Każdy zna tę historię. Dawid, reprezentujący Izraelitów staje do walki z Goliatem, przedstawicielem Filistynów. Ten, który zwycięży bierze w niewolę żołnierzy przegranego. Wygrywa Dawid. Spryt dominuje nad mięśniami, rozum nad głupotą, a Bóg jedyny nad bóstwami i bożkami innymi. Tako rzecze Biblia.
U Toma Gaulda Goliat jest urzędnikiem, równie wielkim, co ciapowatym i szczerze przyznającym się do braków w posługiwaniu się rycerskimi atrybutami. Jego wyjście naprzeciw siłom izraelskim to efekt genialnego planu, zakładającego, że dużego gościa każda armia się przestraszy i da nogi za pas. Reinterpretacja biblijnej przypowieści w ujęciu Gaulda polega więc na ukazaniu, że to nie spryt zapanował nad siłą, a cwaniactwo nad dość obojętną postawą oraz że siłowo obaj zawodnicy byli równi, a ten większy nawet bardziej potulny. Zupełny brak podobieństwa do biblijnego pierwowzoru powoduje, że do Goliata z Gat bardzo łatwo poczuć sympatię. Wynika to nie z samego założenia, a z przedstawienia tej postaci na łamach albumu. Bohater mimo woli najpierw jest szaraczkiem przyspawanym do biurka, następnie przymusowym panaceum na wojenny konflikt, herosem, o którym opowiada się niestworzone historie, aż wreszcie postacią tragiczną. Ginie zgodnie z planem - najpierw kamień trafia go w głowę, następnie mały spryciarz odcina mu łeb. Natomiast "zgodne z planem" nie jest jedno - to nie spryt triumfuje nad siłą, a system nad bogu ducha winną jednostką.
Gauld nie tylko przedstawia Goliata w opozycji do walecznego olbrzyma, ale też pokazuje wykonywane przez niego zadania jako zwykłą pracę, która polega najpierw na wypełnianiu papierków, a następnie na regularnym podchodzeniu do krzaczka w dolinie i deklamowaniu wiadomości, rzucającej wyzwanie Izraelitom. Rano i wieczorem, dzień w dzień - monotonia większa niż za biurkiem.
Gauld nie tylko przedstawia Goliata w opozycji do walecznego olbrzyma, ale też pokazuje wykonywane przez niego zadania jako zwykłą pracę, która polega najpierw na wypełnianiu papierków, a następnie na regularnym podchodzeniu do krzaczka w dolinie i deklamowaniu wiadomości, rzucającej wyzwanie Izraelitom. Rano i wieczorem, dzień w dzień - monotonia większa niż za biurkiem.
Gauld tę w sumie anegdotkę, możliwą do streszczenia w kilka minut, rozbudowuje do 90-stronicowego albumu, po którym rozsiane są proste rysunki. Graficzna warstwa tego komiksu to absolutny minimalizm, w którym każda kreska ma swoje miejsce w kadrze/ na stronie i buduje przestrzeń. Nie ma nic zbędnego. Czarno-biała kreska wzbogacona jest brązami, szczególnie efektownymi w nocy (zwłaszcza w scenie otwierającej album).
Świetnym zabiegiem okazuje się także zestawienie prostych, bardzo zabawnych dialogów pomiędzy Filistynami z archaizującą pompą sprytnego Dawida. Dowcipne teksty, poprzetykane jedno lub kilkukadrowymi pauzami, znakomicie współgrają z graficzną ascezą.
"Goliat" ukazuje całą magię tkwiącą w komiksie. Przewrotna historyjka, ukazana za pomocą wystarczających środków, urzeka i zachowuje świeżość przy kolejnych czytaniach. Ten komiks bez wątpienia jest jednym z najważniejszych wydanych w tym roku w Polsce. Dla wielu z pewnością stanie się najważniejszy.
"Goliat" ukazuje całą magię tkwiącą w komiksie. Przewrotna historyjka, ukazana za pomocą wystarczających środków, urzeka i zachowuje świeżość przy kolejnych czytaniach. Ten komiks bez wątpienia jest jednym z najważniejszych wydanych w tym roku w Polsce. Dla wielu z pewnością stanie się najważniejszy.
Goliat. Autor: Tom Gauld. Tłumaczenie: Hubert Brychczyński. Wydawca: Fundacja Tranzyt/ Centrala - Central Europe Comics Art 2012
Komiks można nabyć tutaj: Sklep.Gildia.pl
2 komentarze:
No, dobra rzecz. Fajnie Goliat zawadza głową o górne ramki kadru :) Taki duży, że się nie mieści.
A głowa jego giermka równie fajnie leży sobie na dolnych ramkach kadru:D
Prześlij komentarz