka na warszawskiej Pradze z żoną Olgą Wróbel i córką Gretą.
Blog autora: pubpodpicadorem.blogspot.com
Komiksy autora publikowane w małej kulturze współczesnej: malakulturawspolczesna.org/tag/daniel-chmielewski/ 

Igor Wolski - rocznik 1991, mieszka w Gdańsku, obecnie freelancer. W 2005 roku opublikował swój pierwszy komiks internetowy, potem został członkiem netKolektywu (grupy zrzeszającej twórców komiksów internetowych) i dużo działał przy powstawaniu kolejnych numerów magazynu "Kolektyw". Rysował komiksy takie jak "Drużyna A.K.", "Rycerz Janek", "Miska Owoców", naprodukował sześć odcinków "Komiksu 24h", maczał palce przy "Człowieku Bez Szyi" i albumach Pracowni Komiksowej. W roku 2008 narysował album "Rycerz Janek w Kanałach Szaleństwa". W czasie wolnym ilustruje zmyślone sceny okołofantastyczne i ujęcia z kreskówek. 
Strona autora: www.igorwolski.com
 
O projekcie Komiksofon

Komiksowo-muzyczny projekt realizuje się poprzez korespondencję sztuk, połączenie muzyki, plansz, kadrów, szczegółów rysunku, iluzji ruchu w ruch prawdziwy, przez pomysłowe wydobycie tematu przewodniego. Komiksofon oferuje dwa rodzaje przeżyć. Dla ludzi spoza kręgu fanów komiksu będzie to lekka, wizualno-dźwiękowa prezentacja, po której zostanie w głowie pewna idea przyswajalności obrazków komiksowych, styl rysunku danego komiksiarza i pamięć jego nazwiska. Za to fanów komiksu przywieść może ciekawość nowej formuły prezentacji i tego, jak autor znanego komiksu przerobił go i jak zinterpretował go muzycznie. 
Każda edycja składa się z trzech części:
- projekcji filmów prezentujących twórczość dwóch artystów komiksowych w połączeniu z muzyką/dźwiękiem,
- wywiadzie/dyskusji z publicznością,
- rysowaniu na żywo. 
Wydarzenie prowadzi słynny wrocławski komiksiarz Konrad Koko Okoński - urodzony w 1987 roku autor komiksów internetowych (Wisnia, A Quartz Bed) i wydanego ostatnio na papierze Kija w dupie). Absolwent  grafiki i sztuki mediów na ASP We Wrocławiu.

Spotkanie z autorami poprowadzi Andrzej Jarczewski (1966) - wykształcenia architekt, z zawodu grafik, z zamiłowania kolekcjoner i miłośnik komiksu. 
Każdej edycji Komiksofonu charakteru nadają goście. Każdy z nich ma takie samo zadanie, a efekty są zupełnie różne i zawsze niespodziewane. 
Organizator: Komiksofon, Wrocław 2016 
Koordynator projektu: Agnieszka Jamroszczak a.jamroszczak@gmail.com
Komiksofon na Facebooku: www.facebook.com/komiksofon
Komiksofon na Twisterze: www.twitter.com/Komiksofon

poniedziałek, 9 lutego 2015

Wieże Bois-Maury: Oliwier - Hermann

Chwila, na którą polscy czytelnicy serii "Wieże Bois-Maury", podsycani publikowanymi w regularnych odstępach czasowych odcinkami, czekali z niecierpliwością, wreszcie nadeszła. Po dziesięcioalbumowej tułaczce, rycerz Aymar de Bois-Maury dotarł wreszcie do celu swej podróży i dostał od losu możliwość sięgnięcia po miecz, by oswobodzić ziemie swoich przodków.
Swoim zwyczajem, Hermann pozwolił sobie na lekki skok czasowy w stosunku do przygód, znanych z poprzedniego albumu tego osadzonego w średniowieczu serialu. Aymara zastajemy na długo po powrocie z ziemi świętej. Stacjonuje u sąsiada swych rodzinnych terenów, zbiera upragnioną armię, a u swego boku ma ciężarną żonę i kilku towarzyszy podróży, znanych z poprzednich albumów. Wśród nich jest ten najważniejszy - giermek Oliwier, którego imieniem - nie bez przyczyny - Hermann obdarował ostatni tom sagi. Obwiniający żonę głównego bohatera o odstawienie na boczny tor wierny pomocnik dziedzica Bois-Maury, upijając się do granic możliwości i bełkocząc po kątach, poświęca się powolnemu odzieraniu z szacunku, jakim darzyli go współtowarzysze przygód. Ostatecznie jednak staje się trybikiem, który dopełni całości i domknie ją w tragicznym finale.
Jakby zdając sobie sprawę z tego, że daje tę przyjemność czytelnikom po raz ostatni, Hermann wykorzystuje większość (jeśli nie wszystkie) chwytów komiksowych, jakie zastosował w poprzednich dziewięciu tomach. Na kartach "Oliwiera" znalazło się miejsce zarówno dla brudnych, średniowiecznych obrządków, jak i dla sennych zjaw, dla pięknie rysowanych scen nocnych, mglistych i dla jesiennych porannych pejzaży, dla efektownych pojedynków na śmierć i życie, jak i dla chwil, w których oddaje się hołd naturze, dla regularnego kadrowania i - tu nowość - paru nieobramowanych, niestandardowych kadrów. Hermann zadbał również o kilka niezwykle ważnych powrotów postaci znanych z poprzednich tomów - postaci, posiadających swoją historię, która - podobnie jak dzieje dzielnego rycerza - zostaje domknięta w niniejszym tomie. 
W ostatecznym rozrachunku, "Wieże Bois-Maury" nie są sugestywną próbą ukazania mroków średniowiecza, czy też wojen religijnych, lecz opowieścią o ludziach, którzy respektując pewne bezdyskusyjne wartości i szerząc je wśród napotkanych, dążą do konkretnego celu. Rzecz jasna, po drodze popełniają błędy, lecz w tych najważniejszych kwestiach starają się być w zgodzie z własnym sercem i sumieniem. 
"Oliwier" jest godnym zamknięciem wybitnego dla światowego komiksu cyklu. Na szczęście, czeka nas jeszcze pięciotomowa kontynuacja, którą Hermann stworzył wspólnie ze swoim synem, a której to cykl wydawniczy Wydawnictwo Komiksowe planuje rozpocząć we wrześniu. Póki co, zalecanym rozwiązaniem jest ponowne przejście przez dziesięć tomów tej genialnej serii. Najlepiej kilkukrotne. Z arcydziełami warto obcować więcej, niż jeden raz.
"Wieże Bois-Maury (10): Oliwier". Autor: Hermann. Tłumaczenie: Wojciech Birek. Wydawca: Wydawnictwo Komiksowe, Warszawa 2015.

niedziela, 8 lutego 2015

Black Science: Zasada nieskończonego spadania - Remender/ Scalera/ White

Nauka niczym magia - w odpowiednich rękach przyczynia się do głębszego poznania rzeczywistości, polepszenia jej i wpuszczenia ludzkości na nieznany dotąd tor rozwoju, w nieodpowiednich - może być przyczynkiem do zagłady. Autorzy "Black science" hołdują tej tezie, kreśląc epicką historię o podróży w czasie i przestrzeni. Podróży, w której bohaterom towarzyszą nieznane światy, stworzenia o niedoprecyzowanych intencjach oraz emocje, zmieniające ich spojrzenie na świat. Serial Ricka Remedera, Matteo Scalery i Deana White'a to wybuchowa mieszanka kosmicznej epopei i obyczajowej historii. 
Jeśli, czytelniku, masz ochotę się zagubić - zapoznaj się z pierwszym rozdziałem tej opowieści. Autorzy postawili bowiem na hitchcockowskie trzęsienie ziemi: począwszy od  pierwszej planszy, w albumie dzieje się bardzo dużo - na tyle, że nawet mimo narracji głównego bohatera ciężko jest się odnaleźć w fabule. Krok po kroku odkrywane są jednak kolejne elementy układanki. Dotychczas anonimowe postaci nabierają cech charakterystycznych, motywacje zostają uwiarygodnione, a sens i cel podróży grupy  śmiałków - wyjawiony. Z każdym kolejnym rozdziałem komiks nabiera sensu, staje się bardziej atrakcyjny, wciąga i nie pozwala przerwać lektury...
Ale o co w ogóle chodzi? Gównie o naukę, chęć poznania wszechświata, rozwiązania problemów trapiących ludzkość od wieków. Grant McKay, lider Anarchistycznej Ligi Badaczy, posiłkując się fundamentami infinitologii, posiadł umiejętność podróżowania do innych światów i rzeczywistości. Dzięki zbudowanemu przez siebie przyrządowi - Latarni - mógł w założeniu przenieść się do miejsc, gdzie lek na raka sprzedaje się w aptece bez recepty, a nowe technologie wykraczają poza ramy ludzkiego pojęcia. Transferując te rozwiązania na współczesną mu ziemię, mógł przyczynić się do gwałtownego rozwoju planety. Lecz - jak zwykle w tego typu historiach - coś musiało pójść nie tak. Czy można bezkarnie poczynać sobie z czasem i przestrzenią? Skakać od rzeczywistości do rzeczywistości bez uszczerbku na psychice?
Nie tylko wyjaśnieniami powyższych kwestii oddaje się na łamach "Black Science" Rick Remender. Stawiając na naukową otoczkę, nie rezygnuje z soap-operowego aspektu opowieści, kreśląc sugestywne postaci i barwne relacje między nimi. Dość przypadkowy skład grupy Alternautów nie jest monolitem - motorem napędowym podziałów są animozje pomiędzy naukowcem-anarchistą a nadzorującym projekt panem w garniturku. W tle (z opcją wysunięcia się na czoło w kolejnych tomach) są jednak obecne równie silne emocje, oparte na miłości, nienawiści, zdradzie i poświęceniu.
Rick Remender zbudował szereg światów, których wspólnym wyróżnikiem jest tajemniczość. W każdej rzeczywistości, do jakiej trafiają, bohaterowie spotykają postaci, o których wiedzą tyle, co czytelnik. Tu nie ma nadającego z offu wszechwiedzącego narratora, ani protagonistów, którzy pozjadali wszystkie rozumy. Planeta zamieszkała przez wielkie rechoczące żaby? Ok, widocznie jest taka planeta. Pojedynek niemieckiego żołnierza z Indianami Mecha-Hopi? Normalka. Zaskoczenie jest w "Black Science" oczywistością i pojawia się na kartach komiksu z niesamowitą regularnością.
W przednich pomysłach Remendera odnalazł się duet Matteo Scalera (rysunek) i Dean White (kolor). Bądźmy szczerzy - wielokrotnie budowanie futurystycznych światów kończyło się na kartach komiksów fiaskiem, tutaj jednak mamy do czynienia z czymś - mam nadzieję - niezapomnianym. Warstwa graficzna "Black Science" jest brutalnie groteskowa, niczym Disney rysowany przez Teda McKeevera, lub Sean Murphy romansujący z Alessandro Barbucci. Nowocześnie rozkadrowane plansze urzekają kompozycją, a splash-page, zwłaszcza te prezentujące miejskie scenerie - imponują.
"Black science" to komiks do wielokrotnego czytania. Pięknie narysowany, z solidną dramaturgią, znakomitym pomysłem wyjściowym, zaserwowanym bez łopatologii. Do szeregu świetnych serii spod skrzydeł wydawnictwa Image, które w ostatnich miesiącach zostały opublikowane w Polsce, dołącza kolejna, z której edytor - i amerykański i polski - może być dumny. 
"Black science. Tom I: Zasadanieskończonegospadania". Scenariusz: Rick Remender. Rysunek: Matteo Scalera. Kolory: Dean White. Przekład: Krzysztof Janicz. Wydawca: Taurus Media, Warszawa 2015.
Komiks można nabyć tutaj: Sklep. Gildia.pl, Incal, Centrum Komiksu

wtorek, 3 lutego 2015

Najlepsze komiksy 2014 roku - TOP 20

Najlepsze komiksy 2014 roku:
Waga: 14,2 kg
Cena (stan na dzień 03.02.2015 wg Sklep.Gildia.pl bez niedostępnej tam "Planety uciętych kończyn"): 1250,39 zł.
Poza listą: Życie. Powieść graficzna, Palestyna, Wąż wodny, Kiedy David stracił głos, Piaskowa opowieść, Zamach na prezydenta 2, Kroniki jerozolimskie, Zapętlenie.
Wznowienia, które warto mieć, a które nie zostały uwzględnione na liście najlepszych komiksów 2014 roku:
1. Umowa z Bogiem
2. Prosto z piekła
3.
Kot Rabina
4. Yans

5. Trylogia Nikopola
6. Szninkiel

7. Sandman
8. Rork
9. Garaż Hermetyczny 
10. Klasyka komiksu polskiego: Gucek i Roch
11. Batman: Powrót Mrocznego Rycerza
12.
Osiedle swoboda
13. Wolverine: Broń X
14. Batman: Zabójczy Żart
15. V jak Vendetta
16.
The Very Best of Wilq
17. Sin City
18. Piotruś Pan
19. Liga Niezwykłych Dżentelmenów 

20. Fins de siecle