Autor: Dominik Szcześniak Kibicujcie komiksiarzom! Honolulu Club powraca na łamy ziniolowej rubryki. W ostatecznym rzucie naszej rubryki nie mogło zabraknąć Przemysława Surmy, którego ostatni raz gościliśmy... hm, kiedy to było?
Kiedy w grudniu 2010 roku żegnałem się z ziniolowymi Kibicami rodziło mi się dziecię. Czas płynie... dziś córa biega, śpiewa i wie jak robi indyk, a Honolulu Club.... wciąż nieskończone.
Co więcej w pewnych fragmentach jest skończone mniej niż wówczas - część plansz którymi się tutaj chwaliłem wyfrunęła z albumu. W ślad za nimi w ubiegłym tygodniu wyfrunąć musiał też jeden z podstawowych wątków - po tym jak przypadkowo odkryłem bliźniaczy w wydanym chwilę temu albumie. cóż... kto długo rysuje komiksy, dwa razy rysuje.
Jest to wszystko oznaką powrotu do mojego chaotycznego (i jak się okazuje najskuteczniejszego) systemu pracy.
Co z tego, że umęczony doświadczeniami z wiecznym poprawianiem i przemeblowywaniem Niedoli Julitty, postanowiłem, że drugi tom przygód Hmmarlowe'a powstanie inaczej... Że będzie "scenariusz, potem szkic, potem tusz, a następnie druk i już".
Co z tego, skoro okazało się, że się nie da. Szkic zgubiłem, scenariusz poszatkowałem i złożyłem od nowa, a tusz tradycyjnie rozcieńczyłem łzami rozpaczy nad ciężką dolą rysownika...
Kiedy w grudniu 2010 roku żegnałem się z ziniolowymi Kibicami rodziło mi się dziecię. Czas płynie... dziś córa biega, śpiewa i wie jak robi indyk, a Honolulu Club.... wciąż nieskończone.
Co więcej w pewnych fragmentach jest skończone mniej niż wówczas - część plansz którymi się tutaj chwaliłem wyfrunęła z albumu. W ślad za nimi w ubiegłym tygodniu wyfrunąć musiał też jeden z podstawowych wątków - po tym jak przypadkowo odkryłem bliźniaczy w wydanym chwilę temu albumie. cóż... kto długo rysuje komiksy, dwa razy rysuje.
Jest to wszystko oznaką powrotu do mojego chaotycznego (i jak się okazuje najskuteczniejszego) systemu pracy.
Co z tego, że umęczony doświadczeniami z wiecznym poprawianiem i przemeblowywaniem Niedoli Julitty, postanowiłem, że drugi tom przygód Hmmarlowe'a powstanie inaczej... Że będzie "scenariusz, potem szkic, potem tusz, a następnie druk i już".
Co z tego, skoro okazało się, że się nie da. Szkic zgubiłem, scenariusz poszatkowałem i złożyłem od nowa, a tusz tradycyjnie rozcieńczyłem łzami rozpaczy nad ciężką dolą rysownika...
Ale, ale... W tym całym smutnym bałaganie jedna
myśl mnie prowadzi i nie pozwala całkowicie stracić optymizu i wiary w
słuszność obranej drogi:
Gdyby Hmmarlowe był komiksiarzem, a nie detektywem, z pewnością pracowałby właśnie tak!
I żeby już Was nie zamęczać, na zakończenie tej notki zdradzę sekret: materiału jest już tyle, że w zasadzie można powiedzieć, że komiks prawie, prawie jest. Chętnych proszę o trzymanie kciuków w najbliższych tygodniach.
Ciąg dalszy nastąpi...
Gdyby Hmmarlowe był komiksiarzem, a nie detektywem, z pewnością pracowałby właśnie tak!
I żeby już Was nie zamęczać, na zakończenie tej notki zdradzę sekret: materiału jest już tyle, że w zasadzie można powiedzieć, że komiks prawie, prawie jest. Chętnych proszę o trzymanie kciuków w najbliższych tygodniach.
Ciąg dalszy nastąpi...
Autorem grafiki tytułowej akcji społecznej "Kibicujemy komiksiarzom" jest Wojciech Stefaniec.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz