Magazyn komiksowy (1998-2018). Kontakt: ziniolzine@gmail.com

niedziela, 9 stycznia 2011

To generał Jaruzelski zabił polski komiks!

Autor: Maciej Pałka
ach ten jaruzel
Pamiętacie zapewne mem, który w komiksowie robił furorę na początku roku 2009. Przez pewien czas cały komiksowy półświatek huczał hasłem "kto zabił polski komiks?". W końcu, po prawie dwóch latach doczekaliśmy się reakcji w Gazecie Wyborczej. Wojciech Orliński w swoim podsumowaniu dekady orzekł, że wszystkiemu jest winien generał. Otóż, okazuje się, że po pierwsze „w latach 70. nasz komiks trzymał solidny europejski poziom”. Już w tym momencie zapala się czerwona lampka, ale rozumiem skrót myślowy. Nie byliśmy jeszcze AŻ TAK bardzo opóźnieni w stosunku do świata. Jedynie około 30 lat w plecy, małpa w mundurze i propagandowe zeszytówki. Ponadto biorę pod uwagę filtr gloryfikowania czasów dzieciństwa zastosowany przez Orlińskiego.
Czytam dalej i dowiaduję się, że "lata 80. to czas emigracji czołowych rysowników (m.in. Grzegorza Rosińskiego)". I tutaj wyświetla się już pulsujący alert z napisem WTF! Nie można nie polemizować z takimi bzdurami, tym bardziej że na przykład seria daenikenowska, rysowana przez Polcha na eksport, powstała w latach 1978-82, a Funky Koval ukazywał się w latach '80. W Polsce. Tadeusz Baranowski co prawda próbował swoich sił jako sidekick Rosińskiego, ale to w Polsce ponurych lat '80 opublikował 6 albumów wydawanych w setkach tysięcy nakładu przez MAW. Podobnie Christa, mimo propozycji zasuwania za dolary na franczyzie PIFa wydał w Polsce kilkanaście albumów, czy to o przygodach dzielnych wojów, czy też dzielnych marynarzy (Gucek i Roch - bo przypominam, że ciągle mówię o latach '80). Jerzy Wróblewski to samo - kilkanaście albumów. Zbigniew Kasprzak emigrował dopiero w 1992 roku! Wszystko można sobie sprawdzić choćby w wikipedii, oczywiście jeśli ktoś nie pamięta.
Czytamy dalej, kolejną bzdurę: "...gdy zlikwidowano czasopismo "Relax", na komercyjnym rynku nic go nie zastąpiło aż do końca stulecia"! Z kontekstu artykułu wynika, że chodzi o budowanie i wspieranie polskiego komiksu. Taką funkcję do początku lat '90 spełniały „Świat Młodych”, „Komiks Fantastyka” i molochy KAW, MAW oraz Sport i Turystyka, które wydawały albumy polskich autorów. Tak więc, dekada lat '80 patrząc na całą historię polskiego komiksu nie jest taka tragiczna, jak maluje ją Orliński. Wręcz przeciwnie, w porównaniu zarówno z latami '70 (małpa w mundurze) i '90 (wielka smuta) wypada zdecydowanie na plus. Dla wielu czytelników jest wręcz złotą erą polskiego komiksu. Zgadzam się, że wraz z upadkiem polskiego komiksu nastąpiło zerwanie ciągłości, zwłaszcza tej najważniejszej dla twórców, czyli relacji mistrz-uczeń. Jednak obwinianie (w tym przypadku) bogu ducha winnego generała jest kreowaniem rzeczywistości porównywalnym z kontrowersyjną konstruktową inżynierią. To nie przez stan wojenny zerwana została ciągłość a w całkowicie innych realiach - na początku lat '90. Dla mnie jako twórcy właśnie najbardziej tragiczne jest, że wspomniana (bezdyskusyjna) utrata ciągłości nastąpiła nie pod przymusem emigracji, ale poprzez wycofanie się twórców aktywnych w latach ’80, którzy zahibernowali się na kolejnych 20 lat i wracają dopiero teraz, głównie za sprawą wydawnictwa Ongrys. Przypomnę tylko, że Tadeusz Raczkiewicz w latach ’90 pracował jako budowlaniec w Niemczech, o Jacku Skrzydlewskim słuch zaginął a Krzysztof Kopeć do dziś z łezką w oku wspomina nakłady i dochody z czasów uprawiania komiksu za zdychającej komuny. To nie upadek „Relaxu” stanowi więc cezurę, a upadek studia Polcha pracującego nad komiksową adaptacją „Wiedźmina”. Różnica czasu - bagatela, kilkanaście lat. Wojciech Orliński swoimi artykułami przyczynił się do popularyzacji i nobilitacji komiksu pewnie na równi z wszystkimi edycjami sympozjum komiksologicznego. Tym bardziej szokuje mnie niefrasobliwe naginanie faktów.
Wchodzimy właśnie w nową dekadę. Zgodnie z niepisana zasadą, poprzednia dekada przestaje być obciachowa. Znajduje to również odbicie w postrzeganiu polskiego komiksu.
Nagle lata '90 z epoki wielkiej smuty i mentalnej koniobijki mistrzów pierwszej planszy stają się "najbardziej kreatywnym i różnorodnym okresem w historii polskiego komiksu". Dekada '80 zostaje zdegradowana jako czas upadku, a znów lata '70 awansują do miana wspominanych z nostalgią legendarnych czasów. Na szczęście już w 2021 sinusoida znowu dygnie i moja wizja świata ponownie stanie się aktualna.

10 komentarzy:

Anonimowy pisze...

Bardzo fajny tekst.

kaerel pisze...

smuta lat dziewięćdziesiątych w porównaniu z dzisiaj to i tak było kolorado. do dziś tamte nazwiska są wymieniane jednym tchem, kiedy mowa o młodych, zdolnych, ambitnych, pracowitych, wytrwałych, pomysłowych, utalentowanych, nieprzeciętnych, wspaniałych...

Maciej Pałka pisze...

Nic dziwnego, skoro teraz za komiks wzięli się starzy, bez talentu, mało ambitni, leniwi, szybko zniechęcający się, wtórni, mierni, przeciętni, szarzy... bibliotekarze, bankowcy, korposzczurki najniższego szczebla itp. itd.

Grim pisze...

No, wszystkie te komiksy teraz jakieś ułomne, bez przesłania, bez wartości, większość bez koloru, mierne i bidne. Ot. Jak Pan Kopeć skazał.

A tekst Generała w nagłówku niepełny, powinno być jeszcze "Tak kończą frajerzy".

Tomek pisze...

Polski komiks upadł, takl jak i inne gałęzie polskiej rozrywki, trzyma się tylko rmf, radio zet i cyfrowy polsat, bo to ci, którzy dostarczają ludziom idealną niewysilającą rozrywkę. Pogódźcie się z faktem, że młodzi i starsi wolą sobie kupić dzwonek na komórke, albo jeszcze lepiej go ściągnać za free. Nikt nie zabił polskiego komiksu, ktoś zabił całą kulturę, bo u nas to się nie opłaca, jak produkcja własnych samochodów, własnych lodówek, własnych telefonów i całej reszty.

Maciej Pałka pisze...

Tomku, nikt nie mówi przecież poważnie o tym, że ktoś "wziął i zabił". Dla zabawy nawiązujemy tylko do nośnego memu.

Tomek pisze...

ach...nie podłapałem żartu i tak się zapaliłem, co za wtopa,sory :)

Dominik Szcześniak pisze...

Ale abstrahując od memu i żartu, Tomek ma rację.
A z innej beczki: bardzo fajna grafika trustowa - wysokoobcasowa.

Anonimowy pisze...

To już śmierć? Przecież puls słabo, ale wyczuwalny jeszcze. :)

adler pisze...

powiem oczywistą oczywistość, ale "młodzi zdolni" lat '90tych i dzisiejsi "starzy bez talentu" to ci sami ludzie. ale co innego mnie gryzie... taki szkalujący Generała tekst w antypolskiej, chodzącej na sznurku Moskwy i Tuska żyd-gazecie? niepojęte.