Magazyn komiksowy (1998-2018). Kontakt: ziniolzine@gmail.com
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Tony Sandoval. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Tony Sandoval. Pokaż wszystkie posty

środa, 20 czerwca 2018

Futura nostalgia - Tony Sandoval

Futura nostalgia to standardowy komiks Tony'ego Sandovala, polegający na wikłaniu zjawisk nadprzyrodzonych w wątek młodzieńczej, licealnej miłości. Naiwnym scenom eksplodującego po pierwszym pocałunku świata towarzyszą tu piękne podwodne kadry czy próby ukazania pewnych… zjawisk w zwolnionym tempie. Młodociana drama ma wartość dodaną - gadającą żabę, wyrażającą się w sposób dość nieparlamentarny oraz jednego z bohaterów, zajmującego się robieniem zinów komiksowych. 

Ta ostatnia kwestia wprowadza nieco pozytywnego urozmaicenia do albumu – czarno-białe plansze z fanzinów rysowane są tak zachęcająco, że już teraz przytuliłbym album Sandovala stworzony w takiej właśnie technice. Tylko żeby miał on trochę więcej treści i żeby zagrała w nim nieco inna melodia. 

Sandoval jest specjalistą od komiksów produkowanych na zapętleniu i opowiada tę samą historię od lat. Owszem, wielkim rysownikiem jest i basta, ale ileż pożytku by było, gdyby nie tylko narysował, ale i napisał wreszcie coś nowego?

"Futura Nostalgia", tom 1. Autor: Tony Sandoval. Tłumaczenie: Katarzyna Sajdakowska. Wydawca: timof comics, 2018.

wtorek, 29 kwietnia 2014

Wąż wodny - Sandoval

Mroczny klimat, tajemnicza scena otwierająca, wylewający się z plansz surrealizm, córka pytająca ojca czy aby wykonywać zawód dentysty, trzeba lubić zęby oraz lis, który w momencie pojawienia się sprawi wrażenie, jakby miał wyszeptać szatańskie wersety - Sandoval w "Wężu wodnym" miażdży miksem pomysłów od samego początku. I choć niejednokrotnie są to pomysły, które spowodują, że będziecie się pukać w czoło, to cała historia trzyma się kupy, a w warstwie rysunkowej jest największym dotąd osiągnięciem artysty.
Podobnie jak we wcześniejszych utworach, Sandoval skupia się na młodzieżowym życiu, tym razem głównymi bohaterkami czyniąc dwie dziewczynki - Milę i Agnieszkę. Ta pierwsza ma fiksację na punkcie zębów, druga - tak się składa - akurat zębami, w dodatku pięknymi, dysponuje. Dziewczynki spędzają ze sobą czas na plaży, rozmawiają, przebrane za lisa i królika straszą urlopowiczów, badają swą uczuciowość i seksualność. 
Gdzieś nad tą sielanką dzieją się rzeczy z zupełnie innej bajki: na horyzoncie zjawiają się krwiożercze psie kościotrupy, ośmiornica zostaje zwymiotowana, a zęby mają przygody. Absurdalna fabuła w pewnym momencie zmienia się z surrealistycznego snu w efektowną baśń o królu zaklętym w żabę, pięknych rycerzach (rycerkach) i bohaterskich czynach. Plażowa nostalgia po przejściu przez satanistyczno-pogański rytuał przeobraża się w epicką bitwę, przepełnioną krwią i pięknem. Bohaterki dorastają i dostają szansę na odkupienie. Autor triumfuje.
Takiej konsekwencji u Sandovala jeszcze nie widziałem - w "Wężu wodnym" jako rysownik nie ma słabych momentów, a większość z plansz jest wypieszczona do granic możliwości. Poza swoimi standardami - dzieciakami z dużymi głowami o oczkach jak węgielki, różnorodnymi stworami i niesamowitymi pejzażami - pokusił się o kilka sztuczek formalnych, dalekich od tego do czego nas przyzwyczaił (spójrzcie choćby na moment przejścia lata w jesień). Splash-page, które tu znajdziecie to dzieła sztuki, które z chęcią wycięlibyście z komiksu i powiesili nad łóżkiem, gdyby tylko sam komiks tym dziełem sztuki nie był.
Choć dialogi momentami brzmią jak wzięte z pisma dla nastolatek (a może takie właśnie miały być?), a przewijający się przez cały album fetysz zęba wprawia w osłupienie, Sandoval "Wężem wodnym" mnie kupił. Przez pół albumu pukałem się w głowę, pod jego koniec byłem nastolatkiem, z otwartą buzią gapiącym się na to, co mi podstawiono przed oczy. Niesamowity miks gotyckich lasek, potworów, żywych trupów psów, i krwawej baśni z morałem. Pal sześć te zęby i inne niedorzeczności.
"Wąż wodny". Autor: Tony Sandoval. Tłumaczenie: Katarzyna Sajdakowska. Wydawca: timof comics, Warszawa 2014.
Komiks można nabyć tutaj: Sklep wydawcy, Sklep Gildia.pl, Incal
Inne recenzje komiksów autora:

sobota, 7 września 2013

Pokaż ścianę (04)

Kolejne osoby wychodzą z szafy i pokazują co mają na ścianie. Jeśli czytasz te słowa i kolekcjonujesz oryginalne plansze komiksowe, rysunki, mazaje na ścianach - dołącz do akcji. Podeślij zdjęcia swojej ściany, opisz je w kilku słowach, a Ziniol je opublikuje. Oryginały na ścianach to wspaniała sprawa!
Dzisiaj zaglądamy do mieszkania Katarzyny Babis i Daniela Grzeszkiewicza. Na ścianach tej komiksowej pary zawisło kilka ciekawych nazwisk. Sprawdźcie to:

środa, 17 kwietnia 2013

Doomboy - Sandoval

Ten komiks zostaje w głowie. I w niej dudni. Tony Sandoval postarał się, byśmy go słyszeli długo po odłożeniu książki na półkę. Tak, jak wcześniejsze komiksy autora (chociażby "Wybryki Xinophixeroxa") były popisówą graficzną z pretekstową, dość spontaniczną fabułą, tak w "Doomboyu" gra dosłownie wszystko: od pomysłu, poprzez kreację bohaterów, na realizacji graficznej kończąc.
Love story w oparach doom metalu - tak w skrócie można opisać najnowsze dzieło Sandovala (gdyby chcieć nieco dłużej, idealnie pasowałby tutaj opis wydawcy: "Nikt nie wie, kim jest Doomboy. Jest po prostu czymś, co usłyszeliście na żywo w radio. Nie ma płyty, ani demo, to zespół-duch... Miejska legenda"). Autor przepisuje tutaj starą licealną historię o miłości i o dziurze, jaką wywala w sercu śmierć bliskiej osoby, ale robi to w sposób bardzo oryginalny. To komiks o dzieciakach, pełen sytuacji nadprzyrodzonych, ale jednocześnie realistyczny i bardzo wiarygodny. Sielskość nadbrzeżnej mieściny i przelatujące nad nią chthulowskie macki miksują nostalgię z baśnią. "Doomboy" jest jak komiksowa wersja "Stand by Me", czy "Lost Boys".
Bohaterowie skonstruowani są po mistrzowsku - każdy z nich ma swoje pięć minut w historii, ale głównym bohaterem jest ID - łażący wszędzie ze swoją gitarą 17-latek, popijający piwko z kolegami, wałęsający się po koncertach. Na skutek dwóch wydarzeń - śmierci dziewczyny i nocnej wędrówce po polu, podczas której "dzieje się coś dziwnego" - ID zmienia się z gościa, którego imienia nie potrafił(a)byś sobie przypomnieć, w kogoś "o dziwnej reputacji". Celem ID staje się ostatni koncert dla zmarłej dziewczyny. Jako scenerię dla doom metalowej serenady obiera sobie klif. Wygrywając bardzo osobistą i intymną melodię, nie zdaje sobie sprawy z tego, że właśnie tworzy własną legendę.
Głównego bohatera można rozpatrywać jako metaforę zwycięstwa z własnym ego, triumfu natchnienia i idei nad komerchą. Sandoval zdaje się mówić: Róbcie swoje! Róbcie dla siebie! A to, co zrobicie, może albo pozostać w szufladzie, albo wpłynąć na mnóstwo ludzi. O dążeniu do celu, o miłości nierozerwalnie związanej z twórczością, o konsekwencji - o tym traktuje "Doomboy" Sandovala. Tę główną myśl, autor przyozdabia mnóstwem smaczków - powrotem do przeszłości (przegrywanie kaset, antena zrobiona z wieszaka, podsłuchiwanie rozmów marynarzy przez radio dziadka), akcją (ID ścigany jest przez konkurencyjną kapelę) oraz - przede wszystkim - fantastycznymi grafikami, które w formacie A4 robią niesamowite wrażenie.
Zaskoczenie. Kosmos. Najlepsze dotąd dzieło Sandovala. "Doomboy" poraża szczerością i świeżym potraktowaniem tematu. To komiks, do którego wraca się z szaloną regularnością - nie tylko po to, żeby ponownie zagłębić się w lekturę, ale również, by z opuszczoną szczęką pogapić się w te bezzzczelnie piękne ilustracje. 
"Doomboy". Autor: Tony Sandoval. Tłumaczenie: Katarzyna i Małgorzata "Margo" Sajdakowskie. Wydawca: timof i cisi wspólnicy, Warszawa 2013.
Komiks można nabyć tutaj: Sklep Gildia.pl, Picture Book.pl

niedziela, 8 marca 2009

"Trup i sofa" - Tony Sandoval

Autor: Dominik Szcześniak

Swego czasu Kultura Gniewu opublikowała komiks "Piekło, niebo" Arne Bellstorfa, który mimo swej prostoty, dotykał wielu spraw, m.in. snującego się powoli lata i wkraczającej w życie młodego człowieka niespodziewanej pierwszej miłości. Na długo przed tym, nim komiks Bellstorfa został opublikowany, Rob Reiner nakręcił film na postawie książki "The Body" Stephena Kinga. Jego akcja również działa się pewnego lata. Miłości w nim nie uświadczycie, ale za to motorem napędowym działań grupki młodych bohaterów była chęć odnalezienia trupa jednego ze swoich kolegów, potrąconego przez pociąg kilkadziesiąt kilometrów od miejscowości, w której mieszkali. Pierwszy utwór był swobodnym, rozgrywanym bez pośpiechu komiksem o dojrzewaniu, drugi - filmem o przyjaźni, która urasta w siłę podczas wspólnej podróży, spowodowanej natrętną ciekawością widoku rozkładającego się ciała.

Motywy, które zaczerpnąłem z powyższych utworów przedstawiłem w sposób bardzo wybiórczy, mający na celu odzwierciedlenie moich wrażeń po lekturze ko
miksu Tony'ego Sandovala "Trup i sofa". Pomysł, według którego ten komiks powstał, w kilku momentach jest z nimi zbieżny, a w kilku zupełnie od nich odchodzi.

Komiks rozpoczyna narracja młodzieńca Polo, która zgrabnie ujmuje to, z czym chłopiec miał do czynienia zanim ten komiks się zaczął i brzmi: "Samotne lato". Ten stan trwa jedynie do momentu, w którym przewracamy kartkę - na następnej stronie samotność odchodzi w zapomnienie, a pojawia się Sophie, dziewczyna, w której chłopak z miejsca się zakochuje. Sandoval we wspaniały, bezsłowny sposób rozpoczyna proces opisu zauroczenia i fascynacji drugą osobą. Skupia się na detalach - na pierwszym dotyku młodych kochanków, pierwszych gesta
ch. Rola Sophie jest w tym związku dominująca, co zresztą rysownik umiejętnie punktuje w samych fizjonomiach bohaterów - podczas, gdy Polo jest wątłym młodzieńcem o nieproporcjonalnej budowie ciała, Sophie ma już zdecydowanie kobiece kształty.

Synchronicznie z fascynacją piękną brunetką, Polo odnajduje martwe cia
ło Christiana - chłopca, który zaginął jakiś czas temu. Proces rozkładu ciała pociąga go do tego stopnia, że razem z Sophie obserwują go z perspektywy sofy Sophie, którą umiejscawiają na świeżym powietrzu, obok trupa. Zarówno sofa, jak i sama śmierć Christiana kryją straszną tajemnicę, której rozwikłanie stanie się ich celem. By nie zdradzać zbyt wiele szczegółów fabuły dodam jedynie, że w okolicy kręci się wilk, Sophie lubi ubierać się na czarno a Polo miewa sny o wilkołakach.
Sandoval przyrządził "Trupa i sofę" według najstarszej receptury komiksowej - jest więc i płynna narracja i gustowne kadrowanie i znakomite wykorzystanie funkcji komunikatywnej komiksu. Graficznie postanowił ująć swoje dzieło dwubiegunowo - z jednej strony fenomenalnie kolorując część kadrów, z drugiej - pozostawiając je czarno-białymi z lekkim odcieniem szarości. Każda z zastosowanych technik sprawia ogromne wrażenie. Szukając porównań i inspiracji zatrzymałbym się na wczesnej fazie twórczości Hansa Nissena. A z bardziej znanego poletka: Chrisa Bachalo (pewnymi kadrami Sandoval puszcza oczko do rysownika serii "Shade") czy też, z pewnymi uwarunkowaniami, Huberta Ronka.

"Trup i sofa" pojawił
się w sprzedaży zupełnie znienacka, bez szerszej promocji a nawet prezentacji przykładowych plansz w internecie. Jest to materiał zaskakująco dobry, jednak bazowanie na samym zaskoczeniu może się odbić na skali jego odbioru. Szkoda by było, gdyby tak znakomicie rozegrany komiks zaginął w powodzi innych. Wszystkich wielbicieli "letnich" klimatów, zmieszanych z sensacyjną intrygą i mrocznym horrorem, przyprawionych obyczajową otoczką zachęcam do lektury.
"Trup i sofa". Scenariusz i rysunki: Tony Sandoval. Tłumaczenie: Magdalena Kurzyna. Wyd. Taurus Media 2009.