Autor: Łukasz Kowalczuk
Pierwotnie miał to być tekst o czwartym Bicepsie. Ale doszedłem do wniosku, że jednak głupio by było, bo maczałem w nim palce. Ziniol #52 też odpada, z wiadomych powodów. Wpadło mi ostatnio w łapy kilka zinów o bardziej artystycznym profilu, ale nie wiem co bym miał o nich napisać... Zapomniałem, nie wiedzieć czemu, o Tricepsie. W związku z tym recenzja tego zbioru* w ramach nadrabiania zaległości.
Okładka jest fajna, czego niestety nie można powiedzieć o stronie informacyjnej – tutaj miało być chyba „na bogato” a wyszło nieczytelnie. Jakość wydania jest odpowiednia (druk, papier) a cena przystępna (ludzie naprawdę płacą odliczone 18,75?).
Rymowane teksty dodają uroku historyjce ze świata Człowieka bez Szyi. Czuć świątecznego ducha i szkoda, że rzecz nie ukazała się w grudniu. Bez wierszy mogło być gorzej. Nienawiść Stefańca to całkowita zmiana klimatu. Trochę naiwna, ale dobrze pomyślana i świetnie narysowana rzecz. „Punki faszyści”? No bez żartów. Jeszcze jakiś czytelnik pomyśli, że coś takiego występuje w przyrodzie częściej niż yeti. Ale to szczegół, w sam raz dla takich czepialskich jak ja. Następne komiksy są już utrzymane, mniej lub bardziej, w humorystycznym i groteskowym tonie.
Aleby to było gdyby ktoś pomyślał o wydaniu prac Lewandowskiego w kolorze. Póki co jednak, wszystkie jego komiksy ukazują się w czerni i bieli. Może więc nadszedł czas, żeby rysować pod tym kątem? Żegnaj Laleczko prekonuje mnie, że trzeba nadrobić braki i zabrać się za lekturę innych dokonań Janusza i Niewiadomskiego (nie, żebym ich twórczości nie znał, po prostu mam braki). Rustecki podoba mi się nieco mniej, ale dosłownie odrobinę. Jest rozpoznawalny styl, mroczny klimat i trzy strony, które psują moim zdaniem efekt.
Fani średnio-starych filmów klasy Z będą zachwyceni Mekano Turbo, jedynym komiksem zagranicznego autora w tym zestawie. Cycki, minety, flaki, krew, bluzgi. Wszystko w odpowiednich, dużych dawkach. Pomysł z dwiema małymi planszami na stronie bardzo dobry (nie wiem tylko czy tak to było drukowane pierwotnie czy to robota ATY). Bob Marley His-tory jest najsłabsze z całego zestawu, ale ja reggae przyjmuję tylko w pewnym stanie. Plusem jest to, że można się kilku ciekawych rzeczy dowiedzieć. Na koniec niezły prolog Nienawiści Atomowego Rycerza. Jeśli zawartość całości dorówna tytułowi to będę kontent.
Triceps cieszy i wkurwia jednocześnie. Cieszy, bo to kawał dobrej roboty. Wkurwia, bo założeniem redakcji jest wydawanie go raz na rok (a i z tym mogą być problemy). Marzy mi się kwartalnik na takim poziomie, ale kogo ja oszukuję. Nie ma co płakać, następny numer już za pół roku.
*Czas na suchara w przypisie. Na ulicy stoi tłumek a nad nim przelatuje bliżej niezidentyfikowany obiekt komiksowy. „Czy to zin”? „Czy to magazyn?” „A widzisz ISBN?” „A płacili autorom?” „Czy jest jedyny w Polsce?”... Uznałem, że zbiór (tudzież antologia) to najbezpieczniejszy termin.
4 komentarze:
"Trochę naiwna, ale dobrze pomyślana i świetnie narysowana rzecz. „Punki faszyści”? No bez żartów. Jeszcze jakiś czytelnik pomyśli, że coś takiego występuje w przyrodzie częściej niż yeti."
Można prosić o rozwinięcie.
Ogólnie mam często wrażenie, że w tematach subkulturowych komiksiarze (nie tylko polscy) orientują się cokolwiek słabo i jestem na tym punkcie przeczulony. Od jakiegoś 99 roku regularnie bywam na koncertach hc/punk i takich "punków faszystów" jak na obrazku to widziałem jedynie... na obrazku.
ALE tak sobie teraz patrzę, że może to być mój błąd i "punków" odnosi się do innego kadru a "faszystów" do innego. W takim wypadku wyszedłem na idiotę i wypada tylko przeprosić :)
Pzdr
Ł
W komiksie pada wiele innych nazw określających subkultury, lub zamiłowania ludzkie, które nie pojawiają się w kadrach. Zostawmy to…
Nie chodzi o punków, nie chodzi o faszystów itp. Chodzi o nienawiść do ludzi. O nienawiść spowodowaną ludzką głupotą, ludzką znieczulicą, ludzką nieuczciwością i niesprawiedliwością, która frustruje, wzbudza gniew i bezradność. Zżera człowieka od środka.
Mamy tu rozmowę z której wynika, że jakaś postać informuje dyrektora szpitala o tym, że nie dostanie finansów na "normalne" prowadzenie szpitala. Lekarz oddany przysiędze Hipokratesa zostaje przyparty do muru. Jest bezradny. Nie mogąc się pogodzić z losem i sytuacją w jakiej został postawiony wpada w gniew. Czuje nienawiść do świata, który go otacza. DO LUDZI. Nie do subkultur. Nie do poszczególnych części naszego społeczeństwa. Tylko do ludzi.
Teraz...
Wyobraża sobie Pan lekarza który nienawidzi ludzi a zarazem ich leczy? Straszna sytuacja prawda? Ludzkie życie w rękach sfrustrowanego człowieka.
Właśnie o tym jest ten komiks. Nie o punkach czy skinach. O takiej właśnie nienawiści. Nienawiści z którą trzeba walczyć przez ludzi.
Wiem o co chodzi, wiem też co to nienawiść do ludzi. Przyczepiłem się do szczegółu, niepotrzebnie.
Prześlij komentarz