Ten komiks to klasyka europejskiego science-fiction, a jego autorzy to jedni z najwybitniejszych reprezentantów gatunku. „Incal” autorstwa duetu Alejandro Jodorowski/ Moebius jest komiksem legendarnym, znanym, cenionym i inspirującym rzesze komiksowych artystów. Doczekał się kilku kontynuacji i serii skupiających się na pobocznych bohaterach, wśród których należy wymienić wydawane również w Polsce „Kastę Metabaronów”, „Megalex”, „Technokapłanów” czy „Castakę”.
Osadzony w stechnicyzowanej przyszłości album opowiada o Johnie Difoolu, licencjonowanym detektywie klasy R – raczej nie najbystrzejszym przedstawicielu swojego zawodu, który staje się posiadaczem tajemniczego przedmiotu – Incala. Incal - jak się okazuje - jest poszukiwany przez absolutnie wszystkich – począwszy od kanałowych mutantów, poprzez imperium kosmitów, na jego najwyższej wężowatości prezydencie skończywszy. Wraz z Incalem bardzo gorącym towarem staje się ciamajdowaty detektyw, w ślad za którym rusza słynny zabijaka – Metabaron, a którego jedynym sprzymierzeńcem – przynajmniej na początku – jest gadający ptak Dippo. Poczciwy fajtłapa staje się wybrańcem. Temat znany od lat, ale przefiltrowany przez szaloną wrażliwość Jodorowskiego. Co prawda chilijski scenarzysta i reżyser nie epatuje tu jeszcze okropieństwami, nie wgłębia się przesadnie w drastyczne rytuały, słowotwórcze zapędy trzyma na wodzy, a sam komiks jest raczej archetypowym science-fiction, ale jednak jego dłoń jest wyczuwalna. Komiks posiada mnóstwo szalonych pomysłów, tendencję do telenowelizacji i charakterystyczne dla Jodorowskiego załatwianie skomplikowanych wątków jedną szybką akcją. Dzięki temu „Incal” jest nie tylko bogaty w sensację i przygodę, ale też sprawia słuszne wrażenie albumu przemyślanego i spójnego.
Aby nie zdradzać zbyt wiele z fabuły, zaznaczę jedynie, że obok głównego wątku, który wrzuca w stan wojny przeróżne wszechświaty i swoim rozmachem jest bardziej epicki od jakiegokolwiek hollywodzkiego blockbustera, w Incalu jest miejsce również na emocje, chwile wyciszenia, szczyptę seksu i przemocy. Jest też mocna krytyka konsumpcjonizmu i społeczeństwa ogłupionego przez telewizję. Ale zasadniczo ponad fabułą – zabawną, straszną, czy emocjonującą – są w „Incalu” rysunki.
Moebius przepięknie komponuje plansze i rysuje ziemskie i nieziemskie obiekty. To wyczucie kreski, subtelne cieniowanie i piękne kolory krzyczą w stronę czytelnika, że ma do czynienia z mistrzem. A warto wspomnieć, że w kwestii tych kolorów wcale tak kolorowo nie było. Incal w Polsce ukazał się już w 2006 roku w wersji z poprawionymi kolorami - takimi, które przemawiałyby do współczesnego odbiorcy i które oparte zostały o komputerowe zabiegi graficzne. Ręczna robota Moebiusa poszła w odstawkę i szczerze mówiąc o tej komputerowej wersji niewiele dobrego można było powiedzieć. Natomiast wersja, opublikowana pod koniec minionego roku przez wydawnictwo Scream Comics opiera się na oryginalnej pracy Moebiusa, wysmakowanej i eleganckiej. Ta publikacja pokazuje, że tego, co wybitne, poprawić się nie da.
Na polskie zbiorcze wydanie składa się sześć oryginalnych albumów serii. Ponadto ukazała się w Polsce kontynuacja przygód Johna Difoola – komiks zatytułowany „Final Incal”, w skład którego wchodzi tytułowa seria, rysowana przez Ladronna oraz „Po Incalu”, w którym warstwą graficzną zajął się Moebius, ale za kolory odpowiadał inny artysta. W zapowiedziach wydawnictwa na najbliższy rok znalazł się ostatni, poza seriami pobocznymi, element incalowej układanki – komiks „Przed Incalem” z rysunkami Zorana Janjetova.
Na polskie zbiorcze wydanie składa się sześć oryginalnych albumów serii. Ponadto ukazała się w Polsce kontynuacja przygód Johna Difoola – komiks zatytułowany „Final Incal”, w skład którego wchodzi tytułowa seria, rysowana przez Ladronna oraz „Po Incalu”, w którym warstwą graficzną zajął się Moebius, ale za kolory odpowiadał inny artysta. W zapowiedziach wydawnictwa na najbliższy rok znalazł się ostatni, poza seriami pobocznymi, element incalowej układanki – komiks „Przed Incalem” z rysunkami Zorana Janjetova.
Europejski klasyk został wydany w odpowiednim standardzie – powiększony format, twarda oprawa i ponad 300 stron lektury. Dla fanów komiksu frankofońskiego może to być zakup niezbędny. Podobnie dla wielbicieli czilijskiego scenarzysty. Albo francuskiego rysownika. Bo to komiksowe science-fiction pełną gębą. Dobrze, że moc Incala została przebudzona!
"Incal". Scenariusz: Alexandro Jodorowsky. Rysunki: Moebius. Tłumaczenie: Wydawca: Scream Comics, Kraków 2015.
Komiks można nabyć tutaj: Sklep. Gildia.pl
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz