Autor: Paweł Deptuch Kibicujemy komiksiarzom! Dziś jednak dość nietypowo gdyż kibicujemy nie tylko
komiksiarzom ale twórcom wszelakiej maści. Po raz pierwszy również kibicujemy
projektowi w pełni cyfrowemu i po raz pierwszy w formie wywiadu. Od grudnia
zeszłego roku na Futushare ukazuje się
komiksowy spin-off do książkowego uniwersum science-fiction pt. „Gamedec” Marcina Przybyłka. Jako, że „Leanne” cierpi w tej chwili
na spore przestoje, postanowiliśmy przypomnieć o tym przedsięwzięciu i zachęcić
Was do wspierania twórców. Na pierwszy ogień rzuciliśmy scenarzystów czyli
Marcina Przybyłka (pisarza książek) i Zbigniewa Szatkowskiego
(kompozytora). A niebawem przemaglujemy Krzysztofa Chalika (rysownika i
grafika) oraz Roberta Letkiewicza (programistę i kompozytora). Stay tuned.
Marcin Przybyłek: Nie
pamiętam, jak dawno temu napisał do mnie Patryk Jamróz, szef portalu
Futushare.pl zajmującego się popularyzacją robotyki. Prosił o scenariusz do
komiksu, w którym bohaterką byłaby androidka (dla purystów: gynoidka).
Zgodziłem się, ale postawiłem warunki: komiks będzie opowiadał o moim świecie
(GamedecVerse), będzie częściowo animowany i ilustrowany muzycznie. Patrykowi
pomysł się spodobał. Rysownika już miał - był to Krzysztof Chalik. Ze
znalezieniem kompozytora z kolei ja nie miałem problemu - to mój przyjaciel,
Robert Letkiewicz. Robert jest też informatykiem, więc wziął animacje na
siebie.
Poza tym bardzo lubię komiks.
Posiadam dość duży zbiór obrazkowych opowieści, który stale się powiększa.
Niektóre serie / pojedyncze tomy uważam za dzieła sztuki. Od dawna chodziła mi
po głowie myśl, by stworzyć komiks opowiadający o moim świecie, ale nie zwykły,
tylko na miarę XXI wieku: animowany i muzyczny.
W którym miejscu Twojej sagi jest umiejscowiona opowieść, do jakich
wydarzeń się odnosi?
Marcin Przybyłek: Mój
webmaster, Mariusz Klimek, od dawna nakłaniał mnie do napisania spin-offu. W
końcu jego prośbom stało się zadość. "Leanne" opowiada o wydarzeniach
dziejących się mniej więcej po 13 opowiadaniu, a nawiązuje bezpośrednio do
opowiadania 12., pt. "Anna". Ariston Borgia, który w nim występuje,
podobnie jak Torkil, stworzył diginetkę. W opowiadaniu nie jest napisane, jak
ma na imię, ani że jest kobietą. Komiks opowiada właśnie o niej: o Leanne,
która usiłuje poradzić sobie w życiu w dość trudnych okolicznościach. (Spoiler) Borgia, jak pamiętamy z
"Anny" trafia do więzienia. (koniec
spoilera) Leanne zostaje sama, urzędnicy wyrzucają ją z mieszkania. Jest to
dość niekomfortowa sytuacja dla kogoś, kto niedawno się urodził, nie ma zbyt
wielu środków do życia i nikogo, na kim mógłby się oprzeć. To początek historii
Leanne.
Jak Ci się pracowało nad scenariuszem, patrząc z perspektywy pisarza?
Marcin Przybyłek: Opowieść
komiksowa rządzi się inną dynamiką narracji niż opowiadanie czy powieść. Ważna
jest plansza, dwie strony, które ze sobą sąsiadują, kadry, na których nie ma
ani słowa. Mam wrażenie, że czytając wiele komiksów i zwracając uwagę na takie
niuanse, wyssałem sporo tajemnic komiksowego przekazu jako odbiorca, choć, z
drugiej strony, zapoznając się ostatnio z dziełem "Watchmen", które
podarował mi Krzysztof Chalik wiem, że jeszcze sporo nauki przede mną. Tak czy
owak myślę, że dosyć dobrze czuję komiksowy język. Mam nadzieję, że Krzyś to
potwierdzi.
W okresie, gdy miałem stworzyć
scenariusz, byłem bardzo zmęczony i zarobiony. Zaprosiłem do współpracy Zbyszka
Szatkowskiego, psychologa, trenera, klawiszowca z zespołu Votum, kompozytora.
Mieliśmy kilka kilkugodzinnych sesji skypowych i telefonicznych, w których
omawialiśmy motywy i przeszłość poszczególnych bohaterów. Prosiłem Zbyszka o
pomysły, a on generował je z prędkością karabinu maszynowego. Dzięki współpracy
z nim i dyskusjom, w stosunkowo krótkim czasie powstały spójne psychologicznie
historie bohaterów, które ująłem w szczegółowym scenariuszu. Myślę, że do
współpracy ze Zbyszkiem jeszcze nie raz wrócę.
A Ty, Zbyszku, jakie masz
wspomnienia z pracy nad „Lenne”?
Zbigniew Szatkowski:
Współpraca była bardzo interesująca i nad wyraz sprawna. Ze względu na dość
dużą ilość projektów, w które byliśmy zaangażowani w tamtym okresie oraz
całkiem niezły kawałek drogi, który nas dzielił, większość scenariusza była
omawiana telefonicznie i przez Skype’a. Na kilku posiedzeniach omawialiśmy
różne wersje skryptu starając się sprawić by "Leanne" nie tylko
koncertowała się na akcji i wydarzeniach, ale przede wszystkim była bogata
psychologicznie. Naszkicowaliśmy kilkanaście wersji różnych motywacji i
konceptów postaci, które później dopinaliśmy do fabuły zakreślając kolejne kartki
A4 niezliczonymi autostradami linii, odnośników i innych grafik ułatwiających
nawigację po układzie zdarzeń. Powstała z tego dość kolorowa jungowsko-neofreudowska
mindmapa (zarówno Marcin jak i ja wywodzimy się ze środowisk
psychologiczno-medycznych i idea wpojenia w bohaterów jak najbardziej
rzeczywistych postaw, konceptów myślowych i złożonej podświadomości była dla
nas niezwykle atrakcyjna). Chcieliśmy by zarówno główna bohaterka, jak i cała
plejada postaci drugoplanowych borykała się z problemami
"przyszłości" w sposób, który byłby uniwersalny dla czytelnika tu i
teraz. Leanne jest poszukiwaczem: opowiada czytelnikowi o swojej trudnej futu-miłości
- odwzajemnionej, nieodwzajemnionej, chcianej, niechcianej, cielesnej i
umysłowej. Gdzieś na marginesie chcieliśmy by zadawała pytanie nie czy androidy
śnią o elektrycznych owcach, ale u czyjego boku wtedy śpią...
Dla mnie praca nad spinoffem
Gamedecka była wielką przyjemnością, bo mogłem być dość wyraźnym (i często
kłótliwym) głosem kształtującym tę coraz dynamiczniej rozrastającą się sagę. Z
pewnością całość "Leanne" będzie gratką dla fanów serii - wyjaśnia
bowiem kilka dziejących się w tle cyklu wątków i powiązań, które są niezwykle
ciekawe i aż żal byłoby ich nie przekazać. Dla czytelników nieznających
Gamedecka może być za to interesującą pozycją futu-psychologiczną o samotności,
poszukiwaniu siebie i, przede wszystkim, dojrzewaniu umysłu (nawet jeśli z
korporacjami, mafią, zdradą i wybuchami w tle).
Planujecie kolejne komiksowe projekty w świecie Gamedeca?
Marcin Przybyłek:
"Leanne" to spinoff. Myślę, że będzie to całostka, której nie będę
chciał rozwijać. Hm. Właśnie sobie przypomniałem, że już ją rozwinąłem w
scenariuszu do gry komputerowej... No, ale na razie jest to scenariusz
"leżakujący" bo żadnej sensownej propozycji stworzenia elektronicznej
zabawy nie dostałem ;).
Natomiast myślę intensywnie o
komiksie opartym na przygodach Torkila, głównego bohatera książkowej sagi. Na
razie rozmawiałem na ten temat z Bogusławem Polchem, z którym się bardzo lubimy
i szanujemy. Jednak Bogusław jest bardzo zapracowany, kończy w tej chwili
kolejny tom Funky Kovala. Niczego konkretnego sobie nie obiecaliśmy. Zatem
wciąż jest wakat na rysownika: obsesyjnego i drobiazgowego tudzież zakochanego
w GamedecVerse na tyle mocno, że udźwignie ciężar narysowania tego świata.
Jaka jest przewidywana objętość „Leanne”? Zamierzacie wydać ją na
papierze?
Marcin Przybyłek: Scenariusz
rozpisany jest na 48 stron. Tak, zamierzamy wydać rzecz na papierze, ale
jeszcze nie wiem jak i kiedy. Najpierw Krzysztof musi uporać się z planszami
:).
Autorem grafiki tytułowej akcji społecznej "Kibicujemy komiksiarzom" jest Wojciech Stefaniec.
2 komentarze:
O, komiks spoza getta. Warto kibicować.
Bardzo polecam serię książkową! Miażdży! Spodoba się przede wszystkim miłośnikom DOBREJ S-F i fanatykom gier komputerowych!
Prześlij komentarz