Magazyn komiksowy (1998-2018). Kontakt: ziniolzine@gmail.com

środa, 3 sierpnia 2011

"Wolverine: Wróg publiczny" - Millar, Romita Jr.

Autor: Dominik Szcześniak
Garth Ennis, autor bardzo dobrego komiksu "Thor: Wikingowie" we wstępie do "Wroga publicznego" napisał, że woli "przyczepić sobie do twarzy wściekłą kałamarnicę, niż przeczytać komiks o superbohaterach". Ten album przypadł mu jednak do gustu. Bo jest odmienny od superbohaterskiej papki, bo ma utalentowanego scenarzystę i świetnego rysownika. Kiedy takie słowa padają z ust gościa, który superbohaterom wkręcił szpilę pokroju wspomnianego "Thora", to coś musi być na rzeczy.
Chyba, że Ennis, nie czytając komiksów o superbohaterach pozbył się skali porównawczej.
"Wróg publiczny" zaczyna się rzeczywiście znakomicie - związanie akcji w postaci przyjazdu ulubieńca fanów Marvela do Japonii w celu załatwienia sprawy okupu za pewnego dzieciaka poprowadzone jest przy użyciu niespiesznej narracji i spokojnego kadrowania. Kameralny, detektywistyczny klimat po chwili ustępuje jednak miejsca typowej superbohaterce - Wolverine zostaje zabity i "przeprogramowany" przez członków organizacji Hydra i staje się tytułowym wrogiem publicznym, mającym za zadanie mordowanie superherosów, którzy - po odrodzeniu (tak, w komiksach superhero jest to AŻ TAK proste) - stają się śmiercionośną bronią. Superbohaterowie mają więc nie lada zagwozdkę. Pojawiający się na kartach komiksu X-Meni, Kapitan Ameryka, Daredevil, Elektra, Fantastyczna Czwórka i mnóstwo innych, przeważnie kompletnie nieznanych mutantów i herosów zaczynają polowanie na Rosomaka. Towarzyszy im moralny dyskomfort - w końcu chcą załatwić dawnego kolegę.
Co Ennis mógł mieć na myśli, pisząc, że mu się podobało? Jest kilka opcji:
1. Krew i przemoc. Komiks jest bardzo brutalny, główny bohater w każdym z sześciu rozdziałów zabija mnóstwo wrogów i przyjaciół, superbohaterów i cywilów. Są to istne masakry, pozbawione refleksji. Co ciekawe, nawet superbohaterowie nie do końca potrafią zidentyfikować swoich zabitych kolegów - vide śmierć Spidermana.
2. Wątek obyczajowy. "Przeprogramowany Wolverine" został obdarowany przez scenarzystę dwugłosem - czytelnik ma więc wgląd w myśli starego Rosomaka (nie mającego kontroli nad swoimi poczynaniami) i nowego Rosomaka (dominującego). Zazwyczaj myśli te gryzą się ze sobą, ale niemal zawsze ujawniają ciekawe spostrzeżenia odnoszące się do superbohaterszczyzny. Warto zwrócić uwagę na życie rodzinne Reeda Richardsa, tak żenująco pochłoniętego pracą, że uciekającego się do olewania tak ważnych czynności jak czytanie dzieciom na dobranoc. Dodam, że olewania w bardzo niestandardowy sposób.
3. Nawiązania. Jest we "Wrogu publicznym" i Daredevil i Elektra. Jest również John Romita Junior. A więc niemal wszyscy, którzy spotkali się na łamach świetnego "The Man Without Fear". Tyle, że zamiast Millera w roli scenarzysty jest Millar. Blisko, ale jednak nie to.
Myślę, że dla fanów tego rodzaju komiksów, "Wróg publiczny" jest pozycją absolutnie obowiązkową. Posiada mocne cliffhangery, dużo akcji i sensacji, jest nawet parę sprośności. Ci, którzy od czasu do czasu sięgają po komiks z gatunku superhero mogą poczuć się przytłoczeni ilością postaci i wydarzeń, do których polski czytelnik przez lata po upadku Tm-Semic nie miał dostępu.
Sprowadzenie "Wolverine'a" do Polski to jak najbardziej trafiony pomysł. "Wroga publicznego" czyta się z lekkością. Nie jest to komiks wybitny, ale po prostu dobre czytadło. W kwestii superbohaterskich absurdów i przedziwnych, zmyślonych teorii nie wyskakuje ponad standard, a broni się rzetelnym rysunkiem i kilkoma ciekawymi tekstami. Wśród wydanych przez Muchę pozycji można go umiejscowić gdzieś pomiędzy świetnym "Thor: Wikingowie" a żenującym "New Avengers: Ucieczka". 
"Wolverine: Wróg publiczny" tom pierwszy. Scenariusz: Mark Millar. Rysunek: John Romita Jr. Tusz: Klaus Janson. Kolory: Paul Mounts. Tłumaczenie: Tomasz Sidorkiewicz. Wydawca: Mucha Comics 2011

3 komentarze:

SStefania pisze...

Ile to części będzie miało? Bo niedawno wyszła druga, czy to już koniec, czy jeszcze? Bo nie lubię czekać i chcę kupić od razu całość. Kochany JPF o tym wiedział i trzytomowe Uzumaki wydał za jednym zamachem :)

Dominik Szcześniak pisze...

Z tego co mi wiadomo tom drugi jest ostatnim.
A podzielenie Uzumaki na części faktycznie byłoby zbrodnią.

SStefania pisze...

Wielkie dzięki, mogę się więc już zaopatrzyć. Kolejny komiks Millara o Wolverinie :D