Autor: Dominik Szcześniak "Morfium" Mariusza Zawadzkiego i Piotra "Dismasa" Zdanowicza żyje! Komiks, którego dwa zeszyty ukazały się na rynku nakładem Domu Komiksu oraz którego szereg odcinków można przeczytać na łamach "Ziniola", wciąż powstaje. I pragnie kibicowania, by wreszcie powstał! Kibicując, oddaję głos rysownikowi serii, Dismasowi, który przeprowadzi Was przez historię serialu:
W czasach, gdy byłem jeszcze młody i piękny, a nie – jak teraz – tylko piękny, razem z pewnym śląskim twórcą komiksów - Mariuszem Zawadzkim - rozpocząłem pracę nad pierwszą 24-stronicową odsłoną "Morfium" pt. "W zawieszeniu". Główny bohater – z jednej strony komuch i menda, porucznik milicji obywatelskiej, typ bardzo niesympatyczny, z drugiej – amator skrętów tytoniowych własnej roboty (w dalszych odsłonach serii – papierosów marki Sport) przemierzał mroczne ulice miasta fiatem 125p, by rozwikłać sprawę morderstwa kilku kobiet znalezionych w piwnicy pewnego familoka.
Mariusz osadził akcję na ziemi, która go wykarmiła, czyli na Śląsku, a żeby sprawa nie była taka prosta – przeniósł cały region do innego wymiaru czyniąc z porucznika Morfium trochę samozwańczego obrońcę śląskiej ludności przed tym, co kryje się w ciemnych zaułkach, schowkach na miotły czy pod łóżkami.
Dla mnie to były czasy eksperymentów z formą i techniką do scenariuszy Piotra „Pantografa” Jagodzińskiego, które wrzucaliśmy do magazynu "ComX".
Właśnie przeżywałem ostre zafascynowanie twórczością Gustawa Klimta, Ashley Wooda czy Kenta Williamsa, z których czerpałem pełnymi garściami na prawo i lewo, więc i przy produkcji "Morfium" nie mogło się bez tego obejść. Nie miałem zielonego pojęcia, jak Wood przy pomocy Photoshopa robi coś, co ma ręce i nogi, ale postanowiłem spróbować. Całość przygotowałem w kolorze, który w czarno-białym druku zmienił się w bardzo mało zróżnicowaną szarość.
Trzeba przyznać, że reakcje na część pierwszą były skrajne – jedni byli zachwyceni, a inni najchętniej spalili by na stosie cały nakład wraz z nami – autorami. Jak na bardzo ograniczony kolportaż, "W zawieszeniu" nie sprzedawało się ani dobrze, ani źle, po prostu gdzieś tam się rozeszło.
Minął jakiś czas i zabraliśmy się za część 2 pt. "Prorok".
Wtedy właśnie zaczęły się schody, które przy produkcji "Morfium" stały się tradycją. Najpierw zepsuł mi się skaner, następnie spalił twardy dysk, potem cały komputer, a następnie na pół roku przepadłem w czarnej dziurze ostrego zarabiania pieniędzy. Mimo wszystko nie poddawaliśmy się i w efekcie powstał zeszyt zupełnie inny, niż część pierwsza, bardziej spójny, przemyślany i lepiej wydany. Zebrał też lepsze recenzje, niż poprzednik, co zmotywowało nas do pracy nad częścią trzecią i motywuje tak już od trzech lat.
Wbrew obiegowej opinii prace nad "Morfium: Powidok" nie zostały przerwane, o czym możecie się przekonać zaglądając na mój blog albo profil porucznika Morfium na Myspace.
Ciąg dalszy nastąpi...
Autorem grafiki tytułowej akcji społecznej "Kibicujemy komiksiarzom" jest Wojciech Stefaniec.
W czasach, gdy byłem jeszcze młody i piękny, a nie – jak teraz – tylko piękny, razem z pewnym śląskim twórcą komiksów - Mariuszem Zawadzkim - rozpocząłem pracę nad pierwszą 24-stronicową odsłoną "Morfium" pt. "W zawieszeniu". Główny bohater – z jednej strony komuch i menda, porucznik milicji obywatelskiej, typ bardzo niesympatyczny, z drugiej – amator skrętów tytoniowych własnej roboty (w dalszych odsłonach serii – papierosów marki Sport) przemierzał mroczne ulice miasta fiatem 125p, by rozwikłać sprawę morderstwa kilku kobiet znalezionych w piwnicy pewnego familoka.
Mariusz osadził akcję na ziemi, która go wykarmiła, czyli na Śląsku, a żeby sprawa nie była taka prosta – przeniósł cały region do innego wymiaru czyniąc z porucznika Morfium trochę samozwańczego obrońcę śląskiej ludności przed tym, co kryje się w ciemnych zaułkach, schowkach na miotły czy pod łóżkami.
Dla mnie to były czasy eksperymentów z formą i techniką do scenariuszy Piotra „Pantografa” Jagodzińskiego, które wrzucaliśmy do magazynu "ComX".
Właśnie przeżywałem ostre zafascynowanie twórczością Gustawa Klimta, Ashley Wooda czy Kenta Williamsa, z których czerpałem pełnymi garściami na prawo i lewo, więc i przy produkcji "Morfium" nie mogło się bez tego obejść. Nie miałem zielonego pojęcia, jak Wood przy pomocy Photoshopa robi coś, co ma ręce i nogi, ale postanowiłem spróbować. Całość przygotowałem w kolorze, który w czarno-białym druku zmienił się w bardzo mało zróżnicowaną szarość.
Trzeba przyznać, że reakcje na część pierwszą były skrajne – jedni byli zachwyceni, a inni najchętniej spalili by na stosie cały nakład wraz z nami – autorami. Jak na bardzo ograniczony kolportaż, "W zawieszeniu" nie sprzedawało się ani dobrze, ani źle, po prostu gdzieś tam się rozeszło.
Minął jakiś czas i zabraliśmy się za część 2 pt. "Prorok".
Wtedy właśnie zaczęły się schody, które przy produkcji "Morfium" stały się tradycją. Najpierw zepsuł mi się skaner, następnie spalił twardy dysk, potem cały komputer, a następnie na pół roku przepadłem w czarnej dziurze ostrego zarabiania pieniędzy. Mimo wszystko nie poddawaliśmy się i w efekcie powstał zeszyt zupełnie inny, niż część pierwsza, bardziej spójny, przemyślany i lepiej wydany. Zebrał też lepsze recenzje, niż poprzednik, co zmotywowało nas do pracy nad częścią trzecią i motywuje tak już od trzech lat.
Wbrew obiegowej opinii prace nad "Morfium: Powidok" nie zostały przerwane, o czym możecie się przekonać zaglądając na mój blog albo profil porucznika Morfium na Myspace.
Ciąg dalszy nastąpi...
Autorem grafiki tytułowej akcji społecznej "Kibicujemy komiksiarzom" jest Wojciech Stefaniec.
6 komentarzy:
Zapowiada sie pieknie. Mam nadzieję że scenarwiusz porwie bo rysynki już to zrobiły.
jutro 100. edycja cyklu? będzie jakas bomba?
W poniedziałek.
A bomba będzie taka, jak każdego dnia.
choć nie czytałem albumów, to w Ziniolu było to jeden z pierwszych komiksów jakie czytałem najpierw
oczywiście kibicuję:)
Prześlij komentarz