W trzydziestym czwartym albumie serii "Thorgal" znalazło się aż dziewięćdziesiąt sześć niemych kadrów. Jeśli przyjmiemy, że na planszy średnio mieści się tych kadrów siedem, niemal czternaście plansz składa się na milczący popis umiejętności Grzegorza Rosińskiego. Co więcej, polski rysownik wykonał w "Kah-Anielu" jeden kadr całostronicowy, co zdarza mu się niezwykle rzadko. Wierzę, że zrobił to po to, by samemu mieć frajdę i dać ją również czytelnikom, ale ciężko oprzeć się wrażeniu, że przede wszystkim chodziło mu o odwrócenie uwagi od "popisów" swojego kolegi, Yvesa Sente.
Kontynuujący dzieło Jeana van Hamme scenarzysta, który podczas reanimacji serii o dzielnym Wikingu mógł do tej pory liczyć na moje recenzenckie poparcie, doszedł do takiego momentu w swojej karierze, kiedy i ja zmuszony musiałem złapać się za czoło, przymknąć oczy, zacisnąć zęby i powiedzieć: "koniec". Gdy przedstawiał utrzymane w stylu sesji RPG przygody Jolana i jego świty - twierdziłem, że dostosowuje produkt do nowego czytelnika. Kiedy wszyscy krzyczeli, że nowym Thorgalem dokonuje zamachu na ich młodość - sugerowałem, że ich młodość przecież przeminęła, a warto by ta świeża, która trwa, również miała przyjemność rozwijać się w towarzystwie przystojnego naturalizowanego Wikinga. Kiedy dokonywał telenowelizacji serialu - bagatelizowałem temat, dając do zrozumienia, że przecież "Thorgal" telenowelą był od zawsze. W "Kah-Anielu" Sente nie tylko rozwinął powyższe tematy w trudny do zaakceptowania sposób, ale też przekroczył kilka innych granic, a przy tym - niestety - sprawił, że nie przeczytałem komiksu na jednym wdechu, przerywałem lekturę oraz - uwaga - ziewałem. Tak, Yves Sente stworzył nudny scenariusz, najnudniejszy w całej serii, przegadany i oparty na tym, że cały czas ktoś z offu nawija na temat kilkudziesięciu wymienianych z imienia, nazwiska i funkcji postaci.
Wysłanie Thorgala do Bag Dadhu w pogoni za porwanym synem i legendarnymi Czerwonymi Magami zaowocowało marazmem fabuły. Gadające głowy jedynie na chwilę ustępują pola wartkiej akcji, a wiele istotnych sytuacji rozgrywa się poza kadrem. Obok fantastycznych pustynnych scenerii oraz portowych klimatów, Rosiński zyskał sposobność zilustrowania lokalnych domostw, obyczajów i miejsc, które jednak znikają pod ogromem tekstu i ukazują swego rodzaju bezsilność polskiego artysty.
"Thorgalowi" bliżej obecnie nie do telenoweli wenezuelskiej, lecz tasiemca amerykańskiego, znanego polskim widzom jako "Moda na sukces". Zamiast pozwolić bohaterom zestarzeć się w spokoju i z honorem, twórcy "Światów Thorgala" beztrosko spuszczają ich ze smyczy, która przecież za ich świętym przyzwoleniem wiązała im szyje. Już teraz Sente doprowadził do tego, że niemal wszyscy (nie tylko dorośli) bohaterowie serii zaczęli się puszczać, a już wkrótce będziemy zapewne dochodzić jak doszło do tego, że jej ojciec jest zarazem jej synem, brat też jest synem, a syn mężem byłej żony.
Yves Sente na łamach "Thorgala" i "Kriss de Valnor" zniszczył spontaniczność serii. Zabrał Grzegorzowi Rosińskiemu przestrzeń do rysowania. Sprawił, że pomiędzy Thorgalem, Kriss, Jolanem, Aaricią - tymi wolnymi duchami świetnie nakreślonymi przez van Hamme'a narosły teraz ciężkie zależności i relacje godne telewizyjnej dusznej psychodramy.
"Thorgal" ma przed sobą jeszcze dwa tomy, ale już się skończył. Pozostało tylko sięgnąć na półkę po "Gwiezdne dziecko" lub "Władcę gór" i powspominać starą, dobrą, zakończoną kilka lat temu serię.
"Thorgal: Kah-Aniel". Scenariusz: Yves Sente. Rysunki: Grzegorz Rosiński. Tłumaczenie: Wojciech Birek. Wydawca: Egmont Polska 2013.
Komiks można nabyć tutaj: Sklep. Gildia.pl, Incal, Picture Book.pl, Elemental
Inne recenzje serii:
4 komentarze:
Jakiś czas temu twórcy serialu "South Park" przygotowali odcinek inspirowany czwartą częścią "Indiany Jonesa". W odcinku tym twórcy tego filmowego hitu z lat osiemdziesiątych, Spielberg i Lucas, ku rozpaczy fanów, wielokrotnie gwałcą swojego bohatera (gwałty na Jonesie wzorowane są na najsłynniejszych filmowych gwałtach mężczyzn na mężczyznach). Odnoszę wrażenie, że twórcy "Thorgala" od dziesięciu z górą lat wyprawiają to samo z nieszczęsnym Thorgalem Aegirssonem. Ku mojej rozpaczy, bo jestem jego fanem. To naprawdę okropne, powinni wreszcie przestać. P.
Dla smutnych i zniesmaczonych fanów Indiany oraz Thorgala rzeczony fragment z "South Park":
http://www.youtube.com/watch?v=ogPqwdTiKag
Cała seria robi się niedbała, i wizualnie i scenariuszowo.
Dziwi jak można zepsuć tak wspaniały mit a zarazem produkt jakim był Thorgal, ale widać niektórzy bohaterowie powinni umrzeć zanim ich twórcy się zestarzeją. Szkoda.
Boję się sięgać po nowe albumy żeby sobie nie zepsuć wspomnień. Eh.
Czy zauważyliście, że Pietrow stał się nagle Petrowem? W dawnych Thorgalach takie błędy się nie zdarzały...
Prześlij komentarz