"Dobry książę" to prawdziwa bajka. Zamiast skupiać się na najpopularniejszych postaciach serii, autorzy wyrzucili przed szereg jednego z drugoplanowych bohaterów, kompletnie przemeblowali jego charakter i z niewiele znaczącego sprzątacza uczynili królem. I choć w dziesiątym tomie "Baśni" odnaleźć możemy mnóstwo wątków dla serii bieżących i istotnych, tak naprawdę po odłożeniu książki na półkę miałem w głowie jedno: baśniową wyprawę Muchołapa w Strony Rodzinne celem założenia tam (w sposób bezkrwawy) królestwa-przystani.
Przebudzeniu i drodze do chwały towarzyszy dobroć i sprawiedliwość, a Baśniowcom dodane zostają elementy arturiańskie. Willingham robi należyty użytek z sir Lancelota i Excalibura - zapomniany rycerz i miecz, czyniący z jego właściciela niepokonanego wojownika pozwalają mu na wykręcenie niezłego numeru Czytelnikom i zaserwowanie im jednego z najciekawszych (jeśli nie najciekawszego) punktów zwrotnych w historii serii. Takiego, który kompletnie zmienia układ sił między Adwersarzem a Baśniowcami.
Wyprawa Muchołapa ma wszystko, czego potrzeba porządnej bajce - kompletowanie drużyny przez przyszłego króla, podróż przez ziemie wyklęte, wiszącą w powietrzu zdradę, magię, wielkie bitwy, solidarność, braterstwo, wolność, morał ...scenarzysta komponuje z tych składników wciągającą opowieść, pozwalając na powrót kilku zapomnianych postaci z pierwszych tomów serii. Jednym z nich daje szansę na odkupienie, innych pogrąża jeszcze bardziej. A jednocześnie stawia znak równości pomiędzy ową baśnią a reality shows. Dzisiaj jednych zamyka się w domach wielkiego brata, a innych przed telewizorami. Podobnie jest w "Baśniach" - podczas, gdy Muchołap kontynuuje swoją misję, mieszkańcy Baśniogrodu wcinają popcorn i urywają się z pracy, gapiąc się w zaczarowane lustro.
"Dobry książę" jest również odpowiedzią Baśniowców na niecne knowania popleczników Adwersarza, zaprezentowane w tomie "Synowie imperium". Bigby i spółka, wiedząc, że wojna wisi w powietrzu, błyszczą intelektem znacznie bardziej niż wrogie im siły i - poza prezentowaną w poprzednich albumach - partyzantką, wcielają w życie kilka długofalowych planów obronnych. Cwana strategia w połączeniu z podziemną wręcz działalnością Muchołapa (bo poza magią, książę ucieka się również do niemalże prasy niezależnej), pokazują, że Adwersarz i Dżepetto mogą mieć w przyszłości duże problemy. Choć z drugiej strony trzeba przyznać, że przeciwnicy Baśniowców zostali w omawianym tomie potraktowani nieco po macoszemu i ukazani jako tępawi, żądni krwi i władzy, tyrani.
"Dobry książę" to bajka z obowiązkowym morałem (lub nawet: morałami). Będąc opowieścią niezależną, bardzo sprawnie pcha główny wątek do przodu, jednocześnie odpowiadając Czytelnikom na kilka ważnych pytań, którymi zaprzątali sobie głowę od dawna. Wszystko w tej odsłonie serii Willinghama podporządkowane jest snuciu opowieści - warto więc przymknąć oko na nielogiczności i dać się w tę opowieść wciągnąć.
Baśnie (10): Dobry książę. Scenariusz: Bill Willingham. Rysunki: Mark Buckingham, Steve Leialoha, Aaron Alexovich, Andrew Pepoy. Kolory: Lee Loughridge. Tłumaczenie: Krzysztof Uliszewski. Wydawca: Egmont 2012
Komiks można nabyć tutaj: Sklep.Gildia.pl
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz