"Przygody Nikogo" zapraszają na artystyczną wyprawę po wnętrzu. Zadają pytania. Generują zagadki. Prosta kreska Mikołaja Tkacza, kompletnie wykarczowana z fajerwerków graficznych, prowadzi Czytelnika przez drzwi, zatrzymuje się na ścianach nośnych, penetruje kąty między ściankami gipsowymi czy wreszcie wnika w strukturę ściany, ukazując jej nieprzeniknioną i podatną na interpretacje biel. W tej ascetycznej scenerii odbywają się przygody Nikogo. No ale kim jest ten Nikt? W kadrze się nie pojawia, stąd wniosek, iż jest po prostu zwykłym archetypowym Nikim. Lecz może stoi za drzwiami? Lub skrywa się za jednym z plasterboardów? A może skrada się za plecami Czytelnika i nie może powstrzymać się od śmiechu?
"Przygody Nikogo" to komiks ze wszech miar uniwersalny. Identyfikować się z nim może każdy, kto posiada bądź wynajmuje jakąś przestrzeń zamkniętą lub choćby w tejże przestrzeni bywa. Dużo frajdy może Czytelnikowi sprawić porównywanie np. swoich kątów czy ścian z tymi, zaprezentowanymi w komiksie Mikołaja Tkacza. Co ciekawe, wnętrza prezentowanych pomieszczeń są puste. Skłania mnie to do postawienia - być może zbyt śmiałej i nadto kontrowersyjnej - tezy, iż nie dość, że są to tytułowe przygody Nikogo, to również i Niczego.
U Tkacza nieskazitelne biele (warto odnotować w tym miejscu wspaniały splash na stronie 24) są gdzieniegdzie przybrudzone, co nadaje albumowi chropowatej formy. Niby sprayowe kropki na ścianach w pierwszej chwili dają do myślenia: a może coś się tu miało pojawić? Może autor walczył z myślami, które dudniły mu w głowie szatańskie podpuchy pokroju "narysuj tu jakąś postać, daj się ponieść"? Podobnie z brudami w miejscach, które zwykłemu odbiorcy sugerowałyby nieodpowiednie wykorzystanie papieru ściernego podczas prac wykończeniowych - być może to również miało coś oznaczać? Teorie te, choć ciekawe, zostają rozwiane przez autora (wspomina o tym choćby na spotkaniu podczas poznańskiej Ligatury): jest to jedynie błąd w druku.
Ów błąd nieco zawęża areał interpretacyjny (jednocześnie nakazując wyrazić podziw w stronę konsekwencji autora), aczkolwiek wspominana w niniejszej analizie nieskazitelna biel w połączeniu z pustotą pomieszczeń i tak odrywa rolę spiritus movens albumu młodego artysty. Mamy tu do czynienia z dwojaką symboliką, dwojgiem uczuć z odległych biegunów. Puste ściany dają radość osobom, które wprowadzają się na nowe mieszkanie, ale odbierają ją tym, którzy z pomieszczeń, przez lata stanowiących integralną część ich życia, zostają eksmitowani. Ekstaza, miłość, piękno, rodzina na swoim, ale też strach przed nieznanym i rozrywający serca żal. Idąc dalej: jeśli miłość i piękno, to zapewne również przybicie piątki z kredytem na 30 lat i ostatecznie sytuacja powodująca strach i żal. Błędne koło w prostokątnych ścianach - zdaje się mówić nam Mikołaj Tkacz.
"Przygody Nikogo" w pierwszej wersji pojawiły się w filmie stworzonym w pracowni działań multimedialnych Łukasza Skąpskiego na Akademii Sztuki w Szczecinie, a w obecnej, "pełnometrażowej" formie, powstał w Pracowni Rysunku Zbigniewa Taszyckiego i Artura Malewskiego również na Akademii Sztuki w Szczecinie - tak głoszą słowa na redakcyjnej stronie albumu. Sygnalizują, iż mamy do czynienia ze sztuką przez naprawdę duże "Sz".
Mikołaj Tkacz zaczynał komiksami, które przyciągały nietuzinkowym podejściem. Obecne przejście na artystyczny minimal może wyekspediować go do pozakomiksowego getta. Na pewno znajdą się osoby, które stwierdzą, że rezygnacja z drogi cartoonowej na rzecz zaprzedania duszy sztuce była błędem, lecz zadajmy sobie pytanie: czy rzeczywiście błędem być to może? Mikołaj Tkacz pustymi przestrzeniami zdaje się wołać, że pewien etap ma już za sobą, a "Przygody Nikogo" być może są zapowiedzią znakomitych komiksów, których nie będzie, przez co będą posiadały zarówno wspaniałe walory artystyczne, jak i odniosą sukces komercyjny. Jeśli ktoś kiedyś polski komiks zabił (a są takie plotki!), to być może biel ściany (nawet jeśli zawierająca fragment futryny) krzyczy w naszą stronę, iż właśnie na niej nowy polski komiks się narodzi!
Album "Przygody Nikogo" wydany został w następującym standardzie: format A4, twarda oprawa. Powstał w ramach "Kolekcji Maszina", a jego cena okładkowa to 34,90 zł lub 9 euro. Spodoba się wszystkim którzy lubią komiksy o podróżach pomiędzy pustymi przestrzeniami, odbywających się bez słów. Z komiksem w ciekawą interakcję wchodzi zaprezentowana na zakończonej niedawno Ligaturze, twórczość Judy Dunaway, amerykańskiej kompozytorki, grywającej na lateksowych balonach sprowadzanych z Berlina. W moim osobistym odczuciu, jest to idealny soundtrack do "Przygód Nikogo", choć jestem pewien, iż równie idealnym byłby jakikolwiek inny.
"Przygody Nikogo". Autor: Mikołaj Tkacz. Wydawca: Centrala 2013.
Komiks można nabyć tutaj: Sklep. Gildia.pl, Picture Book.pl
2 komentarze:
Kupuję ! ;)
O, świetny tekst ubawilem się. wiadomo kiedy kapral przyjdzie?
Prześlij komentarz