Autor: Dominik Szcześniak
"Boska tragedia" to komiks humorystyczny, rysowany w stylu cartoonowym i nawiązujący do "Dogmy" Kevina Smitha - to są oczywistości, które znaleźć można w opisie wydawcy i wywnioskować z przykładowych plansz. I choć, moim zdaniem, rzeczywistość nie pokrywa się z powyższym opisem w najmniejszym nawet stopniu, nie przeszkodziło to "Boskiej tragedii" zyskać wielu wiernych czytelników, a wydawcy cieszyć się z wyników sprzedażowych. Niestety, sukces komercyjny przedsięwzięcia nie został wsparty przez jego walory artystyczne.
"Boska tragedia" opowiada o tym, że Bóg postanawia wtłoczyć w ruch koniec świata. Komunikuje ten fakt mieszkańcom Ziemi, jednak siedmioro ludzi nie odbiera jego bezlitośnie prostego sygnału. I nad ową grupą rozpoczynają się badania, a pomocnym staje się im sam Jezus Chrystus. Ale mniejsza o fabułę. Komiks Łazowskiego to satyra na współczesność, na konsumpcjonizm, na kler, na durnotę. Satyra, spreparowana z wielu pomniejszych scenek rodzajowych i gagów, powiązanych głównym wątkiem, jakim jest postawa człowieczeństwa wobec końca świata. Brzmi jak punkt wyjścia do fantastycznego komiksu, w rzeczywistości jest jednak niewypałem.
Łazowski sprawia wrażenie jakby "Ósmą czarę" przeczytał niezbyt uważnie na 5 minut przed szybkim narysowaniem "Boskiej tragedii", lub jakby komiks Prosiaka widniał w zapowiedziach wydawniczych na rok 2012 a jego fabuła otoczona była wielką tajemnicą. Nazwanie jego komiksu obrazoburczym byłoby obrazą dla obrazoburstwa, choć Chrystus wymachujący gołym penisem, czy egzorcyzmy odprawiane przez księży w równie adamowym przyodzienku mogą wywołać oburzenie wśród starszych pań i innych osób, które jednak komiksów nie czytają.
Jako rysownik, Łazowski czuje cartoonową stylistykę grepsowego zappingu i skacze między scenami z odpowiednim wyczuciem. Co z tego, skoro jego rysunek pozbawiony jest jakichkolwiek znamion "własnego stylu"? W odróżnieniu od takich twórców, jak Piotr Nowacki, czy Tomasz Pastuszka, Maciej Łazowski jedzie na patentach, które zobaczył w telewizji, irytując gorszym niż w przypadku telewizyjnych guru warsztatem. Graficznie jest jednym z wielu, scenariuszowo niestety również.
Autor wysyła Boga na kozetkę. Poddaje pod wątpliwość jego poczytalność. W niby humorystycznym sosie zdaje się przedstawiać jakąś swoją głębszą filozofię, opartą o przemyślenia, które znacznie wcześniej miało wielu innych. Zadaje na przykład pytanie: Co stałoby się z Jezusem, gdyby ten po raz drugi został zesłany na ziemię? Nie będzie spoilerem, jeśli zdradzę, że ludzie ukrzyżowaliby go ponownie. Łazowski na nowo kreśli wizję drogi krzyżowej - uwspółcześnioną, opartą o postawy ludzi, którzy religię mają w głębokim poważaniu, wzbogaconą celebryckimi występami. Stara się przepisać dokonania anarchistów, którzy te motywy dwadzieścia lat temu przetworzyli na wszystkie możliwe sposoby i robi to bez żadnego polotu i wyobraźni. Tworząc komiks, piętnujący popowy konsumpcjonizm, nie zauważa, że "Boska tragedia" jest tego śmietnikowego konsumpcjonizmu częścią. Na niesionym przez Chrystusa krzyżu, metaforycznie upstrzonym poprzekręcanymi nazwami korporacji, spokojnie można umieścić tytuł tego komiksu.
Są również plusy tej produkcji. Zaliczyć doń można świetnie zaprojektowaną okładkę, której tył fajnie koresponduje z przodem. Obiecująco wypada również to czucie konwencji w jakiej autor się obraca, jak również bardzo dobra stylizacja bezrefleksyjnego i oschłego języka, jakim posługują się media komentując obecność Jezusa na ziemi. Ale to tylko kilka promyczków w całości, która i formą i treścią sprawia wrażenie pamiętnika gimnazjalisty.
"Boska tragedia" jest najbardziej kuriozalną produkcją kultury gniewu. Przez ostatnie tygodnie, w ramach cyklu "Gniewne popołudnia" opisywałem historię tego wydawnictwa, które świetne komiksy wydawało wręcz nałogowo, by w pewnym momencie swego istnienia, owym "gniewno-kulturalnym" hitom dorobić grono kompletnie niepasujących do nich potworków. "Boska tragedia", niegniewna, niekulturalna i nieśmieszna jest z nich najpotworniejsza.
"Boska tragedia". Autor: Maciej Łazowski. Wydawca: kultura gniewu 2010
14 komentarzy:
Najśmieszniejsza recenzja roku, Panie Dominiku! :D
100 % normy zgody
Ustawiłeś się pod ścianą Lou
zjedzą cię żywcem żę:
a) nie znasz się
b) hejtujesz bo masz bifa z autorem( nie zależnie od tego czy go znasz czy nie)
c) daj szanse debiutantowi
To trzy hasłą które usłyszałem gdy wygłosiłem podobną opinię
Generalnie brawa za odwagę:)
I za anty fapppp
Ja bym chętnie zapoznał się z pełną listą potworków!
Mati 20:00:04
gdzieś, teraz akurat holcman siedzi i mowi - to totalne bzdury są
Pierwsza recenzja tego komiksu, po której lekturze nie odczułem, że recenzent dostał w łapę za jej napisanie. Po przeczytaniu komiksu i rekomendacji wydawcy mój poziom "uf uf" ( w zakresie polskich produktów nieznanych mi autorów) do kg spaaaadł. Po lekturze recki, poziom "uf uf" do Ziniola wzrósł. Gratuluję wielkich jajec i poszanowania czytelnika!
wojtas
Ta "recenzja" to zwykła trollerka podupadającego publicysty i wydawcy komiksowego. Tzw. internetowy "Ziniol" od miesięcy jedzie na starych recenzjach i cudzych tekstach - na chuja komu takie "kibicowanie" skoro autorzy sami muszą wszystko nasmarować, jakby własnych blogów nie mieli?
Dlaczego Pan Lucek nie napisał tego tekstu parę miesięcy temu, zaraz po premierze - zobowiązania towarzyskie nie pozwalały wtedy na szczerość? Ja już w gust Pana Lucka nie wierzę. Pan Lucek miażdży jedną z najbłyskotliwszych polskim premier ostatnich miesięcy a spuszcza się nad tandetnym kolorystycznie i fabularnie banalnym do bólu "Tainted".
Komć wyżej to oczywiście ironia, pozdrawiamy! :)
Szymon, akurat "kibicujemy" to fajny cykl.
Hejt czy antyfap?
Oto jest pytanie.
weryfikacja słowna:
lider
dewajtis: Obawiam się że nastąpiło czytanie z niezrozumieniem z Pana/Pani strony. Zachęcam do ponownej lektury, a o argumenty na poparcie tezy o najśmieszniejszości mojej recenzji nie śmiem nawet prosić.
Karol: Zdaję sobie sprawę z tego wszystkiego, ale czuję się w obowiązku nienabijania czytelników w butelkę.
Jarek: przecież nie ma problemu - zapoznaj się. Jest ich naprawdę niewiele. Wystarczy, że przeczytasz wszystkie teksty z cyklu "Gniewne popołudnia" oraz recki komiksów kg. W każdym z tych tekstów starałem się zamieścić (specjalnie dla Ciebie) zdanie lub sformułowanie, które będziesz sobie mógł później zacytować na swoim twitterze.
wojtas: dzięki.
Polski Froncie: jeśli już pozwalasz sobie na osobiste wycieczki, to ujawnij swoją tożsamość. Wtedy odpowiem na frapujące cię zagadnienia, które póki co mogę nazwać jedynie kłamliwym pieprzeniem debila.
Maciej: co to jest antyfap?
Antyfap to odwrotność fapowania.
Ja zaraz wyjdę na jakiegoś hejtera Kg:/
ale w sumei to po gniewnych czwartkach się spodziewałem laury takiej bez refleksyjnej ze "łooop łoooppp " zajebiste komiksiki - te które są zajebiste a te mniej zajebiste to o nich nie mówimy:)
Ten 2010 średni był dla "Kultury Gniewu". Dwa ich komiksy puściłem bez żalu: "Gang Wąsaczy" i właśnie "Boską..." Inna sprawa, że dwa komiksy z roku "podane dalej" to przy innych wydawcach wynik wywalony poza wszelkie skale:)
Karol: pomyliło Ci się z akcją na kolorowych zeszytach.
Popielecki: zgadzam się.
Prześlij komentarz